Sobota
25.06.2011
nr 176 (2155 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Umowa o podkładanie psów  (NOWY TEMAT)

Autor: Barwin  godzina: 10:07
Jesteśmy przed sezonem zbiorówek i myślę że to dobry okres na przedyskutowanie tematu zasadności opracowania (zredagowania) jednolitego tekstu umowy podkładania psów na polowaniach zbiorowych. W/w umowa miała by chronić naszych czworonożnych przyjaciół przed konsekwencjami wypadków jakie niewątpliwie zdarzają się na tego typu polowaniach. Myślę tu o ranach a czasem śmierci psa na polowaniu i związanym z tym rekompensatom. Jeśli koledzy uważacie to za stosowne, to może z tym problemem należało by się zwrócić do prawników którzy niewątpliwie korzystają z tego forum i pewnie coś by sklecili.Może ktoś z was stosuje już takową umowę i podzielił by się z nami swoim doświadczeniem. Jestem ciekaw propozycji i uwag z waszej strony. DB

Autor: napomyka  godzina: 13:13
Moim skromnym zdaniem, ewentualne koszty leczenia psów poszkodowanych podczas polowania czy rekompesaty po ich stracie powinno pokrywać ubezpieczenie. Pozdrawiam. Darzbór.

Autor: Pszemol  godzina: 13:17
Propozycja godna uwagi. W ubiegłym sezonie straciłem psa na polowaniu. Niestety pracował bez umowy a organizator nie poczuwał się do rekompensaty. Nie zwrócił nawet kosztów leczenia. Pies był rodowodowy w sile wieku, więc strata materialna raczej duża, nie mówiąc już o emocjonalnej. DB Przemo

Autor: Krzak  godzina: 14:09
Ad. Barwin Super propozycja. Tomku, przyznam że myślałem o tym też ale nie wpadłem na pomysł by poprosić forumowych Kolegów Prawników. Tak więc niniejszym przyłączam się do prośby o pomoc w zredagowaniu a ogół zapraszam do dyskusji. Jeśli organizator takiej umowy nie podpisze to po prostu do niego nie jechać. Ad Pszemol To strasznie przykre z tą stratą psa a zwłaszcza wk... podejście organizatora. Uważam, że powinno się takie sytuacje opisywać na forum z wyraźnym i jednoznacznym wymienieniem organizatora czy koła tak, by ostrzec innych kolegów, którzy podkładają psy. Tu pomyślałem by stworzyć osobny temat i wytykać imiennie takie postępowanie gdzie organizator nie poczuwa się do rekompensaty czyli ma po prostu w nosie. Też w ubiegłym sezonie parę razy podkładałem psa i podejście do psów różni się bardzo w różnych kołach. Zresztą Barwin też może coś na ten temat powiedzieć.

Autor: Krzak  godzina: 14:17
Ad napomyka Znajdź takiego ubezpieczyciela, który Ci ubezpieczy psy a jeśli nawet to będzie ogromna kwota składki. Poza tym w kołach, które w swych szeregach mają kolegów kynologów, wogóle nie dyskutują. Jak coś się stanie to pokrywają straty finansowe i koniec.

Autor: remington700  godzina: 15:05
Witam. Przy często spotykanym braku zrozumienia dla przydatności psów nawet na polowaniach zbiorowych boje się że taka umowa jedynie podziała jako straszak. Spowoduje niechęć do udziału podkładaczy żądających takiej umowy. Boję się że jedynie ubezpieczenie, oraz dochodzenie swoich praw przy ewentualnym złamaniu przepisów (np. co do strzelania do nierozpoznanego celu) przed sądem, daje nadzieje na jakieś zadośćuczynienie. Pamiętajmy że zawsze znajdą się ludzie chętni do podłożenia bez takiej umowy. Jest wśród myśliwych wielu właścicieli traktujących psy przedmiotowo, i taka umowa im nie jest potrzebna. Sam jednak kibicuję idei stworzenia takiej umowy, pomimo pesymistycznych wizji jakie przedstawiłem wyżej. Darz bór.

Autor: Krzak  godzina: 15:18
Remington, boje się że niestety masz racje. Znam bardzo wielu myśliwych, którzy traktuja psy bardziej niż przedmiotowo. Kupują za flaszkę "w typie rasy" zamykają w kojcu i jak przychodzi taka potrzeba zabierają szukać postrzałka. Jak się nie sprawdzi to jak sami mówią likwidują. Znam takiego leśniczego, członka zarządu, który przez ostatnie 10 lat miał ok 20 psów. I tacy właśnie będą przeciwni. T trochę tworzę oczywiście ale jak psa pokaleczy albo zabije dzik na polowaniu zbiorowym to powiedzą, że był słaby i się pozwolił. :-) Ale oczywiście idea umowy jest super. Bez umowy nie powinno się podkładać psa i koniec

Autor: ukrainiec  godzina: 18:49
Podtrzymuje, słuszna sprawa. Można pójść dalej i założyć coś na kształt "związku zawodowego". Bronić swoich interesów w organizowany sposób.

