![]() |
Poniedziałek
04.06.2007nr 155 (0673 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Pancerny dzik Autor: MAX-508 godzina: 00:02 Ad Paweł 54 Też się przez chwile zastanawiałem czy te 9osób to nie przesada.Nie przez złośliwość ,ale przez sam fakt logicznego podejścia .9osób to dużo conajmniej o 6-7 za dużo jeśli chodzi o bezpieczeństwo,dwa dzik czując ,słysząc zagrożenie ze wszystkich stron na pewno bedzie dużo twardszym przeciwnikiem i łatwo się nie da wypchnąć.Co za tym idzie bardziej naraża się psa ,co do przepisów kolego to pamiętaj że na myśliwym w pierwszej kolejności spoczywa obowiązek dojścia i dostrzelenia postrzałka ...a bez psa to sobie można ... PS jako ciekawostkę dodam że byłem dziś w Jarach ze swoim gończym warunki naprawdę trudne ,prawie tak gęsto jak w rzepaku nieprzesadzam dalej niż na kilka metrów nie widać.Gdyby odyniec który tam urzęduje nie był pozbawiony oręża i był trochę bardziej "meski"prawdopodobnie mój pies by dziś już nie żył albo byłby przynajmniej ciężko pokaleczony.W tak ogromnej gęstwinie i plataninie wszystkiego praktycznie był bez szans ,dwa razy po prostu nie dał rady uciec przed szarża ,bo trawy ,trzciny i wszelkiego rodzaju chaszcze mają ponad metr .A dzik jak to dzik z racji budowy i znacznego ciężaru łatwiej się przebijał przez zarośla.Po pierwszym zwarciu myślałem że pies się nie pozbiera bo dzik mocno go przejechał i wprasował w błoto.Dzik był duży myśle że z 80-90kg ma na pewno a czasem i ja go nie widziałem choć byłem bardzo blisko ,badź widziałem tylko chyb.Myśle że taka szkoła mojemu psu się przydała i dziś dowiedział się że życie nie jest łatwe...:)ważne że po dwóch skutecznych szarżach nie poddał się i dalej ganiał dzika. DB Autor: Grzmilas godzina: 00:48 Paweł54 i MAX-508 specjalnie dla Was. Skąd tyle osób - Diana wymieniła osoby, które dotarły na miejsce, ale nie brały udziału w akcji!!!!! Siebie chyba też policzyła:) Między innymi przyjechał prezes, miejscowy leśniczy..... Na miejscu cały czas byli (wszyscy na zdjęciu): Myśliwy, który zranił dzika (jego rola się skończyła) Kolega, który z posokowcem wykonał kawał dobrej roboty, niestety pies poległ, ale żyje (ich rola, też się skończyła) Następny Kolega, który przywiózł 2 psy, nie podjęły pracy (ich rola też sie skończyła). Powyższa 3 kolegów za cholerę nie chciała pojechać do domu;) No i ja z Limbą - sami kończyliśmy. Paweł54 - oczywiście popełniłem olbrzymi błąd, zapomniałem wziąć psa na otok;) DB-Grzmilas Autor: maks67 godzina: 07:40 Brawo Grzmilas!!! Brawo Limba!!! Autor: ala godzina: 16:13 Paweł54 Ty chyba nigdy nie miałeś okazji szukać rannego dzika z psem w rzepaku lub kukurydzy. A......przepis, że pies na otoku do poszukiwania postrzałka, to niech autorzy tego przepisu w buty sobie wszadzą. Kompletna głupota nieżyciowa. DB Ala Autor: Gończak godzina: 20:14 Grzmilas - gratulacje za skuteczną pracę Limby i podziw za odwagę!!!. Po doświadczeniach ze zbiorówki w ubiegłym sezonie - gdzie podkładałem dwa gp w łanie gorczycy i szyciem suki Kryzy - za nic w świecie nie wejdę ani do rzepaku o tej porze roku , ani do gorczycy. /Rzepak w tej chwili sięga mi po brodę i tak samo wysoka była w grudniu gorczyca siana jako poplon/ ad.Paweł54 A Twoim zdaniem - co Grzmilas miał innego zrobić? Uprzejmie poinformować Kolegę, że nie pójdzie bo § 5.1. nakazuje iść z psem na otoku?! Stwierdzić, że dla 400 zł - bo na tyle wyliczyłeś wartość dzika - nie warto narażać siebie i psa?. Dla etycznego myśliwego - to przede wszystkim na pierwszym miejscu jest dojście zranionej zwierzyny i skrócenie jej cierpień. Chwała Grzmilasowi!! Darz Bór Autor: jurek123 godzina: 20:50 Podziwiam odwagę kolegów i zaciętość w dochodzeniu postrzałka. Moje prywatne zdanie .Jakbym był pośród tych kolegów to zabronił bym wchodzenia w rzepak i nakazał wszystkim pójść do domu. Skończyło się tak jak się skończyło a równie dobrze mógł ktoś wylądować w szpitalu. Dzik nie był ranny śmiertelnie i napewno by sie wylizał, zresztą wiecznie w tym rzepaku by nie siedział i mozna by go było spokojnie za dzień lub dwa znależć w innym miejscu i odstrzelić bez ryzyka..W moim kole dostali byście koledzy odemnie dobry opieprz. za niefrasobliwość. Pozdrawiam. Autor: Paweł54 godzina: 21:23 ad.Gończak. Paragraf jest paragrafem i jak ktoś się uprze to może uczestnikom tego "dochodzenia postrzałka" zrobić wielkie kuku. Ponad dwadzieścia lat temu jak jedno koło urządziło podobne "dochodzenie postrzałka" w kukurydzy z psami i kilkoma uczestnikami z bronią. Skończyło się to wykluczeniem koła z PZŁ. ad. jurek123 - dokładnie zgadzam się z Twoim zdaniem. Co nagle to po diable. Całą ta sytuacja przypominała polowanie na tygrysa, który uciekł z cyrku na warszawskim Targówku kilka lat temu. I dobrze, że się skończyła tylko pokaleczeniem psów. |