Poniedziałek
21.12.2009
nr 355 (1604 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Porażka sezonu??????  (NOWY TEMAT)

Autor: Kocisko  godzina: 11:04
Witam! Dość długo się wahałem czy wogóle coś pisać ale jednak postanowiłem się podzielić swoim hm, hm-wrazeniami z wigilijnego polowania. Polowaliśmy w obwodzie mojego koła. Już samo to było "wyjątkowe" jako ze od paru lat raczej na zbiorówkach nie bywam u siebie. Po prostu jako podkładacz nie mam czego tam szukać bo jakoś moi "współplemieńcy" są pełni nie wiary w polowanie z psami i wolą nagankę z którą efekty mają raczej mizerne. Tym razem jednak prowadził polowanie mój dobry kolega-Bartek z którym to x lat temu zaczynaliśmy nasz łowiecki szlak i wiele było dane nam nanim , wspólnie, przezyć. Poprosił abym przyjechał z psem chodzil w miot. Chwilę się zastanawiałem, pomny nie najlepszych doświadczeń, ale czego się nie robi dla kolegi. Gościnnie pojechał ze mną zaproszony kolega z forum-Przemek J. Zgodnie z umową z prowadzącym byliśmy w lesie godzinę wcześńiej próbując otropić dziki. Nie było to łatwe bo snieżek wciąż prószył i cięzko było ustalić gdzie na pewno zwierz zaległ. Jednak widoki ośnieżonej knieii, jej spokój i majestat, był wart tego aby tam być. Widzieliśmy trochę łosich tropów, przez dukt przemknął lis. W przybliżeniu udało nam się ustalić gdzie czarny zwierz -co jak się okazało -sprawdziło się. Dzika u mnie w łowisku nie za wiele aczkolwiek idzie ku lepszemu. Nie będę się nad tym rozwodził bo nie czas i miejsce po temu. Wreszcie zbiórka, odprawa i ruszamy w knieję. Miałem duże wątpliwości co do zasadności brania dwóch pierwszych miotów bo jak wykazuje moje doświadzczenie z tego łowiska-są to mioty w których dzik intesnywnie żeruje ale prawie nigdy tam nie zalega-za duża rzadzina-goły las. Moje obawy potwierdziły się-poza licznymi sarnami, kilkoma zajączkami i spudłowanym lisem-nic więcej nie było. Miałem tylko staysfkację że Kola na widok ruszonej kozy-skoczył za nią z 50m, stanął popatrzył, obejrzał się na mnie i jakby zawstydzony wrócił. Kolejny miot. Zgodnie z tym co powiedział Bartek-myśliwi będą rozstawieni po krętej drodze wewnątrz miotu. Zachodzę od pól i pędzimy. Ku mojemu zdziwieniu-na linii nikogo nie zastaję. Próbuję się dodzwonić do Bartka ale brak zasięgu. Pomyślałem więc że jednak stanęłi 300m dalej na dukcie. Towarzyszący mi kolega stażysta idzie 100m z lewej. Kilkanaście sekund wcześniej Kola poszedł ostro w prawo i zniknął. I wtym momencie, spod świerka, podnióśł się dzik i ruszył w prawo. Aż zakląłem pod nosem że akurat teraz pies zniknął. Pocieszałem się że dzik blisko linii więc idąc za nim po tropie wypchnę go na strzelców. Nagle łamią się gałęzie i wycinek wysadził na mały zrąb gniazdowy za moimi plecami. Złapałem go w lunetę i BUUM!! Dzik jakby podparł sie tabakierą więc sądziłem ze ok-wziął. Jednak poszedł dalej. Przetropiłem ze 150m-farby niet:(. Wyszedłem na linię i co??? Ano nemrodzi od dawna stali już przy autach.......... I zdziwili się mocno że KTOŚ strzelił....................... Najciekawsze jednak że stażysta Waldek-podszedł do mnie i powiedział ze widział tego dzika i widział jak się przewrócił!!! Jedziemy szybko z Przemkiem na to miejsce. Rzeczywiście. Ok, 350 m od miejsca strzału, widac wyraźnie jak dzik padł na ziemię, pozbierał się jednaki poszedł dalej!!! I ani kropli farby. Poszliśmy za nim jeszcze z 500m-szedl zdrowo. Po przeanalizowaniu sytuacji doszedłem do wniosku że ten dzik miał coś nie halo z przednim biegiem-od początku dziwnie wolno uchodził i jakby trochę kiwał przodem. Wyglądało więc na to że przasadzając pień , zawiodła go to felerna rapeta i się po prostu przewrócił. Ot dziwny zbieg okoliczności. W kolejnym pedzeniu słyszę daleko oszczek Koli. Z 500m przede mną. Idę w tamtym kierunku ale wszystko cichnie. Linia. Kolega Robert mówi iż słyszał oszczek psa ok,100m od linii ale blizej pól. Pytam ostatniego z linii kolegę-miał najblizej. A on ze NIC nie słyszał! -Człowieku, pies głosił koło Ciebie-powiedział Robert -Nie, to chyba we wsi coś dziabały. -Jak we wsi , jak potem głosił za Twoimi plecami! -Niemożliwe-coś bym widział. W tym momencie pies , z wywalonym jęzorem, wyszedł ....z miotu który myśliwi mieli za plecami......... Pokiwałem głową z rezygnacją. Szkoda gadać. Znowu pędzimy. Dwa strzały! Okazało się że pudła do lisa:(. Wreszcie ostatnie pędzenie. Przeszliśmy już 2/3 miotu i nagle Kola głosi!! Zapitalam na łaj!! Nagle widzę ze pies głosi tuż za linią na której stoi flanka. Nic to, wchodzę tam licząc że może dziki ruszą do pędzonego miotu bo tam gąszcz i lubia tam zalegać. Niestety, kilkadzisiąt kroków mi brakło gdy towarzystwo ruszyło. Szczek szybko się oddalił. BUUM! A jednak, na kogoś wyszły! Wróciłem do miotu. Znowu słychac psa!!! Ale dużo dalej niż poprzednio. Nie ma szans tam zabiec:(. Koniec. Okazało się ze pies wypchnął dzika na jednego z flankujących kolegów-na 30m. Niestety strzał w dużym gąszczu minął cel:(. Przy czym jak dzik był koło kolegi, Kola nieco dalej głosił inne dziki. Kolega Łowczy powiedział że widział daleko jak pies jednego dzika wgonił do miotu, a potem z powrotem go wypchnął ale poza zasięgiem strzału. No cóż. Niby zwykła rzecz na polowaniu-raz darzy, raz drugi inaczej. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie uwagi paru "znafcuf" którzy orzekli iz gdyby zamiast psa była dobra naganka-to byłby dopiero pokot.............. Fakt iz na hubertusie, 10 naganiaczy nie wypchnęło z 4 miotów w których były dziki-ani jednego na linię-nie zmienił ich przekonania. No cóż, pewno za rok znowu zajrzę do siebie do koła............. Nastrój poprawił mi się trochę przy ognisku w świetle którego składaliśmy sobie świąteczne zyczenia , opłatek, kapusta z grochem...... Ale niesmak pozostał. Szkoda że kolega Przemek przyjechał taki szmat drogi i nie było mu dane przeżyć jakichś ciekawszych przygód. Mam nadzieję że odbijemy to sobie na majowych rogaczach. Zastanawiałem się czy pisać coś o tym polowaniu ale doszedłem do wniosku iż jak pisac to pisać-nie tylko sukcesy ale i .....porazki? Sam nie wiem jak to polowanie odebrać. w kazdym razie-na polowaniu jak w życiu-nie zawsze jest rózowo. Szkoda że to we własnym kole........................ ni puhu!!!!!!!!!!

