Piątek
28.09.2007
nr 271 (0789 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Po Klubowej Szpiców w Łodzi

Autor: dzikuu  godzina: 07:33
Walka łajki z borsukiem nie jest tak niebezpieczna jak w przypadku jagdteriera , który dąży do chwytu za wszelką cenę. Moja suka sama nie podejmuje próby zdławienia , chyba że przeciwnik jest na tyle słaby. Oszczekuje borsuka w kupie gałęzi , zagłębieniu terenu , pod wywałem lub w innym miejscu . Borsuk szuka schronienia , w którym może mieć zabezpieczoną choć jedną stronę i zaczyna się bronić. Rzadko decyduje się na ucieczkę. Jeśli przy polowaniu jest jeszcze pies często robi chwyt za głowę. Borsuk okręca mu się wtedy na łbie jak wąż. Jest piekielnie szybki ale nie jest nie do pokonania. Dobry jagdterier chwyta borcucha za ucho i to jest bezpieczny chwyt. Mam filmik z takiej akcji i może niedługo będzie dostępny na stronie którą tworzę. Leczyłem dość dużo psów po bojach z borcuchami. Nie wszystkie się udało wyleczyć. Łajka nigdy nie miała poważnych ran.

Autor: Step2  godzina: 07:49
Sizar, kilkarotnie brałem udział w latach 80-tych w polowaniach z karelami: mój przyjaciel hoduje karele od 1984 roku i wielokrotnie widziałem jak te psy polują na dzika; ułożyć kareli się nie da inaczej niż one same tego sobie życzą i wtedy "hulaj dusza"-niezmordowanie gonią i tropią zwierzynę na dalekie odległości,zdarzało się na kilkanaście kilometrów szły po postrzałku aż w końcu osaczyły go i osadziły w miejscu. Sa to psy bardzo zadziorne i z tego względu sam ich nie hoduję bo szkoda, przy chronicznym braku czasu na układanie psuć naturę bardzo dobrej krwi łowców. Karele kolegi potrafią znależć albo zrobić dziurę w ogrodzeniu i wtedy ruszają na ulubione zajęcia: polowanie na bobry na rzece Narew. Po takich wyprawch kilkudniowych wracają bardzo często z pogryzionymi kufami, porwanymi bokami ale szczęśliwe i radosne, ze kolejna batalia za nimi. Trzeba czasami zrozumieć naturę tych łowców by potrafić zaakceptować stan, tych, nie całkiem zgodnych z prawem psich eskapad. Ale, prawo wymyślił człowiek, karel nie..............Z tego też względu, po wielu obserwacjach i zdobytej wiedzy kynologiczno-łowieckiej zdecydowałem się na łajkę ros.-eur. Pierwszą łajkę, sukę skradziono mi z podwórka w wieku 15 miesięcy już polującą na dziki i na futrzaki, o ślicznym eksterierze, mocnej kosci i cudownym temperamencie. Od roku 1998 wszelki ślad po niej zaginął, zostały mi tylko pamiątkowe zdjęcia. Złaja, a sprawdziłeś, że w rodowodzie naszych łajek jest kilka championów rasy? W linii ojca Amira jest kilku championów linii rosyjskiej, m.in.: suka Bałałajka, pies Sobol, pies Irtysz. A ten włos też czasami nie dawał mi spać: jest latem dwustopniowy a zimą cztero. Włos okrywowy wyrasta na ok. 50mm. Pytałem nawet na forum rosyjskojezycznym czy to nie wada. Okazuje się, że nie, że jest linia, która ma właśnie włos okrywowy dłuższy do ok, 50 mm. Ten włos natomiast w różnego rodzaju szczepach zdecydowanie pomaga: myli przeciwnika co do odległości i miejsc newralgicznych. Pies ma budowę dość suchą, wyżyłowaną a wlos jedynie zwiększa mu obrys sylwetki, eksterieru. Zimą wygląda jak istny "misiek z ciemnobrązowymi oczami... DB

