![]() |
Czwartek
23.11.2006nr 327 (0480 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Polowanie z "dzikarzami". (NOWY TEMAT) Autor: Dolny Wiatr godzina: 15:35 Po przeczytaniu tematu Jegera „Polowanko z dzikarzami” resztki włosów zjeżyły mi się na głowie. Na całe szczęście nie było mi dane uczestniczyć w tego typu polowaniach, ale przedstawiają one czarny obraz polskiej kynologii łowieckiej. Jeger przedstawił obraz jednego tylko polowania, ale tego typu polowania mają miejsce w wielu regionach Polski. Na szczęście nie wszędzie. Nie ganię postępowania Jegera, bo nie on temu winien. Przedstawił po prostu jak się u nich poluje. Odebrałem sposób przeprowadzenia tego typu polowań w taki sposób: Na zbiórce zjawiają się myśliwi (obojętnie nasi czy dewizowcy) oraz naganiacze z psami. Są to albo psy myśliwych, najczęściej nie rasowe o byciu na konkursach nie wspomnę, oraz psy przyprowadzone z wioski w których cech jakiejkolwiek rasy trudno się dopatrzyć. Psy odpięte od budy często na łańcuchu lub na sznurku od snopowiązałki. Naganiaczy namawia się żeby przyprowadzali swoje psy w nagankę. Psy są dobre bo „ostre”, rzucają się na wszystko co się rusza, bardzo agresywne w stosunku do innych psów. Znaczy się cięte. Psów tyle ile przyprowadzono, może być 6, może i 8, może i więcej. Następnie psy puszcza się luzem w miot. Gonią wszystko co popadnie. Nie ma dla nich znaczenia czy to zwierzyna płowa, czarna, drapieżnik, czy wiewiórka. Dominuje w nich odwieczny instynkt; dopaść i zagryźć. Dopadną sarnę, koźlę, cielaka – trudno, trzeba dojść i skłuć. Jakoś się to w planie rozpisze. Dopadną większego dzika, to na nim wiszą. Często przepłacają to zdrowiem lub życiem. Nikt nie ma pojęcia o podstawowych zasadach zabezpieczenia rannych psów (zatkanie przebitej opłucnej). Myśliwi w nagonce nie posiadają broni, aby dostrzelić zwierzę. Nie można, bo polują dewizowcy. W końcu pożycza się broń od innego myśliwego (broń której się nie zna, bo i skąd). Dzika ciężko dostrzelić bo wiszą na nim psy. Większość boi się podejść na odległość strzału bo brak praktyki. W momencie szarży dzika, uczestnicy salwują się ucieczką na wszystkie strony. Brak praktyki, nie wiedzą co robić w momencie szarży. Po zakończeniu polowania wszyscy są zadowoleni bo emocji było co niemiara, a na pokocie leży zwierzyna, ta zastrzelona, ta skłuta, ta dostrzelona. O postrzałki specjalnie nikt się nie martwi, bo nie ma tropowców żeby ją poszukać, a uczestniczące w polowaniu psy się do tego nie nadają i są pokieroszowane. Ale chwali się ich ciętość i odwagę. Inna rzecz, że przy okazji wyjścia na polowanie indywidualne, ten sam pies zostanie potraktowany za kłusownika i odstrzelony. Sami nauczyliśmy go gonić zwierzynę. Może trochę przekoloryzowałem obraz tego typu polowań, ale takie czarne myśli mi się nasunęły, po przeczytaniu opisów. Dziwię się tylko podkładaczowi, że zgodził się brać udział w takim polowaniu. A może by tak zrobić „polowanko z dzikarzami” w ten sposób; Na polowanie zaprasza się podładacza z 2-3 psami, rasowymi, ułożonymi, po konkursach. Zamiast podkładacza mogą to być ułożone psy myśliwych. Podkreślam ułożone i po konkursach, bowiem właśnie na konkursach ocenia się sposób atakowania dzika. Atakujące od przodu, czy wiszące na dziku nie zasługują na dobrą ocenę. Ocenia się ich karność i posłuszeństwo. Psy uciekające są dyskwalifikowane. Psy agresywne w stosunku do innych psów lub ludzi