![]() |
Sobota
03.12.2005nr 125 (0125 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: "Bekas" nie zyje Autor: Alus godzina: 04:03 To straszne. Znam ten ból. Wiem, że żadne słowa tu nie pomogą, ale jestem Rudi z Tobą i bardzo Ci współczuję. Pozdrowionka DB Autor: musia godzina: 11:53 Ja bym kupiła drugiego. Ale dotychczas jenot byłeś ogromnie zajętym człowiekiem. Nie dawno jeszcze sam proponowałeś oddanie Bekasa. Może poczekaj, jeżeli nie masz od razu potrzeby wewnętrznej by brać. Zobacz jak ułoży się twoje życie bez psa. A może jednak Bekas przewartościował je . Może znajdziesz czas i ochotę na wychowanie małego szczenięcia. Autor: Jenot godzina: 13:37 Ad Musia Nadal jestem bardzo zajętym człowiekiem. Jednak przed kilkunastoma dniami zarysowała się możliwość zmian w charakterze mojej pracy.Najprawdopodobniej będę pracował bliżej i w związku z tym częściej będę mógł być w domu zająć się rodziną, psem, polowaniem.Cieszyłem się bardzo kiedy szef mi to oznajmił. I co ? W takim momencie ginie przyjaciel.Ktoś dla kogo mógłbym wreszcie poświęcić więcej czasu odchodzi......................: ( Masz rację nie tak dawno chciałem go sprzedać bo widziałem że się męczy, że to co mu daję to za mało. Liczyłem że u kogoś innego będzie mu może lepiej.Nie chciałem się go pozbyć by mieć go z głowy, chciałem oddać go w lepsze ręce niż moje. Trudno, stało się i już się nie odstanie.Bekas już nie wróci. Wydaje mi się jednak że mam wobec niego obowiązek mieć innego psa.Powinienem spróbować jeszcze raz dać z siebie wszystko co mogę dla innego czworonoga. Poza tym jakoś tak nie potrafię sobie wyobrazić mojej polowaczki, wolnego czasu, spacerów lub przejażdżek konnych bez psa. Siedzę, analizuję, myślę, wyciągam wnioski.Chcę dociec prawdy ile było mojej winy a ile chodowcy od którego kupiłem Bekasa że on był taki a nie inny. Największym problemem było że nie chciał być w kojcu.Miał swój osobny, wygodny,czysty kojec ale nie akceptował go jako swojego domu. W nocy był cicho ale w dzień szczekał.Chciał by go wypuścić.Kiedy go wypuszczono na podwórko często / zwłaszcza gdy mnie nie było w domu/ uciekał.Przeskakiwał przez płot i biegł na wioskę swoimi ścieżkami. Pobiegał i wracał.Niestety ostatnim razem nie wrócił........................: (( Dziś w rozmowiue telefonicznej pytałem znanego chodowcę psów i sędziego konkursowego w Polsce ( Bekas był u niego kiedyś na szkoleniu ) dlaczego pies wiecznie uciekał. Dlaczego był tak niezadowolony w kojcu ? Dlaczego najlepiej czuł się w domu ? Od początku jak go kupiłem i przywiozłem do domu najlepiej czuł się na ławce w kuchni. Dał mi kilka odpowiedzi.Miedzy innymi twierdzi że chodowla Waimara w Polsce w większości prowadzona jest przez nie myśliwych. Piszę co słyszałem, nie chcę broń Boże obrazić kogokolwiek.Psy z takich chodowli to podobno kanapowce a nie psy myśliwskie. Mój Bekas pochodził z chodowli nie myśliwego. Zresztą nie ważne czy kanapowiec czy nie.Był chwilami bardzo uciążliwy to fakt ale był moim przyjacielem.Byłem z nim bardzo związany. Mimo że jestem dorosłym facetem, mam 45 lat, to jeszcze dziś stają mi łzy w oczach kiedy o nim pomyślę. Zresztą popatrz na zdjęcie to mnie zrozumiesz........: ((( Pozdrawiam DB Autor: Hania godzina: 13:54 Uważam, że powinieneś mieć drugiego psa. Szczególnie jeżeli nie wyobrażasz sobie życia i polowania bez psa. Może tylko powinieneś pomyśleć nad inną rasą - spokojniejszą. A jeżeli chodzi o kojec to myślę, że niewielkie znaczenie miało to, czy pies pochodził z hodowli prowadzonej przez myśliwego czy nie. Nie ma czegoś takiego jak genetycznie zakodowana miłość do kojca. Czasem jest tak, ze szczeniaki wychowywane w kojcu lepiej się do niego przystosowują, ale z moich doświadczen wynika, że też nie zawsze. I niewiele znam psów ( o normalnej psychice ), które wolą siedziec zamkniete w kojcu niż być w domu z rodziną. Autor: burzak (BT) godzina: 17:18 Jenot serdecznie współczuję... Autor: Pan Sułek godzina: 18:00 Strasznie przykro to czytać Jenocie,ale tak czasami bywa z naszymi przyjaciólmi ,że nie wiedzą co dla nich dobre i same pchają się pod kosę. Ja nie mogąc opanować ucieczek moich dwóch przyjaciół musiałem zastosować elektrycznego pastucha w miejscach gdzie przeskakiwały ogrodzenie lub je ustawicznie przegryzały. Mogłem oczywiście wybudować im kojec ,ale wyszedłem z załozenia ,ze lepiej jak mają 200m2 do biegania zabezpieczone prądem niż 20m bez . Tez nie mam tyle czasu ,aby mogły sie wychasać . Pomyśl o tym przy następnym psie i nie rezygnuj bo sam wiesz jaka to frajda jak pies dochodzi postrzałka. Autor: Ira (Botang Team) godzina: 19:46 Oj Jenocie i mnie sie łezka zakręciła jak przeczytałam to co wyżej pisałeś....Widać, że faktycznie byłeś z psiakiem bardzo związany .... Smuuuutno mi bardzo ,,,, Los nie jest ostatnio zbyt łaskawy dla czworonogów naszych formowiczów ....czyżby nie wiedział jak bardzo to boli ich właścicieli,,,? Ja ponad trzy lata temu straciłam swoją ukchaną Dianę i muszę Ci powiedzieć, ze dopiero teraz nadszedł moment kiedy czuję ze mogę i chce mieć nowego psiaczka ....do tej pory jakoś tak dziwnie się na to zapatrywałam .....tak jakbym "tamtego zastępowała nowym zdrowym modelem" ..wiem ze to nad wyraz durna "logika" no ale tak to dziwacznie wówczas "widziałam"... Teraz marzę o szczeniaku ...mały labradorek albo retriver....:) Fajnie by było :) Pozdarwiam Cię serdecznie i ściskaaaaaam bardzo bardzo mocno :) Ira Autor: KAMA & KEVIN godzina: 21:34 Wyrazy współczucia...... Pozdrawiam K&K |