Wtorek
12.08.2008
nr 225 (1108 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Dwa tropowce…  (NOWY TEMAT)

Autor: remington700  godzina: 14:06
Witam Szanowne Koleżeństwo. Od dłuższego czasu w związku z całkiem realnymi planami posiadania przez moją osobę drugiego psa [ku całkowitemu braku zrozumienia ze strony małżonki (((-;] nurtują mnie pewne pytania. Pytania bardzo młodego menera, bo takim się czuje w towarzystwie większości Koleżanek i Kolegów. A więc… -jak rozwiązać „problem” dwóch tropowców podczas dochodzenia postrzałka? Czy mogą pracować razem, co gdy pierwszy pracuje na otoku, czy mogę puszczać je z otoku jednocześnie? -jak one uzupełniają się wzajemnie, „dogadują”, co gdy jeden gubi trop, co gdy osobnik bardziej alfa ma gorszy wiatr, czy nie psuje to pracy ich obydwu? -proszę również o inne rady i doświadczenia, ewentualne odnośniki do podobnych tematów (mi jakoś szukanie szło mało efektywnie) Zaznaczam, że zależy mi bardziej na współpracy z dwoma psami jednocześnie, nawet, jeśli wiąże się to z większym nakładem pracy, niźli by któryś z moich czworonogów miał siedzieć w samochodzie lub domu. Korzystając z okazji, zapytam również czy Koledzy znają jakieś terminy, miejsca, co do warsztatów dla tropowców lub dzikarzy w okresie powakacyjnym? Chciałbym dobrze zagospodarować urlop, a więc np. weekendowe imprezy lub dłuższe bardzo mnie interesują. Co do jednodniowych takich jak soboty w Piotrkowie Tryb. również jestem pozytywnie nastawiony, ale koszta przejazdów ograniczają (raczej) do mazowieckiego i okolic. Darz bór.

Autor: Tanis  godzina: 14:55
ad.remington700 Przyznam, ze pomysłowość twoja mnie zadziwiła :-))) Nie słyszałem o tropieniu parami. Ja wręcz uważam to za błąd. Pies tropiąc musi być maksymalnie skoncentrowany na tym co robi (tropieniu). O żadnej współpracy nie ma tu mowy. Raczej dojdzie do konkurowania, a to na pewno nie pomorze. Współpracować mogą psy pracując w miocie jako dzikarze, ale tropienie to inna para kaloszy, tutaj psa pracującego nie powinno nic rozpraszać także drugi pies. Reasumując - nie puszczamy dwóch psów na trop jednocześnie - nieraz to jest bardzo ciężka praca, którą pies wykonuje przez 2-3 km. więc musi być całkowicie skoncentrowany na tym co robi. To nie jest konkurencja zespołowa ,a wybitnie indywidualna. Tu ilość nie przekłada się na jakość :-))) Darz bór

Autor: remington700  godzina: 15:36
Kol. Tanis cieszę się, że nie tylko Cię zadziwiłem, ale i rozweseliłem (-:. Tak poważnie to nigdy nie spotkałem się w literaturze czy na forum, z tego typu tematem. Można zawsze poprosić kogoś, aby drugi pies był prowadzony gdzieś z tyłu z dala, lub w ostateczności czekał na nas, w samochodzie czy odłożony. Masz racje, co do możliwości konkurowania, aczkolwiek w naturze rożni kuzyni naszych psów działają chyba razem? No i tak nurtował mnie ten temat, że postanowiłem spytać forumowiczów czy jednak gdzieś kiedyś widzieli taką prace. Darz bór

Autor: Tanis  godzina: 16:20
Przepraszam, jeśli w jakiś sposób Cię uraziłem, nie było to moim zamiarem. Jednak jak sam napisałeś raczej nikomu nie przychodzi do głowy puszczanie na trop więcej jak jednego psa. Z Twojego drugiego postu wynika jednak, że mogło nastąpić pomylenie pojęć. Chodzi mi o fragment o współpracy wilków. Otóż tropienie po farbie jest absolutnie czym innym niż tropienie (gon) zwierzyny przez watahę wilków. Odpowiednikiem ich zachowania jest współpraca złai w miocie w czasie wytropienia, osaczenia czy wypchnięcia z miotu np. watahy dzików przez współpracujące ze sobą psy. Przy tropieniu postrzelonej zwierzyny mamy całkiem inną sytuację. Pies nie potrzebuje pomocy przy osaczeniu ( kiedyś stosowało się taką metodę , że za tropowcem szły teriery, które były spuszczane gdy tropowiec głosił uchodzenie rannej zwierzyny, którą znalazł ) , on musi znaleźć bardzo często już padłe zwierzę, ewentualnie mocno osłabioną w wyniku otrzymanego postrzału. Przy tropieniu nigdzie się nie śpieszymy idziemy spokojnie umożliwiając psu spokojne wypracowanie tropu. Nie ma tu biegania jest raczej wskazany spokojny spacer :-) A co do drugiego psa, który jest prowadzony przez kogoś innego z tyłu lub czeka w samochodzie , to oczywiście nie ma w tym nic złego :-) Darz bór

Autor: remington700  godzina: 17:15
Kolego Tanis nie widzę powodu abym miał się obrazić, nawet, jeżeli mój temat wywołał uśmiech na Twojej twarzy. Nie mam też nic przeciwko żartom, oczywiście w granicach jakiejś tam przyzwoitości. Co zaś tyczy się Twych rozważań w mych przemyśleniach byłem Ci bardzo bliski. Ale nie mogłem się powstrzymać od pytania. Temat ten mnie tak zwyczajnie, ale jednak nurtuje. Jak te psy by sobie radziły. Jestem nawet kiedyś w życiu, gdy już będę miał ułożone dojrzałe psy spróbować chociażby na ścieżce sztucznej takiej pracy. No chyba, że ktoś odwiedzie mnie od tego, ze względu na niepozytywne czynniki dla psów. Darz bór.