są dyskwalifikowane. Myśliwi idący w nagance posiadają własną broń i prawo strzału do osaczonego dzika. Strzał jest możliwy, bo psy trzymają dzika na dystans i w każdej chwili mogą być od niego odwołane. Oczywiście mogą zdarzyć się rany, ale wiadomo jak zabezpieczyć poszczególne rodzaje ran. Psy oczywiście nie gonią płowej i cofają się w miot po dojściu do linii myśliwych. Emocji nie ma zbyt wiele, ale pięknie posłuchać grającego psa, wypychającego dzika na linię myśliwych. Po zakończeniu polowania tropowce lub posokowce sprawdzają wątpliwe strzały. Teraz może przedstawiłem zbyt różowy obraz. Ale zapewniam Was Koledzy, że w ten sposób poluje się w wielu kołach w Polsce. Nie wyobrażam sobie, aby prowadzący polowanie dopuścił do udziału w nim burka ze wsi. Toż sami uczymy go kłusownictwa i kręcimy na siebie bat!!! Wrócił temat stary jak rzeka, co to jest pies ułożony i rasowy. Będę z uporem maniaka powtarzał, że do polowania winny być jedynie dopuszczone psy rodowodowe po konkursach pracy. Myślę, że jedynie wtedy może się zmienić obraz polskiej kynologii łowieckiej. Zdaję sobie sprawę, że ja tego nie dożyję, ale uczmy młode pokolenie żeby podążało w tym kierunku. Bo na dzień dzisiejszy czarno to widzę. Darz Bór D.W. Autor: jurek123 godzina: 15:57 Kol DolnyWiatr Jak czytałem opis tamtego polowania to odniosłem wrażenie że są jeszcze takie koła gdzie polowanie nie zawsze jest traktowane jako polowanie a jako pospolite uderzenie ,wszystko co na drodze a właściwie w lesie to wróg którego należy zniszczyć .Kazda metoda jast dobra ,nóż ,broń palna czy uduszenie przez psa,liczy się efekt. To nie myśliwi a jakaś horda tatarska przewala się przez las .W jasyr nie biorą tylko śmierć. Gdybym w takim polowaniu miał uczestniczyć to najpierw bym wygarnął prowadzącemu co myślę i natychmiast opuścił towarzystwo.Może ktoś z kolegów uczestniczących w tym "polowaniu " napisał by na ten temat ,czy to był wyjątek czy reguła. Pozdrawiam Autor: greg godzina: 15:58 Idealiści greg Autor: nom godzina: 17:27 ad.Dolny Wiatr Twój “różowy”scenariusz nie będzie miał miejsca we wszystkich kołach dopóki w regulaminie polowań czarno na białym nie będą zapisane ścisłe zasady określające użycie psów do polowania.To samo dotyczy poszukiwania postrzałków.Jeżeli nie będzie przepisu wyraźnie mówiącego o tym,że na polowaniu zbiorowym,na zwierzynę grubą musi być obecny rodowodowy,użytkowo sprawdzony posokowiec lub tropowiec to nic się nie zmieni.W dalszym ciągu postrzałki będą gniły po lesie.Duże dewizowe polowanie,160 strzałów...i brak tropowca z prawdziwego zdarzenia.Przykre. Pozdrawiam i DB. Autor: krzych72 godzina: 17:43 ad. Greg Trzeba miec idealy by wiedziec dokad zmierzac. Temat stary jak rzeka a emocje ciagle ogromne. Zapis w "Regulaminie polowan" nie zmieni rzeczywistosci dopoki PZL nie bedzie na serio traktowal promocji polowania z psem mysliwskim, a szerzej patrzac pewnego stylu uprawiania lowiectwa. Krzych Autor: greg godzina: 18:05 Ideały są piękne i tyle. Nie we wszystkich kołach mozna postępowac zgodnie z nimi. O ile zgadzam sie co do posokowca to reszta mzonek Dolnego Wiatra jest nie do zaakceptowania. A psy rasowe i po konkursach też w tych mzonkach maja niechlubne miejsce. Polecam post Artemidy o psie rasowym i po konkursach. greg Autor: Jeger godzina: 18:08 ad. Dolny Wiatr Z całym szacunkiem dla Twojej Osoby, ale stanowczo protestuję przeciwko robieniu z mojego koła