![]() |
Poniedziałek
15.08.2005nr 015 (0015 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: wyżeł Autor: jurek123 godzina: 10:40 Pisząc o tych piórach przytwierdzonych do patyka który wcześniej aportował miałem na myśli ocięte skrzydła ,ale jakoś tak nieprecyzyjnie wyszło.Robiłem też koziołek z samych skrzydeł.Mój pies to chętnie aportował , całej kaczki nie.Dopiero ten trik ze spacerem z wypatroszoną kaczką dał efekt.Taka kaczka wytrzyma około dwu tygodni,a ponieważ jesteśmy w sezonie zawsze można pozyskać nową.Co ciekawe gdy mój pies opanował noszenie kaczki na spacerze to jeszcze miał pewne kłopoty z aportem żywej z wody,ale wtedy to poszło łatwo Nieraz trzeba anielskiej cierpliwości ale za to gdy taki pies się nauczy robi jak automat.Dobre jest rzeczywiście gdy zobaczy jak to robią inne psy,to znacznie skraca okres szkolenia. Autor: milosz godzina: 14:57 Jak zabrałem swoją sukę (a też kupiłem trzylatkę) po raz pierwszy na kaczki, okazało się że ani myśli aportować. Pasja ogromna, z szuwarów by nie wychodziła, ale do kufy pióra brać nie chciała. Podręcznikowe porady niewiele dały, bo póki trzymałem jej rekę pod kufą, dotąd utrzymywała aport. Potem wypuszczała, a z moich połajanek niewiele sobie robiła, poza tym, że kładła się i odsłaniała brzuch. Zero efektów. Raz jednak weszła do mnie do pokoju i ukradła parę skarpetek. Z dużą satysfakcją niosła ją w pysku. Odebrałem jej zdobycz, ale od razu potem rzuciłem dając komendę - aport! I proszę suka pobiegła i przyniosła je do mnie. Od tego zaczeliśmy nasze ćwiczenia. Początkowo aport parą skarpetek. Jak już pojęła, łącznie z niepuszczaniem aportu z pyska bez komendy, do skarpetek zacząłem wkładać obciążenie. Potem dopiero przeszliśmy na aport koziłka ze skrzydeł kuropatwy i małego patyka, a później zwiększając rozmiar na kaczkę. Wreszcie zaczeliśmy aport strzelonymi sztukami. Trwało to w sumie sporo czasu, ale postępy było widać na polowaniach, bo suka nosi kaczki i mnie, i kolegom. Wczoraj byliśmy na pierwszych kaczkach w sezonie,aportowała je z wody i z szuwarów :) W sumie jestem z niej zadowolny, z tym że pogodziłem się,iż nie będzie nosiła lisów, ani zajecy, bo na ich widok i odwiatr ma wyraźną niechęć w oczach i dumnie odwraca się tyłem, dając mi do zrozumienia, że mam tak je strzelać, żeby nie trzeba było ich szukać, bo ona bynajmniej nie ma najmniejszego zamiaru... Z kolei na widok 6 warchlaków świniodzika, nie wyrażając nimi najmnieszego zainteresowania, spojrzała na mnie z politowanim w oczach, a potem na duże zarośnięte stawy tuż obok, jakby chciała powiedzieć - Stary, czego ty tutaj chcesz, jakieś dziwaczne psy mi pokazujesz, a tam kaczki już czekają. Tak i co było robić. Poszliśmy polować. Trafiła mi się miłośniczka kaczych polowań :) Życzę dużo samozaparcia, ale praca na pewno przyniesie efekty |