Autor: ALF  godzina: 11:13
"zamiast psa była dobra naganka-to byłby dopiero pokot" ta jasne ;))) słyszy się czasem, na szczęście bardzo, bardzo rzadko takie opinie ;))) jak to żeś słusznie określił "znafcuf" Naganka ma kilka atutów przewyższajacych psy: - zawsze jest na lini na czas a burki czasem jeszcze pędzą dalej - naganka respektuje płową i nie goni saren :)))))))))))) - naganka nie zrobi spustoszneia w całym obwodzie co do polowania bywa i tak ;) zawsze to jednak jakiś trening dla psa ;)

Autor: foxter  godzina: 11:24
KOCISKO ,NIE ZWRACAJ UWAGI NA KOMENTARZE "ZNAFCUF". NAJWAŻNIEJSZE , ŻE TWÓJ PIES JAK ZWYKLE ROBIŁ DOBRA ROBOTĘ. W MOIM KOLE OD TEGO SEZONU POLUJEMY TYLKO Z PIESKAMI I PODKŁADACZEM I SĄ EFEKTY-NA WCZORAJSZYM WIGILIJNYM PADŁO 6 DZIKÓW , A ILE USZŁO CAŁO TO JUŻ INNA SPRAWA. Z SAMĄ NAGANKĄ NIE BYŁO BY TAK DOBRZE . D.B.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 11:28
Dziwny jakiś ten dzik co sie bez powodu przewraca??? Coś mi się zdaje, że posokowca za tym dzikiem zabrakło.

