![]() |
Czwartek
30.11.2006nr 334 (0487 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: GP. Pierwsze polowania. Autor: Jenot godzina: 07:40 Ad Gończarz Ad lapacz Dzięki Koledzy za cenne rady. Pozdrawiam DB Autor: *BOBER* godzina: 11:25 przygody fajne ale mam jedno ALE - bierz się za opanowanie apelu u psa.ja bym się wstydził iść na zbiorówkę z tak "rozpuszczonym" psem.wstyd i żenada.chyba tylko z uprzejmości nikt nie zwrócił Ci uwagi. pozdrawiam DB Autor: Jenot godzina: 12:44 Ad BOBER Tak …no cóż …chyba niezbyt wyraznie napisałem że to było jego pierwsze polowanie. Co do apelu to masz rację należy go ciągle ćwiczyć aż do całkowitego opanowania. Pozdrawiam DB Autor: Krzyś godzina: 13:08 Witam Ledwo ktoś cos napiszę - to odrazu po łapach. To szanowny kolego Bober kiedy ten pies ma się nauczyć? Mam również GP sunia w wieku 11-mcy którą zabieram na polowania od 4-mca najpierw na indywidualne w chwili obecnej na zbiorówki , na pierwszej proszonej zbiorówce w kole zaprzyjaźnionym odrazu powiedziałem ,że pies jest młody i proszę oo ewentualne wybaczenie gdyby żle się zachowywał, niektórzy coś tam pod nosem poburczeli , ale kiedy się okazało , ze suniia siedzi cichutko na stanowisku odłożona przy drzewie obok , to było ok. pare miotów również z nią przeszedłem w pierwszym cały czas na otoku , ale przyznam było diabelnie męczące niewiem czy bardziej dla mnie czy też suni, w następnych dwóch już puściłem ją luźno cały czas kontrolując kiedy się oddalała i znikała z oczu to przywoływałem ją gwizdkiemm, w ostatnim miocie sunia kiedy stała zemmna na stanowisku raz nie wytrzymała ale z młodnika w odległości 5 m wypadłły wprost na nas dwie sarny i mało nas nie staranowały , wtedy owszem zaczęła głosić, ale najlepsze było na koncu kiedy kolega stojący obok mnie pofarbił kozę , strzał można powiedzieć ,żę prawie dobry przednia cewka tuż poniżej łopatki całkowicie ubita, na i cóż poszła, nie było szansy poprawić, po zakończonym miocie kolega prowadzący poprosił abym spróbował poszukać , po ok 30m farba , poźniej dwa stawki wypełnione wodą , ledwo odciągnąem sunie bo na otoku już była w połowie , obeszliśmy stawki i znowu spróbowaliśmy , po ok 100m sunia zatrzymała się jak wryta , patrząc za jej wzrokiem zobaczyłe coś zwiniiętego pod świerkiem , skróciłem otok i próbowałem podejść myśąc , że sarna już doszła , wtedy ona wystrzeliła z pod świerka i utykając pobiegła dalej w las, sunia na nią a ja za nimi,pogoń na 10m otoku trwała dopóki nie wyrżnąłem jak długi otok w trakcie upadku wypadł mi z ręki sunia poszła w gon , jednym susem dopadła sarne obaliła na ziemię , ale sarna mimo postrzałau tym razem się wyrwała , w kufie został jej kłąb z urwanego lustra,następny gon i po ok 20m sunia dławiła już sarnę , gdy dobiegłem pozostało mi tylko dokończenie tego o czym koledzy tak nie lubią pisać ani czytać , całe zajście zakończyło się po ok 300m od zestrzału, i proszę mi powidzieć , co miałem zrobić nie puszczać jej ?, nie poszukiwać postrzałka bo to sarna i pies się zepsuje? Sunia otrzymała gratulację a ja zaproszenie na wszystkie polowania zbiorowe do końca sezonu. To taka trochę przydługa opowieść o pierwszej zbiorówce mojej GP, miałem niepisać , aby nie