Czwartek
02.09.2010
nr 245 (1859 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: fajny artykuł o jagach

Autor: Z L  godzina: 09:18
Zatem próbujac wszystkie wypowiedzi podsumowac ,nasuwa się stary jak świat /i polowanie z psem/ wniosek ,że łatwiej zepsuć niz ułożyć :-) Podstawowe błędy myśliwych to : -brak szczęścia /i często wiedzy / przy wyborze szczniecia Ma to znaczenie,bo innego psa potrzebujemy do polowania indywidualnego innego na zbiorówki. - wstępne próby układania i zaznajamiania psa z dzikiem. Tutaj granica wyrabiania ciętości jest niezmiernie "płynna" i łatwo ją przekroczyc co skutkuje "oswojeniem "psa z dzikami i póżniejszą jazdę na dziku w realu co skutkuje z reguły krótkim żywotem psa. - Nauka młodych psów bezpośrednio na polowaniach bez użycia doświadczonego i opolowanego "profesora",a puszczanie kilku młodych nakręcających się wzajemnie psów co skutkuje j/w. Pies uczy sie błyskawicznie i od jednego razu pewnych zachowań i tutaj rola menera w dozowaniu wrażeń. Jeśli na zagrodzie szczyl zaczyna brac od gwizdu bo warchlak mu sie nie stawia, to należy puścić loszkę żeby mu spuściła w....l ,w konsekwencji zrozumie że od przodu grozi niebezpieczeństwo. To jednak musi zaskoczyc we łbie SZCZENIAKA nie dorosłego psa bo ten drugi z zasady jest już niereformowalny i albo przypłaci swą brawurę żywotem albo przy odrobinie szczęścia będzie szyty kilka razy w sezonie. Tu łapacz wyrażnie napisał młody uczy sie od starego. Ktoś jednak musi to ukierunkowywac i "organizować" - tuaj rola menera. Pozostaje jeszcze kwestia preferencji mysliwego. Poluje zbiorowo /podkłada/ czy indywidualnie. Tutaj też są różnice bo indywidualnie potrzebujemy dzika zatrzymac ,osaczyc i strzelić. Na zbiorówce potrzebujemy wypchnąć na linię .Szczytem marzeń byłoby to niezbyt szybkie "wyciągnięcie". Gdzie można przez kilka sekund podjąc decyzje co do strzału. Temat jest o Jagdterierach ,ale zeszło na dzikarze ogółem ,więc pozwole sobie jeszcze wtrącić dygresje ,teriery i jamniki /to moje zdanie/ lepiej powinny sie sprawdzać w łowach indywidualnych , natomiast na zbiorówkach lepsze będą wszelkiego typu gończe, lub szpice ,oraz wachtle bo dziki boją się większych psów i szybciej uciekają z miotu. Tutaj można by zresztą dyskutowac w nieskończoność :-). Warunki bowiem na polowaniach są różne i niepowtarzalne. Preferncje indywidualne co do rasy / bo mi się taka podoba/ też mają znaczenie. Niemniej wybierajmy pod łowisko /w miarę możliwości/ nie pod "bo mi się podoba" Na koniec jescze należy zadać sobie pytanie : Czy potrafię cos z tego psa /psów/ zrobić ? Jesli macie choćby cień wątpliwości pogadajcie z kimś ,kto już ten temat przerabiał i jeśli pomoże to niema się co wstydzić i wyważac otwartych drzwi. Jeżeli zaś ma to być "królik doświadczalny" do nauki i bez nadzieji wsparcia w tej robocie ze strony kogos doświadczonego, to lepiej sobie odpuścić. W większości tę czarną robotę odwalają właśnie psy "w typie" bo kupuje sie je za grosze, "mener" uczy się na swoich błedach /o ile się czegokolwiek jest w stanie nauczyć/ Nie sprawdza się pies - "pies z nim" - kupuje sie za flaszke nasępnego i "powtórka z rozrywki". Edukację zacznijmy od siebie ,póżniej bierzmy sie za psy. Wyjdzie to na dobre zarówno łowcom jak i psom. D B

