Środa
02.02.2011
nr 033 (2012 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Hej podkładacze!!!!

Autor: Kocisko  godzina: 11:11
"Przełajowa zbiorówka" Witam koleżeństwo! wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila i mogę co nieco opisać, zgodnie z obietnicą, z ostatniej dziczej zbiorówki tego sezonu. Tym razem wybrałem się do swojego koła w okolice Głowna. Pogoda była wymarzona-kilka stopni mroziku i cienka warstwa śniegu nie utrudniająca poruszania się po łowisku. Ponieważ przewidziane było polowanie z naganką więc po raz pierwszy od xx czasu-miałem STANĄĆ na lini wraz z kolegami!!! Szok! Kurka, musiałem sobie przypomniec jak się z karnetu korzysta:):):). Odprawa zakończona-jedziemy w las spakowani jak śledzie w 3 auta.mijamy granicę pól i lasu i....wita nas "komitet powitalny": na bukowej uprawie , 50m od duktu, stoją 2 byki i 4 łanie! Stanęliśmy popatrzeć na pięknego zwierza który dopiero od kilku lat zadomawia się w "naszej" knieji. Zostawiamy nagankę. Powierzam Kolę jednemu z nich z lekkim drżeniem serca( no co? "rodzic" zawsze martwi się o "synusia":):):) ) bo NIGDY wcześniej łajek nie chodził z obcymi-WYŁĄCZNIE ze mną. Ale że miejsce bezpieczne-brak dróg i chałup, więc pomyślałem ze w najgorszym przypadku łajek oleje polowanie i zacznie mnie szukać. Na szczęście obawy okazały się zbędne. Kola okładał mioty i z zadowolona mordą podbiegał do mnie dopiero po zakończeniu kolejnych pędzeń. W trzecim miocie koledzy koncertowo spartolili lisa. 4 miot. Słychać daleko nagankę. I nagle....Kola głosi! Ale niestety-poza miotem. Okazało się że namierzył dziki/dzika w takich zalanych woda olszach iż bez poduszkowca albo amfibi nie było opcji dojść choćby bliżej niz 500m. Głosił zwierza około 30 minut aż wreszcie uciął i po chwili wrócił do nas. Naganka widziała w miocie łanię. Kolejne pędzenie-stanowisko wypadło mi kilkanascie metrów od świeżego tropu wejściowego 3 kabanów. Pełen nadzieji oczekuję co się wydarzy. Nagankę juz słychać, miot długi. Nagle 200m przede mną gwałtowny łaj Koli. łaj przechodzi w pełne emocji skomlenie. Wiem co jest: Kola musi byc tuz przy zwierzu który gwałtownie uchodzi. Znowu stanowi-gromki, bardzo gwałtowny, łaj!!! Ech, aż w tyłku strzyka jak człek to wszystko słyszy a musi stac jak kołek i biernie czekać!!!! Znowu wyjące skomlenie i trzask gałęzi pod rapetami rozhukanego zwierza. Akcaj musi byc naprawdę konkretna bo Kola "łamie" zasady swego plemienia-głosi w czasie gonu. Towarzystwo wali wprost na mnie!!! Szybka jak błyskawica myśl: wiatr w plecy, poczują? Poczuł. 20-30m przede mną gwałtowne odbicie na moją prawą i dalej równolegle do lini. Łajek jeszcze trzykrotnie stanowi dzika ale coraz dalej i dalej...cisza. Napięcie powoli opada. Leniwie odwracam głowę w lewo-LIS! Sznuruje jakgdyby nigdy nic mimo łaju i bardzo wyraźnych odgłosów naganki. Momentalnie kolba do ramienia, rzut oka na szynę czy aby na pewno opusciłem szczerbinkę...BUUM! Leży! Ale rogata dusza czepia się życia więc szybka poprawka. Już. Schodzimy ze stanowisk. Większość komentuje akcję z dzikiem. A sytuacja w miocie wyglądała tak: niedługo po ruszeniu pędzenia Kola zniknął nagance z oczu. Kolega Zbyszek flankujący z prawej miał dzięki niemu piękne spotkanie: łajek wypchnął wprost na niego byka o ogromnym wieńcu. Jak ogromnym??? Trudno orzec ale koledze ręce nie starczały do oddania rozłogi:):):):). Piękne spotkanie i nie każdemu dane widzieć "na wyciągnięcie ręki" : wielki byk kąsany po pęcinach wierzga tylnymi badylami i próbuje sięgnąć wieńcem dokuczliwego łajka! Kola przeprowadził go przez linię i po chwili wrócił z powrotem w miot. Ponoc jak wracał to lekceważąco ignorował obecność Zbyszka:):):):). Swoją drogą ciekawe jakie on(Kola) ma myśli w takic chwilach?? Może np: "człowiek" się nabiega, naharuje, ponaraża a ten wybrzydza i puszcza wypracowanego pewniaka! Auuu-z taka robotą. :):):):):):):) Po powrocie do miotu, na oczach naganiacza, ruszył dwie łanie. W momencie gdy za nimi skoczył spod świerka wstał wielki, srebrzystej sukni,dzik! Wg relacji naganiacza potwierdzonej później przez jednego myśliwego-dzik był 2 krotnie wyższy od łajki! I to własnie tego/tą??? kabana Kola prowadził na mnie. Mój sasiad z linii stał na wprost dukciku przecinającego te młodniki i widział jak kaban przesadził przed nim. Nie strzelał bo nie miał szans ocenić płeć oraz dlatego że łajek wisiał uczepiony na słabiźnie kabana!! Emocji nie zabrakło! Znowu pędzenie. Kola zagrał! Po chwili na flance pada strzał! Kola gra dalej!! Znowu strzał! Łaj gromki i nieustępliwy!!! 