przykładu, na którym charakteryzujesz obraz polskiej kynologii myśliwskiej.:( Być może swoją relację z polowania zdałem zbyt emocjonalnie, ale nie jest to powód, aby robić z nas - jak to napisał - jurek123. - tatarskiej hordy. Przesadziłeś ze swoimi ocenami, i to bardzo. Jestem świadomy tego, jak się ma nasza kynologia myśliwska i bardzo często dawałem temu wyraz, ale nie pozwolę na robienie z mojego koła "domu wariatów" - a tak odebrałem Twoją ocenę. W organizacji polowania brali w większości udział myśliwi, a nie chłopcy z pisakownicy. Na polowaniu nie było bałaganu, było prowadzone sprawnie i bezpiecznie. Zgadzam się z Tobą co do psów, które powinny uczestniczyć w polowaniu, ale ja - w przeciwieństwie do Ciebie - darzę szacunkiem także te, które - jak je nazwałeś - są "odpięte od budy często na łańcuchu lub na sznurku od snopowiązałki" Dlaczego? Dlatego, że one nie wiedzą czy są rasowe czy nie, a na polowaniu wypruwają sobie dla nas - ludzi- flaki... A co do zatrudniania podkładaczy z rodowodowymi psami ocenianymi w zagrodzie, to jesteś pewien, że przełożenie pracy w zagrodzie na pracę w łowisku jest takie proste i oczywiste..?:) Każdy pies oceniany pozytywnie w zagrodzie nadaje sie do pracy w łowisku...?:) Ja bym chętnie na pracę takich psów popatrzył w terenie, bo doświadczenia w tym temacie mam nikłe, a trochę się domyślam...:) Dolny Wietrze, wydaje mi się, że trochę przywykłeś do "statycznej" pracy podkładacza posokowca, działasz na tyłach "wroga" i trochę obce są Tobie aspekty zbiorówek - tego co się dzieje w miocie, na polu "walki". A może zbyt często bierzesz udział w "zbyt" dobrze zorganizowanych polowaniach i stąd takie ostre oceny...? A może się mylę, i z Twojej ręki wyszły jakieś dobre dzikarze, nawet takie ze sznurkiem od snopowiązałki, i może schodziłeś w miocie nie jedne buty...? Zmuszam się do takich docinek, bo wiem z Kim polemizuję, i wiem jaką dobrą robotę robisz w popularyzowaniu pracy tropowców i posokowców. Właściwie to się z Tobą zawsze zgadzam, tylko teraz wkurzyłeś mnie nieziemsko tą przesadzoną oceną polowania w moim kole...:( Nie trzeba naśladować Lema, aby pogadać o ważnych sprawach, prawda...? Jak jest polska kynologia myśliwska -wszyscy wiedzą. Czy będą zmiany...? Wkurzyło mnie Twoje stwierdzenie, że Ty zmian nie dożyjesz...:( Jak taki pesymizm bije ze słów takiego człowieka, to na jakie zminy my, młodzi pasjonaci psów myśliwskich- mamy czekać? Też ich nie dożyjemy...? A wystarczy ustanowić prawo: w polowaniu może brać udział TYLKO pies rodowodowy... Albo rodowodowy ze świadectwem użytkowości... Tak dożo trzeba, aby wszystko zmienić radykalnie...? DB Jeger Autor: greg godzina: 18:38 Jager czekałem na to abys zabrał głos nie chcąc Ci odbierac tego prawa. Ale jesli zastosujemy sie do Twojego 3 zdania od konca to sami bedziemy chodzić po lesie i szczekac Autor: jurek123 godzina: 18:44 Kol greg Może szczekać nie trzeba bedzie bo zwierzyna wypłoszona przez naganiaczy wyjdzie na linię. Czy na polowaniu po przejściu naganki wszystko co żywe musi wyjść na linię,a jak nie zdąży to psy zaduszą.Dziwne te polowania . Być może skuteczne ale pozostanę przy swoim jak coś takiego nazwać. Pozdrawiam. Autor: Don godzina: 18:48 Ad greg Mozesz napisac, co jest w poscie ,, Dolnego Wiatra" jeszcze nie do przyjecia? O psach rasowych juz napisales. Pozdrawiam Autor: greg godzina: 18:52 Kol. jurku tyle lat polujesz widziałes naganke