Piątek
02.06.2006
nr 153 (0306 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Dobry mener a hodowca...

Autor: Carmen  godzina: 04:40
Ad. Guzik. Dzieki za wypowiedz. Przedstawiles nastepne watki posiadania psa rodowodowego :):):) i zarazem problemy. Rozumiem- ale mi chodzi o tak jakby presje i poniekad nacisk na ludzi ktorzy dopiero co maja swojego pierwszego psa z danej rasy mysliwskiej, rodowodowego, chcieli miec pupila...ale no wlasnie- napotykaja innych wlascicieli rodowodowych- zaczynaja sie opowiesci o wystawach i o tym...ze pies rodowod ma po to zeby miec szczeniaki. Delikwent slucha jednym uchem- i trafia do jego przekonania...no bo kto sie przyzna ze jego pies nie jest naj ;););). Z tym ze jego zainteresowanie nie ma podloza hobby a tylko...zaspokojenie swojej proznosci? Konczy lub nie wymagana ilosc wystaw i nastepuje decyzja o posiadaniu szczeniat. Na co chcialam w tym wywodzie polozyc nacisk...ano na to- ze z wlasnym ukochanym psem sobie na codzien nie radzi...np. pies ciagnie niemilosiernie na smyczy, nie slucha spuszczony ze smyczy, czyli wlasciciel nie umie sam sobie poradzic z wychowaniem psa itp itd.. Dlaczego obok innych stereotypow tak latwo panuje poglad ze pies z rodowodem to pies ktorego nalezy a wrecz grzechem by bylo..nie rozmnozyc?Dodam oczywiscie ze takie zagadnienia jak rozwoj psa, prowadzenie suki w czasie ciazy, genetyka, cel prowadzenia hodowli psow rasowych( pomijajac chec zysku) sa tematami nieznanymi temu wlascicielowi.. Co do punktu 2.Moze odpowiedzia by bylo...zalecanie przez hodowce wlascicielom jego szczeniat -psow ''kanapowych'' -po prostu sterylki? Ale czy to by nie bylo...zbyt postepowe jak na dzisiejsze czasy? Nadal wiekszosc spoleczenstwa uwaza ze pies z rodowodem to pies kosztowny. Co nie zawsze sie sprawdza w rzeczywistosci.

Autor: dana  godzina: 08:19
Moim zdaniem wynika to z mentalnosci ludzkiej i ogólnym "zacofaniu kynologicznym"polskiego społeczeństwa.Ludzie do tej pory wierzą ,że są szczenięta "któreś tam z miotu".którym nie przysługuje rodowód itp..Społeczeństwo polskie ukształtowane , przez sytuacje gospodarczą, chce na wszytkim zarobić , lub tanio kupić.Ludzie z pasjami , którzy wkładają duzo serca i wielkie pieniądze w swoje pasje( obojetnie jakie , nie chodzi tylko o hodowle psów) , postrzegani są jako wariaci i frajerzy , którzy tracą kasę zamiast ja zarabiać na swoim hobby. Na szczescie są ludzie dla których hodowla psów nie jest zajęciem zarobkowym . Jest pasją życiową dla której rezygnuje się np , z wyjazdow , wyjsć do kina, z zakupów pewnych rzeczy.Ludzie tacy pomimo róznych wykształceń i pracy zawodowej , znają anatomię i fizjologię psa , podstawy genetyki, zasady doboru hodowlanego i wiele innych rzeczy , które potrzebne są do tego aby swoją pasje rozwijać i doskonalić. I tylko dzieki pasjonatom , przetrają wszystkie rasy, bo inaczej za klkanascie lub kilkadziesiąt, lat poczynań pseudohodowców, zostana tylko kundelki ,przypominajce daną rasę.Patrząc przez pryzmat swojej rasy, co zrobiono z jaminkami ,szczególnie krótkowłosymi.Idąc ulicami spotyka się na kazdym kroku "jamnika", , pomimo że rasa jest aktualnie nie liczna.Tyle że te napotkane jamniki , mają za wysojkie nogi , za krótkie uszy , zady wyzej kłebu , krzywe konczyny, karpiowate grzbiety no i zazwyczaj psychikę i charakter ,który nic z jamnikiem nie ma wspólnego.Wielu osobom jamniki się nie podobają ani z wyglądu ani z charakteru, no bo jak się mają podobać jak widzą tylko jakieś "jamnicze parodie"., na dodatek zatuczone. Tak jak napisałam wyzej jest to kwestia wynikająca z mentalnosci i nie wiedzy, jedni widzą w tym zarobek ,innym "mądry' weterynarz doradził , ze suka raz musi mieć młode oraz inne dziwne teorie , o których jak się słyszy to włos na głowie staje.Tylko ludzi takich nie nazywajmy HODOWCAMI .