Autor: jurek123  godzina: 09:40
Dla mnie sprawa jest prosta.Pierwszego jagteriera nabyłem w latach 60tych .Byłem wówczas młodym myśliwym i nie potrafiłem sobie go ułożyć .Pies zginął tragicznie nie na polowaniu. Powiedziałem sobie to był mój pierwszy i ostatni jagterier i trzymam tak przez ponad 40 lat. Dziś chyba bym potrafił nad nim zapanować ale po co mam kusić los. Pozdrawiam

Autor: Guzik  godzina: 10:52
Układanie jagdteriera nie jest trudne pod warunkiem że pies ma kontakt z lasem od szczeniaka. Niestety wielu właścicieli zabiera psa w wieku 7-8 miesięcy pierwszy raz do lasu, pies jest wtedy już dość samodzielny i ... po spotkaniu sarny znika na kilka godzin. Takie doświadczenie zniechęca myśliwego do zabierania psa do lasu i ponownie o psie przypomina sobie podczas sezonu zbiorówek. Wtedy znowu pies po zbiórce ginie w lesie i albo się znajduje albo nie. Jednak opinie i wrażenie pozostają. Pies zabierany do lasu od 3-4 miesięcy, wybiegany uczy się kontaktu z właścicielem, uczy się szukać pana w lesie itd.Pogoni kawałek i orientuje się, że jest sam i wcześniej odpuszcza. Potem nawet jeśli pasja go poniesie to o wiele szybciej wraca, a jeśli jeszcze załapie że "łup" jest zawsze w pobliżu pana mamy psa ułożonego. (średnio po 2-3 sezonach). Dopiero taki pies wie po co żyje, nie gania wszystkiego co się rusza, a jeśli nawet to ma już jakieś preferencje i nie robi tego do zajechania. Takie moje widzenie sprawy....a że psy w większości z dużą pasją to trudniej je opanować, ale łatwiej wyszkolić. Poza tym jag to nie pies dla każdego. Albo kupujesz szczeniaka i kochasz tą rasę do końca życia albo stwierdzasz że to nie to i rozstajesz się na zawsze.

Autor: kabar  godzina: 10:56
Kol. Z L z twoich postów można wywnioskować ze posiadasz sporą wiedzę w psich tematach. Szkoda tylko ze występujesz tak anonimowo bo chętnie bym z Tobą pogadał np.; tel. D.B Andrzej

Autor: Z L  godzina: 11:19
kabar Pogadac zawsze mozemy :-)) D B

Autor: Cyfra  godzina: 17:53
"Myślę więc,że opinii tym psom nie popsuli myśliwi" a kto??? np.naczelny psi psycholog kraju o nicku "kamionka" Wpuścił psy do nory,a one nie wiedziały po co tam mają robić.Do żarcia nic w nich nie było więc latały po wierzchu i nie miały pojęcia,że w norach siedzą lisy i ,że tam trzeba wejść.Ja na jego miejscu sam wlazłbym do nory i zaczął szczekać na te lisy może by w końcu zaczaiły o co chodzi.On nie szczuł w życiu nic więc psy nie pokazały nic ku uciesze gapiów.One w życiu nie widziały lisa więc po co miały włazić ??Dla nich był to twór nie z tej ziemi.Później narzeka,że psy nie miały dnia tego dnia ,a tak w ogóle to,że jeszcze mało wie o norowaniu,ale jak powiedział guru "tato" następnym razem pójdzie jak z nut, jak śpiewał Jacek Skubikowski. Teraz pewnie pokaże(albo raczej i nie) na konkursie dzikarzy co potrafi on i jego rewelacyjne psy. .Czekam z niecierpliwością.Jak tylko się tam pojawi na pewno się o tym dowiem i wszyscy się pośmiejemy. Z Jagerem się nie zawsze zgadzam ,ale w tym co napisał zgadzam się w 100%.Nie widziałem jaga,polującego na zbiorówkach na którego nie trzeba było czekać.Sam pomimo,że posiadam psy polujące nie odważyłbym się podkładać ich na zbiorówkach.Dlaczego?Bo wiem,że gdy miot jest pusty idą w następne i wracają za godzinę,dwie,a czasem na drugi dzień. Guzik Dołóż swojemu psu drugiego towarzysza łowów i zobaczysz na co się zda twoje układanie.Kogo jak kogo,ale ciebie stać na mądrzejsze rady.Wiesz co ja robię?Jednego zawsze targam ze sobą na smyczy.Gdy coś znajdzie puszczam dopiero drugiego.Gdy jest pusto to jeszcze się trzyma i przybiega do mnie ,ponieważ wie,że jest ze mną drugi pies. Guzik,Kamionka W listopadzie przyjeżdżają dewizowcy na zbiorowe na dziki.Wikt,opierunek i parę groszy pewne.Zapraszam na pokaz.Proszę wyprowadźcie mnie z błędu i zamknijcie mi japę.Jak dotknę uwierzę.Tylko jak będzie popelina wracacie na pieszo.Jak wam to odpowiada odezwijcie się na priv. PS. Wiecie gdzie kolega znalazł swoje jagi po zbiorówce? 30 km od miejsca w którym polowali.Psy wracają,ale po godzinach czasem dobach.Nadmieniam,że jest to fanatyk,który łazi z psami od szczeniaka.Proszę nie piszcie bzdur bo czytają je młodzi ludzie przed,którymi przygoda z psami dopiero się zacznie.

