![]() |
Poniedziałek
20.03.2006nr 079 (0232 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Zanim dzikarz ... Autor: Steba godzina: 16:17 No takie sytuacje widywało się, ale czy to od razu kopać za czyn "pomagierów" menera? Chyba nie... Zresztą, każdy poluje jak umie i z psami jakie posiada albo jakie są dostępne w łowisku i jak je wyhodowano... DB Autor: Steba godzina: 16:18 No takie sytuacje widywało się, ale czy to od razu kopać za czyn "pomagierów" menera? Chyba nie... Zresztą, każdy poluje jak umie i z psami jakie posiada albo jakie są dostępne w łowisku i jak je wyhodowano... DB Autor: Jeger godzina: 17:14 Na tej fotce jest akurat postrzelona na miękkie przez dewizowa loszka, która wróciła się do miotu. Mało brakowało, aby - po dojściu naganki do loszki - ta nie ugryzła naganiacza w nogę. Brakowało paru centymetrów. Na szczęście wróciły psy, które zatrzymały dzika w miejscu. Proszę zwrócić uwagę na tego psa z lewej. Zwykły burek (wiem, wiem...:)), z jednym okiem (drugie stracił na polowaniu nadziewając się na gałąź), na dodatek z ciągle odnawianą kontuzją łapy. Widziałem tego psa przy kontakcie z paroma dzikami, zdrowymi lub postrzelonymi, i zawsze łapie dzika za ucho.:) Siada przy tym w takiej pozycji, aby przytulić się do dzika, i wbrew pozorom jest to bardzo bezpieczny chwyt. Nawet przy nagłym szarpnięciu gwizdem przez dzika pies jest bezpieczny. Nikt go tego nie uczył, a zawsze łapie za ucho..:) DB Jeger Autor: Don godzina: 18:11 Ad Jeger Ty wiesz ze nie zawsze sie z Toba zgadzalem, choc masz b.duzo racji ale powiedz mi co mi po takim dzielnym :-)) jagu jadacym na grzbiecie dzika wzdloz lini mysliwych. Strzelac nie mozna w obawie o psa... no co powiesz? :-)) A wiesz jak sie skonczylo .... no opowiem, nikt dzika nie strzelil, a bylo ich 10-15 sztuk w pedzeniu bo wszyscy krzyczeli jeden za drugim po calym miocie - nie strzelac terier jedzie na dziku - i dla pewnosci nikt do dzika nie strzelal, a dziki choc wataha rozbita powychodzily spokojnie z miotu. Do tej pory slysze te przeklenstwa, ale ,,zabawa" byla... Pozdrowienia PS. A ten piesek z tym uchem w zebach.... cwana bestia. Autor: Jeger godzina: 19:10 ad. Don W rzeczywistości takich przypadków z psami jadącymi na grzbiecie dzików jest mało. :) Cała rzecz polega w opolowywaniu zagajników. Czasami jak się idzie przez taką sosnową szczotę można spotkać się z faktem, jak dzik dosłownie przechodzi leniwie między naganiaczami do tyłu miotu, albo stoi tuż przy samej linii czołowej miotu i ani myśli wyjść.... A jeśli dodać do tego parę zbitych świerków, to już czasmi można dzika nadepnąć, a na linię nie wyjdzie... Mi chodzi o to, aby w miocie było jak najbardziej ostro - wtedy dziki wpadają w popłoch, a jak obiorą kierunek, to już idą na linię. A jak nie ma ostrych psów, to jest takie szczypanie - tu poszczekają, tam poszczekają, a dzik w miocie zostanie.... Psy w takim zagajniku nie zawsze idą na tyłku dzika, tylko podążają jego tropem.... Dzik jest szybszy i często gubi psy. Chodzi tylko o to, aby zdecydował się na ucieczkę z miotu... Ja wiem, że czasami wrzask naganki jest taki, że ziemia by się rozstąpiła, ale to nie wszystko...:) Czasami dzik staje i stoi - czeka, po co ma się ruszać, skoro naganka przeszła, wrzaski milkną...:) A jak pies zaszczeka, to inne psy idą w to miejsce i naganka także..:) Robi się "zadyma" i dzik dochodzi do wniosku, że chyba czas zacząć migrację...:) DB Jeger Autor: Don godzina: 19:55 Ad Jeger Tu tez pelna zgoda, tylko cos musze dodac... Chodzi o sposob jak pedzimy miot. Wlasnie takie mlodniki powinno sie dwa , albo i trzy razy przepedzic. Tzn. nie tylko pieski ale i nagonka i to cicho, od czasu do czasu lamiac jakiegos patyka czy rozmawiajac spokojnie. pieski widzac ze i my w takim mlodniku sie dluzej zatrzymamy , same dluzej tu beda. I jeszcze jedna rzecz, zwierzyna w gestwinie przesunie sie kilka razy w ta i spowrotem, zostawi taki odwiatr w calym mlodniku, a pies jej nie znajdzie bo wszedzie ja czuje. Dlatego tu musi sie i madry naganiacz znalesc i doswiadczony piesek, wtedy jest szansa iz nawzajem sie wspierajac takiego opornego dzika wygonia. Poza tym musimy miec zaufanie do kolegow na linii, a z tym to roznie moze byc. :-)) Troche to zawile napisalem ale mam nadzieje ze rozumiesz o co mi chodzilo. Pozdrawiam Autor: Grzmilas godzina: 23:15 Ad Jeger i zdjęcie. Opis zdjęcia jest taki, jaki myślałem. Postrzelona loszka - a Ty robiłeś zdjęcie. I tym się różnimy. Do głowy by mi nie przyszło - zdjęcie. Najpierw skrócić cierpienia, później foto. PS Naprawdę można przekonać "koła" do jednego myśliwego z bronią w miocie - tylko w razie W - tzn. skrócenie cierpień, przy okazji ocalenie psów. (Nam to się udało aż w trzech - na dewizowym też.) I nie ma nic przyjemniejszego, jak po polowaniu - otrzymać za to podziękowania i gratulacje dla psów. |