Autor: MARS  godzina: 08:26
Szczerze mówiąc to nie widzę żadnego związku między tym czy ktoś potrafi psa ułożyć, a tym czy powinien miec szczeniaki. Zawsze taki jeden z drugim może oddać psa na szkolenie i tyle. Ktoś kto nie sprawdza się jako mener, wcale nie musi być złym hodowcą. Ważne tylko aby choc mając psa z rodowodem, decydując się na szczeniaki, zaliczyl choć te minimum to hodowlanki. Jeżeli jego pies jest rasy myśliwskiej, ale bez osiagnieć na tym polu, to i tak większość szczeniaków pójdzie wtedy na kanapę. A przecież nabywcy przyszłych szczeniaków tez mogą mieć wybór miedzy szczeniakiem po interach po kilka tysięcy, a szczeniakiem po psach tylko z hodowlanką za powiedzmy tysiąc. I tak dobrze że wtedy decydują się na psa z papierami... Owszem zawsze może doradzić sterylizację, ale to i tak pozostaje w kwestii nowego właściciela. Ale to chyba bardziej nie dotyczy psów kanapowych, tylko szczeniąt po których hodowca widzi że nie rokują dobrze eksterierowo na przyszłość. Mało to kanapowcow króluje teraz na ringach seterów czy labradorów? Guzik, co do twej wypowiedzi odnośnie psów bez hodowlanki. Wedlug mnie to wiekszość psów z rodowodem a bez uprawnień to nie dlatego ich nie mają, że odbiegają od wzorca, ale dlatego że ludziom się nie chce nawet tego minimum trzech wystaw pozaliczać... Natomiast w takiej sytuacji jak Ty opisałeś to już jest po prostu chamstwo, wciskanie ludziom psów po przodkach co na wystawach odpadli...

Autor: dana  godzina: 08:34
Max co do cen szczeniat po ineterach i tych z hodowlanką, to jest róznie , bo w mojej rasie szczenieta z super pochodzeniem sprzedawane są w cenach od 800- 1200 pln, a znam hodowle gdzie ,ojciec z hodolwanką , osiągnięciem matki jest 1 x Zw.Mł. oraz oceny badzo dobre i szczeniata są sprzedawane po 1200 a cena wyjsciowa jest 1500.

Autor: Artemida  godzina: 08:35
ad mars dokładnie tak ad carmen w taki sposób jak opisał mars "powstają" psy rasowe bez rodowodu lub po rodowodowych i właśnie te zasilają rzesze bezpańskich i porzuconych bo w większości ludzie nie szanujątych psów - kupione tanio łatwiej wyrzucić przed wakacjami bo po wakacjach mozna kupić nowego. Cóż beagle z dobrych hodowli kosztują 1500 - 2500 zł. Z gorszym eksterierem 1000 - 1500 a z nędznych hodowli 500-1000 a bez rodowodu 500. A osobiście widziałam oferty zakupu - kupię beagle do 150 zł Więc tanio kupione nie zawsze jest szanowane :-(