Autor: Cyfra  godzina: 18:07
ZL Może polowałeś z wyżłami,GP i na podstawie tego piszesz jak piszesz.Dwa jagi to już jest o jednego za dużo.To nie są gończaki,które są ostrożne.To są furiaci.Piszesz,że puścić loszkę.To jest dobre.Wtedy na "bojącej" loszce dostanie takiej pewności,że przy odyńcu od razu skoczy mu na grzbiet.Piszesz,że młody nauczy się od starego.Mam cały czas na myśli jagi.Co się nauczy?Jazdy na dziku?Napisz na końcu tego swojego wykładu,że to co napisałeś nie dotyczy jagów.Bo wiesz dobrze,że nie dotyczy.Nawet ch...we psy ,które widywałem na dziku po wpuszczeniu drugiego zmieniały się o 360 stopni.Gdy zabrałeś tego drugiego dzik w ogóle ich nie obchodził. Kamionka Napisz no wszystkim dlaczego nie udzieliłeś instrukcji BHP psu o imieniu GNAT.Bo z tego co wiem był taki amerykanski i śledzia zjadł.Ja się z tego nie śmieję bo wiem,że polowanie z psem zawsze jest ryzykiem.No,ale jak takie coś mogło się przytrafić takiemu specowi jak ty.

Autor: grubszyzwierz  godzina: 19:31
Trochę dziwi mnie ta dyskusja. Moje łowieckie doświadczenia kynologiczne rozpocząłem z jagami. Pewnie teraz też miałbym jaga a nie welsha, gdyby akurat taki się trafił, czyli podrośnięty (nie mogłem pozwolić sobie na zupełne szczenię) , po polujących rodzicach. Miałem jaga, mój wujek ma teraz czwartego z kolei i jakoś nie widzę w tych psach nic szczególnego, co stawiałoby je na pozycji świrów, psów nie do ułożenia. Fakt, mają twardą psychę i szybko się nakręcają, ale jak się wie jak je obsługiwać, to nie stanowi problemu. Osobiście nie widzę większej różnicy pomiędzy moim welshem a jagiem. Mam też "dziadka" foksa i psychikę miał podobną do jaga, w zasadzie porównywalną. Może nam się trafiały jakieś ewenementne egzemplarze-łatwe w prowadzeniu wyjątki potwierdzające regułę, ale nie sądzę, żeby 5 sztuk. Każdy pies konsekwentnie prowadzony daje się ułożyć, chyba, że jest psychicznie niezrównoważony i jest to przypadek kliniczny, bądź ktoś kto się do tego zabiera nie wie do końca co chce osiągnąć, albo nie potrafi tego robić, wtedy to i labka spierniczy. Sądzę, że psy trzeba rozpatrywać indywidualnie (oczywiści uwzględniając predyspozycje rasy), a nie budować "szablonu rasy". Dla potwierdzenia mojej tezy powiem, że najbardziej napracowałem się przy gp-bardzo dominującym osobniku. DB

Autor: Guzik  godzina: 19:49
Cyfra Nie interesuje mnie zarabianie na podkładaniu psów bo nie mam psów do tego przygotowanych. Jeśli chcesz zobaczyć moje weź swoje i zapraszam na indywidualne gdzie nie ma nor- tak jak rok temu warunki identyczne. Napisałem czemu jagi mają taką opinię i tyle...żadne rady.

