Czwartek
12.06.2008
nr 164 (1047 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: postrzałek

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 10:53
Koledzy, widzę że wychodzą braki teoretycznego przygotowania o pracy posokowców poszczególnych ras. Hanowery bardzo żadko głoszą martwego zwierza. O wiele częściej naturalne oszczekiwacze spotyka się wśród bawarów. Zachowanie hanowera jest naturalne i prawidłowe. W młodszym wieku oszczekiwał z bojaźni, teraz kiedy nabrał więcej doświadczenia, to nie szczeka bo nie czuje żadnego zagrożenia ze strony martwego dzika. Jest rzeczą cenną, że oszczekuje i stanowi żywego postrzałka. Brakuje mi jeszcze informacji czy głosi w czasie gonu. Niestety wśród hanowerów często zdarzają się zupełne milczki i takie psy nie można dopuszczać do dalszej hodowli. Emilu, nie popełniłeś żadnego błędu. Oszczekiwanie jest cechą wrodzoną. Próby uczenia oszczekiwania, np na kocie w klatce są rzeczą idiotyczną, skazaną na niepowodzenie. Jedyną rzeczą, którą możesz zrobić, to nauczyć psa oznajmiania. Co z tego, że znajduje zwierzynę jak tu o tym nie wiesz. Jesteś skazany na prowadzenie psa na otoku. Musisz uzbroić się w rękawice i odpowiednią osłonę twarzy. Ewentualnie, kiedy teren jest bardzo ciężki, to należy go obejść i znależć trop wyjściowy. Pies podjął pracę po ok. 16 godzinał od strzału, czyli w czasie jaki dla posokowca nie stanowi żadnego problemu. Błędem było puszczenie go z otoku. Gbybyś przedarł się z nim przez te chaszcze, nie było by problemu z odnalezieniem dzika. Wieszanie dzwoneczków to pomysła raczej dla teriera, odwoływanie psa to odciąganie go od pracy na tropie, bo nie wiesz co w danym momencie robi. Moja rada - praca na otoku do końca, puszczanie w gon gdy ma zwierza "na oko" i uczenie oznajmiania. 2,5 letni hanower to taki duży szczeniak - wszystko jeszcze przed nim. Życzę jak największej ilości skutecznych dojść.

Autor: Guzik  godzina: 10:53
Dużym błędem jest podchodzenie do młodego psa po znalezieniu postrzałka. Najlepiej poczekać, aż pies "nacieszy" się zdobyczą i zacznie zastanawiać czemu jest tu sam, wtedy szuka właściciela. Jak znajdzie trzeba psa zachęcać do szukania i pokazania dzika. To podobnie jak odkopanie młodego norowca, które uczy go, że nie ma po co wychodzić z nory. Tropowca nie powinno się zachęcać do szarpania i zbytniego spoufalania się z martwym dzikiem- jego zadanie to znaleźć i tu koniec, pochwałą pogłaskanie i spokojnym głosem wyciszenie psa. No i na koniec, psa można spróbować przytemperować (o ile jego psychika i charakter są faktycznie twarde). Metodą najdrastyczniejszą jest praca na ścieżce z teletaktem, po dojściu do zwierza i próbie szarpania POMOCNIK, obserwujący psa z ukrycia, używa teletaktu. Po tym pies nim zacznie szarpać dzika obszczeka go by sprawdzić czy na pewno już może sobie na min bezpiecznie poużywać. Metodą o wiele mniej drastyczną i mniej ryzykowna dla psychiki psa jest postrzałek na kręgosłup- jednak tu trzeba mieć "szczęście" by na takiego trafić, bo nie wyobrażam sobie świadomego okaleczania zwierzyny!! Taka lekcja dodatkowo uczy psa koncentrowania ataku na tył. Guzik

Autor: Emill  godzina: 12:05
Drodzy forumowicze Dziękuje za odpowiedzi na zadane przezemnie pytania bardzo mi pomogły wasze cenne wskazówki jak i dały dużo do myślenia. Ad Dolny Wiatr Panie Wojciechu tak posokowiec szczeka w czasie gonu , do tej pory nie zauważyłem żeby w czasie gonu za ranna jak i zdrową zwierzyną nie oszczekiwał, powiem więcej gdy dochodziłem postrzałka z posokowcem i naprawde teren był bardzo ciężki odpinałem otok i kiedy zaczoł szczekać - to odrazu była (jest) to dla mnie wskazówka że dzik jest żywy , a jeżeli nie ma Go długo jest to dla mnie znak- jest napewno przy zwierzynie i najprawdopodobniej postrzałek jest już nie żywy ,ale teraz oczywiście rękawice otok ochrona na głowę i za tropem Pozdrawiam i dziękuje za odpowiedz DB