Autor: Guzik  godzina: 09:18
Mars, Ułożenie psa traktuję jako wyszkolenie do polowania i użyteczności łowieckiej. Jeśli właściciel nie potrafi "wyciągnąć" z psa użytkowości to trudno powiedzieć czy wina po stronie słabego menera czy może psa- nie mniej , taki pies nie jest psem polującym. W takiej sytuacji chyba lepiej nie ryzykować?? Pisałem również że są psy nie uczone sztuczek, a polujące , ale takiego psa chciał bym zobaczyć w akcji kupując po nim szczeniaka. Jeśli chodzi o drugi punkt to: Mialem na myśli nie przodków, którzy odpadli na wystawach, ale psy utytuowane na które "hodowcy" (oszuści) się powolują w ogłoszeniach (rozmnażająć kundle), a w między czasie mogli "popsuć" cały dorobek tego wybitnego przodka. Jeśli chodzi o kupno szczeniaka po rodowodowych (bez uprawnień hodowlanych) to masz rację, że czeto te psy nie mają uprawnień przez lenistwo właścicieli- ale nie wiesz tego jako kupujący na 100%. Może pies ma wady dyskalifikujące z hodowli i dlatego właściciel nie robi (lub zaprzestał po pierwszej wystawie) uprawnień??Myślisz, że się przyzna??Ja sądzę, że powie "panie ja tam nie mam czasu na wystawy...pies poluje i jest super, rodowód ma...." czy jest ktoś, nie siedzący w temacie, kto bedzie wiedział czy to prawda czy tylko ściema?? Guzik

Autor: Bór  godzina: 09:52
Nie miejmy pretensji do ludzi. Oni postępują tak jak umożliwiają przepisy. Rodowód potrzebny jest na kanapę, na wystawę bądź do hodowli (kupując szczeniaka żaden rozsądny hodowca nie zagwarantuje ci w 100 % dobrego eksterieru ). Certyfikat potrzebny jest do użytkowości ( czytaj klasa użytkowa na wystawach ). Fakt, że certyfikat użytkowości dzisiaj, nie świadczy o całkowitej przydatności psa do polowania jest oczywisty. Tylko jedno ale – trzeba to samemu przetestować na kilku psach, żeby dojść do takiego wniosku. A o tym wiedzą nie wszyscy. I na tym polega cały ten interes – dosłownie. Przykład – w grupie VIII FCI na wystawach w jednym roku w klasie użytkowej wystawianych jest powyżej 100 labradorów ( licząc skromnie ), z tego na konkursach retrieverów pojawia się ok. 20 psów, z czego nie wszystkie są polujące i nie wszystkie są stale wystawiane na wystawach. To jest nasza krajowa śmietanka użytkowości ( ok. 15 psów ). Są jeszcze konkursy tropowców – istna wylęgarnia ,, psów użytkowych”, ale to szerszy temat. O zmianie tej nie normalnej sytuacji pisano już wiele, w prasie fachowej i tu na forum. Jest jak jest i chyba długo sytuacja się nie zmieni. Szkoda tylko, że dla zainteresowanych kupnem szczeniaka po rodzicach polujących wciska się taki kit zgodnie z prawem. Chyba, że słowo użytkowość znaczy co innego, a słowo uczciwość co innego. Ale jest Forum i dobrze, że się o tym pisze. Myślę, że istnienie klubów zrzeszających psy polujące wzorem choćby klubu posokowca jest pewnym rozwiązaniem. Darz Bór

Autor: Artemida  godzina: 10:11
ad bór a ja mam pretensję do ludzi bo popyt zwiększa podaż. Gdyby nie było chętnych na tańsze psy niekoniecznie rasowe a rasopodne nie byłoby takich psów. Byłoby mniej bezpańskich i błąkających się po lasach i miastach. Co do użytkowości mój kanapowy pies po przeszkoleniu pięknie tropi (sam bez pomocy) głosi na ciepłym śladzie i oszczekuje prawdziwą świeżą skórę lub zwierza. Spuszczony wraca po mnie głosząc, że coś znalazł. Kupiony był na wystawy i na kanapę. Nauczony w wieku 2 lat i i 2 m-cy. Dopiero niedawno wyśledziłam, że jego przodkowie startowali w konkursach myśliwskich w Danii i mają jakieś tam osiągnięcia. Chciałabym sprawdzić go w rzeczywistych warunkach na polowaniu ale nie jestem myśliwym ani nie mam nikogo takiego w rodzinie :-(

