Poniedziałek
23.10.2006
nr 296 (0449 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Całkiem niezły początek sezonu  (NOWY TEMAT)

Autor: PrzemekJ.  godzina: 09:56
No cóż, raz po raz koledzy się chwalą swoimi pieskami i ich osiągnieciami, więc może i ja się pochwalę co prawda nie swoim tym razem, ale Marsową Certą, znając Marcina i jego wrodzoną skromność sam tego z pewnością by nie uczynił… Pamiętamy jeszcze nie tak dawno jak to Mars dzielnie walczył z pomocą kolegów i koleżanek forumowiczów o swoją sunię, która utknęła na parę dni w dużym stogu podczas operacji „lisy”… No cóż, powiem tylko tyle, że warto było… Wczoraj rozpoczęliśmy u nas sezon polowań zbiorowych, dzionek piękny i mnie przypadło mieć zaszczyt prowadzenia tegoż polowania… Marcin bardzo się martwił jak wypadnie jego podopieczna w bardzo trudnym terenie na jakim mieliśmy polować, jest tutaj kilka miotów, w których dziki po prostu strajkują i odmawiają współpracy i nijak nawet liczna naganka i słabe psy nie są w stanie ich nakłonić do wyjścia… Początkowo myślałem aby najtrudniejszy teren sobie odpuścić ale mówię co mi tam, spróbujemy bierzemy od razu „chlewik” jak pomyśleliśmy tak też zrobiliśmy Certa od razu jak wpadła zaczęła głosić, padło parę strzałów jak okazało się, nieskutecznych do lisów, naganka wyszła no ale Certa nadal głosi w miocie i nie zamierza odpuszczać, cóż zrobić ? Trzeba było miot powtórzyć… Naganka została poinformowana co robić gdy pies nie może sobie dać rady z dzikami i głosi w miejscu, co poskutkowało tym, że parę dzików udało się nakłonić do wyjścia a że do tego akurat ewakuowały się na całkiem niezłych strzelców to dwa już zostały… Potem już dziki były bardziej skore do współpracy a Certa dała z siebie wszystko, wyprowadziła jeszcze na linię trzy razy dziki w dwóch kolejnych miotach a trzeba przyznać że dzików było ci u nas dostatek, padły jeszcze dwa dziki, niestety do poziomu psa nie dorównał ani prowadzący polowanie (niejaki PrzemekJ, ani też jej pan) obaj strzelali nieskutecznie i spudłowali po dziku… Liskom nasza koleżanka Certa również nie odpuszczała, czym swoją pracą zaskarbiła sobie z miejsca serca pozostałych kolegów z koła uczestniczących na polowaniu… Gratulacje Marcin Tak trzymać DB !

Autor: Alej.....  godzina: 11:52
Ciesze sie bardzo i dzików gratuluję! Tym bardziej, że o stosunek do dzików właśnie, nasz Mener, nieco się obawiał ... A bohaterkę Waszego polowania, Certę, miałem okazję poznać osobiście. Jako wyrośniętego juz szczeniaka. Choć nie daliśmy sie jej akurat wykazać, to juz wtedy, w jej oczach, widziałem to COŚ. To COŚ - czyli przyszłe sukcesy! Powiem krótko ... Ja wiedziałem, że tek będzie ... :))) Pozdrawiam, alej

Autor: Guzik  godzina: 15:33
No, no, tylko pogratulować!! GRATULUJEMY CERCIE!! A strzelcom zalecamy trening, bo CERTA was "olewać" zacznie, jak po ciężkiej pracy będziecie pudlić ;) Guzik Ps: Więcej takich opisów bo nudą ostatnio wieje "w psach". Chwalić się kto ma sukcesy i nie wstydzić się, wstydziochy jedne:).

Autor: Alej.....  godzina: 16:41
No a fotki jakieś macie ... ??? Certa powinna świetnie z dzikami kontrastować ... Prowadzący focić zabronił czy co ...? :))

Autor: MARS  godzina: 18:22
Heh, co tu duzo pisac. Sam jestem mile zaskoczony pracą Certy. Kiedy puszczałem ją w Piotrkowskiej zagrodzie to zwykle poszczekała na nie z minute, a potem się jej zaczynało nudzic, odpuszczała dzikom i albo razem z nimi zajadał chleb co im ludzie rzucali albo szła w strone sztucznej nory. Natomiast na wczorajszym polowaniu, kiedy już znalazła dziki to trzymała się ich dotad dopóki nie przeszły przez linie. Potem za nimi też kawałek biegła ale zaraz wracała i spowrotem szła w miot tam gdzie było słychac naganke. Czasem zdażyło się jej zamarudzic za jakimś rudzielcem marudą co na linie wyjśc nie chciał, ale jak się ma psa "na wszystko" to trzeba się już z tym liczyc. A co do fotek... sam liczę że niedługo jakieś zobacze. Sam niestety nie miałem aparatu, jeno boka i jakieś bardzo wysoko latające czeskie breneki...