Autor: MAX 508  godzina: 20:19
Nie wdając się za głęboko w polemikę z poprzednikami bo każdy z Was ma trochę racji .Odpowiedzcie mi szczerze na jedno pytanie. Czy znacie kogoś kto podkłada zawodowo np 15-20zbiorówek w sezonie z 3-4 jagami naraz wchodząc w miot??? Jeśli znacie taką osobę to napiszcie szczerze kto to jest i czy faktycznie jest się w stanie zobowiązać np umową że podłoży na tylu zbiorówkach.Ciekawy jestem czy jest taki ktoś kto podkłada 3-4Jagi i weźmie na siebie taką odpowiedzialność i dociągnie sprawę do końca . Da "gwarancję" że obstawiając np dzień po dniu jest z psami i one robią a po każdym miocie psy meldują się na linii i nie pójdą w pierwszym miocie w siną dal. Pomijam fakt zdarzeń gdy psy zostana pocięte bo to jakby oczywiste wykluczenie z dalszego polowania Pytam bez żadnych uprzedzeń do rasy żeby była jasność .Sami z ojcem mieliśmy dwa jagi blisko 10lat i mimo że byłem z nimi na wiekszości zbiorówek w sezonie nigdy nie wiedziałem czy z nimi z polowania wrócę .Naszukałem się ich ,naczekałem się na nie i zszywałem je nie raz . Ja bym za tamte psy nawet jednej zbiorówki za kasę nie zrobił .Mogłyby mnie ośmieszyć już w pierwszym miocie jak wsiadły by na dupę dzikowi i wróciły dopiero nocą do ogniska albo za dwa dni na wiosce wyszły -co się im zdarzało.Ja miałem z nimi zawsze ogromnego stresa bo nigdy nie wiedziałem po miocie gdzie są .Oczywiście darzę je największym sentymentem jeśli chodzi o gotowość do pracy i waleczność .Pod tym względem są kapitalne. Z góry uprzedzam że nie będe wdawał się w żadne pyskówki a pytanie zadałem ze zwykłej ciekawości ponieważ znam w Polsce około 30tu może więcej ludzi którzy podkładają psy .Ludzie Ci podkładają ze wszystkimi możliwymi rasami ,lub ich krzyżówkami ale z Jagami nikt. DB

Autor: TEXTOR  godzina: 20:36
MAX 508 Osobiście spotkałem się raz, w moim dawnym kole, z podkładaniem samych jagów. Robił to Zbigniew N. i wychodziło mu to nieźle. Innych nie pamiętam. Swoje parę razy podkładałem, ale kończyło się to różnie. DB

Autor: kamionka1978  godzina: 20:39
Cyfra wiem ..........to bolało ,ale taka prawda ,jagi cię przerastają napisz ile razy na spacerze z psem byłeś ,kojec, zagroda i nagle wielkie zdziwko że pies nie spełnia oczekiwań .......bo albo pójdzie na cały dzień w długą albo dzik go wypatroszy dlatego szukasz łatwiejszych ,mniej wymagających ,ok masz prawo ,tylko że teraz wszystko będziesz zwalał na psy ,a one akurat tu nie zawiniły Gnata skasował dzik ,to prawda ,ale spod niego padła masa dzików ,polował 7 sezonów to i tak jest super wynik na tak ostrego psa i ilość sytuacji śmiertelnie niebezpiecznych z których on wychodził bez szwanku ,nie widziałem jeszcze tak zuchwałego i odważnego psa ,przy tym inteligentnego bo on samobójcom na pewno nie był ,po prostu sytuacje które zabiły by innego psa dla niego były w miarę bezpieczne nie wiesz o czym piszesz ,nie miałeś jeszcze w kojcu profesora przeżył 7 lat w chwale ,to chyba lepiej niż życie psa który 12 lat chodzi koło ...... i nie sposób z pod niego strzelić cokolwiek ,coś poszczeka na zbiorówce i już jest niby dobry