Autor: ArNo  godzina: 13:50
ad. Artemida Nie żebym Ciebie straszył, ale jeśli ten pies to beagle, to czy jesteś przygotowana na to, że ucieknie, pobiegnie za sarną, zgubi się w lesie i będzie trzeba na niego bardzo długo czekać lub zjeździć cały obwód łowiecki, aby go znaleźć? Nie musi tak wcale być, ale takie "sprawdzenie w rzeczywistych warunkach" wcale nie musi być od razu przyjemne... Mamy bowiem pewne doświadczenia w tym względzie i swoje już przeszliśmy, a nasza suczka nadal ma zapędy, aby okazywać swój "charakterek", nawet pomimo szkolenia z użyciem teletaktu. DB ArNo PS. My też nie mamy myśliwych w rodzinie, ale to niczemu nie przeszkadza :-))) - w tym gronie (myśliwych) jest bardzo wielu życzliwych ludzi, którzy Ci chętnie pomogą. Co więcej - zrobią to naprawdę bezinteresownie... ale oczywiście zależy to już od konkretnego człowieka...

Autor: Artemida  godzina: 13:56
ad Arno Nie nie boję się. Mam zaufanie do swoich psów i juz nie raz puszczałam je w lesie. Ra koło nas przebiegły spłoszone sarny. Pies wyczuł je i pobiegł za nimi ale po kilku gwizdnięciach wrócił. Po konkursach spuszczam psy w lesie i nie mam problemu (jak dotąd) jeden ma już 4,5 roku i nigdy nie uciekł. Zawsze wraca po maks. 5 minutach nawet jak jest na śladzie

Autor: ArNo  godzina: 14:06
ad. Artemida W takim razie gratuluję !!! To pewnie zależy zarówno od wyszkolenia psa, jak i jego temperamentu i charakteru, jak i tzw. "dnia". W takim razie koniecznie powinnaś spróbować "rzeczywistych warunków" polowania. Myślę, że znajdą się życzliwi Koledzy myśliwi, którzy chętnie zaproszą Ciebie na polowanie i szukanie postrzałka :-))) Z tego co wyczytałem, to Twoje pieski były szkolone pod kątem pracy na tropie. Próbowałaś może zagrody dziczej? Beagle mogą być też doskonałymi dzikarzami, a gdy już wiedzą na czym polega praca w miocie, wtedy miałabyś szansę także pójść w nagance na polowaniu zbiorowym - jak już się zacznie kolejny sezon. DB ArNo

Autor: Bór  godzina: 15:07
Ad. Artemida Ocena kynologii łowieckiej miarą podaży i popytu jest nie na miejscu, przynajmniej w naszej organizacji. Popyt teoretycznie powinien być i to bardzo duży, ale po co jak można polować na kaczki bez psa ( obowiązuje w tym względzie martwy przepis ), jak można w nagance prowadzić małe psy mieszańców. Znam OHZ gdzie robią karierę mieszańce foksa i czegoś co przypominało mini pitbula. Ponoć dobrze biorą z pod ręki domorosłego ,,myśliwego”. To rzeczywistość. Odnośnie polowania i konkursów uważam, że psa szkoli się przez całe jego życie i on sam nabywa poprzez polowanie nowych doświadczeń, które albo Cię zaskakują pozytywnie lub rozczarowują. Doświadczenia takie oraz sytuacje w których się znajdziecie, tak bardzo różnią się od konkursów i nie są do przewidzenia. Więc również psa sprawdza się przez całe życie. I to właśnie jest jego użytkowość. Pozdrowienia Darz Bór.

Autor: Piotr62  godzina: 20:54
Ad. Artemida. Nie puszczaj psów luzem w lesie jeśli nie wykonujesz polowania, nie dochodzisz postrzałka itp.