![]() |
Wtorek
13.01.2009nr 013 (1262 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Wachtel i postrzałek (NOWY TEMAT) Autor: marekkk godzina: 12:31 Witam Kolegów! W nocy 12 stycznia wybrałem się na zasiadkę.Jako miejsce łowów wybrałem nieużytek położony w kompleksie leśnym, i ok 19 zasiadłem na ambonie. Na dziki nie musiałem długo czekać, bo po ok 40 minutach pojawia się w trawach na nieuzytku 5 szt. przemieszczają się dosyc wolno ale w zwartej gromadzie, składam się do strzału, ale widzę, że muszę z tym poczekać, bo mogę przypadkowo któregoś okaleczyć. czekam do momentu, kiedy jedna sztuka odchodzi od gromady. mam ją tyłem na kulawy sztych i jeszcze światło księżyca prosto w obiektyw lunety(: Nie jest dobrze, jednak pociagam za spust. Dzik do którego mierzyłem wyrażnie odbija od watachy, wpada do lasu i po chwili słyszę niby trzask gałęzi - może leży??? Czekam ok 20 minut i udaję się sprawdzić zestrzał, na lekko przyprószonej śniegiem ziemi nic nie znajduję. Zataczam koło w odl ok 15 m od zestrzału i w pewnym momencie widzę w świetle latarki dwie małe krople farby - jednak dostał! Wracam po samochód i czekającego w nim na mnie psa. Podkładam wachtla na zestrzał pies zatacza kółka i wpada na trop lecz robi to bardzo szybko i wydaje się, że chaotycznie. Trudno(; idę za nim i po ok 20 m znajduje odłamek kości. Jest gorzej niz myślałem, dostał chyba po piegu. Suri rusza szybko po tropie ja stoję i czekam bez większych nadziei, że odnajdzie postrzałka. Zabrałem go przecież awaryjnie, bo postrzałki zwykle dochodzi suka , ale teraz musi być ze swymi szczeniakami, ale pocieszam się tym, ze kiedyś wypracował mi na 12 godzinnym tropie, po deszczu strzelonego na miękkie przelatka. Po ok 15 minutach, jednak coś się dzieje słyszę oszczekiwanie mojego psa w odl.ok 1,5 km. Wiem, że szczeka na żywego dzika, a więc jednak go ma :). Ładuję do kniejówki kulę i brenekę i ruszam szybko w tym kierunku. Suri ciągle oszczekuje zwierza więc łatwo jest mi tam dojść. Po kilkunastu minutach jestem na miejscu, niestety dzik jest w gęstej świerkowej drągowinie a pies nie odpuszcza go na krok. Kiedy poczuł że juz jestem blisko rusza na dzika jeszcze z większym zapałem. Wiem ,ze juz mu nie odpuści czuje farbę i zna swoja siłę. Niestety w panujacym mroku pod świerkami nie mogę strzelać(; CHolera !! myślę co robić i wtedy widzę, ze wachtel wypycha dzika na małe śródleśne poletko, dzik chce uciekać a pies cały czas doskakuje do jego portek .Jak strzelać w takim młynie ?? Czekam na dogodny moment, strzał przez trawy i ?? pudło, ale następna poprawka z breneki trafia za ucho. Psu ciężko opanować swoje emocje po tym zdarzeniu, nadal szczeka i tarmosi dzika. Odemnie odbiera zasłużone pochwały, gdyby nie on to........., ???a ja tylko mogę schylić głowę nad jega pracą i spłonąć wstydem po takim strzale (przestrzelony przedni bieg), ale i tak na łowach bywa. Przeciwnik niewielki bo ok 50 kg, ale jaka akcja:)) Darz Bór! Koledzy. Autor: Venator Magnus godzina: 12:44 Fajna relacja i gratuluję psiaka..... Venator Magnus Choć wiem, że to literówka to stwierdzenie jakoby cyt: "Jest gorzej niz myślałem, dostał chyba po piegu" .... dooobrze mnie rozbawiło hehehehe Autor: lisiarz godzina: 12:51 Gratuluję pieska, no i dzika Autor: canislupus4 godzina: 13:20 Fajna przygoda,dobra robota pieska-gratuluję!!! Ja minionej nocy,także miałem okazję sprawdzać z pieskiem efekt strzału do dziczka ok.50 kg-czyste pudło! ;))) DB canislupus4 Autor: Pawel B godzina: 14:06 Strzelanie do zwierzaka stającego tyłem na kulawy sztych można nazwać jedynie BARBARZYŃSTWEM. Strzał powinno się wypracować a nie "walić na pałę"... Autor: marekkk godzina: 17:08 Ad Paweł B Rozumiem, ze Kolega strzela i wszystko pada w ogniu, może jeszcze wszystko za ucho, ja niestety snajperem nie jestem(; (chyba jak większość kolegów) Przyznałem się do błędu i zdaję sobie sprawę, że nie powinnienem w tej sytuacji pociągnąć za spust. A mój post miał na celu pokazać konsekwencje takiego strzału i dać do myślenia innym. Jednak za BARBARZYŃCĘ się nie uważam, myślę, ze po strzale zrobiłem to co powinienem zrobić i pomógł mi w tym mój pies. I rzyczę CI kolego żebyś mógł spotykać w naszych łowiskach więcej takich "barbarzyńców" (to Twoja nomenklatura) którzy potrafią się przyznać i naprawić błąd. a to określenie zachowaj dla tych, co ranią zwierza i nie sprawdzą nawet zestrzału!!!! nie mówiąć już o dochodzeniu postrzałka. Może naprawdę Ty zawsze oddajesz precyzyjne strzały, i nigdy nie raniłeś zwierza, chociaż bardzo w to wątpię, ze są tacy myśliwi.???? Takich sytuacji należy unikać, lecz zawsze się z nimi liczyć, może to się zdarzyć każdemu kto poluje. I najważniejsze jest wtedy umieć się zachować po strzale!!!!! W dalsze polemiki nie mam zamiaru się wdawać- Kolega już mnie ocenił(:, mam jedynie nadzieję że będą i tacy, którzy zauważą coś więcej w tym zdarzeniu! Dziękuję za wszelkie uwagi,( tą też przyjąłęm) Darz Bór! Autor: Pawel B godzina: 17:35 ad. marekk Proszę nie przypisywać mi czegoś czego nie napisałem. Nie nazwałem Cię barbarzyńcą tylko strzał, który oddałeś . Takie strzały należy piętnować zwłaszcza, że strzelałeś z ambony !!! Jeżeli nie rozumiesz pojecia "wypracowany strzał" to już inny temat. DB Paweł B Autor: Kocisko godzina: 17:55 Marekk Gratuluję pracy psa!!!!!!!!!! Pawel B istotnie nie nazwał Cię barbarzyńcą. To że się przyznajesz iż twa decyzja była błędem-chwał Ci za to. Chwała Ci również za to że polujesz z psem i zadałeś sobie trud szukania postrzałka. Natomiast sama decyzja strzału w tej sytuacji-cóż..... Dobrze że wyciągnąłeś wnioski. darz bór!!! p.s kiedyś polowałem z wachtlami na kaczki. Długi czas chciałem mieć wachtla. Kto wie, może pewnego dnia.... |