Autor: Step2  godzina: 07:50
Sizar, kilkarotnie brałem udział w latach 80-tych w polowaniach z karelami: mój przyjaciel hoduje karele od 1984 roku i wielokrotnie widziałem jak te psy polują na dzika; ułożyć kareli się nie da inaczej niż one same tego sobie życzą i wtedy "hulaj dusza"-niezmordowanie gonią i tropią zwierzynę na dalekie odległości,zdarzało się na kilkanaście kilometrów szły po postrzałku aż w końcu osaczyły go i osadziły w miejscu. Sa to psy bardzo zadziorne i z tego względu sam ich nie hoduję bo szkoda, przy chronicznym braku czasu na układanie psuć naturę bardzo dobrej krwi łowców. Karele kolegi potrafią znależć albo zrobić dziurę w ogrodzeniu i wtedy ruszają na ulubione zajęcia: polowanie na bobry na rzece Narew. Po takich wyprawch kilkudniowych wracają bardzo często z pogryzionymi kufami, porwanymi bokami ale szczęśliwe i radosne, ze kolejna batalia za nimi. Trzeba czasami zrozumieć naturę tych łowców by potrafić zaakceptować stan, tych, nie całkiem zgodnych z prawem psich eskapad. Ale, prawo wymyślił człowiek, karel nie..............Z tego też względu, po wielu obserwacjach i zdobytej wiedzy kynologiczno-łowieckiej zdecydowałem się na łajkę ros.-eur. Pierwszą łajkę, sukę skradziono mi z podwórka w wieku 15 miesięcy już polującą na dziki i na futrzaki, o ślicznym eksterierze, mocnej kosci i cudownym temperamencie. Od roku 1998 wszelki ślad po niej zaginął, zostały mi tylko pamiątkowe zdjęcia. Złaja, a sprawdziłeś, że w rodowodzie naszych łajek jest kilka championów rasy? W linii ojca Amira jest kilku championów linii rosyjskiej, m.in.: suka Bałałajka, pies Sobol, pies Irtysz. A ten włos też czasami nie dawał mi spać: jest latem dwustopniowy a zimą cztero. Włos okrywowy wyrasta na ok. 50mm. Pytałem nawet na forum rosyjskojezycznym czy to nie wada. Okazuje się, że nie, że jest linia, która ma właśnie włos okrywowy dłuższy do ok, 50 mm. Ten włos natomiast w różnego rodzaju szczepach zdecydowanie pomaga: myli przeciwnika co do odległości i miejsc newralgicznych. Pies ma budowę dość suchą, wyżyłowaną a wlos jedynie zwiększa mu obrys sylwetki, eksterieru. Zimą wygląda jak istny "misiek z ciemnobrązowymi oczami... DB

Autor: Step2  godzina: 09:12
Dwakroć mi się kliknęło. Sorki. Dzikuu, jedyny uraz po trzech borsukach jaki zaliczył Amir to trochę włosa z szyji po ataku pazurami, nic więcej. Natomiast trzy borsuki legły po trudnej walce. Mój Amir jest psem mocno zaprawionym w bojach i podczas polowania polegam na jego ocenie: skoro pies nie decyduje się na otwarty atak a osacza zwierza inaczej to znaczy jest coś na rzeczy, podobnie z borsukami. Fakt pozostawiam bez komentarza: za kilkanaście kotów sąsiadek i kilka psów zagryzionych w walkach ulicznych musiałem zapłacić dla świetego spokoju drobne datki. Taki to pupil, na szczęście kazdy podchodził do zdarzenia jakoś wyrozumiale i sprawy kończyły się "po ludzku". Fakt faktem, że pies jest bardzo dobrze zaprawiony w walkach i doświadczony w dławieniu drapieżnika... Jednak podkreślam, borsuk to ogromne ryzyko, mimo umiejętności psa i siły.... Ale, kazdemu wolno spóbować sztuki polowania na borsuka.... DB

Autor: dzikuu  godzina: 09:43
Spotkania z borsukami są nieuniknione na porannych wyjściach. Często też w środku dnia. To tak jak z kunami. Pies po prostu je znajduje i tyle. Nie mamy na to wpływu. Przyznam szczerze , że nie unikam rejonów z borsuczymi norami. Wręcz przeciwnie co jakiś czas je odwiedzam z łajkami gdyż z jagdterierami nie mogę. Nie mam jaga na borsuki. Wszystkie za ostro idą i polowania kończą się dotkliwymi ranami. Szkoda mi po prostu psów. Ale tak jak piszesz Step2 każdy ma prawo wyboru sposobu polowania. Pełny szacunek dla Twojego doświadczenia w polowaniach ze szpicami. Pozdrawiam.

