Piątek
02.04.2010nr 092 (1706 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Byk ,,z pod" Łajki (NOWY TEMAT) Autor: maks67 godzina: 23:50 Sylwester 2009 cały dzień w pracy , przed południem telefon od kolegi, który też z łajkami poluje: ja stary rok zakończyłem - kaban leży. Szczerze mu pogratulowałem, nie wszyscy mają tak dobrze, że mają dni ustawowo wolne, a ja mam uroki samozatrudnienia. Nowy Rok nawet znośnie, było spokojnie w Sylwestra, to i bólu głowy nie było. Mocna kawa i do lasu, trochę kukurydzy bo z pustymi rękami to tak głupio. Pogoda nie nastrajała do spacerów. Pochmurno i mokro, okiść mokra pomimo, że biało dookoła to jakoś tak szaro. Wracam inną drogą, czasem może jakieś przejścia? Pod samą wioską jest przejście sporej watahy, ,,międzynarodówka" czyli do wyboru do koloru. Poszły w ostatni młodnik na końcu lasu, później już tylko pola. Musiały tam zalec, powrót do książki wpisów odpowiednia adnotacja. No to do domu po broń i mojego kompana Hetmana. Ruszamy na trop watahy puszczam łajka pod młodnikiem i wyobraźnią już słyszę łaj, mija spora chwila i nic. Hetman za chwilę pokazuje się na drugim końcu młodnika i ciągnie w dół nad stawy śródleśne, dochodzę do tropu wyjściowego watahy, myślę sobie mogły zalec w trzcinach. W tym momencie widzę, że ktoś już na tą watahę zapolował, cztery tropy wilków podążyły za dzikami. "Możemy wracać" - mówię na głos do Hetmana, tych dzików szybko nie zobaczymy. Robimy koło i podążamy w kierunku auta, jeszcze jeden młodnik po drodze ,,odwiedzimy", chociaż marne szanse na spotkanie zwierza jak ,,burasy" polują w okolicy. Hetman poszedł w młodnik a ja linią powoli do przodu. Naraz całkiem niedaleko łajek zaczyna łajić grubo, krótko, mocno, myślę pojedynek się okopał i ani myśli dać się pognać. Chwilę nasłuchuję łajenie w miejscu, wiatr dobry , to naprzód powoli i ostrożnie , nalot bukowy nie pozbył się listków i trochę szeleszczą, ale łajanie głośniejsze, co pozwala podejść dość blisko. Pochylam się. Nie ma kabana, za to widzę badyle jelenia. W tym momencie byk opuścił łeb i szarża do psa, coś nie tak myślę, byk cofie do tyłu, pies dalej głosi, byk ani myśli opuszczać młodnika. Kolejna szarża, teraz widzę byk na pewno w drugiej klasie, z jednej strony widlica i marny w tuszy, wręcz wychudzony. To by tłumaczyło brak ucieczki przed psem. "Będę strzelał" - myślę sobie. Do tej pory stałem do całej sytuacji prostopadle, naraz Hetman zbliżył się do mnie z prawego boku a byk frontem do mnie, jest dobrze. Strzał na sztych około piętnaście metrów - pada w ogniu. Byka przewracam na bok, prawa słabizna dziura a z niej cieknie śmierdząca maź, kości obciągnięte skórą. Waga w skupie niecałe 80kg. Podziękowania dla kolegów, którzy w Nowy Rok bez wahania przyjechali pomóc przy ściąganiu tuszy. Niestety nie miałem możliwości zrobienia zdjęć na gorąco, ale zamieszczam zdjęcie wieńca byka po spreparowaniu i po wycenie 12-tak nieregularny jednostronnie koronny waga pięć i pół kilo. Dzięki mojej łajce Hetmanowi miałem okazję przeżyć to polowanie. Może brak finezji i poetyckiego pióra ale tak to było. Autor: maks67 godzina: 23:52 Wieniec byka raz jeszcze :) |