Poniedziałek
04.01.2010
nr 004 (1618 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Uśmiech świętego Huberta...  (NOWY TEMAT)

Autor: MARS  godzina: 09:29
Nowy Rok - od dawna już miałem zaplanowane pojechać do mojego niemacierzystego koła poszwędać się z ranka za jakąś kozą czy łanią a później sprawdzić z psiakami kilka nor. Tak więc Sylwester spędzony o suchym pysku w domku, z żona i córką, a z samego ranka w łowisko. 6.20 wpisuję się do książki i jadę w wybrany rewir. Ambonka mnie nie interesuje, wolę sobie połazić po lesie. Uszedłem może niecałe 800 metrów - widzę na zrębie dwie łanie z cielakiem. Na jakieś sto metrów. Sęk w tym że one niestety mnie też widzą, mimo iż mam na sobie biały kombinezon. Sztucer na pastorał, odciągam bezpiecznik a ten zrobił "cyk" i już jeleni nie ma... No cóż mysliwski żywot. Idę dalej, obchodzę wszystkie ciekawe młodniki, zręby i uprawy. Robię kółko i zaczynam wracać w stronę auta, po drodze tam gdzie widziałem lanie włażę na mieszaną chmarę około 15 sztuk. Niestety odległość 300 metrów jak i fakt że były w ruchu bo chyba mnie usłyszały nie pozwala na dojście do strzału. Na zegarku godzina 8.30 więc pora chyba się zwijać, i jechać na nory. Wracam do auta, jestem od niego jakieś dwa oddziały i patrzę, a tu przez moje ślady przeszedł dziczek, taki z 70-80 kg. Padający śnieżek nie zdążył jeszcze przyprószyć tropu więc musiało to być maksymalnie godzinę temu. Jest już późno myślę - daleko nie zaległ. Wchodzę więc na trop i idę sobie rynną zrobioną w śniegu przez dziczka. Idę i idę, co młodnk to otrapiam dookoła ale dziczek idzie dalej. Złaziłem się za nim ze trzy kilometry, najwyraźniej z biały dzień sobie przechadzki urządza... Trzy razy jego tropy przecinały się z mo9imi śladami z porannego podchodu a nie dane było nam się spotkać. W końcu dochodzę niedużej sosnowej uprawy takiej 1,5 metra wysokiej za którą są wysokie świerki. Myślę sobie będzie leżał albo w uprawie albo w świerkach. Postanawiam sobie otropić między nimi. Duktu niestety żadnego niet, idę więc brzegowymi świerkami. Zrobiłem może ze 20-30 metrów a tu nagle na 8 metrów przede mną zrywa się mój dziczek i ucieka dalej w świerki... Nawet nie ma co myśleć o oddaniu strzału. A dziczek ucieka i... wpada w chmarę jeleni stojącą 20 metrów dalej :). Łanie z cielakami wyskakują mi na uprawę i stają na niecałe 30 metrów. Wybieram drugą po licówce, ciągnę za spust a tu "prztyk" - o cholera niewypał? Jelenie stoją dalej jak zaczarowane, szybko przeładowuję (cholender, okazuje się że rano jak wsadziłem nabój pod zamek tak nie przeładowałem ;-/ ). Jelenie ruszają. Łapię ostanią łanie ż chmary i naciskam spust. Wszytkie wpadają w uprawę i giną mi z oczu. Idę na zestrzał poszukać farby ale już za chwilę widzę że nie muszę. Za małej sosenki rytmiczne wznosi się fontanna śniegu. Nim doszedłem łania zgasła. Obejrzałem co i jak, i stwierdziłem że psiaki siedzące na razie w aucie też muszą mieć z polowania jakąś radość więc nim wypatroszę niech sobie trochę łanię poskubią. Idę do auta i przyjeżdżam z psiakami. Te od razu wsiadają na cieplutką łanię i drą suknię ile się da. Ale już zaczynają na siebie powarkiwać, więc co by jatki nie było, kładę Certę na barłóg dziczka, niech i tam sobie powącha. Ta w długą po tropie i psa nie ma. Idę do łani, zad już prawie łysy, więc psa już studzę lekką reprymendą. Czekam na Certę a tej niet. Gwizdek w usta i nawijam z 5 minut. W końcu zdyszana ale zadowolona wraca. Psiaki już ostudzone, biorę nóż, odchylam badyl żeby zacząć patroszenie i gdy się schylam, Certa zaczyna mi 3 metry za plecami szczekać. Ki diabeł myślę - pies mi zwariował i na trupa szczeka? Odwracam się i.... 6 metrów od leżącej łani widzę w luce między sosenkami suknię dzika! Ale nie widzę gdzie zad, gdzie gwizd. Certa nawija, z drugiej strony do dziczka podchodzi Eros i jest już tuż tuż, gdy nagle spod sosenki obok wypada do niego warchlak i przylatuje mi prawie pod nogi.Próbuję łapać w lunetę, ale ta zapadana śniegiem i zaparowana, szybka mysl o prześwicie, a tam też kupa śniegu. Dziczek wraca w barłóg i psu dalej nawijają. Szybko palcem usuwam śnieg z lunety. Inny warchlak szarżuje na Certę i zatrzymuje się tak że w luce widzę jego łeb. Przez zamgloną lunetę kładę krzyż na ucho i naciskam spust. Po strzale watacha rozsypuje się się na wszystkie strony, psy idą za nimi, a warchlaczek pisze testament. dokładnie 6 metrów od zgasłej łani :).