aby z gęstego młodnika świerkowego dziki wygoniła. jesli tak to dzieło przypadku. Ja pamietam jak po 40 ha młodniku chodzilismy cały dzień z dzikami w koło i nie wyszły. A tym zaduszeniu to wpadasz w skrajnośc. Przeczytaj dobrze temat jagera i dowiesz sie w jaki sopasób TYLKO psy mogą osaczyc sarne lub dziczka greg Autor: greg godzina: 18:53 A wiekszośc don. Mzonki sa fajne ale niestety trzeba zejść na ziemie. A ziemia to post który napisał Jager greg Autor: Don godzina: 19:07 Ad greg Czyzbysmy wiec mieli i w tym temacie ,,Polske A" - jak opisuje ,,Dolny Wiatr" i ,,Polske B" jaka ty ,, sugerujesz" ? Wiec dobrze - ,, zeszlismy na ziemie" i co : mamy na niej pozostac, czy moze do ,,gwiazd "probowac siegnac? Pozdrawiam Autor: Guzik godzina: 19:24 Prawda jak zwykle leży po środku:))). Jeger przesadził z opisem, Dolny z krytyką i wyidealizowanym obrazem polowań z psami:))) Guzik Ps.Niestety to co opisał Jeger dzieje się w wielu kołach. Nie znaczy to, że jest to jakaś "tatarska horda", ot tak się polowało od dość dawna, gdzie całe łowiectwo było "zdemoralizowane" (psy na sznurkach z łańcucha, myśliwi w gumiakach i kufajkach itd..), a każdy pies ganiający dziki był najlepszym "dzikarzem". By coś się zmieniło potrzebne są radykalne rozwiązania, a może raczej przestrzeganie pewnych standardów. - zw gruba w planie=minimun 1 tropowiec w kole (dyplom z konkursów minimum IIIst) -zbiorówki na grubą z psami= minimum 2 psy po konkursie dzikarzy z dyplomem IIIst . . . itd itp. dwa lata i mamy rewolucję w polskiej kynologii. Autor: borik godzina: 19:30 greg. Jak dla ciebie polowanie z psem rasowym i ułożonym do konkretnej pracy to mżonki TO NAPRAWDĘ MUSISZ SIĘ UDAĆ NA TERAPIĘ albo przynajmniej nie zabierać głosu w temacie .Nie jestem pesymistą i wierzę że na każdym polskim polowaniu w niedługim czasie bęndę mogł podziwiać pracę tylko psów rodowodowych i sprawdzonych na konkursach.Pozdrawiam D.B Autor: Gończak godzina: 19:53 ad.greg Dziwię sie Twojemu zdziwieniu. Dlaczego uważasz,że to co napisał Dolny Wiatr to mrzonki? To co napisał Dolny Wiatr w drugiej części swojej wypowiedzi - nie jest fantazją. Dam Ci przykład naszego Koła. Sezon rozpoczęliśmy - jak większość Kół w Kraju - polowaniem huberowskim 4 listopada. Polowanie tradycyjne- z udziałem naganki, ale były tez psy do ewentualnego poszukiwania postrzałków. Od 18 listopada do końca sezonu polowań zbiorowych na zwierzymnę grubą polujemy w soboty - tradycyjnie z naganiaczami i ewentualnie psy puszczane - za zgodą prowadzącego - ze stanowiska myśliwego. Natomiast w niedziele, polujemy tylko z udziałem psów: psy podkładam ja osobiście. Sa to minimum dwa gończe polskie. I nie ma mowy o tym, aby któreś "załatwiło" płową w taki sposób w jaki opisał to Jeger. O dzikach celowo nie wspominam, bo w naturze gończego polskiego nie leży jazda na dziku. W ostatnią niedzielę miałem na polowaniu sukę z jej potomkiem-Majakiem. Pies młody, specjanie nie przygotowywany do polowań- za wyjątkiem apelu - a sprawował się doskonale. Były i jelenie i dziki ruszone i wyprowadzone na linię myśliwych.. Nie musiałem na psy czekać po zakończonym pędzeniu - czego dowodem są zdjęcia w galerii Kornika- bo psy na gwizd wracają do mnie.. Ze wszystkim tym co napisał Dolny Wiatr zgadzam sie. Zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego większośc uważa, że nic w zakresie polskiej kynologii łowieckiej nie da się zrobić. A może nam