Środa
02.01.2008
nr 002 (0885 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Pies też może mieć słabszy dzień  (NOWY TEMAT)

Autor: Endriu5  godzina: 12:40
Podsumowując rok ( jak w wątku Jegera ), pod względem zawodowym niezły, łowiecko-kynologicznym fatalny. Obowiązki zawodowe spowodowały,że z 15-20 wyjazdów na polowanie miesięcznie zrobiło się 1-2 ( tragedia ) W okresie wiosenno-letnim Bryza znalazła kilka prostych postrzałków, wrzesień-listopad ( okres w którym posokowiec jest najbardziej potrzebny ) z powodów fizjologicznych był wyłączony . W grudniu ( chyba z przyzwyczajenia z poprzednich 3 miesięcy ) nikt nie potrzebował posokowca - trochę to dziwne, bo jak pamiętam z poprzednich lat w tym okresie powinienem się zwolnić z pracy ( tyle było telefonów ). Tuż przed świętami zadzwonił do minie kolega; postrzelony byk, farba na zestrzale i na pierwszych 100 metrach. Jadę. Podkładam Bryzę na zestrzał, ostro podjęła trop, przez pierwsze 50 metrów dobrze prowadzi, widoczna wyraźna farba, następnie ciągnie w prawo a farba w lewo, idę posłusznie za psem, przez 200 metrów farby brak .Trochę zaskoczony wracam na ostatnia farbę.Pies podejmuje trop, skręca w lewo a następnie po 100 znów w prawo ( kolejne 200 m brak farby ).Kolejna nawrotka, podjęła trop przeszła parę metrów znów odbija, nie trzyma się tropu. Podmienili mi psa czy co ?. Nie poznaje jej, zawsze podkładało się psa na zestrzał, a następnie "zamykało się oczy" i w las, teraz zachowywała się jakby był to jej pierwszy postrzałek. Kto pracuje z posokowcem,ten wie że otok jest doskonałym transmiterem emocji.Moje zdenerwowanie spowodowało, że pies cały czas na mnie spoglądał, a gdy się do niej zbliżałem kładła sie na plecy. Dalsze poszukiwanie nie miało sensu. Byłem zdruzgotany.Pies w najlepszym wieku, z doświadczeniem ponad setki odnalezionych trudnych postrzałków praktycznie nie podjął pracy. Czteromiesięczna przerwa w poszukiwaniach, stan hormonalny po ciąży czyżby to ? Zwolniłem ją z otoku, i trochę na przełaj szliśmy z kolegą lasem. Przypadkowo 200m dalej znaleźliśmy łoże byka. Na odciśniętym konturze na mchu trochę farby w okolicy karku ( postrzałek nie do dojścia )., ale praca pozostała, czyżby wracamy do podstawówki. Nieźle mi się kończy rok ................................................ W sylwestra telefon od tego samego kolegi, dzik strzelony ok 23 na miękkie ,sami poszukiwali w nocy ( po śniegu czasami nie trzeba psa ), przeszli ok 500 m , dzik wielokrotnie zalegał ( włącznie z pozostawieniem kawałka jelita ). Jadę z odrobiną niepewności, jak na pierwsze poszukiwania.Padający w nocy śnieg zakrył farbę.Podkładam psa na zestrzał po 15 godzinach..Pięknie podjęła trop, w swoimi stylu stopniowo przyśpieszając szła jak lokomotywa ( otok na ziemi ), wydawałem tylko jedną komendę - wolnej. Na ścieżce tropy zwodnicze chmary jeleni , trop pojedynka, nic ją nie interesowało, od czasu do czasu rozgarniałem śnieg potwierdzając obecność farby Po ok 1,5km doszła do zgasłego dzika - praca do której jestem przyzwyczajony. Dwie tropienia w ciągu jednego tygodnia, a jakby dwa różne psy. Analizując powyższe zdarzenie doszedłem do wniosku, że pies też może mieć słabszy dzień, a może ona od początku czuła to co my nie wiemy ( chociaż we wcześniejszych pracach pomimo iż postrzałki były nie do dojścia, posłusznie tropiła ). Życzę wszystkim właścicielom "czerwonego psa" samych skutecznych dojść i wytrwałości w szkoleniu ( naprawdę się opłaca ). Wszystkim " psiarczykom" tylko życiowych psiaków. Pozdrawiam Endriu5.