Wtorek
22.01.2013
nr 022 (2732 )
ISSN 1734-6827

Myśliwskie akcesoria



Temat: Wabik na lisy Nordik Fox Heat  (NOWY TEMAT)

Autor: Tabasco  godzina: 08:04
Witam. Wabik na lisy Nordik Fox Heat - przywoływanie partnera. Czy ktoś z kolegów stosuje ten wabik? Jak z wiernością wydawanego szczeku lisa? Będę wdzięczny za odpowiedzi. Darz Bór wabik (www.mhunt.pl/wabik-na-lisy-nordik-fox-heat-przywolywanie-partnera)

Autor: Nacz  godzina: 11:29
Własnie kupiłem, dam znać po weekendzie bo ma być mroźny ;-)

Autor: Kosmaty  godzina: 15:10
... a co tam. Też sobie kupiłem. Wczoraj na kniazienie nie szły, więc może w weekend poszczekam. DB

Autor: Tabasco  godzina: 21:48
Ja również zamówiłem. Jak listonosz przyniesie to jadę próbować szczekania. D.B.

Autor: Worabiej  godzina: 23:18
To ja może opowiem o konkurencyjnym wabiku - Ranzbeller produkowanym przez Demmela. Od dłuższego czasu chciałem wejść w posiadanie tego właśnie wabiki. Paczka dotarła do Polski kilka dni temu, ale dopiero dziś miałem okazję go wypróbować. W domu sprawdziłem działanie pisku myszy i przestrachu ptasiego, oba oceniam bardzo wysoko, próbowałem tez się pobawić wabikiem na rogacza - również ok , wcześniej wabiłem na plastikach na lisa więc podstawy miałem opanowane- do lipca na pewno będę już pro :). Wracając do ranzbeller- podobnie jak wszystkie wabiki Demmela jest on bardzo kunsztownie wykonany (parostek) i na prawdę prosty w użyciu. Po wyjściu na podmiejskie pola opanowanie sztuki skolenia oraz szczeku zajęło mi dosłownie kilka minut. Moje wnioski - szczek lepiej wychodzi bez rękawiczek - wykonuję go praktycznie jak na materiałach instruktażowych, niemniej czuję lekki niedosyt. Szczek, a właściwie wycie liszki jest dziecinnie proste w wykonaniu i nie wymaga praktycznie treningu. Wabik w porównaniu do fleta ma tą zaletę ( oprócz łatwości użycia), że jest bardzo głośny. Dodatkowo wydawane odgłosy są zbliżone do dźwięków słyszanych w naturze. Wychodząc za miasto na krótki rekonesans od razu wpadłem na dzika, wygłodniały przelatek buchtował na polu po kukurydzy. Nie mogąc mnie zwietrzyć zupełnie ignorował dźwięki wabika (miałem go na około 100-150m przez dobre pół godziny). Następnie ku mojemu zaskoczeniu ( nie do końca spodziewałem się w tym miejscu lisa) na drodze jakieś sto metrów ode mnie pojawiła się psia sylwetka. Po wzięciu lornetki w dłonie nie było wątpliwości... Na sniegu przysiadł piękny lis, a że miało to miejsce dosłownie kilka minut po zawabieniu na ranzbellar, miałem pewność co go tu ściągnęło. Widać było po nim, że bardzo pragnie abym sobie poszedł i pozwolił mu poszukać osobnika, który przed chwilą się odzywał ( wabiłem oboma sposobami). Nie dałem jednak za wygraną i dopiero po około 10 minutach wzajemnego wpatrywania w siebie lis odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Wiatr miałem dobry i byłem w cieniu drzew, pewnie dlatego podszedł bez większej bojaźni, choć z pewnością zdawał sobie sprawę z mojej obecności. Godzinny rekonesans uznaję za bardzo udany i choć nie miałem nawet ze sobą broni to wróciłem z bagażem pięknych wrażeń :)