Autor: grzegorz_grabowski  godzina: 09:44
Rozumiem zachwyt wspaniałymi uzytkowymi cechami szpiców, rozumiem sentyment właścicieli do polowań z wspaniałymi psami, ale nie moge zrozumieć uznawania za zaletę nadmiernej agresywności i ewidentnego wychodzenia z ręki psa. Zdaję sobie sprawę ze specyfiki rasy, ale nie wyobrażam sobie użytkowania psa, który wiecznie robi to na co ma ochotę. NAjgorzej odebrałem to "stanie dwa metry od innych psów", wieczne walki ze wspóltowarzyszami polowań... no i na koniec niefrasobliwe podejście do "zagryzienia kilku psów" - powiem szczerze - będąc na miejscu własciciela zaatakowanego i zagryzionego psa nie odpuściłbym... Inni wlasciciele też mogą miec sentyment do własnych psów... Ten głos nie ma na celu ujęcia czegokolwiek psom i ich dokonań na niwie łowieckiej, ale niefrasobliwośc włascicieli jest cokolwiek przerażająca.

Autor: dzikuu  godzina: 09:59
grzegorz myślę że nie trzeba się unosić. To co Ty odebrałeś jako niefrasobliwość ja odczytałem jako relację ze zdarzenia które czasem występuje. Często spotyka się w lesie czy w pobliżu osad ludzkich psy i koty bez opieki. Zdarzają się też starcia choć bardzo rzadko. Każdy na pewno jak najszybciej chce takie wojenki zakończyć , jednak nie zawsze jesteś fizycznie w stanie to zrobić. A co jeśli nie ma cię w pobliżu?

Autor: Step2  godzina: 10:58
grzegorz, dla uściślenia: zdławienie kotów miało miejsce na terenie własnej posesji, gdzie pies pilnuje m.in. podwórka a odruch pokrycia szkody został zrobiony w imię dobrych stosunków sąsiedzkich. Natomiast przypadki pogryzienia psów czy zagryzienia miały miejsce akurat nie z inicjatywy mojego pupila a tym bardziej mojej, co zostało skrzętnie odnotowane w odpowiednich protokołach. Był to wynik puszczania luzem przez właścicieli psów, i tutaj wymienię: rocznego pitbula, kilkunastomiesięcznego bardzo agresywnego mieszańca i o zgrozo jednego foksteriera, który siał na przylegających do osiedla mieszkaniowego polach postrach wśród innych zwierząt. Wspomiałem o tych przypadkach nie z uwagi by podkreślić agresywność akurat mojego psa, tylko wskazałem, że ta rasa psów to psy bardzo mocne, cięte i bardzo ostre w walkach o dominację. Akurat inni koledzy, muszę to powiedzieć na forum, czasami karności i zdyscyplinowania ojego psa mi zazdroszczą a jeden z kynologów kiedyś powiedzial widząc Amira w pozycji "siad" bez smyczy i "zostań", że świat sie wali, ponieważ szpic wykazuje stuprocentowe zdyscyplinowanie.... Ale, ...cdn DB

Autor: michi74  godzina: 15:00
a.d. grzegorz grabowski Te 2 m dotyczą psów(samców znaczy się)ponieważ tak jak napisał Step2 sa bardzo ostre w walkach o dominację,a to dlatego że są psami najbliżej spokrewnione z wilkami, co więcej dla odświeżenia jakości zmysłów tworzy się hybrydy z wilkami.Łajki na zbiorówkach potrafią ustawić inne psy "pod siebie" , sam widziałem jak po którymś przywołaniu oberwał pies , który szczekał "na wiatr" bo łajka nie głupia i na darmo biegać nie będzie. pozdrawiam michi ps dlatego jak podkładamy to staramy się aby były same łajki i nikt im nie przeszkadzał

