Środa
24.01.2007
nr 024 (0542 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: PO SEZONIE

Autor: krzych72  godzina: 09:57
ad. Jeger. w tym sezonie polowalem rowniez z jagami. Byl jeden upior dzieki ktoremu juz na zbiorce jednego psa bylo trzeba szyc, drugiego poturbowal a lowczego i naganiacza zalatwil tak ze krew sie lala. Rzucil sie rowniez na mojego burka, jednak szybko udalo mi sie je rozdzielic. Na tym i kilku innych przykladach wiem ze dla jagow trzeba miec "specjalne podejscie" ;-) Ja w tym sezonie dostrzeliwalem 2 dziki spod psa. Widzialem tez jak 3 jagi "uziemily" zdrowego warchlaka. Uwierz, ze wole kiedy pies wyciska dzika, badz on sam probuje oddalic sie od oprawcy, niz kiedy kilka osob musi odciagac "czarne drobnoustroje" od zdrowej zwierzyny. Temat byl walkowany, wiec nie chce zanudzac ale jesli masz ochote podyskutowac zapraszam na priv. Co do polowan musze powiedziec ze byly tez minusy. Ostatniego dnia na pokocie lezaly niemalze tylko sarny. Jak to dziala na psy nie musze mowic. Kiedy mioty sa puste wowczas nawet i sarne warto pogonic - niestety. Co gorsze kiedy w ciagu jednego dnia strzela sie ok. 10 koz wowczas predzej czy pozniej pies kojarzy ze to tez jest zdobycz. DarzBor Krzych

