![]() |
Niedziela
22.01.2006nr 022 (0175 ) ISSN 1734-6827 Przepisy kulinarne Temat: Dobra wiadomość!! Autor: WIARUS godzina: 09:17 Panowie! W odróżnieniu od jurka123 nie mam żadnych doświadczeń produkcyjnych a jedynie degustacyjne!! Zawierzyłem, głupi , słowu pisanemu w poważnej prasie bezkrytycznie je Wam przedstawiając i mam za swoje! Mea culpa!! Ale łącka dobra jest i basta a jak się ją naprawdę robi najlepiej wiedzą ci co to z dziada pradziada ..... Pozdrawiam i życzę wspaniałych wrażeń smakowych ! Nawet po nadużyciu - niezbyt wielkim - nie wystepuje zespół dnia wczorajszego! Autor: krogulec godzina: 09:41 no właśnie ... niedość że trzeba przepędzić to jeszcze wyleżakować musi. Na Słowacji , gdzie śliwowica to tradycja a niejednokrotnie domowy specyjał bo takowy mogą w odpowiednich ilościach destylowac w ogólnodostępnych destylarniach to jest często tajemnica z ojca na syna przekazywana . Pijałem takie po 10 lat i wiecej mające . Na wsiach z urodzeniem syna zakopuje się beczółke i na jego slub sie okopuje . Sliwowica jest wtedy gęsta , mocna i wyjatkowo aromatyczna ...... ech . A Łącka dobra , ino już podobno samych oryginałow jest z 5 a reszta to podróbki ... za momemnt to wszystko zacznie być jednym wielkim picem ...... oby tak nie było pozdrawiam Autor: kominek godzina: 10:49 AD WIARUS Co Ty za bzdury wypisujesz o sposobie produkcji śliwowicy. Sam jestem producentem aparatów do destylacji tego trunku. Mieszkam 20 km od Łącka i czasem tam poluję. A po polowaniu" czasem "jest jakaś degustacja.:-) Pozdrawiam Autor: kominek godzina: 16:17 WIARUS nie chciałem Cię urazić dlatego moj post był z uśmiechem bez cienia złośliwości. Pozdrawiam Autor: nonqsol godzina: 16:18 Wszystko "prasowe" zostało napisane tu (wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,3122020.html) Pozdrawiam! Autor: kominek godzina: 16:28 WIARUS bardzo Cię przepraszam, doczytałem się wreszcie w linku nonkusola ,że te bzdury to jakieś pismaki wymyśliły a Ty tylko nieświadomie przepisałeś. Jeszcze raz PRZEPRASZAM. Wczoraj rozmawiałem z właściwymi ludźmi i wiem oficjalnie, że śliwowicy nie wolno legalnie produkować i jeszcze długo nie będzie wolno a pismaki widocznie nieźle się nawalili że napisali takie bzdury. Pozdrawiam Autor: WIARUS godzina: 13:28 Kominek Przeczytaj wszystkie posty to nie będziesz zadawał pytań , na które odpowiedź już padła. Pozdrawiam. Darz Bor!!! Autor: WIARUS godzina: 16:36 kominek Nic sie takiego nie stało! Sam się ucieszyłem że być może ten szlachetny trunek stał się osiągalny choćby w jakichś przyzwoitszych sklepach. Ale skoro to lipa ( ta wiadomość ) to pozostaje mi za wprowadzenie smakoszy w błąd powiedzieć - SORRY ! I przestaję wierzyć wybiórczej gazecie! Niemniej szkoda że w tej sprawie nadal trzeba szukać dojść. Pozdrawiam. Darz Bór!!! Autor: WIARUS godzina: 17:08 Wobec tego co powyżej , w celu uzupełnienia wiedzy artykuł z 1999 roku Kultura na 70 procent. (www.nsik.com.pl/archiwum/31/a12.html) Pozdrawiam. Autor: Desperado godzina: 17:09 Jurek123 Doceniam Twoje doświadczenie i mam