spotkać się z krytyką ale kiedy przeczytałem post kolegi Jenota to jest mi wszystko jedno , niech koledzy jak chcą to sobie na mnie poużywają. D.B. Wszystkim Krzyś P.S. Jenot nie martw się nie będziesz sam Autor: Jenot godzina: 13:48 Ad Krzyś Dzięki za wsparcie : - ) Ja uważam że jeżeli koledzy na polowaniach chcą mieć psa do pomocy ( wybitnie odzwierciedla to Twoja przygoda z kozą ) to najpierw muszą trochę „pocierpieć“ Z mojego opowiadania wynika że szczekanie psa nie przeszkadzało koledze po prawej w normalnym polowaniu. Strzelił dzika i lisa. W dodatku krótko po tym na moje stanowisko wyszedł lis.Ze nie zdążyłem go strzelić to mój problem. Czy innym aż tak pszeszkadzał nie wiem, nie szczekał przecież non stop na każdym pędzeniu stojąc ze mną na stanowisku.Pod koniec polowania był już spokojniejszy. Jestem pewien Krzysztofie że jeszcze się naszym kolegom odwdzieczymy za ich wyrozumiałość i życzliwość : )) Ad BOBER Pozwolisz Kolego że żartobliwie zapytam ; Czy Ty na twojej pierwszej zbiorówce miałeś „apel“ opanowany do perfekcji ? Pozdrawiam Darz Bór Autor: Krzyś godzina: 14:19 Ad. Jenot Tak trzymać i do zobaczenia , może kiedyś na wystawie lub , na polowaniu, ściskamy łapy wraz z Grapą D.B. Krzys P.S. A Kobuz w jakim wieku? Autor: Jenot godzina: 14:45 A na św. Alberta ( 21.11. ) rok mu było. Pozdrawiam DB Autor: Krzyś godzina: 14:48 No to prawie rówieśnicy D.B. Krzyś Autor: Tanis godzina: 17:44 Dobrze, że znalazłem ten temat. Mam też GP teraz ma 17 miesięcy. Mimo, że nie jestem myśliwym postanowiłem szkolić psa. Byliśmy dwa razy w zagrodzie dziczej w Przechlewku. Poza tym pies szedł już parę razy na sztucznie zfarbowanej scieżce, z całkiem niezłym efektem. Teraz w niedzielę jedziemy na nasze pierwsze zbiorowe polowanie. Przeczytałem tutaj , że na pierszym polowaniu lepiej nie puszczać psa w gon i mieć go cały czas przy sobie. Będę wdzięczny za wskazówki. KW Autor: Gończarz godzina: 18:19 Można psa puścic na I-szej zbiorówce jeśli pies juz trochę ma zaprawy w lesie i wiadomo,że wraca i nie gubi sie.Psy gubiace się zwłaszcza w obcym terenie dezorganizują polowanie-nie wiadomo czy czekac czy brac następne mioty,jedni się denerwują ,pod nosem mruczą,że to wszystko przez tego psa inni się szczerze martwią czy aby pieskowi cos się nie przydarzyło i jest ogólna konsternacja.Mimo wszystko jednak radziłbym psa trzymac na otoku i czekac na okazję -a nuż będzie postrzałek.Jeśli coś zostanie strzelone to jaśli to jast możliwe -zrobic włóczkę.Nie pozwalac psu zbytnio szarpac zwierzyny,zwłaszcza płowej-różnie może to byc odebrane przez myśliwych.Wśród myśliwych też są wieczni malkontenci,którzy na wszystko narzekają.Lepiej unikac sarny,ale jeśli sie trafi postrzałek-to trudno. Jeśli by się pies zgubił to trzeba coś zostawic np.szmatę z samochodu,rękawiczkę pana-piees gdy powróci będzie czekał przy tym. Przy układaniu gończego-najpierw posłuszeństwo,potem farba a na końcu gon. Zwierzyna-najpierw dzik,drapieżnik,potem jeleń a sarny unikac jak najdłużej.No oczywiście życie może płatac figle i tak najczęściej bywa. Darz Bór! Autor: Tanis godzina: 19:05 Dziękuj Panie Wojtku, domyślił się Pan chyba że chodzi o pańskiego psa CZEKANA. Pies ma chyba nie