Poniedziałek
13.12.2010
nr 347 (1961 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Hej podkładacze!!!!

Autor: dzikuu  godzina: 08:20
Wchodzimy w pierwszy miot. Piękna polska zima , każda chojna ma swoją grubą ciepłą , błyszczącą czapę. Myślę sobie , nie tylko ja brodzę po kolana w białym puchu. Koledzy podkładacie z całego kraju robią pewnie dziś dokładnie to samo. Po kilku chwilach , z letargu wyrywa mnie łaj . Jakieś 100 metrów przed nami. Z prawej flanki Darek krzyczy do mnie : - To BETOWEN gra ! I śmieje się od ucha do ucha. - Wiem , wiem , znam jego „ muzykę „! Odpowiadam , nasłuchałem się jej już tyle , że poznaje tego psa . Na 10 przypadków znalezienia dzików , 9 to zasługa tego ośmio , może dziewięcio letniego karela. Po kilku minutach jestem już przy dziku. BETOWEN trzyma go za kark tuz przy zwyżce na której stoi , cały w maksymalnym napięciu , myśliwy. Niespełna 40-to kilogramowy warchoł walczy dzielnie. Strzelec mierzy , ale rozsądnie nie strzela. Dzik robi woltę i wyrywa się psu nim zdążam go dopaść. Jak torpeda wyrywa w stronę zwyżki. Odchodzącemu , myśliwy posyła jeszcze kulę , niestety niecelną. Karel dochodzi warchoła po jakichś 100 metrach. Już mu się nie wyrwie. Z pomocą przyszła SHERI , trzyma za szynki .Była najbliżej. Za chwile na uchu siedzi również fox . Wszystkie wpadają do rzeczki a raczej rowu melioracyjnego. Łajki gramolą się po stromym brzegu , foksik wyjeżdża na brzeg na grzbiecie dzika. Z trudem przeskakuję rów i łapę dzika za bieg. Łajki puszczają. Sprawa zakończona. Nim zdążyłem schować kordelas , psów już nie było. Już poszły do dalszej pracy. Żadnego wytchnienia , szarpania tuszy , nic. Wyciągam dzika na linię. - Gratuluje ! Krzyczę do szczęśliwego myśliwego - Dzieki kolego. Dobre te psy ! I takie słowa wystarczają za całe podziękowania.

Autor: canislupus4  godzina: 09:48
ad.dzikuu Pikna sprawa!Ten pies na foto,to aby przypadkiem nie Twojego chowu? DB canislupus4

Autor: MARS  godzina: 09:57
My z Kociskiem byliśmy u Przemka i jednym słowem można powiedzieć że warunki PRZERĄBANE. Po zeszłorocznej zimie młodniki i brzeziniaki leżą połamane, na tym leży mokry śnieg, pod tym stoi woda na 15-20 cm. Każdy krok to przebijanie się przez te zawalone drzewka i ładowanie po pas w mokrym śniegu. Psy ginęły pod tymi ośnieżonymi gałęziami i generalnie bardziej patrzyły jak wyjść cało z miotu niż gdzie są dziki. Z siódemką psów nie dawaliśmy rady znaleźć czarnuchów które bankowo były bo potrafiły wyjść pół godziny później z miotu który przeszliśmy. Po dwóch miotach ubranie mogłem wykręcać.

Autor: dzikuu  godzina: 10:08
canislupus4 , psiak to DIPAR po SHERI i litewskim psie , ma 7 miesięcy . Juz się dociera. Chodzi daleko , nie gubi się , na dziki szczeka , na razie z bezpiecznej odległości , ale szczeka. Zapowiada się dobrze. Za jakiś czas wkleje filmy z pracą psów , było co oglądać Po dwóch dniach polowania na pokocie leżało niespełna 70-siąd sztuk grubego zwierza. Jeśli czas pozwoli opiszę jeszcze kilka akcji. Mars , warunki tak jak piszesz bardzo ciezkie.

Autor: Kocisko  godzina: 11:15
Ciężkie??? Przej.....ane:)!!!!!!!! Podkładałem w woderach!!! Wodery rozdarłem i chodziłem pół dnia z wodą w bucie. Z kurtki do dziś, na wieszaku, kapie woda. Miód malina takie polowaczki......................

Autor: MARS  godzina: 11:17
Hłe hłe a z mojej nie kapie bo poszedłem po rozum do wody i przed suszeniem se ubranko odwirowałem :D

Autor: MARS  godzina: 11:41
po rozum do głowy oczywiście...