Autor: Step2  godzina: 17:59
Akurat w kole mam bardzo ciekawy przykład: jest nas kilku wielbicieli łajek; zachodniosyberyjskich i rosyjsko-europejskich. Jak pokazała historia, wszystkie psy do polowań są nie inaczej, tylko wspaniałe. Dwóch kolegów posiada po psie z tego samego gniazda i po tym samym reproduktorze: linia daleka rosyjska i jak widać psy wyjątkowo mocne. U jednego z tych kolegów pies wypasiony, z tendencją do totalnej nadwagi z racji super dokarmiania u drugiego natomiast pies lekki, wyżyłowany i wychowany w sforze. Ten pierwszy pomimo nadwagi odnajduje postrzałki ale podobno słabo sprawdza się jako dzikarz ( ciężko mu biegać ), ten drugi wraz z towarzyszem ( również łajką zach.-syb. z hodowli ukraińskiej ) poluje jak psi profesor i właśnie na podstawie tej pary potwierdzam to, co napisał kol. michi74: te dwa psy wykazały kilkakrotnie istnienie efektu "zemsty" - za pustogłos karciły teriera tak skutecznie, że ten nauczył się polować w ich stylu. Potwierdzam również, że u tej grupy nie da się wyplenić wilczego odruchu dławienia przeciwnika, jest to u tej rasy moim zdaniem swoisty atawizm z uwagi na wspólnego przodka szpica i wilka - psa torfowego. Oczywiście ciągłe obcowanie z pupilem pozwala te dzikie instynkty lekko scywilizować, ale szpic swój obszar "prywatności" zostawia po prostu sobie natomiast w przyjaźni potrafi z poświeceniem bronić swego towarzysza: dzięki Amirowi nie straciłem życia podczas jednego z polowań na dziki ( Amir był wtedy w swoim pierwszym polu, miał prawie rok ), gdy zaszarżował na mnie ponad stupięćdziesięciokilowy odyniec. Pies prowadził go po bagnie prawie godzinę i w końcu wyprowadził go na mnie a odyniec do szarży... Dzisiaj mam wspomnienia kilkuminutowej przerwy, gorący cucący mnie ozór psa i przygniecione nogi tuszą dzika. I jak przez mgłę łajkę atakującą z pasją za pachwinę szarżującego odyńca. Wielokrotnie na późniejszych polowaniach pies pokazywał jak się stanowi dzika na polu, nie pozwalajac mu uciec... Do dzisiaj, pomimo wielu polowań, dochodzonych postrzałków dzików, jeleni-byków i łań, pies nie odniósł żadnych, najmniejszych skaleczeń od zwierza... Dzisiaj próbowałem mu wyszczotkować ogon: kilka ruchów grzebłem, szybki ruch kufy, chwyt za dłoń tak delikatnie jak dotknięcie kochanki i odniesiona ręka przed psa z wyrazem oczu: "dość stary ciągania za ogon!"... Bez warknięcia... i z wyraźnym uśmiechem w ślepiach... c.d.n DB

Autor: michi74  godzina: 18:16
ad.Step2 Mój przy szczotkowaniu ogona robi dokładnie tak samo.

Autor: Złaja  godzina: 18:24
Czytam Twoje opowiesci o łajkach z zapartym tchem, sa takie prawdziwe, bo wiem, ze tak wlasnie łajka sie zachowuje, ta tajemniczośc i zarazem silne przywiazanie do wlasciciela jest czyms niesamowitym. Wydaje mi sie, ze czlowiek ma psa takiego charakteru jakiego sam jest, nie ublizajac wlascicielom yorkow :) Step2 masz problem lub miales kiedykolwiek z Amirem, ze ciagnal na smyczy jak lokomotywa? Przywolujesz go w lesie na glos czy moze uzywasz gwizdka? Ostatnio kupilem gwizdek i chce go wyprobowac w lesie, tylko ze dla łajki puszczonej na spacerze luzem (jak dla reszty psow rowniez) najwieksza frajda na swiecie jest ten wlasnie las, wiec musze wymyslic jescze lepsza nagrode, ktora dostanie po uslyszeniu gwizdka i przyjsciu do mnie. Jeszczenie wiem jaka. Myslalem o zabawie w przeciaganie jakims futerkiem z krolika czy kuny - sam nie wiem...

