![]() |
Wtorek
07.03.2006nr 066 (0219 ) ISSN 1734-6827 Przepisy kulinarne Temat: Wsteczniak............fuszer'em dzieli;) Autor: jurek123 godzina: 09:41 No tak .Gdy byłem dzieckiem ,a było to bardzo bardzo dawno moja matka czasem robiła takie danie.Jedliśmy to z siadłym mlekiem.Było to jakieś wyrażne odróżnienie od zwykłych kartofli z mlekiem zsiadłym. Nigdy nie słyszałem nazwy tej potrawy.Po prostu to się podawało najczęściej po świniobiciu gdy się przejadło mięso smażone podawane z chlebem chlebem.. Autor: KULWAP godzina: 13:38 I pomyśle, że na ścianie wschodniej nazywano to poprostu: "kartofle ze słoniną". Autor: dzikarz godzina: 20:01 No cóż ,co kraj to obyczaj. pozdr dzikarz dziadek Autor: Andrzej.1 godzina: 20:20 Na ścianie „zachodniej” to kartofle kraszone. Autor: wsteczniak godzina: 22:09 Kulwap - Twój geniusz semantyczny ( w czym, jak widać, wspiera Cię nasz Kolega z przeciwległej ściany) pozwala mi zrozumieć genezę nazw "zwis męski długi" i "ulicznica zwyczajna" z przywiązaną na sznurku instrukcją zamiatania. To, co napisaliście , tak pasują do opisywanego dania, jak np. cep do zestawu narzędzi serwisowych Fergusona. Podana przez Ciebie nazwa charakteryzuje potrawę z obranych, ugotowanych lecz nie odcedzanych kartofli, zalanych w głębokim talerzu, zesmażoną słoniną. Bez jakichkolwiek dodatków. Jeno sól z bryły kruszona. Tłuste oka wytopionego tłuszczu, łyżką można było ganiać po talerzu, jak jesienny wiatr gania liście po tafli sadzawki. W 1981 roku w lipiecu/sierpniu jadłem ostatnio tą potyrawę w Twoim ( a i moim ) landzie. Dokładnie w Sitańcu. Tam też degustowałem szynką z wielkanocnego wieprzka, która na gwożdziu, pod powałą na taką okazję czekała. W życiu tak wspaniałej szynki nie jadłem. Więcej o niej nie wspomnę, bo jeszcze zbrukasz ją jakąś złą nazwą. Możę, jak Narcyzowi patrzącemu w lusterko - tak i Tobie, w głbię barw swoich nalewek wpatrzonemu , gdzieś zatracił się smak tamtejszych dań prostych, codziennych, śpiesznie robionych pomiędzy zejściem z pola - a pójściem do obrządku. Te dania robił także żołnierz, partyzant, wędrowiec. A co do wspomnianych nalewek, też uważam, że można pod nie "i własne kamasze zjeść" - byle kompania była właściwa. p.s. na moje rozeznanie - kasza, kartofle, jak i pierogi "pryskane", kraszone są już na talerzu. Łyżką lub śmietaną przez jednozębną "kucharkę". Najlepszego - wsteczniak |