Autor: Grzmilas1  godzina: 13:09
Tak się składa, że mam 3-go oszczekiwacza. Pierwszy był jamnik (nie żyje), drugi GP - żyje (odpukać), trzeci Ogar (odpukać). Co je łączy. Wszystkie są psami gończymi, wpadają w gon - opowiadają, co czują, widzą, słyszą. Wszystkie pracowały w miocie i pracują.(jamnik pracował mało – nie dawał rady) Rocznie mają do czynienia "strzelam" z 100 dzików. Jamnik uczył GP, teraz GP uczy Ogara. GP do dnia dzisiejszego uczy Ogara - ta para pięknie mi się zgrała. (Jak GP miał miot podrzuciłem mu młodego ogara;). Do tropienia używam GP (najstarszy, najbardziej doświadczony) - oczywiście prawdziwy oszczekiwacz, nie wyobrażam sobie tropienia, bez tej cechy. Jestem za leniwy - wchodzić w każde bagno, trzciny, itp. itd. Ścieżek tropowych najczęściej uczyły się na polowaniach i to zbiorowych. Tam dowiadywałem się, że mój pies jest oszczekiwaczem. Jeszcze rok, może dwa sezony zbiorówek, ogar się wyciszy (dojrzeje) i będzie gotowy do prawdziwego tropienia. Po tym sezonie zbiorówek, Ogar spokojnie zalicza ścieżkę (konkursową), oczywiście tylko na otoku. Dla mnie prawdziwy oszczekiwacz - to ten, który po dojściu do "trupa" - tak jest na buzowany, że prosi swojego "kolegę - trupa" - o dalszą walkę, pies gończy, będąc w gonie (lub w ostatniej fazie tropienia), zaczyna opowiadać - czyli głosić! Z czasem pies głosi tylko dla nas. Bardzo ciężko to pokazać na konkursie, GP – to trochę taki pies cyrkowy, łatwiej Go przekabacić, z kolei Ogar, który jeszcze piękniej opowiada w miocie, na konkursie jest takim jamnikiem, trudno go okłamać. Np. na ostatnim konkursie Ogar zrobił dzikowi harakiri. Choć wiem, że jest prawdziwym oszczekiwaczem A może, dlatego, że od GP o wiele więcej wymagałem, a Ogar ma pełen luz, nie wiem. Jedno jest pewne, jamniki pokazują się na konkursach dzikarzy, a tak naprawdę w miocie z Ogarami nie mają szans. Z psa olbrzymiego, zamienia się w psa wielkości teriera, . Nie ma dla nie go miejsc niedostępnych, niebezpiecznych – płynie i gra. Głosem pięknie opowiada i potrafi zatrzymać każdego zwierza z głową. Ogar, żeby pokazać, co potrafi, musi wpaść w gon (odwiatr – tunel), wtedy z psa spokojnego zamienia się w bestie. Wg mnie mamy za małe zagrody;), żeby ogary pokazały swoją prawdziwą klasę. Do sedna. Nie siedzę tak głęboko posokowcach. Ale...... Śledząc konkursy posokowców, forum mało się słyszy o oszczekiwaczach - posokowcach. Dlaczego............. Moje zdanie. Może czas pozwolić tym psom pracować w miocie, wyzwolić gon - oszczekiwanie - opowiadanie. Nauczyć te psy, co znaczy praca nie tylko nosem, ale co, też bardzo ważne dla myśliwego GŁOSEM. Oczywiście, dla posokowców ważna jest też "codzienna" praca po tropie – pierwsza i najważniejsza. W moim kole (w miocie) pracuje jeden posokowiec, jest jednym z lepszych psów. I też jest używany do tropienia i to z powodzeniem. Widziałem tego posokowca, przy odyńcu – 100 kg -strzelonym na kręgosłup. Trzymał książkowo, za szynki, co jakiś czas szczekał (głosił) i znów trzymał. Dostrzelenie byłoby sprawą prostą, gdyby nie zwołał swoich kolegów terierów. DB-Grzmilas

Autor: Grzmilas1  godzina: 14:09
Emil Moja rada Twój posokowiec, już wie, do czego ma nochala. Teraz czas go nauczyć gonu, oszczekiwania, współpracy. Broń na plecy, pies z otoku i w miot. Najlepiej wybierz jakieś koło z dużą ilością dewizówek, postrzałki murowane!!! DB-Grzmilas

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 14:36
Ładnie piszesz Grzmilasie, ale o gończych, a nie tropowcach. Żadnych zbiorówek, żadnego gonu ! Posokowiec służy do tropienia rannej zwierzyny a nie zdrowej. Wyobraźmy sobie posokowca, który luzem podąża za postrzałkiem. Co robi gdy przed nosem podnosi się zdrowa zwierzyna - rusza za nią w gon. No i mamy po postrzałku. Posokowca trzeba odwołać, podłożyć z powrotem na trop, a on jest już rozkojarzony. Po to wymyślono otok, żeby panować nad psem. Wiele dobrych posokowców pracuje powoli i dokładnie z otokiem rzuconym na ziemię. Nawet on przeszkadza bo trzeba go czasem odplątać spośród drzew. Ale jest on po to, żeby go w każdej chwili złapać i mieć kontrolę nad psem. Doskonały posokowiec po latach pracy nie potrzebuje otoku, ale pracuje tak dokładnie, że nie w głowie mu gorący trop, czy widok zdrowej zwierzyny. Doskonale wiem, że posokowce mogą być doskonałymi gończakami i dzikarzami, ale kto wtedy będzie poszukiwał postrzałka np po 3 dnich? Posokowiec ma iść w gon, kiedy ma postrzałka na gorąco lub na oko. Musi to być głośny gon, który mówi nam z czym posokowiec ma do czynienia, w jakim stanie jest postrzałek. Po gonie następuje stanowienie. I znowu dobry posokowiec mówi nam co robi postrzałek, czy się położych, czy kręci się w kółko, czy atakuje. Tak więc pozostawmy pracę w miocie dla gończych, czy dzikarzy, nory dla norowców, a pracę na rannej zwierzynie dla posokowców. Wszak nie o to chodzi żeby mięć przeciętnego wszechstronnego psa, ale profesjonalistę w swojej dziedzinie.