Autor: Kocisko  godzina: 11:34
Dolny Wietrze Fakt ze to dziwne. Ale ten dzik szedł zdrowo jeszcze kilka oddziałów. W tym pędzeniu gdzie pies zgłosił zwierza i "dziwnie" zniknął za linią niezauwazony-to był na 99% ten sam dzik-przed wejściem w miot było wejście centralnie z kierunku gdzie uchodzil ten mój. A wcześniej się nie zatrzymał bo poprzdnie oddziały to była straszna rzadzizna-zwierz tam nie zalega. Na miejscu gdzie leżał(po wywrotce) uwąznie obejrzeliśmy śnieg z Przemkiem. Sądzę że nawet gdy nie dawałby farby to leżąc coś by wytarł z boku gdzie wziął kulę. Nie było nic.

Autor: Kocisko  godzina: 11:40
Pozostali koledzy-DZIĘKI! Po zastanowieniu też tak odbieram tę sprawę. Trudno, ludzie są jacy są i inni nie bedą. Sądzę że 90% problemu tkwi w tej przyczynie ze ludziska z mojego koła, w większości, nie bywają nigdzie na polowaniach i nie mają okazji się czegoś nowego nauczyć. Inna sprawa-czy chcą? Nieważne. Grunt ze sezon się kręci:)

Autor: Krzysztof_K  godzina: 11:48
Ad Kocisko Nie chcę nikogo obrażać ale czy członkowie Twojego koła mają coś wspólnego z PZPN-em??Kolego rób swoje a nimi się nie przejmuj, niech polują z naganką.Pozdrawiam,DB.

Autor: Kocisko  godzina: 11:55
Krzysztof_K Z tego co wiem nie mają nic wspólnego:):):) A zamierzam robić dokładnie tak jak prawisz!!!

Autor: Bear  godzina: 12:13
przygoda się liczy też nie tylko efekt, coś się działo ktoś coś widział ktoś strzelał, nowe doświadczenia itd......a malkontenci zawsze się znajdą. owe polowanie to na pewno nie porażka i w tej kategorii nie należy tego rozpatrywać polowanie to polowanie nie zawsze jest pewne....jak ktoś chce pewności to do sklepu po mięso. DB

Autor: Alej.....  godzina: 12:31
Kocisko. Przecież, sezon się jeszcze nie skończył ...

Autor: Kocisko  godzina: 12:35
Alej... Na szczęscie nie:) Czy sugerujesz przez to że może być gorzej:)??? W niedzielę wyruszamy znowu.Tym razem z forumowym MARSEM:)

Autor: iwona  godzina: 14:27
Kocie- i tak widzisz więcej niż inni z Twego koła :)))

Autor: DRWAL35  godzina: 14:42
Maaarcin! Nie przejmuj się! Powiem Ci że chodziłem do takiego koła z psem w którym "znafcy fzystkiego" z zazdrości że parę razy strzeliłem w miocie czarnego przestali mnie zapraszać mimo że sami spod psa strzelali choć przeważnie pudłowali. Teraz mają 10 supernaganiaczy którzy cisną mioty w te i nazad i hu..steczka. Pożerają 400zł co tydzień i zupkę i tyle. Przedostatnio strzelili łanię ranioną tydzień wcześniej a ostatnio dzika ranionego pierun wi kiedy z zaśmierdłą raną. Pieska ci oni nie majo choć łowczy bardzo regulaminowy jest. Planu napewno nie wykonają. Chorrrerra że tyż naganiacze za postrzałkiem nie ido! Wielu z nas zna Wasz wspaniały duet i dobrze wiemy co jestećcie warci dużo a owa historia doskonale pasuje do wcześniej przez Ciebie opisanych bo pokazuje że nie zawsze jest święto lasu :-))) Darz Bór

Autor: canislupus4  godzina: 14:48
Kociak-się nie przejmuj,rób swoje i tyle!!! DB canislupus4

Autor: Kocisko  godzina: 14:57
DRWAL35 Dokładnie tak. Daleki jestem by się przejmować tym wszystkim tylko czuje człek pewien niedosyt. Nic to-jedziemy dalej:) iwona gdyby Ci ludzie( nie wszyscy) zobaczyli choć z 30% tego co jest dane mnie-sądzę iż by zrozumieli o co kaman.