3 strzał! łaj zaczyna przesuwać się z powrotem w tył miotu. Schodzimy i omówienie sytuacji. Na kolegę Bartka łajek wyprowadził 5 kabanów. Sosnowa drągowina z bogatym podszytem jeżyn nie ułatwiała celnego strzelania ale trzeba sprawdzić co i jak. Rozglądam się -Kola nie wrócił. naganiacze raportują że widzieli jak wykonując chwyty za zad prowadził koło nich kabana! Znajdujemy farbę! A więc wszystko jasne. Pies wyłuskał z watahy podranka i poszedł za nim. Szybka decyzja-prowadzący oddelegowuje mnie i Bartka do poszukiwań , koledzy jada polować dalej. Podjechaliśmy samochodem w poblize gdzie spodziewałem się usłyszeć/znaleźć psa. Wysiadamy.....słychać łaj!!! Za jeziorem nad brzegiem którego stoimy! Jakieś 1,5-2km od miejsca strzału. Kabil głosi ostro i nieustępliwie!!! Bartek z Jankiem( syn kolegi myśliwego) decydują się przejść jezioro po lodzie i przeciąć dzikowi drogę. Ja okrążam jezioro z drugiej "flanki":). I oni i ja mamy do przejścia około 1km. Zasuwam marszobiegiem. W połowie drogi napotykam sfarbowany trop! Co kilkadziesiąt kroków widać na śniegu "balety" jakie odstawiali kaban i łajka. Jestem już blisko......widzę kabila! Co chwila atakuje dzika i odskakuje unikając szarży! I znowu, i znowu. Jest kaban! Nastroszony jak okoń stanął na kulawy sztych do mnie i fuka na łajkę. Dryling przy ramieniu ale palec znieruchomiał: wiem że tuz za olszą stoi Kola i w każdym ułamku sekundy może mi wyskoczyć wprost na kulę!!! Kaban zrobił zwrot w miejscu i zniknął w rózgowinie kruszyny, Kola za nim. Idę cały czas na łaj. Dzik przemieszcza sie dośc szybko. Dzieli nas dystans 100-200m. Pies nie odpuszcza a przecież cała akcja dla niego trwa już ponad godzinę! tempo jest niezłe-woda w tyłku juz się gotuje:):):). udaje mi się zbliżyc na 50m ale do strzału nie dochodze. Wychodze na kolejny dukt i napotykam Bartka z Jankiem. Z czapek im "dymi, do kolan mokrzy-struga nie była zamarznięta:):):). Bartek pokazuje abyśmy poszli równolegle z dwóch stron. On brzegiem DRUGIEGO jeziora ja 100-150m po lewej ręce Bartka. Zasuwamy dalej. Oddech gwałtownie przyśpiesza. Akcja przemieszcza się na wysoki las. Widzę Kolę! Jego łaj nadaje mi przyśpieszenia. Łomot gałęzi-kolejna szarża. Widzę zad kabana z 60m. Pada strzał Bartka! O kuźwa, kaban poszedł!!!! Kolejne 500m marszo-biegu!!!!!! Znowu Kola go postawił! Znowu widze psa! Krok po kroczku z bronią przy ramieniu.....jest kaban!! Na blat!! 50m.....BUBUM!!! Podwójny strzał mój i Bartka. Zwierz zwala się na sekundę po czym unosi przód i próbuje sięgnąć gwizdem Kolę! Z 10m poprawiam na łeb!! Czarne cielsko lezy u naszych stóp. stoimy w milczeniu i wuyrównujemy oddech. Kola, cały usmarowany farbą, tarmosi przez chwilę zdobycz po czym ciężko wali sie na glebe i zaczyna jeść śnieg. Dyszy przy tym jak traktor. Wręczam serdecznemu koledze złom. Janek podaje zwierzowi ostatni kęs...... Młody chłopak wciąż przezywa to wszystko. Pierwszy raz w życiu widział takie polowanie. oczy mu błyszczą, na policzkach rumieńce. Poczuł to! -Janek, wytrzymasz jeszcze trochę z tymi mokrymi nogami?-zapytal Bartek? -Co Ty wujo, gorąco mi się zrobiło w nogi!!! Zrywamy tuszę na pobliski dukcik i czekamy na kolegów z samochodem. Dawno sie tak nie przebiegłem za zwierzem:):) Ale najważniejsze-satysfakcja z pracy psa!!!!! Gdyby nie on nie byłoby co opisywać. Mioty w większości byłyby głuche i bez emocji. A cóż bez tego warte jest polowanie?????????? ni puhu!!!!