Autor: Grzmilas1  godzina: 16:17
Dolny Wietrze, trochę źle mnie zrozumiałeś. Mnie interesują tylko dzikarze (zresztą przy moim charakterze - nie mam wyjścia;). Z GP rozpocząłem pracę (naukę) od ścieżek - szybko to mnie zmęczyło i odpuściłem. Później zbiorówki, aż do przesady, tym żył pies i ja. Teraz suka, która ma 8 lat, potrafi odróżnić, czy jest to polowanie zbiorowe, czy tropienie. W czasie tropienia, kompletnie nie interesuje ją zwierzyna zdrowa, tylko farba. Jest tak uparta, że nieraz mnie samego to denerwuje. (Raz przez cholerę byłem świadkiem w sądzie, chłop jadąc koniem przez las znalazł byka, załadował i pojechał do domu. Ja szukałem tego byka i znalazłem - był już w lodówce. Później byka całe koło zjadło na Hubertusie.) Tak naprawdę tropi ona, ja na koniec piję piwo. Przesadzam, przy tropieniu, ważniejsze od "ów" flegmy jest osobiste zaangażowanie, upartość wręcz "muła" ( w pozytywnym znaczeniu), znajomość terenu (to nie koniecznie, wystarczy mieć mapkę i kogoś pod telefonem), oczywiście najważniejsze jest dogadanie się z psem. I trzeba mieć od cholery czasu, który u nas rzadko jest wynagradzany. (Szczerze od swoich myśliwych nie biorę kasy za tropienie, dewizowców kasuje, poświęcam swój czas jadę swoim autem, biorę urlop) Jeśli GP, potrafi rozpoznać, czy to polowanie zbiorowe (tam uczy się pracy Głosem), to posokowiec, który zaczyna tylko od ścieżek, tym bardziej to odróżni!!!! Jestem tego pewien. Wg mnie podstawowa wada posokowców, to to, że nie zabieracie ich w miot. To są gończe, nie dadzą sobie zrobić krzywdy, pracują mądrze - przyjaźnie dla myśliwego;). Najpierw ścieżki, później miot, znów tropienia i wtedy będą profesorami. Oczywiście to jest tylko moje zdanie. Jeszcze jedno. Są dwie rasy, które dorównują posokowcą w tropieniu. Jakie? Chyba, każdy wie;) - ja je mam:) DB-Grzmilas

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 16:53
No to uzgodniliśmy stanowiska. Oczywiście z tym dorównywaniem posokowcom w tropieniu przez inne rasy, to żart !!! Na zdrowie DB DW

Autor: Grzmilas1  godzina: 17:04
Na zdrowie! Skąd Ty, to Dolny Wietrze wiesz;)?? A zapomniałem - posokowiec;) Oczywiście, to nie był żart! Chce się wprosic na Próbę Główną Posokowców. Z kim mam na ten temat rozmawiac - jak nie z Tobą Dolny Wietrze??? DB-Grzmilas

Autor: Kortel  godzina: 19:12
Znam posokowce ,ktore zabierane na zbiorowki przeksztalcily sie w gonczaki w najgorszym wydaniu.Jest to dopust Bozy na polowaniu .Potrafia rozpedzic wszystko w okolicy tylko nie cel aktualnych lowow.Jako tropowce wartaja tyle ile waza.Ot i cala odpowiedz na wykorzystywanie tej rasy "bez glowy".Nie mam posokowca i nigdy mial nie bede bo i lowisko nie po temu. Pozatym w moim terenie kazdego postrzalka dojde z tropowcem.A tak na marginesie to kto szuka postrzalka po 3 dniach????????? W ubieglym sezonie kolega strzelil dzika ok.20 tej wieczorem.Zadzwonil o 5 tej rano,o5.30 bylismy na miejscu po 15 minutach przy dziku. Strzelony idealnie na komore temperatura w nocy ok 0.Dzik poszedl na bakutil zaparzona tusza.Tak wiec klechdy o poszukiwaniach za 3 dni to moze na syberii przy -30 nie u nas.No chyba ze odebrac krukom szkielet to sie zgadzam.