Środa
31.05.2006
nr 151 (0304 )
ISSN 1734-6827

Myśliwskie akcesoria



Temat: Czym wybielać czaszki?

Autor: REALISTA  godzina: 14:44
Ad Krakus!!! Dlaczego namawiasz kolegów do niszczenia trofeów? Namoczenie czaszki na dwa dni, jak piszesz w wodzie z detergentem usuwa chrząstki i czaszka samoistnie się rozklei na czynniki pierwsze. Czy robisz tak jak mówisz? Ja spreparowałem setki rogaczy i ponad pięćdziesiąt byków, kilka wilków, itp. i czaszki są białe i piękna jakby wczoraj wybielane, bez uciążliwych zabiegów. Podaję przepis sprawdzony, pewny i mało pracochłonny: 1/ Po ściągnięciu skóry, wypreparowaniu oczodołów, języka i mózgu moczymy 24 godz. [czas operacji 15 min.] 2/ Gotujemy od momentu wrzenia: rogacz I kl - 1/2 godz., rogacz w II kl.- 45 - 60 min., byk I kl.-1g., II kl.-1,5g. IIIkl- 1g 45 min. reszta jak w rogaczu całą czaszkę lekko gotując (pojedyncze bańki w czasie gotowania) potem 1/2 godz. samą puszkę po oddzieleniu żuchwy z noskiem w górze nad wodą (żuchwa musi się oddzielić przy użyciu niewielkiej siły). [ok 2g.] 3/ Pod koniec gotowania zanużamy całą czaszkę, aby ją namoczyć we wrzątku. 4/ Po wyjęciu gorącej czaszki przywiązujemy ją parostkami do dołu (za parostki) z noskiem pod kątem 45 stopni ku górze do pręta stalowego fi 10 mm zagiętego w połowie wbitego dwoma końcami do ziemi (czaszka na wysokości 1m) [10 min] 5/ Karcherem lub inną myjką (ja używam TOPEX za 180 zł) dyszą nastawioną szeroko myjemy czaszkę pod ciśnieniem, dokładnie - zabezpieczyć parostki taśmą srebrną którą mocuje się je do pręta aby się nie odbarwiły [15 min]. 6/ Nastawić dyszę na igiełkę i pod ciśnieniem wyczyścić od tyłu i wewnątrz (zawsze tylko od przodu i od tyłu) nie z boku bo powycina się kości [5 min.]. 7/ Odwiązać parostki i zaraz umyć tylko czaszkę w detergencie - najlepszy proszek do prania zwykły np. PERWOL najlepiej rozpuszcza tłuszcz [10 min]. 8/ Właśnie jeszcze mokre parostki i żuchwę malujemy pędzelkiem 30% perhydrolem, kupionym np w sklepie myśliwskim (butelka ok. 9 zł.). Jeszcze raz podkreślam m o k r ą czaszkę - bo perhydrol wtedy się rozcieńczy - i żadne słońce - czaszka niechaj schnie wolno w temp 18 stopni ok 24 godz. Po perhydrolu i słońcu czaszka żółknie. [10 min]. 9/ Na drugi dzień czaszkę lekko zmoczyć wodą i pomalować ponownie. [10 min]. G O T O W E czas preparacji: około 3 godziny i wsjo!!! Żadne waty ani suszenie ani moczenie. Wata przywiera do kości i powoduje strukturę gąbczastą. Moczenie powoduje rozklejanie chrząstki. Suszenie zamyka pory pozostawiając wewnątrz tłuszcz itp. przed podejmowaniem jakiejkolwiek dyskusji proponuję sprawdzić na najbliższym rogaczu. Pozdrawiam DB R.

Autor: ANDY  godzina: 15:20
REALISTA Robiłem zawsze tak jak podałeś( tyle ,że czyściłem z tkanki ręcznie w pojemniku z detergentem rozpuszczonym w wodzie ) z tym ,ze dodatkowo wlewam 30 % perhydrol do puszki mózgowej po oczyszczeniu . Niszczy to wszystkie resztki tkanek miękich . Oczywiście z stężonym perhydrolem trzeba b.uważać , on pryska i może być przyczyną kłopotów . Najlepiej jakieś okulary i rękawiczki gumowe. Uwaga o nie suszeniu na słońcu po perhydrolu - bardzo celna. DB