Autor: Venator Magnus  godzina: 09:37
Wprawdzie miałem tą relację przez telefon... ale i tu na forum POGRATULUJĘ ;))) Te dziki to z Oddziału "Cichociemnych" ... hehe Venator Magnus

Autor: gawronn  godzina: 09:37
Gratuluje przygody,a swoją drogą kabany ,musi' z Sylwestrowego balu wracały : ))))) DB

Autor: Alej.....  godzina: 09:41
Ha!

Autor: Kocisko  godzina: 10:02
Jeszcze raz gratuluję MArcinie!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Autor: qfoks  godzina: 10:47
Gratulacje ! To się nazywa mieć farta.Wygląda ,że cały rok tak będzie. Niech Bór Darzy

Autor: Kapsel  godzina: 10:54
Gratuluję Kolego!!!! Miałeś niesamowite szczęście, oby tak przez cały rok! Psiaki się spiały!!!!

Autor: ryho  godzina: 11:22
Niesamowita histroria , Św. Hubert musiał wyreżyserować taki scenariusz polowania. Powinieneś o nim ciągle pamiętać a bedzie darzył przez cały rok. Pozdrawiam kolego, i tak trzymaj do następnego roku ! DB

Autor: Ławny  godzina: 11:32
Takie przygody to sam smak polowania:) Gratuluję! Pozdrawiam DB

Autor: dzikuu  godzina: 12:01
Pewnie ze Świętym Hubertem dobrze żyjesz : ) Gratulacje.

Autor: PrzemekJ.  godzina: 12:08
Św. Hubert po prostu wie, że Marcin sobie już nie długo za często polował nie będzie i zawczasu mu trochę zwierza i przygód dostarcza... ;-) W nowy rok dzik i łania, potem drugiego polowanko na stogach niezwykle emocjonujące, a trzeciego na zbiorówce warchlaczka jeszcze dołożył przy cercie w miocie.... Gratulacje DB!

Autor: grubszyzwierz  godzina: 12:48
Gratulacje. Fajna przygoda. DB

Autor: łapacz  godzina: 13:11
Gratulacje Marcin udany początek roku niech Hubert Darzy Pozdrowionka

Autor: mariandzik  godzina: 14:07
Podchód to jest to. Zawsze można się spodziewać niezapomnianej przygody. Gratuluję kolejny raz.

Autor: canislupus4  godzina: 16:43
Opowieść z cyklu "nieprawdopodobne,a jednak"!!!Gratuluję!!! :) DB canislupus4