Autor: dzikuu  godzina: 13:32
Jeśli ktos ma ochotę stanowienie dzika (lajki.pl/filmy,lajki,4,1,stanowienie_dzika_przez_lajki,40.html)

Autor: Kocisko  godzina: 13:37
dzikuu W zagrodzie to każdy potrafi:):):):):):):):):) oczywiście żart!!! Konkret akcja!

Autor: canislupus4  godzina: 17:54
dzikuu-to je to!!! :) DB canislupus4

Autor: Ziębowe Wzgórze  godzina: 18:28
To i ja coś napiszę. Litwor (syn Drumli) ma parę dzików na rozkładzie. Popełnia jeszcze błędy;) – to jego pierwszy sezon Ale……………. Z| życia Bas w miocie, wyprowadza łanie strzeloną na tylny bieg. Wprost na mnie, ja dopinguję psa. Bas - gon........ Uprawa… wszystko widzę. Pies 30 kg. obala łanie 80 kg. Ja kończę.

Autor: canislupus4  godzina: 18:34
ad.Ziębowe Wzgórze Gratuluję-praca godna syna Drumli,oby szedł w matkę-czego z całego serca życzę!!! DB canislupus4

Autor: MAX 508  godzina: 20:32
No to pięknie chłopaki ,fajnie że i u Was się dzieje. Ja tak w skrócie trochę po trzech ostatnich dniach zbiorówek psy dzis chodzą jak na szczudłach .Warunki bardzo ciężkie,dużo śniegu,opady,roztopy naprzemian z mrozem i wiatrem.Na kopovy to je duża polowaczka-syćkie się dotarły .Zajeb..ste chopy polowanie.Tak skomentował to ostatniego dnia polowania jeden z zaproszonych gości myśliwy góral z Zakopanego. Opiszę tylko niektóre sytuacje z soboty i niedzieli bo były "te najciekawsze" Pierwszy miot pędzimy we dwóch z Markiem i sześć psów .Moje trzy i Marka Dżeki oraz Karelka i foksica kolegi Piotrka które prowadzi Marek.Psy po jakichś 10min w miocie znajdują dziki ,są od nas daleko i na granicy słyszalności.Rodzielamy się i po jakichś kolejnych 10min dochodzę do głoszących psów .W tarninach gdzie widoczność sięga 0,5m siedzą dziki.Psy z każdej strony próbują się do nich dostać jeden kipisz,krótkie spięcia,ujadanie ,dzicze groźne pomruki.Stoję dosłownie kilka metrów już cześciowo w tych kolcach i próbuję coś zobaczyć w środku.Nagle z tyłu spod psów wyskakuje mały dzik i podcina mnie tak że upadam.Strzelam do tego małego gargamela trochę po kowbojsku bo prawie z leżącej pozycji ale ścinam tylko młodego buczka .Za dzikem na las poszły moje obie suki.Kilka sekund później spod reszty psów wysadza kolejny dzik sporo wiekszy i strzelam do niego wstając z ziemi prawie z biodra.Obrywa ale nim zdążam wrzucić kolejne breneki znika za górką .Farby jest niewiele ale psy już go w dole osaczyły,zanim dobiegłem dzik z psami wyskorbał się już na kolejną górkę .Tu następuje krótka przerwa ,stoję na dole patrzę na całą zadymę na zboczu ale łapie ledwie co oddech(dużo śniegu). O strzale nie ma mowy .W końcu jestem na górze ,dobiega też Marek.Dzik waleczny ,dobrze się broni, obraca się w miejscu i psy odrzuca na boki.Teraz widać mój efekt strzałowy,dzik oberwał nisko na bieg przedni.Stoimy z dwóch stron kilkanaście metrów i próbujemy zajść dzika ale przy sześciu psach to nie ma co mysleć o strzale.Na domiar złego Dżeki wiesza się na łbie,dzik macha nim jak kawałkiem papieru.Tajga z Gringiem za tył ale dzik ciągle się obraca i psy odrzuca.W końcu zobaczył mnie i zrzucając po drodze Dżekiego startuje ,z tyłu psy więc najbardziej jak mogę pionowo dostawiam lufy i KO .Dzik pada breneka przechodzi pod okiem i wychodzi dołem .Po chwili zbiera siły i się zaczyna budzić ,siadam na niego okrakiem ,dubeltówka na plecy i pomagam psom swoim stalowym zębem.Zdziwienie moje i Marka jest jeszcze większe gdy dzik ze mną na grzbiecie i powieszonymi psami wstaje na cztery biegi.Drugi raz w życiu trafia mi się dzik tej wagi bo trochę ponad 50kg , taki walczak.Pełen szacunku dla jego siły chciałem nawet poprosić Marka żeby pstryknął zdjęcie tel ale to byłoby już przegięcie i zrezygnowałem z tego