najgożej opanowany apel, choć w lesie, jak sie pokaże zwierzyna to różnie może być. jak do tej pory pies wracał bez problemu, choć zdażyło się nam, że w trakcie spaceru poszedł za zwierzyną , nawet nie zdążyłem zareagować , lecz po paru gwizdkach wracał. Za dzikiem idzie dobrze i nie odpuszcza, choć przy nim jeszcze dzika nie strzelono więc też nie wiem jaka bedzie reakcja. No cóż pożyjemy zobaczymy. Dziekuję za rady, będę wdzięczny za następne. KW Autor: Jenot godzina: 19:12 Ad Gończarz Wiem że jesteś hodowcą tych psów i skarbnicą wiedzy na ich temat. Być może nie zechcesz odpowiedzieć na forum na moje pytanie, mimo wszystko zadam je. Czym najlepiej skłonić psa by wracał do nogi ? Wiem że nie powinno się uderzyć psa. Nieraz jednak aż ręka świerzbi, tym bardziej kiedy widzę że pies robi mnie w balona. Poprostu udaje że nie słyszy. Kiedyś na zbiorówce widziałem jak starszy kolega myśliwy starał się utrzymać swojego wyżła szorstkowłosego w ryzach na stanowisku.Próbował nawet pomóc sobie witką którą urwał gdzieś po drodze ale pies nie bardzo chciał siedzieć na miejscu bez ruchu. W pewnej chwili wyjechał na nich z pędzonego miotu spory dzik.To dopiero była jazda ! Przyznam że uśmiałem się do łez. No bo gostek zrobił taki zabawny zwrot w jedną stronę a wyżeł na otoku w drugą.Dzik oczywiście nie został trafiony i z wysoko podniesionym chwostem zniknął w młodniku. Piesek po tej scence trochę oberwał myśle że jednak niesłusznie.No bo w końcu za co. Podobno można psu trochę „wkleić“ kiedy już naprawdę nic nie skutkuje pod warunkiem że nie widzi ręki która go uderzyła : ) Nie chcę go bić, wolałbym nie używać teletaktu.Jak wyegzekwować skutecznie to tak ważne hasło; do nogi ? Po wypuszczeniu psa na podwórku miałem z początku problemy ze skłonieniem go do powrotu do kojca. Wziąłem go na sposób.Zacząłem wabić go smakowitym kąskiem np. kawałkiem kiełbasy, którą dostawał dopiero w kojcu, kiedy już do niego wlazł.Teraz wystarczy udać że mam coś w ręku i pies posłusznie idzie do kojca. Ta kiełbasa jednak nie bardzo skutkuje kedy pies jest w polu lub w lesie i wokół ma tyle zapachów i ciekawych przygód. Czym więc i jak zwabić go skutecznie do nogi ? Pozdrawiam DB Autor: r. andrzej godzina: 19:55 Jenot troche poznawo, ale sprobowac mozesz...... Zabieraj psa do obwodu tam, gdzie sarny, inna zwierzyna wychodzi, ot krzeseleczko, wieczorem usiasc, Pies na smyczy. Jak sie zabiera do szczekania kufe zacisnac. Uspakajac itd. Na pewno nie od razu "wypali", ale sprobowac warto. Jak cie w domu nie ma, niech taki spacerek domownicy robia. Celem tego Übungu jest wlasnie oduczenie szczekania w czasie zasiadki na widok zwierzyny. Ja na to gdzies 2 miesiace potrzebowalem - jamnik mial wtedy 7 miesiecy. W tej chwili najwyzej cichutko zaskamla jak zwierzyna sie "za bardzo zblizy". We wrzesniu strzelilem odynca z odleglosci 7-8 m, siedzac na skladanym krzeselku na skraju chaszczy. Dzik nie wyszedl na lake tylko posuwal sie rownolegle do skraju. Strzelalem kiedy znalazl sie prawie za moimi plecami. Ciagnal nieomal bezszelestnie. Po zachowaniu psa wiedzialem, juz kilka minut wczesniej, ze "cos jest grane". Pies - bez smyczy - dygotal jak galareta siedzac pod moimi nogami ale do