Wtorek
10.07.2012
nr 192 (2536 )
ISSN 1734-6827

Przepisy kulinarne



Temat: nalewki, nalewki, nalewki....

Autor: młody wilk  godzina: 12:53
Krakres70 ma w pełni rację. Ja u progu swojej kariery nalewkarskiej popełniłem nalewkę z owoców dzikiej róży. Po jej zrobieniu i spróbowaniu załamałem się, że tyle pracy, a efekt szkoda gadać. Wstyd tu kogoś poczęstować. Nalewka wylądowała gdzieś na koniec półki. Po kilkunastu miesiącach podczas wizyty żony koleżanki i prośbie o poczęstowanie ich jakąś naleweczką - pomyślałem sobie jest okazja do upłynnienia mojej dzikiej róży. Jako gospodarz również i sobie mały kieliszeczek nalałem. Uwierzcie efekt był szokujący - istna ambrozja. Szybciutko zamieniłam butelki, a moja niedobra dzika róża skoczyła w rankingu na podium. Jak to mówią znawcy nalewka jak wino im starsza tym lepsza. Tak więc czasem warto o nalewce zapomnieć na jakiś czas. Życzę cierpliwości. Darz Bór

Autor: jurek123  godzina: 13:34
Bardzo ciekawy przypadek miałem z prasowanymi daktylami.Leżały w domu dwie paczki i nie wiadomo co z nimi zrobić .Postanowiłem zalać spirytusem takim prawie na gotowo to jest jakieś 60%.Po okresie kilku miesięcy zrobiła się mętna mieszanina nie nadająca się do picia .Było tego coś ze trzy litry.Odstawiłem na półkę w piwnicy i zapomniałem .Gdzieś tak po trzech latach jak robiłem porządki zobaczyłem ten słój .Oczywiście nie pamiętałem co w nim może być.Po skosztowaniu długo z żoną zastanawialiśmy się na czym jest to zalane .Dopiero żonie przyszło na myśl że to daktylówka .Była to klarowna ,mocna i niesamowicie smakowita nalewka.Czyli kwestia czasu a nalewka dopiero zyskuje na smaku. Pozdrawiam