Autor: Krakus  godzina: 19:43
Realista, Wprawdzie praktykę mam znacznie mniejszą, bo kozłów zrobiłem paręset, nie kilkaset. Byków zaledwie kilkanaście, kilka danieli, dwa wilki, jednego rysia i nieco drobnicy: lisy, borsuki, kuny i bobry. Jest między nami pewna różnica, nigdy dotąd nie preparowałem trofeum komercyjnie, wszystkie robiłem dla siebie lub dla przyjaciół – jak dla siebie. Mamy też inne pojęcie o niszczeniu trofeum. Szwy czaszki całkowicie pozbawione chrząstek obkurczają się podczas schnięcia i dokładnie zaciskają jedne na drugich. Jeśli chrząstki pozostawimy to będą stanowić wspaniały klej i zadowolony dewizowiec po dwóch dniach wyjedzie z trofeum ładnie obsychającym. Po pewnym czasie czaszka doschnie i szwy zacisną się na pozostawionej chrząstce, stanowiącej wspaniałą pożywkę dla moli i innego robactwa. Minie kilka lat, mole z głodu pozdychają, bo skończy im się z apetytem zjadana chrząstka i okaże się, że sztywne wcześniej szwy czaszki zaczną wykazywać pewne luzy gdyż cały „klej” odleciał w żołądkach dotychczasowych stołowników. Różnica między trofeami przez nas robionymi leży w tym, że moje są luźne do momentu gdy czaszka całkowicie nie wyschnie, Twoje od momentu gdy robale zeżrą wszystko co dało się zjeść. Rygorystycznie przestrzegam też innej zasady, czaszka po gotowaniu natychmiast jest wyjmowana z rosołu i całkowicie zanurzana w czystym wrzątku, gdzie zostaje do całkowitego wyschnięcia. Wyjmując trofeum z tłustej zupy zabieramy na jego powierzchni znaczne ilości tłuszczu. Ponieważ gorąca kość schnie bardzo szybko, to zebrany na powierzchni tłuszcz wciągany jest w głębsze warstwy. Jeśli pozwolimy kości spokojnie wystygnąć w wodzie, to praktycznie cały tłuszcz osiądzie na jej powierzchni. Piszesz też by nie suszyć trofeum bo zamkną się pory zostawiając tłuszcz w środku, w pewnym sensie to prawda ale pod pewnym warunkiem – tłuszcz tam musi być, a po 24 godzinach moczenia w mydle cały już został zemulgowany. Postępujesz też nie konsekwentnie, z jednej strony nie chcesz zamykać tłuszczu w strukturze kości, a z drugiej niczego nie proponujesz by go stamtąd usunąć. Zamiast pozbywać się niechcianego źródła żółknięcia w przyszłości, przy otwartych porach smarujesz ją perchydrolem zamykając pory trwale, i to dość głęboko. Proponuję, by każdy z nas pozostał przy swoich metodach, nie zmuszajmy też Kolegów do stosowania jednego lub drugiego sposobu. Pozwólmy by każdy spokojnie całość przeczytał, rozważył przedstawione argumenty i podjął samodzielną decyzję. Na boku Ci powiem, że i tak uważam iż 95% czytelników nadal będzie suche czaszki obkładać watą i spryskiwać stężonym perchydrolem. darzbór!

Autor: Filip z Konopii  godzina: 20:58
Coś mi się zdaje ,że Realista pobierał nauki chyba u tych samych nauczycieli co ja . Nie bawię się wprawdzie w szczegółowe wytrawianie tłuszczu z czerepu ,ale detergenty stosuję do usunięcia tłuszczu i to w sposób bardzo szybki ,tzn :szoruję zewnętrzne i wewnętrzne części z dodatkiem proszku szczotką do rąk ,twardą szczoteczką do zębów itp.,niefarbującego płynu do naczyń w miarę możliwości i w jak najgorętszej wodzie. Usuwam następnie wszystkie pozostałości pow. , płucząc rzetelnie wszystko. Napewno nie pozostawiam do wyschnięcia czerepu w słońcu ,lecz wyłącznie podsuszam go tak by kości nie wyschły. To przeważnie kilkanaście minut do godziny. Pędzelkowanie kilkakrotne perhydrolem (rękawice gumowe) i podsuszanie ,czy też odczekiwanie na zmianę przed kolejnym pędzelkowaniem. 2-3 krotny zabieg wystarcza w zupełności. Pozostawiam czerep w chłodnym miejscu do wyschnięcia . Odradzam mieszkanie ze względu na smrodzik przez kilka dni. Można dosuszyć już całość w temp zewnętrznej w lato ,najlepiej jednak unikając bezpośrednio słońca i pamiętając o siatce(moskitiera przeciw muchom ) ,ponieważ czarne kropki napewno pozostaną dość trwale. Apropos żółknięcia; Jeśli ktoś do gotowania obiadów używa gazu ,a nie kuchni elektrycznej to poroża znajdujące się na ścianach w miejscu działania tegoż gazu napewno pożółkną. Powiem ,że również jest w tym wszystkim trochhę uroku. A tak nawiasem ,obejrzałem galerię Realisty i coś mi się zdaje ,że mogę Ciebie Kolego gdzieś przyłatać do znajomych . Zapraszam na privat. Pozdrawiam!