pomysłu.Drogo sprzedał skórę.Dał też wspaniałą szkołe mojej młodej kopovce ale najważniejsze że przełamaliśmy foksterierkę która miała przez dwa ostatnie sezony dyskomfort strzału.Jak się okazało w kolejnych miotach i następnym dniu pasja wygrała z lękiem i muszę przyznać że uczciwie ta krusznka dziki bierze a nawet podszypuje.W czasie całego tego zamieszania gdy przewracał mnie dzik ,bokiem uchodzi wielki odyniec którego z ambony wzrokiem odprowadza kolega.Dobrze że to nie on mnie przewrócił ,podobno stałem zaledwie 10m od niego -nie widziałem go kompletnie.Z ambony kolega widział go doskonale.Tego dnia zostałem też królem polowania:) W drugim dniu pierwsze pędzenie,ten sam skład i od początku adrenalina.Miot ogromny do lasu idziemy polami mocno pod wiatr.Sto metrów przed lasem Gringo dostaje korby i drze jape na całe gardło.Nie daje rady go już opanować ,wiadomo ze coś jest ale psów puścić jeszcze nie mozemy bo myśliwi mają ze 3km do obstawienia.Pies cały czas szczeka ,po kilku minutach jesteśmy już na tyle nim "zmęczeni"że nie czekając na sygnał ruszajcie odpinam Gringa i tylko jego puszczam w las.Ginie z oczu i po dwóch minutach już słychać jego gruby urywany głos-dziki pewne.W pośpiechu odpinam suki które błyskawicznie idą mu z pomocą i zaczyna się koncert. Marek psy na smyczach ,nie czekam biegnę .Na grubym lesie z daleka widzę piękną scenę jak z filmiku Barwina...wataha zbiła się w kupę dookoła trzy kopovy próbują coś odbić raz po raz wyjeźdża też do psów duży odyniec.Strasznie chciałem go strzelić nie ukrywam.Pod wiatr ,najciszej jak mogę od drzewa do drzewa zbliżam sie 100,80,70,60 m i cały czas na muszce odyniec.Nie udaje się Odyniec startuje ostro do Gringa i w śniegu błyskawicznie go dogania,strzelam żeby psu skóre ratować ,niestety dzik kuli nie wziął.Dobiega Karelka -teraz wataha już mocno znerwicowana przesuwa sie w dół,jeden mały dzik nie wytrzymuje presji i psy go odbijają Karelka z moją młodą Galą .Prowadzę go prosto na mnie ,nie mogę strzelić bo są za nim może z 1,5m.Robie dwa kroki do tyłu puszczam na prawą rekę buum i wali gwizdem w śnieg.Suki odrazu go dopadają i szarpią .Wataha rusza w głąb miotu.Tajga i Gringo za nią ,padają strzały na linii ,powoli zanika głos grających psów.Poniżej mnie jakieś 150m i Marek dochodzi do strzału jego Dżeki i wspomniana wcześniej foksterierka wzieły inne dziki w jeżynach .Finalnie Marek zatrzymuje szarżującego dzika ok 60-70kg strzałem w łeb z kilku metrów.Długo by pisać bo i w następnych miotach były dziki ale to już inna historia... Hubert nam w tym sezonie darzy naprawdę obficie zwierzem.Może to dlatego że kilka kóz uratowaliśmy w ostatnim czasie z drutów:) i od psich zębów. Druga sprawa to po tych kilkunastu zbiorówkach Gala na pewno zostaje u mnie na stałe .Suka chwyciła temat i jest przy dzikach za każdym prawie razem .Będzie z niej pociecha na przyszły sezon,zrobiła duże postępy.Być może zastąpi w robocie starzejącą się Tajgę . DB i życzę dalszych przygód na kolejnych zbiorówkach.To jeden z nielicznych tematów na lowieckim do którego zaglądam kiedy tylko mogę .Podkładanie ponad podziałami ,tak trzymać ... PS informacja z dzisiaj .Jeśli ktoś z Was ma ochotę i czas to Nadleśnictwo Jawor k/Legnicy potrzebuje podkładacza/y z psami na najbliższy piątek,sobotę,niedzielę .Wykruszyły się im psy .Ja nie jadę ani żaden z moich kolegów też okienka nie ma.Może ktoś z Was akurat ma wolne to niech tam dzwoni.

Autor: canislupus4  godzina: 20:43
Uffff-Wojtek,pięknie się Ciebie czyta,bo i umiesz pisać i masz o czym!Gratuluje serdecznie przygód!!! DB canislupus4

Autor: Jeger  godzina: 20:59
ad. Dziku Ten biało-czarny to trochę asekurant:) Albo młody:) DB Jeger