Autor: łapacz  godzina: 18:43
Ad Dzikuu Kolego masz Jagi i piszesz że wolisz łajke bo w starciu z borsukiem terier łapie za gardło i odnosi rany a łajka nie ,a próbowałeś kiedyś wepchać łajke do nory ?? i jak myślisz po którym razie zaczeła by łapać za gardło?? widziałem przy pracy pare łajek i podoba mi się to co o nich piszesz ale to porównanie terier-łajka ma się ni jak do specyłiki pracy tych ras Pozdrawiam :))) DB

Autor: michi74  godzina: 19:05
ad. Złaja Dostałem psa dwuletniego w ubiegłym roku w czerwcu.Był zupełnie zielony,prócz całego sezonu zbiorówkowego ,kiedy to pracował w złai ucząc się rzemiosła od ojca i starszych kolegów.Dostał miesiąc czasu na aklimatyzację i zaczęliśmy szkolenie.Po miesiącu pies nienagannie siadał,warował,zostawał w zasięgu kontaktu wzrokowego ,chodził przy nodze i wracał na wezwanie.Plaster najtańszej kiełbasy czyni cuda, ale , o czym mało kto odważy się mówić, potrzebna jest też czarodziejska różdżka oraz stosowanie zasady marchewki i bata.Nie wolno tolerować niesubordynacji,ale trzeba wyczuć subtelną granicę,po przekroczeniu której można stracić psa na zawsze.Łajka wymaga twardego prowadzenia-to Ty jesteś osobnikiem alfa.W moim przypadku niestety konieczne było szokowanie, dopiero wtedy pies uznał moją dominację i zaczął ze mną współpracować,co nie znaczy że nie należą mu się nagrody i czułości,wręcz przeciwnie im więcej tym lepiej pies szybko docenia dominanta, który o niego dba. A teraz gwizdek-poprostu zacznij go używać i nagradzaj za każde przyjście,W moim przypadku na dzień dzisiejszy gwizdek jest znacznie skuteczniejszy od komendy głosowej. Pies zakodował sobie dzwięk gwizdka, którego używam tak głęboko,że kiedy podkłada go ktoś inny to zawsze wraca prosto do osoby gwiżdżącej, do tego stopnia karnie,że gdy wraca po lini myśliwych to potrafi nawet mnie zignorować

Autor: Step2  godzina: 19:58
Złaja, Erina Złaja Akteona w pradziadkach miała nie co innego jak tylko "Sobola" N.S.Krotowa ( VMSK7920) przywiezionego przez hodowców w roku 1968 z Autonomicznej Republiki Komi - stamtąd właśnie są protoplaści łajki r-u i prababcię "JUDRA" ( VMSK0679) w rosyjskich ksiegach rodowodowych oznaczonych jako protoplastów mocnej linii łajek od "SOBOL"-a. Kynologia rosyjska podaje, że ostry charakter łajki r-u wynika również z faktu, że do reprodukcji używano odznaczających się szczególną cietością psów użytkowych, co w efekcie dawało doskonałe egzempalrze w polowaniach na niedźwiedzia czy łosia, dzika... Zajrzyj tutaj: http://www.gavgav.info/index.php?tree=4&mode=view&id=333 Tam jest ślad o którym piszę, resztę masz w wyciągu z PKR swojego ulubieńca. A propos używania gwizdka i kiełbasy: ja na swojego Amira gwiżdżę już siódme pole i kolejne kawałki "smakołyków" podrzucam i cały czas to samo: "w ślepiach gwiżdż kolego sobie, gwiżdż..., ja mam tu ważniejsze sprawy, nie widzisz, że jestem akurat w kanale zapachowym cieknącego bażanta czy bażantów ?!?!?!?" - to czytam w oczach łajki, gdy przywołany podbiega do mnie i aż się zwija z bólu brzucha, by wrócić na pozostawiony kanał zapachowy. Być może to moja fantazja, pomyślisz drogi czytelniku, ale po zbliżeniu się na miejsce, gdzie był pies widzę świeży ślad cieknącego kuraka a po ok. 150 metrach raptem: frrrrrrrrrr i kookookoook.... Taki jest łajka, kurcze dumny i z własnym charakterem i, zdając sobie sprawę z mnogości adwersarzy twierdzę, że nie opłaca się w łajkach "łamać" na siłę charakteru: przyjaźń z tym psem to moim zdaniem szczyt umiejetności w obcowaniu z dzikim zwierzęciem - w takim klimacie odddaje się bezgranicznie swojemu przyjacielowi - bzdurną jest teoria czy pogląd, że w stosunku do łąjki r-e możesz być "Panem". Co to, to nie, nigdy ..... Ale, to jest tylko moje zdanie, bardzo prywatne ale praktyka. Czy spotkał ktokolwiek z forumowiczów psa obrażonego na przewodnika przez kilka tygodni????? c.d.n DB Powodzenia. DB

