Wtorek
28.03.2006
nr 087 (0240 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Pojawił się jak zdjąłem spodnie... i pies miał jednak rację...

Autor: aDzik70  godzina: 00:21
Kolega strzelił dzika (odyniec 95 kg) który po strzale poszedł w bagno, pojachaliśmy z psem.Ciapek puszczony na trop niuchnoł trawke, pokręcił sie troszke i poszedł w bagno - my zanim ,wody coraz więcej ,pies płynie - wlazł na jakąś kępe i zaczyna głosić dzika. Świecimy -nic tylko woda, podchodzimy bliżej , okazuje sie ,że ta kępa na której siedzi pies to właśnie nasz dzik. Jak on go znalazł ,( było sporo kręcenia), do dzisiaj nie wiem .Dzik był strzelony na wysoką komore poszedł ok 300 m ,z tego 100 w wodzie po kolana . DB

Autor: Małgorzata  godzina: 00:41
Mój drugi w życiu strzelony(?) dzik wpadł pod lód na Odrze i tyle go widziałam. Wybiegł na mnie z młodnika, oddałam trochę spóźniony strzał, dzik zaznaczył i mocno farbował po czym dobiegł do brzegu rzeki i dał nura. O przyczynę takiego zachowania można jednak zapytać tylko dzika, przypuszczeń może być wiele, wydaje mi się że po prostu biegł przed siebie. Latem miałam podobną przygodę z kozłem, na szczęście nie była to rzeka a szeroki rów. Kozioł stał na skraju pola, strzeliłam, zaznaczył i wskoczył do remizy. Było wcześnie, pomyślałam niech spokojnie dojdzie i poszłam popatrzeć co słychać na sąsiednich polach. Wracam po godzinie, puszczam psa, który jak po sznurku wpada w remizę i czekam na szczekanie. Czekam i czekam a tu nic, ale psa nie ma. Idę w końcu w krzaki i widzę jak Borys uparcie krąży po skarpie szerokiego zarośniętego rowu. Gdy zobaczył że się zbliżam zaczął szczekać i patrzeć w wodę, gdy podeszłam wskoczył i zaczął coś wyciągać z wody. Był to szpic parostka. Strzał był komorowy myślę więc, że podobnie jak wcześniejszy dzik tak i kozioł pobiegł na oślep i trafił w wodę. Com się umordowała żeby tego kozła wyciągnąć z głębokiego rowu to już zupełnie inna historia, ale było warto - ósmak nieregularny. DB!

Autor: greg  godzina: 09:07
Bardzo ciekawe opowiadanka piszecie. GK

Autor: rubens  godzina: 13:05
Dziękuję Koleżankom i Kolegom za odpowiedzi. Widać, że mój przypadek nie był odosobniony. Niestety, mój dzik się nie odnalazł... :-( DB łukasz

Autor: panda venator  godzina: 17:16
Gratuluje powaznego podejscia do sytuacji ze uwierzyles w prace psa. Dzis Tobie sie nie udalo a wiele jest takich przypadkow ze nie ma dzika po strzale na miejscu i sie go dalej nie szuka a on lezy 50 - 80 m dalej. Dzieki tez temu psu masz komfort psychiczny ze uczyniles wszystko zgodnie z etyka. Doceniam Cie , ze bierzesz tez uwagi innych do serca ( uwaga sedziego na konkursie ) Piekne jest rowniez to ze koledzy podzielaja sie z Toba swoimi uwagami i doswiadczeniami napewno cennymi. Pozdrawiam i tak trzymaj DB

Autor: Jeger  godzina: 23:23
ad. rubens Po pierwsze gratuluję polowanka po zachodniej stronie pięknego jeziora Bytyń Wielki. Tak się składa, że prawdopodobnie dzik przepłynął przez Zatokę Lubieńską na drugą stronę jeziora, a więc na obwód koła, w którym poluję..:) Moje koło, "Jeleń" z Wałcza, gospodarzy właśnie na wschód od Bytynia. Nie wiem czy wiesz, ale kiedyś Wasze tereny były naszymi, tylko pozbyliśmy się ich z uwagi na małą wtedy liczbę myśliwych i ogromny obszar do zagospodarowania. Ale to pyło dawno, pewnie w latach pięćdziesiątych. W każdym bądź razie dziękuję za przegonienie kabanka na naszą stronę!!:) A dziki pływają zwinnie i często wybierają jeziora jako drogę ucieczki. Ponieważ polujemy na terenie dość bogatym w jeziora, więc takie przypadki się zdarzają, także z dzikami postrzelonymi. Normalną rzeczą jest też przeprawianie sie całych watach przez jeziora z dziennej ostoi na nocne żerowiska - wystarczy porozmawiać z wędkarzami..:) I drobna uwaga - to raczej nie odyńce kwiczą, tylko loszki, którym "pan i władca" wymierza klapsy gwizdem, lub ewentualnie odpędzana młodzież.:) DB i pozdrawiam "sąsiada"..:). Jeger