Autor: nom  godzina: 19:24
Witam serdecznie.Gratuluję udanego polowanka i oczywiście super pieska.Tylko tak trochu zazdrosno się robi,jak się czyta:)Tym bardziej,że z ranka miałem okazję ze swoją “mordą”dojść postrzałka,ale niestety nie dało rady.Odnośnie brenek,to one takie są,że albo za wysoko,albo za nisko... DB.

Autor: Jeger  godzina: 20:21
Mars, gratulacje! Nie boisz się dawać psa komuś z naganki...?:) Ja uważam, że pies dzikarz powinien jak najczęściej chodzić na zbiorówkach, bo każda to dla niego nowe doświadczenia. Ale jak czasami patrzę na "pospolite ruszenie", które jest w nagance, to wolę sam w miocie ganiać z psem, niż stać na linii i oddać komuś psa...:) Ha, miałem kiedyś jamnika gładkowłosego o imieniu Jaster (mój pierwszy pies), który oddany komuś do naganki i tak zawsze wychodził w miocie zawsze na mnie i tak kończyła sie jego praca w danym miocie.:) Jak on wiedział gdzie ja stoję ? - nie wiem...:) W sobotę mam Huberta. I kto wie czy nie wezmę Cumy i nie przejdę się w nagance.:) Oby tylko wiatr nie wiał silny i deszczu nie było, bo wtedy młody pies może mieć problemy z orientacją w miocie. 8 miesięcy - troche dla mnie mało, ale biorąc pod uwagę jej stereotypię trzeba jej zapewnić rozrywkę..:) Jak się zgubi - będę szukał...:) Oby tylko pogoda jako taka była.... Zawsze to pobiega z innymi psami, czegoś się nauczy...:) Wczoraj na spacerze wgoniła mi na brzozę kota (na wysokość sufitu pierwszego piętra...:) W pogoni za nim szczekała piskiliwym głosem, co wprawia mnie w błogostan, bo jest to złota cecha wrodzona dzikarza. Nie każdy pies szczeka goniąc zwierza, niektóre tylko wtedy, kiedy stawia opór. Taką cechę miał mój nieodżałowany jag Dunaj i ciekawy jestem jak ona się rozwinie u Cumy. Tylko że tamten wariat zaczynał głoszenie na każdym w miarę świeżym tropie...:) Dewizowcy nie zdejmowali palca ze spustu....:)) Ale jaki to był mobilny pies w miocie, to czasami ja się zastanawaiłem jak to możliwe, że głosił np. daleko z prawej, a za chwilę słyszałem go na lewej stronie. Dawał z siebie wszystko...:) Dwa dni polowania odsypiał w 3 dni.:) Zobaczymy jak sie sytuacja wyklaruje w sobotę. DB Jeger

Autor: MARS  godzina: 20:37
Jeger, powiem Ci szczerze... nie chciałbyś wchodzic w te mioty u Przemka zwane chlewikiem. Tam naganka na kolanach idzie, a drogę stanowią tunele przez dziki w jeżynach i innych haszczach porobione. A dziki na linię nie wyłazą tylko naganiaczom miedzy nogami do tyłu uciekają. Wczołgałem się tam raz, nie wiedziec po co. Nic nie widac na 2 metry i wszędzie czuc dziki. Tak naprawdę to te ich dziki tylko złaja terierów by ruszyła bo nawet inne psy by sobie rady nie dały. A nagankę mają mocno zdeterminowaną do współpracy. Ja tam bym im szybko w tych warunkach podziękował hehe. PS. Co do szczekania... Certa w wiekszości miotów głosiła dośc wysoko, trudno bylo poznac czy to dziki czy to lis. W jednym miocie natomiast odezwała się bardzo grubym głosem, prawie jak nie mój pies. Wtedy pomyślałem że może jakiegoś grubego dzika ma, bo tyle się naczytałem że psy grubego zwierza grubym głosem głoszą. I nie myliłem się... Przemek stał wtedy na drugiej flance i widział jak wyprowadziła takiego kabanka koło 120-130 kg.

Autor: Jeger  godzina: 21:20
ad. Mars Odejmij temu kabankowi z 50 kg, no chyba że u Was takie kabanki to norma....:))) Psy odzywają się grubym głosem nie tylko na grube kabanki, ale np. na lochę z warchlakami leżącą w gęstych świerkach. Jest to głos oznajmiający innym psom, że coś znalazłem, ale sam nie dam rady - dawajcie tu wszystkie, razem pogonimy im kota.:) Inne psy na taki obwieszczający głos reagują jak rakieta i biegna z pomocą. Takie psy, które np. w gęstwienie świerków potrafią zwietrzyć "przymurowane' dziki, które to dziki inne psy ominęły i poszły dalej, to są zazwyczaj ZŁOTE psy z wybijającym sie instynktem łowieckim. Najczęściej taka cecha jest związana z doświadczeniem psa i opolowaniem, ale są i takie "łaziki", które i bez doświadczenia są w tym dobre, bo wszędzie ich pełno, ciekawskie są, a jednocześnie uparte.:) DB Jeger