Autor: grubszyzwierz  godzina: 21:11
U mnie w kole przez 15 lat były tylko jagi. Nie gubiły się i zawsze wracały. Mieliśmy my, wujek i jeden Ś.P. kolega. Twarde i ostre psy bez wyjątku (do obcych ludzi też), ale wszystkie (za wyjątkiem jednego, którego przejechał samochód) dożyły sędziwego wieku. Szycie nie zdarzało się częściej niż u innych ras. Były to takie psy, z którymi każdy podkładacz chciałby polować. Wszystkie jednak, były "bezkwitowe", ale były to jagi na 100%. Powiem więcej, u mnie w kole panowała opinia, że jag jest jedyną słuszną rasą do polowania na dziki i kiedy kupiłem foksa wiele osób odnosiło się do tematu sceptycznie, twierdząc, że dużo ryzykuje, bo na dziada mogę łatwo w tej rasie trafić, bo większość foksów to kanapowce. Później przytargałem gp na zbiorówkę, to wszyscy pytali co to za rasa i się uśmiechali pod wąsem, zarówno foks jak i gp nie robiły gorzej od jagów. Później widywałem w różnych miejscach dużo lipnych jagów. Pierwsza koza i dwa dni szukania psów. Zero zainteresowania dzikami i słaby poszuk, słaba pasja, ciągła chęć walki z innymi psami itd. (psy z kwitami i bez). Wydawało mi sie, że te psy były w większości nieopolowane. Cały rok w kojcu, a jak sezon przyszedł, to burka do lasu, a pieseczek szał-tyle wolności na raz i tyle bodźców. Cały rok kojca i brak związku z właścicielem, to do kogo miał wracać. Ta teoria nie pasuje jednak do jagów MAXA508, bo wiem, że trzymał je w mieszkaniu, na spacery z nimi chodził itd. Od czego to zależy? Ktoś jest w stanie wytłumaczyć ? Może nie do każdego jag pasuje? Może nie każdy pasuje do jaga? Może są lipne linie, które w Polsce się rozprzestrzeniły i kaszanią rasę? O CO CHODZI?

Autor: Kukuruźnik_13  godzina: 21:18
Charakter Jagdterriera jest wypadkową wielu bodźców, które są dla niego wyraźnie odczuwalne w otoczeniu. Najważniejszym z tych bodźców jest mener, a ściślej mówiąc jego przykład. Jagi wcale nie muszą być poj... etc, etc. Zdecydowanie mogą nie skakać po siatkach, nie przejawiać agresji do wybranych zwierząt, tolerować inne psy, wracać na komendę, nie gubić się w gonie za dzikami, pilnować dzieci i bawić się z nimi ostrożnie, odszukać postrzałka - no! moja suka mnie nauczyła, a kluczem do zrozumienia jest spokój.

Autor: Jacu  godzina: 21:33
...he he ;) w moim kole mamy tylko jagi które coś potrafią i siłą rzeczy takie też tylko pracują. Zdarza się że dojedzie kolo z kolejnym jagiem i wtenczas częściej zatapiane są ząbki w dziczym d...psku. Nijak ma się to do idealnego pędzenia co nie raz podnosiło ciśnienie kolegom na linii ale za to mają co robic podkładacze.

Autor: MAX 508  godzina: 21:46
Właśnie tego nie kapowałem nigdy.Moje oba Jagi były wychowane w domu od maleńkiego z nami.Spały w mieszkaniu a tylko w dzień latały po działce przed domem.Super psy w chcie grzeczne nic nie niszczyły ,pieszczochy itd .To sam w aucie.Do ludzi łagodne ,dzieci uwielbiały.Teoretycznie powinny mieć zakodowane wracanie do mnie czy ojca na 1000% .W mieście spoko na spacerach wracały na zawołanie,pilnowały się .Na polowaniu pierwsze do bitki z psami i tu gryzłyby się do śmierci -nigdy nie udało mi się tego opanować. Do dzików to samo walka na śmierć i życie.Jak sie nie dał zatrzymać a na linii nie padł to goniły za horyzont i rzadko wracały.

Autor: grubszyzwierz  godzina: 21:48
Przecież tutaj rozpatrujemy tylko z perspektywy podkładacza :))) Na linii to by chcieli, żebyś broń na kołku powiesił w domu i darł się jak opętany, a dzki tylko w kierunku linii uciekały, jak zdalnie sterowane i zwalniały przekraczając okolice stanowisk.