Autor: Sebek  godzina: 12:02
Gratuluję psa, no i kondycji.

Autor: mer  godzina: 13:34
To ty cierpliwy,ja jedno pędzenie w tym sezonie na stanowisku stałem,i na długo mam dość. A psina się na cienie nie obraziła.............. Gratuluję psa i przygody..

Autor: grubszyzwierz  godzina: 13:55
W rozgrywce o browara prowadzi Romek (lajka)- 83kg. Ktoś ma większego, PIERWSZEGO strzelonego spod psa dzika w sezonie?

Autor: ptica  godzina: 14:07
Witam Kot , gratuluję. Mam pytanie. Czy czasem kondycyjnie ten pies nie przegra z Tobą. Pozdrawiam Db . Ni puchu......

Autor: Kocisko  godzina: 16:24
Jura Daj spokój:):). Czasem to już tylko wysiłkiem silnej woli sie idzie:):) Wrzuciłem parę fotek do galerii jakby co. Aktualnie , z Bartkiem, tworzymy kiełbaskę dziczo-byczą:):):)

Autor: canislupus4  godzina: 20:16
Marcin,odnośnie Twojej kulinarnej wstawki-ja aktualnie jestem po wątróbce z warchoła,takiej jedzonej prosto z patelni i duuużo cebulki... ;) Ale do rzeczy: Koszulina klei mi się do grzbietu,w gumowcach woda chlupocze, mokre porcięta sztywnieją na mrozie,ledwie łapię dech...Bo przecież biegłem z Wami,wiatr i gałęzie mijanych drzew smagały mnie po twarzy,jeżyny łapały za nogi,tarniny za ręce,słyszałem gromki łaj kabila,czułem ostry zapach odyniaszka i na koniec zwaliłem się razem z Kolą na glebę!!!Właściwie znając Ciebie powinienem być przygotowany na takie emocje,ale...długoś mnie wytrzymał!!! ;) Bajka przygoda Brat-gratuluję!!!Wytargaj ode mnie Kolę za kudły! Ni puhu!

Autor: Piotr Kukier (BT)  godzina: 21:51
Tak sobie myślę... W innym temacie dyskutujemy nad promocją kynologii łowieckiej... Kocisko powinien dostać medal, jego opowiadania znaczą więcej niż działania większości Komisji Kynologicznych :) Gratulacje Kocie!!!! pozdrawiam, DB!!