Poniedziałek
06.02.2006
nr 037 (0190 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Foksy w norach

Autor: MARS  godzina: 16:04
Ech co ja się naprzeżywałem w nocy z piatku na sobotę... Wracalismy z Certą ze spaceru do domu. Było koło 22. Tuż przy samej naszej bramie ( może 50 metrów) wyniuchała w norze lisa i wpadła tam. Nora pod dwoma płytami betonowymi 3 na 4 metry, pod którymi zasypany piaskiem jest węzęł ciepłowniczy. Dla lisa raj. ciepło i sucho. Tak więc Certa wpadła a ja czekam. Psa nie słyszę, mija 10 minut, 20 i nic. Wołania, gwizdy na nic się zdają. W końcu ide do domu, ale co godzinę wstaje z łóżka i idę zobaczyc czy pies wyszedł. Niestety nie... Rano jak tylko się rozwidniło rozkopuję wejście żeby zobaczyć latarka czy psa tam gdzies nie widac. Pod płytami okazuje sie że jest dość spora przestrzeń (50-60cm) więc wczołguję się pod nie i tam szukam psa. Psa nie ma ale jest okno do nory prowadzącej dalej wzdłuż idących pod ziemią rur ciepłowniczych. niestety w latarce widzę na około metra a potem skręt. Gwizdek i wołanie na nic, psa też nie słysze. O 9 musze iść do pracy, 4 godziny siedzenia w niej dłuzy się niemiłosiernie. W koncu koniec więc powrót do domu i spowrotem wczołguje sie pod płyty, staram się kopać wzdłuż nory, ale idzie to ciężko z racji ciasnoty i braku miejsca na piasek. Więc staram się zapamiętać mniej więcej jak nora idzie i będę kopał od góry. Kopię około 6 metrów od okna gdzie pies wszedł. W końcu na głębokości ok 1,2 dokopuję się do boku korytarza. To juz nieźle myślę, ważne że mam się czego trzymać. Chwila na złapanie oddechu, a tu za minutę w dziurze pojawia się kufa Certy :-). Wyciagam ją ledwo co żywą (spędziła tam ponad 16 godzin), słaniającą się na nogach. Jednak pierwsze kroki swiadomie lub nie, kieruje w kierunku okna którym weszła... Na kufie kilka pamiatek zostawionych przez lisa - pierwsze w jej karierze. Po wykąpaniu, nie ruszyła ani jedzenia ani nawet wody tylko od razu poszła spać i spała do rana. Takie wyciagnąłem wnioski - nora bardzo długa, jeden korytarz, ślepa. Pies trafił w niej na lisa (lisy). Nie dała rady przechnąć lisa do kotła, więc i nie mogła sie obrócić. Ze wstecznym od zawsze były u niej problemy. Tylne nogi w pozycji na żabę nie pozwalają jej się skutecznie cofać, o ile pół metra czy metr to odległośc do pokonania, to 4 i z zakrętami były już za trudne. Sądze że pies by sam z nory już nie wyszedł. Mieliście już może z czyms w tym stylu do czynienia? Czy inne psy również maja problem ze wstecznym? Teraz mam zagwostkę czy pies po takim przezyciu będzie chciał wchodzić do nory, czy tez bedzie jeszcze bardziej cięty... PS. Lisa już nie szukałem, 150 metrów dalej jest osiedle, a nora tuz przy drodze spacerowiczów z psami, nie chciałem robić już większego zbiegowiska niż było... Nie wiem więc czy został zdławiony, ale watpię bo suka jeszcze niedoświadczona (15 m-cy)

Autor: Guzik  godzina: 16:28
W takiej sutuacji zastawiasz norę (np jakimś patyczkiem, zasypujesz śniegiem itp) i co jakiś czas sprawdzasz czy lis wyszedł, wtedy wiesz czy go zdławiła czy tylko postraszyła. Pies powinien normalnie iść następnym razem, takie sytuacje (ze pies nie może wyjść tyłem) czasami się zdarzają, na szczęscie brdzo sporadycznie (np brak możliwości odwrócenia i stromy głęboki komin, jakieś korzenie itp). Guzik

Autor: ŻOŁNIERZ  godzina: 20:56
Najważniejsze, że nie straciłeś Certy.

Autor: gavron  godzina: 21:30
Ad Mars dobrze że się udało i dobrze że wogóle podjołeś się kopania i szukania. Myślę że te 15 m to już wystarczająco nato aby piesek się już nie zniechęcił moja Sara po bęckach od lisa w tamtym roku (miała rok) jest ostrożniejsza ale nadal wchodzi i pracuje, choć właśnie dlatego biorę ją teraz ze starszym psem.