![]() |
Poniedziałek
08.11.2010nr 312 (1926 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: V Memoriał Ks. Benedykta Gierszewskiego (NOWY TEMAT) Autor: musia godzina: 10:24 Właśnie zakończył się V Memoriał Ks. Benedykta Gierszewskiego - konkurs posokowców zrzeszonych w ISHV. Jak wiecie jest to już konkurs wysoce specjalistyczny , gdzie poszczególne kraje przysyłają 1 reprezentanta + kilka naszych rodzimych psów. Przez poprzednie lata - Główny Laur należał do kolegów z państw ościennych. Tym razem ... wg relacji (jeszcze z powrotu autem) wygrał polski pies - posokowiec bawarski - TORES z Klanu Posokowców. Torek - to znany pies polujący, konkursowy i wystawowy. Życząc im szczęśliwego powrotu do Katowic , czekajmy na obszerną relację Wojtka Gawlasa. Autor: Posok godzina: 14:13 Brawo dla Rysia i Toresa. Ryszard jest uparty, robi swoje i się nie zniechęca. Oby tak dalej. Brawa dla wszystkich uczestników, cóż brakło szczęścia, Ryszard z pieskiem mieli go tym razem. Oczywiście Mariola z Gazdą też doszła postrzałka, dla nich też brawa. DB Autor: Dolny Wiatr godzina: 18:48 V Memoriał przeszedł już do historii. Miał on trochę inny przebieg niż poprzednie memoriały. Wzięło w nim udział 9 posokowców, w tym pięć z naszego klubu i 4 zagraniczne; z Verain Hirschmann, z klubu czeskiego, słowackiego i węgierskiego. Wśród nich 2 to posokowce hanowerskie (z Niemiec i z Czech), pozostałe to bawary. W pierwszym dniu pracy, w sobotę, psy zabezpieczały ewentualne postrzałki dla 6 polujących kół. Utrudnieniem dla polujących była wietrzna pogoda, a po południu padający deszcz. W tym dniu posokowce 11 razy wyjeżdżały do pracy. Wiele do życzenia pozostawia analiza oddanego strzału przez myśliwych. Nie wszyscy potrafią określić miejsce zestrzału, nie widzą śladu kuli na drodze, nie dostrzegają przestrzelonej kulą sosny, czerwony kolor liści traktują jako farbę. Dzień pracy zakończony został odnalezieniem przez Gazdę z Jeleniego Zdroju ( 5-cio letni posokowiec bawarski), martwej łani, postrzelonej na miękkie. Przewodniczką Gazdy jest Mariola Orzelska, która (jak wielu innych) z powodu posiadania posokowca staje się myśliwym. Trochę zdziwiony był myśliwy, strzelający do łani, który towarzyszył nam w poszukiwaniach. Opowiadał kolegom na pokocie; „przyjechała jakaś ekipa, nie pozwolili mi zabrać broni, podłożyli psa na zestrzał, prze kilometr się nie odzywali ani słowem. Pies jak po sznurku znalazł martwą łanię, przewodnik i pies zostali obdarowani złomem. Łania otrzymała od nich ostatni kęs i pieczęć, potem wypatroszyli moją łanię i wyciągnęli do drogi, a ja stałem jak zamurowany”. Trzeba przyznać, że tenże myśliwy, wieczorem przyjechał do hotelu, serdecznie dziękując przewodniczce za odnalezienie łani, wręczył jej w prezencie ozdobę odpiętą od swojego kapelusza, zapraszając ją serdecznie do siebie na polowania. Ot, miły gest ze strony myśliwego, który doceniał pracę psa i przewodnika. Dzięki nim został „Królem Polowania”. W sobotę, również Rysiek Staniak (następny, który przez psa został myśliwym), prowadząc swojego Toresa z Klanu Posokowców, odnalazł po przejściu 1,5 km martwego przelatka, postrzelonego na jelita. Postrzałek zgasł w świerkowym zagajniku, gdzie został oszczekany przez Toresa. Pozostałe zgłoszenia nie potwierdziły żadnego postrzałka do dojścia. Niedziela powitała nas padającym przez cały dzień deszczem. W okolicy w tym dniu polowało 9 kół. Wysyłaliśmy psy na każde wezwanie. Stefan Kusz z Ornetą Conductus, pojechał sprawdzać strzał do jelenia byka w łowisku oddalonym 130 km, niestety postrzał okazał się obcierką. Łącznie psy dziewięciokrotnie wyjeżdżały do pracy. Niestety żaden z postrzałków nie był na tyle zraniony, że możliwe byłoby jego odnalezienie. Praca na lekko zranionym postrzałku jest ciężka dla przewodnika i posokowca. Brak farby bardzo utrudnia potwierdzenie dobrej pracy psa. Po przejściu 2-3 km przewodnicy zawracali psa na zestrzał, aby ten potwierdził ponownie pracę na nie sfarbowanym tropie. W razie jakichkolwiek wątpliwości, co do pracy psa, podkładaliśmy psa kontrolnego, który w każdym przypadku potwierdził pracę poprzedniego posokowca. Łącznie, po podsumowaniu wszystkich prac, okazało się, że 9 posokowców w ciągu dwóch dni pokonało w pracy na tropie dystans ponad 48 km. Tak, więc w tym roku, pomimo sporej, jak zawsze, ilości zgłoszonych postrzałków, jedynie dwie prace zakończyły się podniesieniem zwierzyny. Na podstawie regulaminu sędziowie przyznali dwa dyplomy. Tores uzyskał dyplom II stopnia, a Gazda dyplom III stopnia. Podkreślić należy, że wszystkie posokowce były doskonale przygotowane do pracy. Żaden z nich, a każdy wykonywał 2 lub 3 prace, nie błądził na tropach, nie popełniał błędów pracując na 2-3 kilometrowych ścieżkach, najczęściej bez farby. Jestem przekonany, że żaden ze zgłoszonych postrzałków nie zmarnuje się na wskutek złej pracy posokowca. Gratulacje dla Toresa i Gazdy, podziękowania dla wszystkich uczestników i licznej w tym roku korony. P.S. Joasiu - moje nazwisko brzmi Galwas. |