Autor: Kocisko  godzina: 15:01
Pewnie zajrzy tu jeden kolega-łajkarz to może opisze swoje doświadczenia w podobnym temacie. Ja napiszę w skrócie-podkładał u siebie w kole przez bodaj 4 lata i pokoty były całkiem, całkiem. Ale ludziska kręcili nosami że zwierzynę z lasu się wypędzi. To przestał podkładać. Z tego co wiem-do ubiegłego tygodnia, na zbiorówkach tego koła nie padło jeszcze nic.................

Autor: mer  godzina: 15:38
Witam Ja w moim kole,byłem tylko na Huberta,czemu długo by opowiadać ale jedno mnie zraziło konkretnie-zaginął pies a co robią koledzy z uśmieszkami na twarzy do samochodu i cytuje -jak ma wrócić to wróci ,psa szukałem ja prowadzący i jego syn.Wiem jak i co sprawia człowiekowi przykrość i ci właśnie ludzie mówią o koleżeństwie. Niema co się przejmować pozdrawiam Mer.

Autor: łapacz  godzina: 15:41
Kocisko tak bywa :(( mnie zawsze najgorzej w..... jak linia nie czeka nie na psy ale na nagankę :(( bo myśleli że już wszyscy wyszli i później trzeba szukać takiego ,,delikwenta,, ale jak przyjdzie co do czego to naganka-psy-podkładacze dali d...... no ale takie życie trzeba robić swoje :))) Pozdrawiam DB

Autor: PrzemekJ.  godzina: 16:29
Witam Koleżanki i Kolegów Bardzo dziękuję Kocie za zaproszenie, na prawdę macie piękne tereny, bardzo ciekawe i wydaje mi się, że dla zwierza ten Wasz las na pewno jest pasowny... Znasz moje podejście do łowiectwa i nie musisz się martwić jestem bardzo zadowolony, poznałem kolejnych ciekawych myśliwych i przeżyłem kolejną przygodę w bajkowej tym razem scenerii... Patrząc z mojego punktu widzenia to wcale nie jest tak źle ze stanem zwierzyny w tych waszych obwodach... Myśliwi tacy, jak ja to nazywam "swojscy" polują na swój własny, bardzo specyficzny sposób... no ale może tak lubią po prostu... ;) bardzo lubię obserwować, jak w wielu rejonach kraju się poluje, jak podchodzi się do szeroko pojętego łowiectwa... Troszkę to na mój gust wszystko wygląda chaotycznie, prowadzący nie radził sobie szczególnie z kolegą łowczym, który mam wrażenie nie zawsze dobrze mu doradzał /w ostatniej chwili zmieniane były plany/ co wprowadzało bardzo dużo zamieszania... Poluje się tam u was spokojnie, zaryzykował bym nawet, że flegmatycznie... Stażyści, pełniący rolę naganki trochę gubili się w miotach, często wychodzili na flanki, a koledzy odpowiedzialni za odtrąbienie końca pędzenia zbytnio się z tym fantem spieszyli... Wynikiem zbiegu wyżej opisanych okoliczności, była dla mnie bardzo zabawna sytuacja, kiedy to wszyscy nie czekając ani na Marcina z Kolą, ani na drugiego stażystę opuścili stanowiska chyba jeszcze w połowie pędzenia, zebrali się na posiłku i po 15 minutach za plecami usłyszeliśmy strzał, jak się potem okazało Marcina w miocie do dzika... Dlatego też, się Marcinowi nie dziwię, że jest trochę zawiedziony, ponieważ zapraszając gościa chciałby, aby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik... Poza tym atmosfera bardzo miła, wesoła Koledzy są życzliwi, pokot w przepięknie usytuowanym miejscu na brzegu wzniesienia nad jeziorem... Bajka Pozdrawiam serdecznie DB!