Autor: Guzik  godzina: 17:26
Gratki Mars,wiem co czujesz bo ja też ostatnio sporo poluję i łaskawość Św. Huberta, aż mnie zadziwia ;) Dla przykładu (trochę podobnie do Twojej przygody) idę w odwilż przedświąteczną połazić za bykiem. Godzina 14 jestem w lesie i widzę już świeżutkie ślady po padającym do południa śniegu- jelenie na chodzie:) Objeżdżam kawał lasu i decyzja by ruszyć w okolice obrzeża lasu. Zostawiam samochód i ruszam drogą, uszedłem z 50m gdy przez drogę przechodzi mi chmara- więc zmieniam plan i wracam by inną drogą przeciąć im drogę przy dużej uprawie z małymi kępami naturalnych odnowień dębu. Dochodzę do rogu uprawy i rozglądam się lornetką- po kilku chwilach widzę licówkę, jej cielaka, łańkę i koronnego byczka. Czekam czy podejdą bliżej bo odległaość ok 200m- niestety decydują się zmienić kierunek i nie mają zamiaru się zbliżyć- opieram się o drzewo, krzyż na komorę młodej łańki i po chwili bummmm. Idę szybko sprawdzić zestrzał gdy w sąsiednim zakrzaczeniu dębów(do kolan) zaczyna się łomot-myślę łąnia pisze testament- gdy nagle wyskakuje dzik obudzony strzałem i pędzi po zrębie. Łapie go w krzyż jednak raz go widzę raz nie tuż pod koniec zrębu decyduje się spróbować(na śniegu będzie łatwiej sprawdzić celność strzału). Bummm. Idę dalej do miejsca gdzie stały jelenie- widzę tropy jest farba , 30m dalej leży w "dębinie" łańka z idealną komorą. Teraz idę sprawdzić dzika, choć bez wiary bo strzał do dzika w biegu na 150m to już przesada. Wchodzę na trop i idę.... nagle widzę na śniegu, że dzik zawadził o garb po zaoraniu zrębu??? Kilka metrów dalej znowu jest farba i leży dzik :))) Dzwonię do kolegów czy jadą na polowanie, mówią że tak więc proszę by podjechali pomóc mi ściągnąć łanie i dzika- jeszcze tylko gratulacje, złom i ostatni kęs... i robota:) Życie pisze różne scenariusze:) trochę się wciąłem w temat ale sytuacja wydała mi się podobna- sorki DB Guzik

Autor: canislupus4  godzina: 18:01
Guzik-czy Ty,aby nie nadwyrężasz zbytnio kolanka małżonki? ;))) GRATULUJĘ!!! DB canislupus4

Autor: Hubbert  godzina: 18:52
Myśliwskie życie pisze rózne scenariusze przygółd łowieckich i ta przygoda ciagnie nas do lasu. Gratulacje koledzy. DB

Autor: Jeger  godzina: 19:07
ad. Mars Gratuluję Mars - warto było nie pić w Sylwka...:) No i odkurzyłeś bardzo ciekawą metodę polowania, którą obecnie chyba mało kto praktykuje. Mój dziadek tez tak polował - tropił dziki po śniegu i strzelał je kiedy podnosiły się z barłogu. Z relacji kolegów znam też takie polowanie na jelenie - ponoć chmara, za którą idzie się kilometrami po śniegu, w końcu zwalnia i daje możliwość strzału. Jeden z moich Kolegów, z bardzo dużym stażem, z powodzeniem tak polował zima na byki. Obecnie ta metoda polowania jest w zapomnieniu, bo i śniegu jak na lekarstwo, a i dzików jest tyle, że można je strzelić na każdym kroku. Podobnie mało kto poluje dzisiaj tropiąc kuny po sniegu, a frajda jest przy tym wielka:). Gratuluję i DB! Jeger

Autor: Jeger  godzina: 19:10
ad. Guzik Kurka, to Wy w tym Włocławku jelenie też macie....?:) A ja myśłałem, że tylko lisy, lisy i lisy..:) Gratuluję! DB Jeger

Autor: Jeger  godzina: 19:15
ad. canislupus4 Powiem Ci w tajemnicy, że według najnowszych interpretacji znawców tradycji myśliwskiej, kolanko małżonki już nie bardzo działa.....:) W cenie są teraz kolanka kochanek...:) Tylko ciiiii, bo Lischka może tu zaglądać....:) DB Jeger

Autor: canislupus4  godzina: 19:20
Jeger-no,toś sprzedał kolegę... ;))))))))))) DB canislupus4 P.S. Swoją drogą...czyje kolanko pogłaskał MARS? ;)

Autor: Jeger  godzina: 19:27
ad. canislupus4 Jakbyś całego Sylwestra spędził o suchym pysku, to co byś miał z nudów robić....?:) Tutaj kolanko u Małżonki Marsa jest jak najbadziej usprawiedliwione i nie podlega żadnej interpretacji...:))) DB Jeger

Autor: MARS  godzina: 19:43
Jak się na dzika idzie to nie za kolanko się łapie ino za chyb :-))))))))

Autor: canislupus4  godzina: 19:44
MARS ;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Autor: MAX 508  godzina: 21:09
Gratuluję -Fajnie się czytało . DB

Autor: Monique  godzina: 22:10
Chyb?????????????!!!!!!!!!!!!!!! ;))))))))))))))))))) Gratulacje! Fajna przygoda i fajnie opisana.

Autor: Kocisko  godzina: 22:30
Chłopy, Mars to ostatni porządny którego znam:):):)