do niego szacunek ale z tym „kalwadosem” to chyba nie jest tak jak piszesz. Chyba że ta zmieniona pisownia jest celowa. A doświadczenia można nabrać nie tylko w gorzelni, ale we własnym garazu przy użyciu takiego urządzenia jak na zdjęciu. POZDR..... Autor: jurek123 godzina: 17:41 Ad Desperado W czasach kiedy miałem gorzelnie w przedsiębiorstwie nikt oczywiście żadnego kalwadosu nie produkował. W okresie dużego urodzaju jabłek i słabo rozwiniętego przemysłu zmuszano gorzelnie do produkcji surówki z jabłek.Ze 100kg jabłek wychodziło tego około 5l w przeliczeniu na spirytus 100%.Kierownicy gorzelń bronili się przed tym jak mogli bo w wyniku produkcji cała aparatura w gorzelni ulegała przyspieszonemu zużyciu [kwasy].Spirytus ten jednak skupowano odzielnie ,nie pozwalano przy produkcji dodawać melasy.Tak więc produkt był wysokiej jakości ,zapach miał piękny ,co dalej z nim robiono tego niestety nie wiem. Autor: Kłysz godzina: 18:51 O ile pamięć mi dopisuje, to w latach 70' można było zakupić Calvados w sklepie. Nazywał się on "Złota Jesień" i był niezwykle smakowitą wódeczką, zwłaszcza dla miłośników "Łuku triumfalnego", aczkolwiek nie należało z nią przesadzać, ponieważ potrafiła starsznie sponiewierać, a i zespół "day after" był raczej przyciężkawy. Czasami można było dostać, ale rzeczywiście rzadko ( teraz nazywało by się to serią limitowaną :-)), taką wyleżalą przez 3 lata wersję o nazwie "Złoty Ptak" ( a może ognisty ?), o to to było naprawdę smakowity calvadosik, na samo wspomnienie można się rozmarzyć. I to jest chyba odpowiedź na zadane przez Jurka123 pytanie co się działo z tym pędzonym z jabłuszek spirytem. A teraz smutek, calvadosu już sporo czasu nie widziałem, może zresztą to moja wina, bo niezbyt wytrwale szukam. Na szczęście można się już do woli raczyć destylatami śliwkowymi, takimi jak "Sliwa", "Monastyrka" czy 70% "Passover" Pozdrawiam owocowo - trzeźwiutki jak prosiątko Kłysz ( w pracy ) P.S. Tesknię za dobrą węgierską palinką, na wiśniach na ten przykład . . . . . Autor: krogulec godzina: 19:50 potwierdzam słowa Kłysza ... Calvados modny był w kręgach akademicko- uczelnianych w mieście z piernika za moich czasów .... wiało od niego trochę innym swiatem stąd moda ..... ale kace bywały okrutne a szczególnie jak się stosowało z modnymi wówczas polskimi "Gaouloise" czyli Ekstra Mocnymi bez filtra .... ach jakie to były piękne czasy .. a ile zdrowia było w nas !???? pozdrówki Autor: Alej..... godzina: 21:41 Że i ja Łacko mam zamiedzą to zabrałem, kiedys, śliwkę do znajomych w Bretanii (wszędzie zabieram :-)))). I co? ... Jak wyjeli, po niej, własny! calvados to mi oczy wywrócić chciało ... Ale na Angolach zrobiła, ostatnio, spodziewane wrażenie Pozdr..... Autor: ANDY godzina: 21:48 Alej, po tym kwasie z jabłek to mozna niestrawnosci dostac . Po smierdzielu ze sliwek co najwyżej wizji . Myslę ,że lepiej destylat zbozowy w postaci czystej wyborowej zastosować. Albo paroletnie nalewki na rodzimych owockach. DB Autor: Bocian godzina: 23:00 Dobry i popularny jak widać temat. DB |