Autor: iwona  godzina: 21:12
ad.Step2 ,,Czy spotkał ktokolwiek z forumowiczów psa obrażonego na przewodnika przez kilka tygodni?????'' tak , u mnie są czasem takie przypadki.Zaręczam , nic miłego!!! DB

Autor: michi74  godzina: 21:40
adStep2 " przyjaźń z tym psem to moim zdaniem szczyt umiejetności w obcowaniu z dzikim zwierzęciem - w takim klimacie odddaje się bezgranicznie swojemu przyjacielowi - bzdurną jest teoria czy pogląd, że w stosunku do łąjki r-e możesz być "Panem". Co to, to nie, nigdy ....." Absolutnie się z tobą zgadzam,ale ja nie napisałem o "panowanu",lecz o byciu "Przewodnikiem stada",a to wg. mnie subtelna , ale bardzo znacząca różnica. A jeśli chodzi o łamanie charakteru to mnie bardzo żle zrozumiałeś,prawdopodobnie nie miałeś do czynienia z psem chcącym dominować nad człowiekiem.Sytuacja taka na pewno nigdy nie zajdzie gdy prowadzi się psa prawidłowo od szczeniaka. Owo moje szokowanie polegało na tym że w momencie agresywnej reakcji pies został przyduszony do ziemi i przytrzymany do momentu aż cztery kółka wyjechały do góry w znaczącym geście.Taką metodę zaleca pan Wożniak w swojej książce-poskutkowało w 100%.Od tamtej pory jesteśmy członkami tego samego stada, ale to ja jestem szefem.Prowadząc psa od szczeniaka można sobie z tego nie zdawać sprawy,ponieważ hierarchia stada ustala się niejako w trybie naturalnym. Muszę też przyznać że ,tak jak piszesz w terenie to on jest mądrzejszy, a gdy podejmie pracę to nic go nie odwoła,wraca najdalej po 20 min, czasem ufarbowany. Powtórzę jeszcze raz że łajka potrzebuje dużo czułości i potrafi to odwzajemniać,co nie zmienia faktu że posiada bardzo silny instynkt stadny i funkcjonuje na zasadach w stadzie panujących.Personifikacja zwierzęcia to tylko pobożne życzenia. A prawdziwe łamanie psa też widziałem - okropny widok.Podkładaliśmy psy na dwudniowej "dewizówce"-4 psy i 2 suki, wszystkie zachodnio-syberyjskie.Jeden pies, pracujący z resztą po rocznej przerwie(rok wcześniej 1 raz),o wybitnej budowie i sile przez 2 dni szukał zwarcia nawet w miotach przeszkadzając innym w pracy.Drugiego dnia przy wieczornym karmieniu poturbował suki.Syn właściciela zdecydował że już czas najwyższy.Dwóch rosłych chłopów go trzymało i trza było im pomóc.Długo się opierał,ale w końcu musiał ulec.Nie zapomnę tego widoku -pan i władca został zdetronizowany,jego świat się zawalił,z opuszczoną głową i podwiniętym ogonem wczołgał się do legowiska.Na drugi dzień opóżniliśmy wyjazd pies za chiny nie chciał się ruszyć.Nie wiem jaki jest teraz.Przykre.Ślady zębów po chwili nieuwagi między miotami noszę do dziś(psy znalazły się zbyt blisko siebie).

Autor: skaflok  godzina: 22:16
To ciekawe co piszecie o agresji łajek wobec innych psów bo moje karele nigdy pierwsze nie atakowały i raczej były przyjaźnie nastawione do innych psów. Owszem zaczepiane przez duże psy walczyły (oczywiście wygrywały, ale jak się przeciwnik podał to się nie mściły) i widać było że to lubią. Małe psy ignorowały. Ciekawe czy to jedna z różnic między łajkami a karelami czy je tak dobrze wychowałem.