odpowiada taki stan? Nie musimy czekać na ZG PZŁ - w tym temacie akurat możemy sami bardzo dużo zrobić, tylko trzeba chcieć. I nie próbujcie mi wmawiać, że przeciętnego polskiego myśliwego nie stać na rasowego psa. Pozdrawiam i Darz Bór Autor: greg godzina: 20:03 borik nie krzycz na mnie bo jak ja krzykne to z krzesła spadniesz, a terapie to proponuje tobie najpierw na głowe a potem na oczy. don Zadajmy sobie pytanie czyje psy chodza na zbiorówki na dziki. Ile psów wystawowych dzika widzi tylko w zagrodzie Ile psów rasowych bywa wykorzystywana w polowaniwch na dziki a ile nierasowych gonczak nie dawaj mi za przykład GP Pogadajmy o terierach Autor: greg godzina: 20:11 A teraz sobie poodpowiadajmy Psy wykorzystywane na zbiorówkach są to najczęściej psy kol. miejscowych czyli rolników itp. Ilu z nich wywali 600-1200 za psa. 100 tak lub flaszke ale takie pieniądze są nie do pomyslenia. A kol. borik tak wykrzykujacy tutaj w tym poscie jakiego ma psa na dziki bo nie widze. Kupił sobie chłoptaś posokowca i bardzo dobrze bo jest to pies najbardziej potrzebny w łowisku ze stanem zw. grubej ale dizkarza zadnego Dalej jdąc tym watkiem. Psy rasowe utrzymywane przez mysliwych po konkursach bardzo żadko bywaja puszczane w naganke z tego powodu że nie umia chodzic z obcymi. A który mysliwy poza pasjonatami będzie chodził w nagance bez prawa strzału di jelenia I spokojnie panowie nie hura na Józia tylko rozglądnąc sie po ziemi i po naszych łowiskach. Autor: lech z lasu godzina: 20:46 Koledzy,konkursy dzikarzy to dobra zabawa sama w sobie,oraz jakiś tam sprawdzian dla psów o aspiracjach hodowlanych. Uzależnienie uczestnictwa w polowaniu na dziki od np. dyplomu IIIst. to bzdura taki pies to musi się długo uczyć i to w prawdziwych miotach ,najepiej od doświadczonych psów.Moje psy mają sporo dyplomów Ist. a na polowaniu robią to samo co kundelki kolegów,brak mi argumentów aby przekonać kolegów że ''tylko pies rasowy'' W moim kole było i jest zawsze kilka psów dzikarzy których praca wzbudziłaby zachwyt wielu sędziów i hodowców.Na polowaniu na dziki z psami mają miejsce różne sytuacje, wiele zależu od prowadzącego,np.psa zbyt agresywnego należy zamknąć i użyć następnego dnia gdy inne psy sa już podmęczone, 3-4 psy które lubią przytrzymać dzika nie mogą polować razem bo zaczną polować ''na własną łapę'' itd.... Autor: borik godzina: 20:55 greg . nie krzyczę tylko nie znam się na literach.Jak będziesz miał dzikarza z konkursem na max to może zrozumiesz jaka to różnica między mixterierem i jego pracą.Ja mam posokowca Sprawdza się w łowisku i na konkursach.A tak na poważnie czy wiesz jak wygląda pies ? Autor: talamasca godzina: 21:19 Drodzy Koledzy! Wasza dyskusja jest szalenie interesująca (szczególnie dla osoby jeszcze mało doświadczonej w kwestii "zbiorówek" a lubiącej rolę naganiacza - tu pilnuję mojego partykularnego interesu)... nie psujcie jednak przyjemności czytania CIEKAWEGO tematu przez nikomu niepotrzebne "szarpaniny". Zawartość merytoryczna gdzieśtam ginie przesłoniona przez wzajemne złośliwości no i czytać się odechciewa. Mam nadzieję, że nie nadejdą czasy, gdy podczas pędzenia zamiast psów wyganiających dziki, będziemy widywać takie oto ciekawostki... jak w załączniku DB P. Autor: talamasca godzina: 21:19 Drodzy Koledzy! Wasza dyskusja jest szalenie interesująca (szczególnie dla osoby jeszcze mało doświadczonej w kwestii "zbiorówek" a lubiącej rolę naganiacza - tu pilnuję mojego partykularnego interesu)... nie psujcie jednak przyjemności czytania CIEKAWEGO tematu przez nikomu niepotrzebne "szarpaniny". Zawartość merytoryczna gdzieśtam ginie przesłoniona przez wzajemne złośliwości no i czytać się odechciewa. Mam nadzieję, że nie nadejdą czasy, gdy podczas pędzenia zamiast psów wyganiających dziki, będziemy widywać takie oto ciekawostki... jak w załączniku DB P. Autor: greg godzina: 21:22 borik jak chcesz to chodż na Hp tam sobie poublizamy. dowiesz sie jak wygląda pies Autor: łapacz godzina: 21:56 greg jeszcze poproś o spotkanie w cztery oczy i adres jak chłopaki wczoraj na knieji ale tak poważnie to po częsci wszyscy mają racje zbiorówki bez psów? kiszka rasowy pies ? pewnie że lepszy , ale jak go niemasz gdzie szkolić albo żle wyszkolisz to co i mix się przyda pozdrawiam Autor: Don godzina: 21:57 Ad greg Dolny Wiatr nie tylko o psach pisal. Te kola lowieckie ktore znam, psow nierasowych nie uzywaja. Choc przyznaje w zagrodach tez chyba nie bywaly. W Krakowie (70- te lata)znalem wyzlice Saba jej bylo, udekorowana medalami jak ,,ruski general", a co sobote na kaczkach w Zatorze byla. Niestety dzikow tam nie bylo, ale liska w mig zalatwila. Pozdrawiam Autor: Dolny Wiatr godzina: 22:06 Jeger Z całym szacunkiem dla Twojej osoby, nie stawiam Twojego koła za przykład polskiej kynologii myśliwskiej. Napisałem przecież wyraźnie: „Jeger przedstawił obraz jednego tylko polowania, ale tego typu polowania mają miejsce w wielu regionach Polski. Na szczęście nie wszędzie. Nie ganię postępowania Jegera, bo nie on temu winien. Przedstawił po prostu jak się u nich poluje”. Napisałem również: „Może trochę przekoloryzowałem obraz tego typu polowań, ale takie czarne myśli mi się nasunęły, po przeczytaniu opisów”. Przykład polowania przez Ciebie opisany sprowokował mnie jedynie do wyrażenia swojego zdania na temat tego typu polowań. Wydaje mi się, że nie napisałem niczego fałszywego. To Ty przecież pisałeś m.in. o ilości, pochodzeniu, sposobie zachowania przy zwierzynie, agresji w stosunku do innych psów biorących udział w tym polowaniu. To Ty pisałeś o pożyczaniu broni od dewizowca, ucieczce po szarży dzika, niewiedzy jak postąpić z rannym psem. Podobnie jak ty darzę szacunkiem wszystkie psy i rasowe i mieszańce. Uważam jednak, że każdy pies powinien mieć swoje miejsce. Jeden przy ciepłej budzie, drugi na kanapie, trzeci w łowisku. Nie uważasz, że namawiając chłopca ze wsi do brania swoich psów na polowanie, robisz im krzywdę? Że narażasz je na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia? Że robisz z nich potencjalne psy kłusujące? Tak prawda, wypruwają one sobie, jak piszesz, dosłownie flaki. Tylko dlaczego? Świadomy myśliwy kupuje psa rasowego, układa go na dzikarza, obserwuje jego pracę w zagrodzie , sprawdza użytkowość na konkursach, a jeżeli się nada ( a zgadzam się z Tobą, że nie każdy się nadaje) świadomie używa go do pracy dzikarza. Masz rację, że przywykłem do pracy przewodnika (nie podkładacza) posokowca, bo uważam to za najważniejszą pracę psa myśliwskiego, dla dobra rannej zwierzyny. Jak dzikarz nie wygoni dzika nic się nie stanie, podobnie jak wyżeł nie wystawi bażanta. Źle się jednak dzieje jak ranna zwierzyna nie jest poszukiwana. Masz rację Jeger, zdarłem w nagance nie jedne buty. Zacząłem w niej chodzić w wieku 10 lat. Ot takie życie syna leśniczego. Z posokowcami mam do czynienia