Wtorek
07.10.2008
nr 281 (1164 )
ISSN 1734-6827

Przepisy kulinarne



Temat: Nalewka z rózy??

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 08:43
Przypomnę mój przepis: Przepis standardowy, bez żadnych udziwnień. W listopadzie, najlepiej po przymrozkach zrywam owoce, co należy do ciężkich zajęć, bo należy nazrywać co najmniej kilka kg. Im więcej - tym lepiej! Potem wkładam je na kilka dni do zamrażarki w celach oczywistych. Po wyciągnięciu wrzucam do zimnej wody celem przepłukania i rozmrożenia się. I teraz następuje bardzo pracochłonny etap, aczkolwiek nie wiem czy konieczny? Uważam jednak, że przy nalewkach dwa razy czerpie się przyjemność. Pierwszy raz przy ich produkcji, drugi przy spożyciu. Wróćmy jednak do pracy. Ostrym nożem odcinam "ogonki" i czarne pozostałości kwiatostanu. Zabieg ten, poza walorami higienicznymi, umożliwi "penetrację" środka owoców przez "aktywny czynnik nalewko twórczy". Można też owoce lekko pobić tłuczkiem. Owoce popękają co też umożliwi wniknięcie alkoholu do środka. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób odpestkować owoce dzikiej róży? Tak spreparowane owoce wrzucam do słoja i zalewam zalewem spirytusowym o mocy 70%, tak aby owoce były w pełni zalane. Trzymam to w ciepłym miejscu przez około 1-2 miesiące, potrząsając od czasu do czasu słojami i ciesząc oczy zachodzącym procesem. Nie mogę przy tym powstrzymać się od zanurzenia wskazującego palca i oblizania go, co by organoleptycznie sprawdzić czy wszystko w porządku. Na tym etapie półprodukt ma cierpki smak. Po zlaniu nalewu, zasypuję owoce cukrem w ilości "na oko". Przetrzymuję to do czasu uzyskania syropu, potrząsając słojami intensywnie co dzień (lub co dwa lub trzy:-))). Po dwóch tygodniach zlewam syrop łącząc go z nalewem, a owoce przepłukuję wódką, żeby nic nie uronić. Teraz to wszystko kupażujemy, degustując intensywnie, aby uzyskać odpowiednią moc i słodkość. Zlewamy do gąsiorka i odstawiamy do sklarowania, po czym rurką spuszczamy do butelek piękny w kolorze i aromacie trunek. Dodawanie karmelu w celach kolorystycznych, uważam za nieporozumienie, bowiem dzika róża sama w sobie daje piękny różany kolor. Nie uważam za stosowne dodawania słodkawej wanilii, ale to rzecz gustu. Można natomiast do nastawu dodać liść mięty, aby powiew świeżości uzyskać. Następnie butelki owijamy drutem kolczastym, podłączamy pod wysokie napięcie i głęboko zakopujemy w miejscu o którym zapominamy na jak najdłuższy czas. Muszę uczciwie przyznać, że tego ostatniego etapu nie udało mi się jeszcze wykonać. Nalewkę spożywamy jak najczęściej na ile pozwoli czas, pogoda, okoliczności i "Kompanija". Moja nalewka ma jeden mankament - "czuć ją malizną" !!!

Autor: Ola 99  godzina: 09:48
ad. Dolny Wiatr Pozdrawiam serdecznie Kolegę z kursu asystenckiego, widzę że interesujemy się nie tylko kynologią. Darz Bór.

Autor: wyzeł  godzina: 18:33
a ja dodaje jeszcze miód i konfiture z płatków dzikej roży.pychota.db

Autor: ajwa  godzina: 21:49
A sok z dzikiej róży ktoś robi? DB