Autor: Cyfra  godzina: 22:07
Guzik Cenię cię za to,że masz odwagę się do tego przyznać bo reszta na padole opowiada bajki typu :mam,ale nie pokażę.Ja mam,ale doskonale wiem,że na zbiorówki się nie nadają. Max NIE!Masz 100% racji i jesteś jednym z tych,którzy nie fantazjują. grubszy Być może jak z tym psem mieszkać pod jednym dachem to może zachowuje się inaczej.U mnie żreć daję tylko ja.Do lasu chodzę z nimi tylko ja.Rano zamykam w kojcu ich tylko ja i nie ma z tym problemu.Z przywołaniem na terenie posesji też.Jak idę do lasu z jednym nawet jak coś pogoni to po jakimś czasie przychodzi i nie mówię tu o przypadkach gubienia się bo te psy się nie gubią.Te psy po prostu kochają ganiać i przyłażą czasami na drugi dzień. Kaszpirowski Wystarczająco dużo ,aby obalić te bzdury o których ty wypisujesz.Widzisz?A jednak BHP przed tym ostatnim polowaniem olałeś.Po tym co piszesz to jeszcze wielu rzeczy nie widziałeś,ale cóż za marzenia jeszcze się wsadzają.A taki był "profesor"......Niech mu knieja wiecznie szumi. Textor Osobiście to wiem,że nie raz szukał burków po takich zbiorówkach.Ty też widzę,że nie fantazjujesz. Jacu To może ty przyjmiesz zaproszenie na pokaz?Masz szansę na sukces.Tylko ostrzegam.Jak dasz duupska to wracasz pociągiem.

Autor: Cyfra  godzina: 22:34
grubszy Bo przeoczyłem.To powiedz w końcu,albo może twój wujek niech coś tu drapnie "jak te psy obsługiwać".Co to jest to"konsekwentne" prowadzenie????Tylko proszę na Boga ,nie zaklinaj węży jak kaszpirowski.

Autor: kamionka1978  godzina: 23:25
MAX 508 moim skromnym zdaniem diagnoza prosta ...za mało przebywały w lesie ,jak w końcu sie dorwały to szły w ............ mieliśmy psa Fidus ,z a j e b i s t a pasja ,śruba totalna ,żywy ogień dostaliśmy go od pana z Wrocławia jak miał około rok ,miał za mało czasu dla niego i dodatkowo mieszkał w domu ,na początku było tak jak mówisz ,zero posłuszeństwa i po spuszczeniu ze smyczy można było go szukać na drugi dzień ,właściciel próbował nawet z prądem i nic ,nie dało się z nim polować ale poszedł do kojca ,dzień w dzień las w towarzystwie doświadczonej suki i jakoś zmądrzał ,powoli zrozumiał że bardziej opłaca mu się współpraca ,powoli zaczynał kumać ,owszem szedł czasami daleko ale to był już zupełnie inny pies ,jeszcze tak jeden sezon i byłby super niestety posmakował borsuczej krwi , i się przeliczył dla kontrastu z Fidusem moje obecne jagi nie gubią się ,owszem czasem idą daleko ale szybko wracają ,nieprawdopodobne że się zgubią ,osiągnąłem to dzięki codziennym spacerom od szczeniaka ,za każdym razem gdy się oddaliły chowałem im się dziś nie ma takiej możliwości aby psy mnie nie znalazły ,jeżeli nie wrócą w przeciągu 30 minut wiem że są w noże ,nie ma innej opcji uważam ze jag to nie jest pies do miasta , to pies do kojca ,ogrodu ,od szczeniaka las dla ludzi aktywnych gotowych dać mu minimum 2 godziny dziennie podstawowy błąd to koncentrowanie się na tym co robi pies w zagrodzie podstawy przy jagach to oswojenie ich od szczeniaka z środowiskiem w którym przyjdzie mu funkcjonować , branie dzika to tylko dodatek ,jak opanuje to pierwsze właściwie nie trzeba go tego uczyć FIDUS (media.lowiecki.pl/zdjecia/wyswietl.php?nr=138706&dszer=952&dwys=596&nocount=) był tego najlepszym przykładem