stosunkowo od niedawna. Wcześniej polowałem z wyżłami, spanielami, jamnikami wycierałem nory, no i przeżyłem kilkadziesiąt dzikarzy w naszej myśliwskiej rodzinie. Zawsze po podwórku kręciły się foxy, jagi czy welsche. W większości były to psy bez rodowodów, bo po prostu takich było jak na lekarstwo. Ale znam smak zarówno indywidualnych polowań z dzikarzami, kiedy to podchodzi się osaczonego dzika, znam też polowania zbiorowe na których podkłada się dzikarze. Ale w moim kole oraz w bardzo wielu mi znanych prowadzący nie zgadza się na udział w polowaniu przypadkowych psów. Cieszę się, że wkurzyło Cię moje stwierdzenie, że nie dożyje tych zmian. Ja też się wkurzyłem czytając opowiadanie z tego typu polowania. Ręce opadają jeżeli wy, „młodzi pasjonaci psów myśliwskich” godzicie się na taką politykę. Walczcie o zmianę tego wizerunku, bo jeżeli wy go nie zmienicie to ja nie zdążę. Jest wiele kół, gdzie kynologię traktuje się bardzo poważnie, nie zważając na istniejące braki i luki prawne. Najpierw musicie pokazać sami, co jest wart dobry pies. Bo jeżeli nie Wy to kto? Jeżeli nie teraz to kiedy? Nie żyw do mnie urazy. Darzę Cię szacunkiem za aktywność i Twoją pasję. Posłużyłem się opisywanym przez Ciebie polowaniem, aby naświetlić o wiele szerszy problem występujący w bardzo wielu kołach w Polsce. Mam nadzieję, że mi się udało. Autor: MAX-508 godzina: 22:08 Koledzy ten temat juz był i jest stary jak świat.Dlaczego znowu sie powtarzamy ,nie ma nikt z Was 100%racji.Pewnie wszyscy by chcieli żeby każdy miał rodowodowego psa i najlepiej z maksem po konkursach .Pewnie ja też bym chciał i może do tego doprowadzę bo w końcu kupiłem psa z rodowodem i wkładam wiele wysiłku w jego ułożenie .Drugiego psa mam bez ,mam go nie zabierac?Panowie szanowni znam Was i szanuje ,niektórych z Was znam osobiście ale wkurza mnie fakt że ktoś kto nie przechodził kilku sezonów w miocie ze swoim psem(dzikarzem)zawsze najłatwiej ocenia .Co innego posokowce a co innego dzikarze dlaczego tak łatwo przychodzi Wam oceniać.Podziwiam wszystkich którzy poswięcają czas posokowcom bo to wymaga wielu wyrzeczeń,ale inaczej Wam kierować psem korygować jego błedy gdy idzie na otoku po ścieżce i widzicie co robi dobrze i źle.Inaczej dzikarza którego po spuszczeniu w miot tracę z oczu zwłaszcza w górzystym terenie,taki pies nie idzie 10m przed podkładaczem on przekłada teren i nie zawsze podkładający jest w stanie korygować jego błędy.Chodzę od 15-16tego roku zycia z psami w miot więc sporo różnych rzeczy widziałem,nie zwasze te psy świetnie ułożone ,w miocie się sprawdzają,dobrze żeby tych ułozonych było jak najwiecej ,pies może być super ułozony chwała mu za to i właściecielowi ale co z tego jeśli za szczytem góry on juz nie słyszy np.swojego Pana.Łatwo Wam oceniać to co napisał Jeger ,mnie też nie wszystko się tam podoba ,może pisał pod wpływem emocji itd,ale czy ktoś z Was był kiedyś w jego kole ,polował z nim zeby się wypowiadać???Borik polujemy w jednym kole ,kiedyś liczyliśmy psy mysliwskie wyszło chyba 34 na 58członków,piekny wynik prawda ??Co z tego skoro poluja od zawsze tylko cztery od lat zresztą, w tym moje dwa(reszta co najwyżej poluje na kapcie w domu).Dziwie się Tobie że tak łatwo dopiszesz słowa krytyki pod czyimś adresem a ilu u nas by trzeba było skrytykować ?Może zacznijmy od swojego podwórka .Ano odpowiedź jest jasna nikomu sie niechce ,wszyscy by chcieli strzelać ,albo na