Wtorek
07.03.2006
nr 066 (0219 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Łajka i terier

Autor: Patek  godzina: 08:13
Obie rasy mają inny charakter pracy,osobiście bym odradzał,moja suka nauczyła się od terierów zbyt bliskiej pracy,wiadomo terier lubi "pojeździć na dziku" a łajka nie jest taka zwinna jak terier bo większa,ja teraz tylko patrzeć jak po starciu z wycinkiem lub odyńcem będę musiał swoją szyć lub co gorsza zakopać;-(.ponad to teriery "głoszą ciepły trop" a łajka na "oko"

Autor: Bór  godzina: 08:25
Mam przyjemność polować kilkakrotnie w sezonie w towarzystwie łajek i terierów. Uważam, jeżeli mówimy oczywiście o dobrych i opolowanych psach, że jest to bardzo dobry zespół. Biorąc pod uwagę zaletę łajek rosyjsko-europejskich, głoszących w gonie i rozbijających watachę na pojedyncze sztuki, myślę że zdecydowanie i ciętość terierów jest czasem nawet szkodliwe przy współpracy. Watacha, która ruszona z miotu wyjdzie w całości, daje szansę na strzału najwyżej dla dwóch myśliwych i po pędzeniu. Obserwując pracę łajek, które pędzą dzika najwyżej 200 metrów za miot i wracają po następne dziki, pozwalają na to by miot trwał dłużej, daje niezapomniane emocje i szanse na duży pokot. Zawsze podziwiam łajki za ich wytrwałość, skromne wymagania i możliwość intensywnej pracy nawet przez kilka dni z rzędu. Cóż nie ma nic za darmo, wąska specjalizacja zawsze niesie za sobą pewne ograniczenia, dlatego wszechstronność terierów będzie zawsze większa niż łajek. No i jeszcze jedno, pies jednego pana, dlatego w miocie lepsze efekty daje obecność właściciela lub stałego podkładacza, który jest dobrze znany psu. Są to wyłącznie moje spostrzeżenia, może ktoś sądzi inaczej ?

Autor: Steba  godzina: 17:19
Od kilkudziesieciu lat polowałem w towarzystwie terierów: foksów i jagd a od kilkunastu lat również z łajkami.Pierwsze egzempalrze łajek pochodziły z hodowli z terenów dawnego ZSRR. Praca obu tych grup zdecydownie inna ( vide Patek i Bór ). Zdecydowanie inne rozbijanie watahy przez teriery ( w gronie moich kolegów do terierów przylgnęło określenie: "samoraje" ) atak z wściekłością i zaciętością tylko charkterystyczną terierom ( mały musi czymś nadrabiać ), zakapiory ( czasami w pasji wręcz "zaślepione") i na linię czasami wymiatana zbita wataha dzików. Hałasu co niemiara, niewiadomo czasami gdzie celować, bo pies ujeżdża dzika czy watahę. Łajki z właściwą dużym psom asekuracją, swoistą rozwagą i dystansem, spokojnie rozbijają watahę i wyprowadzają pojedyńczo bardzo często sztuki na linię, asekurująć ją z tyłu i od czasu do czasu próbując robić chwyt. Łajki zachodniosyberyjskie, mocniejsze eksterierowo od rosyjsko-europejskich, potrafią robić chwyt i osadzanie na miejscu dla sztuk do 60 kg, natomiast rosyjsko-europejskie raczej prowadzą sztuki oszczekując ( nie jest to zasadą, ale tak w praktyce spotykałem jako praca charakterystyczna, chociaż mój AMI, z uwagi na swój kunszt również "specjalizował się" często również w chwytach warchlaków ). Mimo dynamiki akcji, polowanie z łajkami daje mi osobiscie więcej wrażeń niż z terierami. Teriery faktycznie uczą czy wręcz prowokują łajki do gwałownych chwytów i w gęstwinach czasami może tobyć niebezpieczne, ale tutaj decydują już bardziej predyspozycje osobnicze poszczególnych psów.Znany mi RAMZES czy SZARIK robią chwyt na dziku przy najmniejszej nadażającej się okazji i co gorsza zawsze skuteczny, zakończony osadzeniem dzika. Nie spotkałem w swojej praktyce łowieckiej ani razu szytej łajki, mimo, że trochę przy nich polowałem. W moim rozumieniu są zbyt inteligentne, by nie zachować dystansu. Pamiętać trzeba, ze są to psy bardzo sprężyste i zwinne, w walorach zwinności chyba przewyższające teriery dozą asekuracji w ataku. Natomiast przy chwytach są zdecydowanie silniejsze od terierów i dwie łajki polujące w pracy to czasami duet niepokonany... Łajki są psami jednego i tylko jednego pana, mimo ogromnej samodzielności w pracy. Na postrzałku pracują bardziej niezawodnie - zapach farby w przypadkach , które ja widziałem zawsze był dla łajek hasłem do "bezwzględnego dojścia i zatrzymania postrzałka". Potrafiły idealnie okreeślać, które sztuki są do dojścia i tych nigdy nie odpuściły i tych innych "z obcierką" po kilkudziesięciu krokach nawet nie tropiły... Dziwne było mi takie zachowanie łajek ale z czasem tą sferę decyzyjności pozostawialiśmy na polowaniach im. Kilkarotnie byłem świadkiem, kiedy AMIR podejmował trop postrzałka po ok. 30 godzinach i kilku kilometrach prowadzenia bez otoku "na oko z przewodnikiem" dochodziliśmy żywe postrzałki, które osaczał jak profesor sztuki osaczania w miejscu. Ale, rozpisałem się... Osobiście tych dwóch grup psów do wspólnej pracy bym nie włączał z powodów przytoczonych wyżej: byłoby to tak jak połączenie klasyki z hard rockiem ( vide Chór Aleksandrowa i Petersburger Kovboys - śmiech na sali ).... Darz Bór

Autor: Steba  godzina: 17:36
No może jeszcze lekki eksterier zimowy......