Autor: Pszemol  godzina: 19:19
Ad Remington Jak organizator nie będzie chciał umowy podpisać to niech sam szczeka. Ułożenie dobrego psa zajmuje za dużo czasu, żeby sobie pozwolić na stratę bez rekompensaty. A jak pokazuje mój przykład wiara w to, że będzie dobrze, nie zawsze się sprawdza.

Autor: mariusz34  godzina: 20:16
Witam Tomku! Szczerze mówiąc od kilku tygodni też myślę nad zredagowaniem zapytania/prośby do prawników w kwestii udziału psów w polowaniach zbiorowych. Zastanawiam się nad takimi aspektami jak: odpowiedzialność organizatora, odpowiedzialność myśliwego za postrzelenie/zastrzelenie, kwestie kosztów leczenia, jak ww zagadnienia uregulowane są ze strony ubezpieczyciela. Czy i jak wpisywać psy na listę uczestników? Jeśli chodzi o postrzelenie to sprawa wydaję się prosta - OC myśliwego, zostaje tylko kwestia udokumentowania udziału psa w polowaniu (ale jak?ewentualnie sposób wyceny wartości psa - kto i na jakich zasadach?). No a kontuzje na skutek spotkania z dzikiem to już zupełna amerykanka! Pies, szczególnie pies w miocie, narażony jest na wiele niebezpieczeństw. Robi tę samą robotę co naganiacz, tylko lepiej. jak się naganiaczowi coś przydarzy to pomoc zawsze jest, przy psach reakcje są b. różne - od błyskawicznej propozycji pomocy po "mam to w d...". Znam nawet przypadek, ze sami myśliwi zagraniczni zaoferowali pomoc finansową przy leczeniu poszarpanego psa (organizator polowania specjalnie się tematem nie przejął) Oddzielną kwestią (nie prawną) jest traktowanie podkładaczy i psów. Niektórzy myślą, ze jak płacą za udział psów to można nami buty sobie wycierać! W końcu też, q..wa, jesteśmy w większości myśliwymi, czujemy to co robimy, staramy się uczestniczyć w polowaniu najlepiej jak potrafimy my i nasze psy! Ja do każdego polowania podchodzę, jak do zwykłego polowania w kole,może ludzi się nie zna lae wiadomo co trzeba robić. Uczestniczyłem w zeszłym roku w polowaniu, którego organizator nawet nie podziękował za udział w polowaniu (chyba byłem z moimi psa jedyną taką osobą) choć pomagałem również przy ściąganiu i patroszeniu zwierzyny (choć nie musiałem). Jak do tego się ma wbijana od początków koleżeńskość i etyka wobec innych uczestników polowania? Pomysł Tomka przedni! Myślę, ze jest dobry moment, by jakoś ucywilizować zasady pracy dla kół i OHZ. Psy już pokazały jak pracują. Mamy możliwość narzucenia pewnych rozwiązań - jak kołom nie będzie pasować, zawsze zostają im kundle wzięte z łańcucha. Myślę, że polujący kiedyś z "profesjonalnymi psami" niechętnie będą wracać do nijakości i przypadkowej zbieraniny. Na biura polowań w kwestiach udziału/doboru psów na polowaniu (gończe i tropowce) nie możemy liczyć! Z przeprowadzonych przeze mnie ostatnio 20 rozmów z biurami polowań wnioski są zatrważające - biura nie mogą narzucać, decyduje koło (a sami wiemy jak różny poziom świadomości kynologiczno-łowieckiej prezentują), postrzałek to niepotrzebny stwór, którego lepiej nie widzieć (cenniki w niektórych wypadkach zawierają kwoty wyższe za postrzelenie niż za strzelenie!). No, psy do miotu to jeszcze by się pytali, bo bez tego goście sobie nie postrzelają. Zainteresowanie tematem wykazało 25-30% rozmówców. Liczyć można tylko, ze z czasem goście zagraniczni sami będą wymagać od biur i kół zapewnienia własciwego zaplecza z psami. Pewnym rozwiazaniem jest ubezpieczenie psa w pakiecie "dla myśliwych" w Concordii, ale z rozmów z pracownikami nawet u nich jest to traktowane jak zupełna egzotyka. No i nie wszystkie ryzyka śa zabezpieczone tak, jak życzyłby sobie właściciel psa.