psy ponarzekać bo tak najłatwiej,ale jak na pokocie leży 11szt wtedy wszystko i wszyscy sa zadowoleni.Tylko nikt z tych co krytykują i narzekają nigdy nie zadał sobie trudu żeby dobrego dzikarza mieć,kilometrami łazić z nim po miotach.Ile razy było tak i jest że bez prawa strzału idę w miot -myślicie że ja też niechcę dzika strzelić?Pewnie że chcę ale wole iść bez prawa z psami dla przygody ,przeżyć i szkolenia ich ,a nawet dla zdrowia niż słuchać coraz to mądrzejszych argumentów-teoretyków ksiażkowych.Nie oceniajcie i nie oceniajmy sie tak szybko bo to śmieszne ,może wypadałoby razem popolować spotkać się na ścieżkach postrzałków,czy w gęstych choinkach gdzie psy dobieraja się do dzików.Nie na konkursach ale w prawdziwej kniei.Może wtedy niektórzy z nas w tym i ja wyciagna inne wnioski-słuszne niesłuszne ,a czasem ugryzą sie w jezyk.Myślę że wiecej pożytku byłoby z rzeczowej dyskusji niż wytyków,mi kiedys też pisanie czarno białych argumentów na tym forum ktoś wytknał i dzięki za to VM -owi.Tylko nie nie doceniajmy realiów . pozdrawiam wszystkich psiarzy-szczerze Autor: TOK1 godzina: 22:16 Powiem krótko dzisiaj konkursy dzikarzy wygrywają psy posiadające duże doświadczenie i praktykę łowiecką i jest to do udokumentowania. Ddam że polowanie z psem rasowym i ułożonym jest jednym z elementów kultury łowieckiej i świadczy o uprawianiu łowiectwa na najwyższym poziomie. Pozdrawiam Darz Bór Autor: TOK1 godzina: 22:16 Powiem krótko dzisiaj konkursy dzikarzy wygrywają psy posiadające duże doświadczenie i praktykę łowiecką i jest to do udokumentowania. Ddam że polowanie z psem rasowym i ułożonym jest jednym z elementów kultury łowieckiej i świadczy o uprawianiu łowiectwa na najwyższym poziomie. Pozdrawiam Darz Bór Autor: greg godzina: 22:26 Max bardzo ładnie to napisałes i czytelnie. Nie chcę pyskówki na tym dziale ale kol. z koła to Ci nie zazdroszcze greg Autor: MAX-508 godzina: 22:38 Ad Greg Ten mój kolega ,od trzech lat stara sie podnosić poprzeczkę swojemu posokwcowi i robi to wygrywajac konkursy lub zajmujac dobre lokaty.Nie pisałem po to by postawić go w złym swietle,tylko tak jak ja nie znam się na pracy posokowca bo nigdy takiego psa nie miałem (i nie wypowiadam sie w tym temacie)tak on nie zna sie na pracy dzikarza z tych samych przyczyn i dlatego że w miot z psami nie chodził,tylko tyle.A tak w ogóle nie mamy złych kontaktów obaj wiemy co w naszym kole z kynologia nie gra dlatego zdziwiłem się jego postem i odrazu jego przyklaskiem dla krytyki ,skoro ma świadomosc że u nas też nie jest kolorowo jeśli chodzi o dobre psy ,o konkursach nie wspomne... Autor: ŚmieJan godzina: 23:04 Wszystko w rękach myśliwych, aby realizować wizję Dolnego Wiatru... Mam taką zasadę: żeby coś zrobić, to trzeba zacząć to robić. Nie kwestionuję tego, że te "pieski prosto z łańcucha, na sznurku ze snopowiązałki" wypruwają dla nas flaki... Pytanie: czy to ma być świadome propagowanie kynologii myśliwskiej? Nasuwa mi się pytanie drugie: jak PZŁ wywiązuje się ze swojego statutowego obowiązku: wspierania i propagowania kynologii myśliwskiej? Jak w Waszych Kołach przestrzegane są przepisy: polowanie na pióro - jeden ułożony pies na dwóch myśliwych; przy polowaniu zbiorowym na grubą - obecność psa ułożonego do odnajdywania postrzałków. Drodzy Państwo - nie bądźmy konformistami, a wszelkie zmiany zaczynajmy od siebie... Talamasca: masz jeszcze parę takich zdjęć? ;) Darz Bór |