Środa
22.01.2014
nr 022 (3097 )
ISSN 1734-6827

Przepisy kulinarne



Temat: Czy rozlewacie już koledzy nalewki z nastawu roku 2013?

Autor: psubrat  godzina: 14:22
Rozlane: poziomkówka, śliwkówka, dwie różne czereśniówki, żenicha kresowa, żurawinówka. Zdegustowane, a jakże, wszystkie. Wnioski: 1. Poziomkówką (pierwszy raz robiłem) jestem trochę rozczarowany. Nie pierwszy raz się przekonuję, że smak owoców nie gwarantuje dobrej nalewki. Ale to truizm chyba. 2. Czereśniówki z kolei wyszły bardzo niezłe, a w myśl tego co pisałem wyżej, spodziewałem się gorszego wyniku (bo czereśnie dobre być, ale trochę wodniste) 3. Śliwkówka - jedna z moich ulubionych, od kiedy - tak jak to wyżej radzi kol. Led - zmniejszyłem cukier w stosunku do przepisu pierwotnego. 4. Żenicha - Boże, to też chcę pić w Niebie! 5. Żurawinówka - wiem, że musi odstać co najmniej paręnaście miesięcy, inaczej smakuje jak te podbarwiane wódki znanych firm Kompletnie nie wyszła mi mirabelkówka. Obdarowano mnie niezłym, swojskim surowcem (czerwona). Znalazłem na szybko tylko jeden przepis i tam było, że wycisnąć sok. No dobra, tak zrobiłem, ale to cholerstwo nie chce się sklarować. Stoi nastaw od jesieni i nic, klarownego jest może 2 cm na 5-litrowy słój. Nie da się ani przez gazę, ani szmatę, watę, o filtrach nie wspomnę. Szkoda, bo ta pulpa smak ma fajny, wyrazisty, kwaskawo-śliwkowy. Może ktoś z kolegów podpowie, czym można uratować ten eksperyment? A w sprawie zbyt szybkiego "ulatniania się" zlanych nalewek, nie mogąc się przez lata doczekać 4-, ba! nawet w pełni 3-letnich trunków, niektórych teraz robię duuuużo, ale przede wszystkim na bieżące potrzeby preparuję bardzo smaczną i zdrową cytrynówkę, którą można prawie od razu. Niby profanacja, ale jakieś wyjście z impasu to jest :-)

Autor: pięta  godzina: 16:41
Kolego psubrat czy byłbyś łaskaw napisać krótko co to jest ta żenicha ??? Z Ukrainą i wschodem niewiele mam wspólnego może/ genologicznie / wiec tak z wschodniego na nasze raczyłbyś przetłumaczyć i podać jakąś bardziej ludzką nazwę może być nawet nazwa łacińska rośliny łatwiej odszukam z góry dzięki DB

Autor: Mark - 2  godzina: 16:50
Żenicha - nalewka na owocach dzikiej róży. Popularna na kresach - szczególnie tam gdzie były panny na wydaniu. DB.

Autor: kedaT  godzina: 16:51
Wpisz sobie w "gole" - Żenicha kresowa- i wszystko jasne. Mirabelki czerwone nacinam nożem i zalewam spirytem 60% na ok 5-6 tygodni. Zlewam nalew i zasypuję owoce cukrem . Po wytworzeniu się syropu ł ączę z nalewem . Pyszne!!!! A dereń z tego sezonu rewelacja!!!!

Autor: Mark - 2  godzina: 17:06
psubrat Spróbuj po prostu odwirować - na wirówce np. takiej jak kiedyś odwirowywano mleko, lub o podobnej zasadzie działania. Powinno pomóc.

Autor: pięta  godzina: 17:15
W zasadzie wszystkie wyroby na śliwkach /niezależnie od odmiany i gatunku / źle się klarują wniosek stąd więc jeden trzeba się z tym pogodzić i nie kombinować z jakimiś tam ...wirówkami i degustować mętną /w tyłku się nie oprze koledzy byleby były stosowne % /. Za info o dzikiej róży zwanej ze wschodniego żenichą dzięki /też sobie nazwę wymyślili !!!/ no cóż na Górnym śląsku na mirabelki czerwone mówią ze swojska "srulki ' i wszyscy wiedzą o co biega DB

Autor: ricardo  godzina: 17:18
kedaT, gdzie nabyles spirytus 60?

Autor: kedaT  godzina: 17:43
Właściwie powinienem napisać mieszanina wodno -spirytusowa. Robię ją mieszając 631ml spirytusu 95% i 400ml wody przegotowanej . Korzystam z tabel zamieszczonych w książce " Domowy wyrób win". Robię w ten sposób wszystkie napitki łącznie z czystą 45%. Nigdy nie sprawdzam procentów żadnym alkoholomierzem bo i po co. Język i podniebienie prawdę powie . U mnie jest w sprzedaży spirytus nalewkowy , ale jeszcze nie kupowałem . Sposób , który podałem - mirabelki czerwone i żółte- powoduje że nie mam żadnego problemu z klarowaniem nalewu. No i oczywiście cierpliwości!!!!

Autor: psubrat  godzina: 21:01
Mark-2 w zasadzie napisał co to żenicha, ale sprecyzuję, skoro kol. pięta prosi. Żenicha - nazwa pochodzi od "żenić się", bo tradycyjnie robiły to panny na wydaniu. Naczynia z nalewką stawiano w oknie, żeby skusić swatów ew. kawalerów. Podane proporcje są na kilogram owoców dzikiej róży (Rosa canina zwana też szypszyną) lub róży pomarszczonej (Rosa rugosa). Umyte i wysuszone owoce nakłuć (ja szypszynę mocno nacinam) i zalać w naczyniu alkoholem. W oryginalnym przepisie piszą o spirytusie, ale ja nigdy nie używam czystego spirytu do nalewania, więc robię 75% wódkę i tym zalewam. Dodać dużą łyżkę suszonej mięty i łyżkę suszonego rumianku oraz parę goździków. Niech stoi w ciemnym, a żeby jej było dobrze, potrząsać naczyniem co parę dni. Po pięciu tygodniach zlać i wycisnąć przez szmatę lub gazę owoce (ja tym razem trzymałem 2 miesiące). Ugotować syrop z 2 szklanek wody i dwóch szklanek miodu (jasny, może być lipowy, rzepakowy, wczesny wielokwiat). Po ostudzeniu wlać do syropu pół litra wódki (polecam używać tylko rozrabianego spirytusu) i dolać nalew. Przefiltrować, do butelek i na 3 miesiące do dojrzewalni. Mimo miodu, filtruje się całkiem nieźle. Polecam żenichę, naprawde nie znam osoby, której by nie smakowała.

Autor: Alej.....  godzina: 21:08
To nie tak z tymi sliwkami. Taki dajmy na to dereń, to też śliwka, a przecież klaruje się świetnie. Tu kłopot spowodowało rozbicie mechniczne owoców. PS. Nalewy raczej się zlewa - nie rozlewa. Rozlewać byłoby szkoda.

Autor: psubrat  godzina: 21:22
No właśnie, ten przepis był do bani, albo ja nie pojąłem, co autor miał na myśli. Jak wycisnąć sok z mirabelek? Zrobiła się pulpa i tyle. Śliwkówkę z węgierek robię co rok, ale tam tylko kroję na pół owoce. Klaruje się wolno, ale idzie to, a co się przy tym człowiek (czyli ja) nadegustuje.... Następnym razem potraktuję mirabelki tak jak radzi kedaT.