Autor: dziczy Przesmyk  godzina: 18:39
Kolego nie przejmuj się, bo najlepsze jest zawsze przed tobą. najlepsze życzenia dla kolegi i psiaków. DB Dziczy Przesmyk

Autor: Kocisko  godzina: 19:03
mer No to " pięknie" "koledzy" sie zachowali:(:( Nie dziwię Ci sie kolego! łapacz Wiesz, myślałem że moi koledzy już się trochę wyszkolili w tej materii. Bo kiedyś było nagminne takie zachoweanie. Okazuje się że stare nawyki trudno wyplenić:(. Ale cóz-to ICH STRATA. Ja nie jestem zawistny, każdemu dobrze zyczę. Tylko zastanawiam się o co tym ludziom tak naprawdę chodzi??? Roczne koszty członkostwa w moim kole, składka+prace( mozna zapłacić ekwiwalent) to prawie 1000zł. Ja się w sezonie naprawdę napoluję po dziurki w nosie. Ale częśc moich kolegów płaci tę kasę, przyjeżdżają kilka razy w roku i zachowują się jakby im kompletnie nie zależało aby zapolować. Ale niech każdy robi jak uwaza. Szkoda tylko ze nie szanuje się przy tym czyjegoś trudu. Przemek J. To miło kolego że tak to odbierasz. Istotnie-atmosfera nie była zła a i koledzy-niezgorsze chłopaki. Obwód mnie też się podoba-m.in dlatego wciąz tam poluję. dziczy Przesmyk Dzięki Kolego-Tobie również wszystkiego dobrego!!

Autor: MAX 508  godzina: 19:06
Ad Marcin Szkoda że tak we własnym kole masz .Nie ma jednak tego złego...zawsze mówie że jak masz dobre psy to w dobrych kołach zapolujesz,nawet gdybyś był tylko członkiem PZŁ. Są koła które doceniają psy w miotach i nie widzą bez nich zbiorówek . Dobre 2-3psy załatwiają Ci sprawę 10naganiaczy. Ad Kocisko gdyby takich kół nie było to nie było by zapotrzebowania na podkładaczy .Średnio stawki od 250-500zł/dzień i to nie jest żadna wypłakana kasa-to norma w szanujących się kołach.Sam dostałem niedawno dobrą propozycję i biorę trzy dni wolnego bo wypada w tygodniu żeby z niej skorzystać i trochę dorobić.Na dewizówkach płacą jeszcze lepiej. Mam to szczęście że w moim kole doceniają psy.Zresztą w naszych warunkach bez dzikarzy pokot jest marny albo wcale.Koło płaci za szycia pokaleczonych psów.Nie bierzemy kasy w swoim kole,ale bardzo miło jest gdy koledzy tak jak ostatnio kilka razy kupili dobrą karmę naszym psom w podziękowaniu.Rób swoje i olej to,głupich nie zmienisz... Ad Alf-Dobry dzikarz też respektuję płową i wraca na czas na zbiórkę czy do miotu...

Autor: Kocisko  godzina: 19:09
Max 508 To fajnie miec takie koło jak Ty!! Pozazdrościć!! Spoko-dam sobie radę i jeszcze popoluję. Gratuluję wczorajszego polowanka Wojtku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Autor: Hania  godzina: 19:36
Kocisko nie przejmuj się :). I tak masz tyle super przygód i przeżyć z psem :). Ja raz byłam na zbiorówce zaproszona z tropowcem (i żeby się rozejrzeć, bo może następny raz psy by poszły w miot). Jak tylko zaczynaliśmy iść po tropie byliśmy odwoływani - bo to na pewno czyste pudło - w tym kole sami strzelcy wyborowi. Jedyne co to Bajka zaaportowała zajączka - który też według strzelającego nie był draśnięty. Tyle, ze Baja była zbyt szybka w szukaniu ;). Więcej tam nie pojechaliśmy - tropowca potrzebowali tylko po to, żeby nie można się było przyczepić do braku dostępnego psa.

Autor: ptica  godzina: 20:09
Witam Kocie, jaka porażka. Po prostu mniej udane polowanie. Coś mi sie zdaje , że Ty już przed polowaniem wiedziałeś , że nie może być dobrze a do tego doszło niezbyt entuzjastyczne /jak piszesz/ podejscie kolegow . Nie zawsze swieci slońce. Czy Ty czasem nie za bardzo się "rozpaskudziłeś"? . W końcu polują ludzie a oni jak zapewne wiesz są rózni. Życzę żebyś miał zawsze udane polowania w dobrym towarzystwie ale jak wiesz to są tylko życzenia a życie jest życiem i czasem sprawia niespodzianki. W oczach Przemka J wygląda to trochę lepiej. Mysle więc , ze nie ma tu mowy o porażce. Marcin , jak juz poznasz koła i mysliwych z całej Polski będziesz wiedział gdze jest fajnie i tam się bedziesz meldował. Bedziesz wybierał . Nie zpominaj tylko o ludziach , którzy nie zawsze są w takich kołach jakich chcieliby by być . Pozdrawiam Ni puchu ni pióra

