Czwartek
22.06.2006
nr 173 (0326 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Awaria

Autor: bary  godzina: 14:06
ad Jenot A weź no się w garść, nie leń się i skrobnij no jeszcze raz metodyke przerabiania tropowca-dzikarza na aportera. Chętnie poczytam pozdrowienia darek

Autor: MARS  godzina: 14:28
Bary, aportera to jeszcze nic... Jenot chyba chce mocno zalezc za skore czlonkom jagdklubu bo zaczal tez go szkolic na norowca :-)))))

Autor: Jenot  godzina: 17:22
Ad bary Serio interesuje Cię to jak szkoliłem psa? A więc było tak. Na łące za obejściem mam mały staw.Staw zaprojektowany został tak że jedna trzecia jego powierzchni to płycizna na ktòrej woda ma tyklko ca. 30 cm głębokości. Wziąłem psa na ręce i wszedłem z nim do wody.Postawiłem go na nogi i nabierając dłonią wody zacząłem go delikatnie polewać.Psiak cały drżał ale nie pozwoliłem mu uciec na brzeg. Kiedy już trochę sie uspokoił puściłem go.Oczywiście od razu poszedł jak strzała.Pozwoliłem mu pobiegać po łące, sam z nim pobiegałem trochę i po chwili na ręce i znòw do wody. Teraz już wziołem plastikowego bałwanka ze sobą.Kiedy pies stanął na nogach w wodzie, położyłem na tafli stawu kaczke, jakieś dwa metry od psa.Teraz prowadząc go w płytkiej wodzie delikatnie za obrożę podszedłem z nim do kaczki i zachęciłem go by ją wziąl w kufę. Kiedy to zrobił pozwoliłem mu z zdobyczą uciec na brzeg. Teraz poszedłem do domu i nakroiłem plastròw szynki z dzika.Wròciłem nad staw i już z brzegu delikatnie rzucałem kaczkę na płytką wodę. Za pierwszym razem psiak trochę bał się sam wejść do wody więc wszedłem jeszcze z nim. Teraz już szło jak z płatka.Za każdy aport pies dostał plaster szynki, a pòzniej już tylko za co drugi. Po kilkunastu minutach takiej zabawy nadszedł najważniejszy moment. Należało nakłonić psa by popłynął na głęboką wodę. Oczywiście za pierwszym razem kiedy idąc do kaczki zaczął tracić grunt pod nagami zwątpił.Przystanął i skomląc uderzał łapą w wodę pròbując przyciągnąć w ten sposòb kaczkę bliżej. Oczywiście nic z tego nie wyszło.Ja w tym czasie stałem na brzegu i zachęcałem go głosem by popłynął. Instynkt łowiecki okazał się silniejszy niż strach i…….. pies zaczął płynąć do kaczki. Złapał ją w kufę ( nawet całkiem fachowo ) i wròcił z nią do brzegu. Cieszyłem się jak dziecko. Zdjęcia z treningu w mojej galeri Na ten weekend planuję strzelanie. Chcę przyzwyczaić psa do huku wystrzału. Naukę planuję przeprowadzić w terenie a strzelał będę z bocka srutowego. Pies pòjdzie ze mną w rewir gdzie trzeba odstraszać dziki. Będziemy robili to we dwoje, jak na myśliwych przystało i mam nadzieję że i tym razem się uda i będzie dobrze bez niepotrzebnych stresòw. Cała zabawa polega na bezgranicznym zaufaniu Pozdrawiam Darz Bòr

Autor: basset  godzina: 17:36
no patrz bary metodyka jak by nam znana