Autor: Krzak  godzina: 21:18
Widzę, że temat poruszył kilka osób a myślę, że sprowokuje wielu do dyskusji. mariusz tu poruszyłeś kwestię traktowania psów i ich przewodników podkładaczy. Byłem w ubiegłym sezonie na polowaniu dewizowym w zachodniopomorskim. Na tym samym polowaniu zresztą był między innymi Barwin, który rozpoczął temat. Na zakończenie polowania nawet nas nie poproszono na pokot nie mówiąc już o jakimś słowie podziękowania. Poprzedniego dnia Kolegi Tomka suka została dość dotkliwie pocięta przez dzika i nie wiem jakie było podejście organizatorów. Może Barwin się wypowie w tej sprawie bo mnie tego poprzedniego dnia nie było. Jak widziałem zakończenie polowania w chyba bogatym kole to nie sądzę by ktoś z sercem pomógł Tomkowi zająć się suką. Natomiast pomysł stworzenia jakiegoś, nie wiem jak to nazwać, związku podkładaczy, klubu czy jeszcze jakoś inaczej, jest najlepszy z możliwych. Wtedy moglibyśmy sie bronić, może zwrócić się do prawnika, który być może w naszym imieniu mógłby ponegocjować z jakimś towarzystwem ubezpieczeniowym itd. W każdym bądź razie umowa przede wszystkim i to powinniśmy potraktować jako priorytet w interesie naszych przyjaciół. Barwin, jeszczce raz wielki szacunek, że przyszło Ci na myśl rozpocząć ten temat

Autor: Andrzej78  godzina: 21:36
Drodzy Koledzy! Przedmiotowe zagadnienie w kwestiach prawnych należy rozważyć wieloaspektowo. Co do zasady nie ma potrzeby sporządzania umowy w formie pisemnej gdyż ta zawarta w formie ustnej jest równie wiążąca. Jednakże należy mieć na uwadze, iż zachowanie formy pisemnej ułatwi ewentualne postępowanie dowodowe. Najlepszym rozwiązaniem jest ubezpieczenie OC koła jako osoby prawnej w zakresie prowadzonej działalności łowieckiej. Taką polisę można wykupić w każdym towarzystwie ubezpieczeniowym. Istotne jest aby zwrócić uwagę na wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela!! Pszemol bez problemu możesz dochodzić swoich roszczeń z powodu utraty psa pomimo braku umowy w formie pisemnej. Twoje roszczenie nie uległo przedawnieniu. Ustal czy kolo posiada polise OC a następnie zgłoś szkodę.

Autor: Pszemol  godzina: 21:53
Ad Andrzej78 Na co powoływać się w ewentualnym zgłoszeniu szkody? Odpowiedzialność organizatora z tytułu ryzyka, czy może jakiegoś innego powodu?

Autor: ALF  godzina: 22:16
Popieram inicjatywę, jak ktoś nie chce podpisać umowy to niech bierze kogoś innego. Spokojnie roboty dla każdego starczy, nie tu to tam. Oprócz odszkodowania za psy warto wpisać też uwagi: - o tym, jak poszukujemy postrzałków, (kto strzela, że szukamy po ostatnim miocie itd) - ze jesteśmy w całym miocie "za psami" a nie, ze podkładaczom każą iść jak wołom prosto, - o tym kiedy nie powinni strzelać, czyli jak np. psy wiszą itd. - no i uwaga koronna, że po ew. złamaniu najważniejszych zasad bezpieczeństwa zwijamy żagle i dziękujemy za współpracę - warto też wpisać uwagę, że na odprawie powinniśmy mieć swoje 3 minuty na przedstawienie psów i zasad bezpieczeństwa

Autor: Andrzej78  godzina: 22:31
Pszemol po prostu zgłaszasz szkodę z OC. Osoba która strzeliła do psa popełniła delikt.

Autor: mariusz34  godzina: 22:43
Alf kwestię postrzałków powinny załatwiać odrębne psy, no zdarza się, ze w miocie gończe pochwycą trop i dojdą, trzymają - sprawa prosta powinno się go dostrzelić. Wiem, ze podkładacze chodzą bez broni - trzeba się podeprzeć myśliwym. Z tymi z kolei bywa różnie (szczególnie dewizowcami), jakaś bariera językowa itp. Ja przy dochodzeniu postrzałka zastrzegam sobie wyłączne prawo dostrzeliwania. To ja podejmuję ocenę ryzyka i biorę na siebie odpowiedzialność. Przy gończych to inna sprawa, jak jadą na kabanie a gość strzela w warunkach zagrażających poranieniem psów. Chłopaki! a może prawników Braci Łowieckiej (są tacy?) zainteresować problemem "prawa i obowiązki uczestników/organizatorów polowania w związku z udziałem w nim psów"?

Autor: Krzak  godzina: 22:55
Mariusz , popieram. Jak się porozumieć z prawnikami z BŁ?