Autor: MAX 508  godzina: 20:10
CO fakt to fakt wczoraj polowanie bardzo udane-w końcu sam prowadziłem:) mimo -15 i zaledwie 11strzelb ,pełen hardcore w wykonaniu kopovów.Szkoda że Ares oberwał...

Autor: MAX 508  godzina: 20:12
Sorry za zdjęcie u góry-wkleiłem nie to. To było zrobione po drugim pędzeniu .Na zdjęciu mój z miotu 70kg

Autor: łapacz  godzina: 20:21
Kocisko witaj w klubie :)) tzn w ,,dawnym klubie,, bo w tym kole jest OK ja się pocieszam tym że robię to co lubię a jak ktoś mi dogaduje to mam to w d....... ostatnio zbiorówka nie znam jeszcze tego obwodu -dzwonie do kolegi -Tadziu będą dziki ?- nie wiem Norbert bo tam mamy ,,wykładkę cukierków ,, przychodzą zjedzą i tydzień ich nie ma a tak to kozy :(( psów nie wziąłem na pokocie 7 kóz dziki były tej nocy przeszły przez 3 mioty ale wilki je rozbiły i przegnały :(( jak się nie zna łowiska lepiej się kogoś poradzić niż psom kozy pokazywać a i tak trafili się tacy co narzekali że psów nie wziąłem i nie rozumieli dla czego :)) no ale ja się w nagance dotleniłem :)) i z tego się cieszę Pozdrawiam DB

Autor: canislupus4  godzina: 20:30
MAX 508 Gratuluję Wojtku!!! DB canislupus4

Autor: Kortel  godzina: 20:32
Czołem Kocie:>}}}} To Ty jeszcze sie przejmujesz pospólstwem? Człowieku ja już dawno to olałem/ i to poniekąd za Twoją radą bodajze rok temu/ U mnie mam też pewien procent "twardogłowych tradycjonalistów" wierzących w nagankę /a może w nagonkę? kto ich tam wie :>} /Co śmieszniejsze to ludzie /niektórzy/ młodsi odemnie :>} / Mamy trio dobrych dzikarzy i podobnie ja u Ciebie bywają sporadycznie komentarze typu jakby była dobra naganka....... .Komentują z reguły ci którzy albo spudlili albo liczyli że podkładacz niezdąży i pies wypchnie dziki na tego "komentatora". Szczere wyrazy zawiści /tak nazywam ich "gratulacje" :>}}}} D B

Autor: maks67  godzina: 20:48
Marcin naprzód ku NOWEJ przygodzie! Łajka ich drapała, są jeszcze ludzie i miejsca gdzie nas zapraszają życzliwie, suto goszczą, popolować z łajkami można. Żal od Takich wyjeżdżać, a miłe wspomnienia do końca życia pamiętać będziemy! Pozdrawiam!

Autor: Kocisko  godzina: 22:27
Hania Niewątpliwie tak. Chodzi tylko o fakt że to "MOJE" koło. Ludzie z którymi kupę lat sie przepolowało. Gdyby to było "na obczyźnie" spłynęło by to po mnie. Ptica Jura-co racja to racja. Z tą CAŁĄ Polska to lekko przesadziłeś:):). Co do pamieci o zacnych kompanach-ZAWSZE o WAS pamietam druhu. I gdy tylko się trafi możliwość-ZAWSZE będę się staral aby WSPŁONIE zapolować. Kortel Choroba-tak Ci radziłem???To znaczy że musiałem miec rację:):):):). Spoko-już mi przeszło. Za 5 dni nowa przygoda w nowym łowisku czekają!!!! maks67 Piotr, z niecierpliwością czekam na spotkanie styczniowe!! A co do wspomnień-żadnego nie tracę!! Czasem jak siądę sobie wieczorkiem, zmrużę oczy i gładzę łeb kabila-to wszystko wraca jak najpiękniejszy film. Nawet jeśli nie ma za niego Oskara-to nie zamieniłbym go na żaden inny!!!!!!!!!!!!