![]() |
Środa
20.01.2010nr 020 (1634 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Jak tego nauczyć Autor: Kocisko godzina: 09:18 Nie wniosę juz nic nowego ale popieram słowa poprzedników. Pies to nie narzędzie. Chyba ze chcemy polować wzorując się na UK. Tam myśliwi utrzymują za niemałe składki psiarnie prowadzone przez etatowych pracowników i ci pracownicy z tymi psami obsługują polowania.Za pieniądze-niemałe. Darku, a czy kolega bron też oddaje komuś innemu???? Sam również spotykałem się z przypadkami oddawania psów w nagankę. I powiem krótko: NIE WIDZIAŁEM ANI JEDNEGO TAKIEGO PSA o którym z czystym sumieniem mógłbym powiedzieć : dobrze pracował. W tym sezonie raz spotkała mnie sytuacja gdy prowadzący zapytał mnie:czy twój pies pójdzie sam z naganką? Spojrzałem na niego takim wzrokiem ze sam sobie odpowiedział:ok,ok, tak tylko pytałem. Autor: grubszyzwierz godzina: 13:09 Stąd właśnie moje nieskrywane oburzenie. Widziałem kilka psów, które "wklejano" mi do miotu. Niektóre szukały tylko swojego pana, te trzymane cały czas w kojcach (niemające związku emocjonalnego z właścicielem), często probowały się do mnie podczepić i do pewnego momentu to nawet działało, ale gdy już zaczynały brać dziki i czuć we mnie mocne poparcie, do akcji wkraczały moje psy-co im będzie obcy zdobycz i pana zabierał. Często bójka, rozdzielanie, nowy wystraszony, niby chce koło mnie ganiać, ale boi się podejść, czuje zapach tamtej sfory od której łomot dostał. Dwa polowania, pies się gubi. Pancio co stoi na linii, stwierdza, że głupi pies, oddaje w "dobre ręce",widziałem jednego co nawet nie szukał. Te co mają mniej szczęścia idą pod jabłonkę, itd. Autor: MARS godzina: 13:13 Chmmm To ja z moją suką mam inne doświadczenia. Jej bez różnicy czy w miot idzie z naganką czy ze mną. Jedyny problem to taki że jak naganka sobie azymut obierze i trochę przejdzie a pies za nią dziki znajdzie, to im się nie chce doopy nazat ruszyć by psa wesprzeć i koniec końców jak wataha leniwa i nie chce się z barłogu ruszyć, to pies odpuści po jakimś czasie co nie jest zbyt edukacyjne. Autor: szymek44 godzina: 14:54 Tak jak zaznaczył już Kocisko ,też pewno nic nowego nie wniosę , ale szlag mnie trafia jak o tym czytam . Według mnie mysliwy oddający naganiaczowi psa powinien oddać mu jeszcze strzelbę......! Nie można być " TROCHĘ W CIĄŻY " bo albo się jest albo nie . Tak samo z psem : mamy dobrego psa użytkowego albo " statystę "Gdy chcemy mieć dobrego psa to sami idziemy z nim w miot i " TO JEST TO " nie ważne czy z bronią czy bez . Ale jak ktoś nie lubi jak mu się śnieg sypie za kołnierz i nie chce ładnego mundurka na kolankach przybrudzić , a nie raz i na łokciach to o wychowaniu dobrego psa może zapomnieć . Ja rozumię , że nie wszyscy się nadają do podkładania [ warunki fizyczne wiek ] bo trzeba mieć niezłą kondycję trochę orientacji w terenie i to " COŚ " ale naprawdę warto spróbować , a jak uda nam się strzelić pierwszego czarnucha przy swoim psie to już pełnia szczęscia ....! I na pewno nie szybko będziemy chcieli stanąć na lini . Pozdrawiam . D. B. Autor: skaflok godzina: 15:06 Albo "vicewersja". Jeśli uda nam się , obstawiając samemu całą linię zabiec dzikom prowadzonym przez własnego psa i strzelić choć jednego to nigdy nie będziemy chcieli iść w miot. Jedni wolą blondynki drudzy brunetki. DB skaflok |