momentu strzalu nawet nie pisnal. Po strzale pies sie wyrwal za dzikiem - odyniec poszedl jeszcze ok. 150 m - ale udalo mi sie go odwolac. Po ok. 3/4 godziny , kulturalnie na otoku doszedl zwierza. Farby byla mnimalna ilosc. Oszczekiwanie znalezionej zwierzyny przez mojego nie funkcjonuje. Pies znalazlszy ja najwyzej troche powarczy i potarmosi. To jest problem w nocy. Ale to z mojej winy - po prostu przedobrzylem bardzo wczesnie puszczajac go na wloczke, rowniez bez otoku. Psa nalezy jeszcze jako szczeniaka do tego przyuczac. Najpierw odsuwajac mu miske z karma na jednoczesna komende ( Laut, gib laut !) az nie zacznie szczekac. Wtedy dopiero dostaje karme - musi szczekac do kilkunastu minut. Potem ta sama historia, tylko miska chowana jest za skora sarny albo dzika. Jak pies na sam widok skory zacznie szczekac jest ok. potem nad ubita sztuka, na smyczy, przy komendzie "laut". To jest trudne do jednoczesnego nauczenia - ciche zachowanie sie psa podczas, zasiadki, i oszczekiwanie zwierzyny ubitej. Ale jak widze po kolegach i ich gonczych alpejskich - czasami funkcjonuje. powodzenia ra PS. trzeba tez miec b. wyrozumialych sasiadow/domownikow coby na taki szkolny "koncert szczekania" sobie dwa razy dziennie pozwolic..... sz Autor: greg godzina: 20:06 Polskie psy maja w d.pie niemieckie komendy Autor: Jenot godzina: 20:16 Ad Greg Ale warto pouczyć nigdy nie wiadomo gdzie będzie polował : - ) DB Autor: r. andrzej godzina: 21:09 greg zeby chociaz wiekszosc tylko niemieckie komendy miala w d.pie to juz nie byloby zle....:) Autor: *BOBER* godzina: 21:09 ad Jenot Tak miałem opanowany apel i twarde odłożenie na pierwszym polowaniu( w wieku 8 m-cy -pies to posokowiec bawarski).sarna może podejść na 5 m a pies nie drgnie. inaczej prowadzacy polowanie (Heniu) kazałby mi go trzymać w samochodzie a nie na stanowisku. Autor: Gończak godzina: 21:35 Czytam te wszystkie posty i nie rozumiem: dlaczego na pierwszej zbiorówce nie puszczacie psa do pracy, tylko wleczecie sie za psem po krzakach?. Taka to frajda? Mam cztery dorosłe gp /najmłodszy skończył rok/ i każdy mój pies zaczynał zbiorówki jak na psa przystało - pracował w miocie. Nie miałem nigdy obaw, że pies się zgubi albo pójdzie przed siebie, zapomninając o wszystkim i wszystkich. Tak samo jest na stanowisku, kiedy psów nie podkładam. Spokój i pełny luz. Ale żeby tak było to pies musi mieć opanowany apel, w tym odłożenie!! Jenot - ćwicz z Kobuzem apel. Apel i odłożenie - do oporu. Przyzwyczajał go do gwizdka, tak by pies kojarzył gwizdek z koniecznością powrotu. Jak już kiedyś pisałem, podkładając psy w miocie, często używam gwizdka i to w momencie kiedy słyszę,że psy zaczynają głosić zwierzynę. Nie imponuje mi to, że psy nie odpuszczają zwierzynie. Nie muszą "siedzieć" na dziku czy jeleniach. Wystarczające jest, że zwierzyna ruszyła i psy odprowadzą ją do linii myśliwych. W ostatnią niedzielę, podkładałem swoje gp - dorosłą sukę i jej rocznego psa. Rezultat: dwie łanie i pięć dzików, przy opolowanych czterech miotach w 15 strzelb i oddanych około 20 strzałów. Ani razu nie zdarzyło się, by psy poszły po za pędzony miot i trzeba było na nie czekać. Ale to wszystko dzięki opanowanemu apelowi. Darz Bór. |