Sobota
06.08.2005
nr 006 (0006 )
ISSN 1734-6827

Myśliwskie akcesoria



Temat: CZ 550 LUX kal.9,3x62+ Zeiss8x56 czy to zestaw idealny

Autor: Sidorowicz  godzina: 17:50
Eugen50. Gratuluję zakupu i ciekaw jestem pierwszych wrażeń z polowania. Pamietaj jeszcze o tym, że 9,3 nie toleruje kiepskiej lunety oraz montażu. To musi być po prostu dobre. Inaczej ciągle bedziesz miał jakieś problemy. Jaką montujesz lunetę? Pozdrawiam Krzysztof

Autor: eugen50  godzina: 20:53
Ad Krzysztof Docter 8x56. Myślę, że to optymalna optyka (sauen glass) Co Kolega na to? Może być? Eugen

Autor: Sidorowicz  godzina: 22:35
Znakomicie! Dobra jakość za rozsądną cenę! Będzie bardzo fajny komplet. Wracając do kalibru. Pamiętam jak po latach pojechałem do lasu znowu z 9,3. Siedzę sobie na drabinie przystawionej do pojedynczego dębu na olbrzymiej uprawie. Sosenki może do kolan. Teren dość pofałdowany, ja siedzę jakby w połowie dość długiego skłonu. Na prawą rekę znowu pod górę. Przede mną, w odległości 15 m zaczyna się kawałek starszego młodnika przeplatanego jakimiś brzozami tak, że tu nic nie widzę. Młodnik schodzi w dość głęboki parów ze strumykiem. Właśnie z tego parowu idzie przesmyk na prawą stronę w kierunku pól. Jest ciepły, wrześniowy wieczór. Do rykowiska jeszcze daleko. Ogólnie widok jest piękny więc napawam się ciszą lasu. W pewnej chwili z tego zasłuchania wyrywa mnie delikatny trzask przede mną na ścieżce w młodniku. Potem dość długo cisza i znowu cichy trzask lecz już prawie na granicy młodnika i uprawy z prawej strony. Lornetka sama skacze mi do oczu. Po chwili na uprawę w odległości około 70 m wychodzi dziczek. Słońce dopiero schowało się za drzewami więc widoczność znakomita. Dzika oceniam na 50-60 kg, a do tego chłopak!. Idzie sobie wolniutko co chwila przystając. Składając się do strzału pamiętam, że to pierwszy strzał z nowego sztucera. Staram się oddać spokojnie dobry strzał, by sztucer był "fartowny". Na jakimś 80 metrze dzik staje. Krzyż spokojnie "stoi" na komorze. Naciskam spust, huk i dzik pada w ogniu. Ponieważ zupełnie się nie rusza, nie pisze testamentu, więc po błyskawicznym przeładowaniu sztucera trzymam go w krzyżu. Po pewnych doświadczniach (nie tylko moich) zawsze jestem gotów do kolejnego strzału, gdy zwierz po komorowym strzale pada w ogniu. Potem zaczyna ruszać jedną "nogą", potem cały się rusza, by w pewnej chwili nagle się zerwać na "równe nogi" i tyle go widzieli. (Koledze tak poszedł byk z kapeluszem powieszonym już na wieńcu. Do dziś byka nie znależli -kapelusz tak). No i nagle dzik ruszył prawym tylnym biegiem. No to się zaczęło! Potem drugi raz i kiedy już myślałem, że zaraz się zerwie, na tym się skończyło. Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że strzelałem z 9,3, a to przecież już " inna para kaloszy". Dzik ważył zaledwie 64 kg, ale padł w ogniu jak praktycznie wszystka strzelana potem przeze mnie zwierzyna po trafieniu z "naszego" kalibru. Najdalej, bo 30m poszedł mi rogacz, którego strzeliłem na komorę z odległości około 60 m lecz tak obficie farbował w czasie ucieczki, że widać to było w lunecie, w której "prowadziłem" go po strzale. Przepraszam Wszystkich za tę opowieść, która powinna pewnie się znaleźć w innym dziale forum, ale miejcie trochę wyrozumiałości dla człowieka w 'trzeciej klasie wieku" DB Krzysztof