Autor: Gończak  godzina: 22:37
Kończący się sezon łowiecki- a sciślej – zakończony sezon polowań zbiorowych na samym jego początku postanowiłem poświęcić przede wszystkim pracy psów, a w szczególności młodemu gp – Majakowi synowi Irona. Wiosną, przy okazji innego tematu o pracy psów, powiedziałem że po zakończeniu sezonu polowań zbiorowych, będę mógł powiedzieć, że mam dobrego psa. I tak się stało – pies po doskonałych eksterierowo i użytkowo rodzicach zaczyna spełniać moje marzenia. O dorosłych sukach gp, które posiadam nie mogę złego słowa powiedzieć – jeżeli chodzi o ich pracę, o czym niejednokrotnie pisałem nie tylko ja, ale i lu.dzie, madma – ale Majak przerasta je pasją . Zaczynał zbiorówki w towarzystwie swojej matki- Kryzy, później kilka zbiorówek pracował sam, by sezon zakończyć ze średnią suką Kamą. Rozpoczynając sezon zbiorówek, byłem pełen obaw : a to czy Majak „cyknie” o co chodzi, jak będzie się zachowywać w miocie, czy nie będzie gonić na oślep wszystkiego co się rusza itd. Do tej pory, podkładając psy w miocie, nie miałem problemów z karnością i zapuszczaniem się gończych poza miot. Teraz stanąłem ponownie przed nowym wyzwaniem: nauka młodego psa. Pierwsze zbiorówki przebiegły bez specjalnych emocji: mało zwierzyny w kompleksach leśnych, -jako że jeszcze w tym czasie stały potężne łany kukurydzy, w których przebywały olbrzymie chmary jeleni i sporo dzików- psy specjalnie nie mogą wykazać się pracą. Dopiero pod koniec listopada zaczęły się emocje. Początkowo w planie polowań zbiorowych ujmuję polowania zbiorowe tylko w soboty, ale po rykowisku i po pierwszych zbiorówkach, kiedy niewiele zwierzyny widać na pokotach, a plan jeleni bardzo wysoki, postanawiamy dodatkowo wprowadzić polowania zbiorowe w każdą niedzielę – tylko z udziałem psów podkładanych przeze mnie. W niedzielę- 26 listopada, polujemy w 18 strzelb w części łowiska, w której spodziewamy się spotkania z dzikami i jeleniami. Teren trudny dla psów: w podszycie starodrzewu sosnowego dużo młodego świerka, paproci a przede wszystkim jeżyny, która stanowi gąszcz wręcz nie do przebycia. Ruszam z psami: początkowo Majak trzyma się matczynego ogona. Gdzie Kryza tam i on. Kryza szczeknie – Majak jej wtóruje, ale bez tej jakieś „iskry”., ot takie poszczekiwanie na tropie. W pewnym momencie słyszę, że Kryza idzie w kierunku flanki głosząc jelenie / tak: jelenie– po głosie psów rozpoznaję jaki rodzaj zwierzyny jest głoszony, a jeśli chodzi o dziki: to czy jest to np. pojedynek czy wataha/ , chwila konsternacji: gdzie Majak?, bo przecież nie słyszę go obok Kryzy. I raptem w odległości kilkudziesięciu kroków ode mnie, w gęstym podszyciu świerkowym, poprzerastanym jeżyną, słyszę Majaka: , charakterystycznym niskim tonem zaczyna głosić: aha jest dzik, i to pojedynek. Przedzieram się przez krzaki, by zobaczyć zachowanie psa, ale w tym momencie dzik przypuszcza atak. Widzę szarżę dzika, uskakującego psa, a ja nie zdążyłem podnieś broni. Pies w popłochu wyskakuje z zarośli a dzik po szarży nie dotrzymuje już i wyrywa na tył- gdzie zostaje strzelony - a Majak za nim w bezpiecznej odległości, prowadząc go głosem. Po kilku gwizdkach-Majak wraca i podejmuje już samodzielnie pracę w miocie, nie czekając na Kryzę, która po krótkiej pogoni za jeleniami wraca do mnie. Po skończonym pędzeniu wracam z psami- prowadzone na linewce i trokach - na miejsce zbiórki, gdzie okazuje się, że Kolega strzelił wyprowadzonego przez Majaka pojedynka. Byłem ciekaw reakcji Majaka – do tej pory nie widział dzika martwego. Pierwsza do dzika ciągnie Kryza.Majak – spięty z Kryzą trokami- idzie z lekkim oporem za nią. Kryza zaczyna głosić i szarpać dzika – Majak zaczyna naśladować matkę i robi dokładnie to samo. W miarę upływu czasu psy coraz bardziej się rozgrzewają. Majak zaczyna „wchodzić na obroty”. Proszę Kolegów stojących tuż przy dziku by się troszkę odsunęli, bo psy w ferworze mogą złapać niechcący za nogę./Jeden z Kolegów próbuje szturchnąć dzika nogą – nie świadom czym może się to skończyć dla niego/ Dochodzę do wniosku, że psom muszę zdjąć troki i trzymać każde na osobnej linewce bo mogą zacząć walczyć między sobą. Udaje mi się je psy odciągnąć od leżącego na skarpie rowu dzika i po rozdzieleniu podprowadzam tylko Majaka, który głosząc i obrabiając dzika-88 kg- wyciągnął go ze skarpy rowu na drogę. W tym momencie już wiedziałem, że z tego psa coś będzie. Na polowaniu tym, opolowując 5 miotów strzelono 5 dzików i 2 łanie. Kolejne polowanie na drugim naszym obwodzie, gdzie w zasadzie nie ma stałej ostoi jeleni i dzików, polujemy z udziałem naganki i puszczanym w wybranych miotach Majakiem. Pierwszy miot-pusty. W drugim – Majak puszczony w miot, głosi dziki gdzieś na flance przylegającej do dużego łanu kukurydzy. Odwołany- wraca a dziki pozostają w miocie. W czwartym miocie wypada mi stanowisko pierwsze na czole miotu. Bierzemy fragment lasu liściastego z gęstym podszyciem czeremchą. Rusza naganka a ja puszczam psa. Upłynęła chwila, kiedy słyszę charakterystyczny bas Majaka, oznajmiającego dziki w miocie i to blisko mnie. Próbuję się lekko przesunąć to w lewo to w prawo i w pewnym momencie widzę Majaka w odległości około 35-40 m ode mnie oszczekującego dziki stojące w czeremchach. Nie mogę nic zrobić – dziki stoją nie pokazując się a Majak zjeżony drobi w miejscu i nie może dzikom nic zrobić. Zaczynam głosem zachęcać Majaka do „brania” dzików. Wreszcie Majak zdobył się na odwagę: zrobił dwa kroki w stronę dzików i w tym momencie z ukrycia wyskakuje jak wystrzelony z procy wycinek. Majak odskakuje, a ja niestety spudłowałem Ale to wystarczyło by dziki ruszyły, prowadzone przez Majaka. Po chwili padają trzy strzały i na rozkładzie dwa przelatki. Przechodząc do następnego miotu- w którym zawsze są dziki! – pada propozycja, by miot pędzić tylko z psem, bez naganki. Propozycję przyjmuję – oczywiście pod warunkiem prawa strzału w miocie. Miot trudny do przejścia- teren wzdłuż Nysy Kłodzkiej, pofałdowany z głębokimi rabatami i wysokimi prawie na 2 metry zeschłymi zielskami – raj dla dzików./Za rzeką duże łany kukurydzy!/ Wchodzę w miot- Majak blisko mnie przeszukuje chaszcze. W pewnym momencie Majak zaczyna głosić dziki i widzę w odległości 20-30 metrów ode mnie watahę, którą Majak zaczyna obrabiać. Udaje mi się strzelić ładnego odyńca- 108 kg a wataha przechodzi przez rzekę do sąsiadów. Idziemy dalej-Majak pracuje jak w amoku. Co chwilę głosi dziki wyprowadzając je na flankę i po krótkim gonie wraca do miotu. Na flankach padają dwa dziki /o ilości oddanych strzałów przemilczę, bo sam ich oddałem kilka/ . Po koniec miotu Majak w rabatach podnosi kolejną watahę z której strzelam znowu – tym razem 91 kg- dziczka. Dziś mogę powiedzieć, że mam kolejnego użytkowego gończego. Psa o doskonałym eksterierze / MłChPl/ , mocnego /wykapany Iron!!/ o doskonałej kondycji i olbrzymiej pasji. Ma też wadę – którą mam nadzieję wyplenię -: gonienie jeleni, spowodowane kilkoma sytuacjami na zbiorówkach w których Majak doszedł i dławił byka i cielaka. Po kilku sezonach polowań zbiorowych z udziałem moich gończych, widzę że tego typu polowania zaczynają być akceptowane przez Kolegów, którzy jeszcze do niedawna uważali, że jeżeli zbiorówka – to tylko z udziałem naganki / im głośniejszej tym lepiej/. A teraz sami proponują bym poszedł z psami w miot – tylko że lata już nie te i nie zawsze się chce, ale idę. Nie ma większej przyjemności dla mnie – jako hodowcy i właściciela gp- widzieć i słyszeć pracujące gończe w miocie. Jest to najlepsza muzyka!! Pozdrawiam i Darz Bór

Autor: saimon  godzina: 23:16
Gonczak dzieki za pieknie opisane polowania z Twoimi gonczymi. Czytajac Twoja relacje wydawalo mi sie ,ze slysze granie gonczych. Gratulujac psow pozdrawiam serdecznie saimon