Czwartek
14.12.2006
nr 348 (0501 )
ISSN 1734-6827

Przepisy kulinarne



Temat: KARPIK WANDECZKI

Autor: Janusz2  godzina: 08:04
Ad. Wsteczniak Z opowiesci dziadka wiem, że solone z beczki to się śledzie jadało, a sól otrzepywało o cholewę a nie o obcas. Taranka to napewno nie była, bo taranka to suszona rybka. Co do "sielotki" to się nie wypowiadam, bo jedyną jaką znałem to była "sielotka Malysia" :) A może to ta serwująca była "sielotka Malysia"? Pozdrawiam Janusz

Autor: Alej.....  godzina: 08:51
He, he , o tych, z beczki, śledziach i ja słyszeć słyszałem. Nie sądzę jednak, zeby kto takiego na sucho prógował ... Pewnie Wsteczniak w cholewę notorycznie nie trafiawszy o obcas zahaczać musiał ... a tak bywał przy tem ... "przeczęstowany" że mu się karpikiem wydawać musiały ... On (wiem skądinąd) zawsze lubił duuużżżżooo ...

Autor: Janusz2  godzina: 09:24
Może te matiasy takie wielkie były, że i za karpia mogły być wzięte. A jak jeszcze widać je było podwójnie, to moze i ilość w wielkość tak "dialektycznie" przeszła :) Pozdrawiam Janusz

Autor: Rakrzes  godzina: 10:47
W sumie nieważny gatunek, ważne że smakowało. :)))). Ale jak już przy rybach jesteśmy... Taka sieja uwędzona.... niebo w gębie :) Pozdrowienia i DB Rakrzes P.s. a przepis na karpia przepyszny, z tym że ja niestety uznaję tylko ryby panierowane w tartej bułce (coż, takie wychowanie :) )

Autor: wsteczniak  godzina: 18:20
Alej - jakbyś przy tym trafianiu w cholewę był ...... A, k wyjaśnieniu - skoro były "pczoły kak husi" to czemu sielotki jak karpie być nie mogły ? Co do "duuużżżooo" - jak chciałem mało, to i tak mi się zrobiło dużo ....... ale gradusów w tej z węgierek. Mnie - nie przeszkadza, ale nie jestem biegły w niesieniu pierwszej pomocy w intubacji ani tracheotomii. Jest na to jakaś rada smaku nie naruszająca ? Kominka nie pytam, bo On poniżej "tony śliwek na potrzeby własne" - dyskusji nie podejmuje. Mnie zaledwie z ok. 20 kg. śliweczek nakapało.

Autor: wsteczniak  godzina: 18:44
Janusz'u drugi - dobrze Ci dziadek prawił. Wszak śledz po naszemu, to sielotka po ichniemu. A taranka, to taki gatunek ryby rzek Syberii. Jak się je do spożycia przygotowuje, przed świetami pisał nie będę, bo żadnej ryby przez kwartał byś nie ruszył. Gdy już była sprawiona, posiadała tę zaletę, że mogła być noszona nawewt za cholewą. Jedzenia z niej niewiele, ale roboty przy dostawaniu się do "mięsa" - multum. To cały rytuał ustanowiony wyłącznie do picia przy tym piwa. Jest na ten temat nawet zabawna opowiastka pod pytaniem "co to jest ekstaza ?", ale tylko na wyłączne życzenie opowiem, bo mnie Kulwap skrzyczy, że w Jego temacie to prowokuję. A może On sam opowie, bo wykluczam to, że tego nie zna. Rakrzes - wystraszyłem się, bo myślałem, że właśnie spróbowałeś mojej, ze śliweczek i trzeba Cię szybko na tej skałce intubować. Pozdrawiam - wsteczniak

Autor: Rakrzes  godzina: 22:27
ad Wsteczniak Tak wyglądał efekt działania szwedzkiego samogonu ;))) DB Rakrzes P.s. ale Twoja z węgierek murowanie wyborna... A i pewnie "czerep rubaszny" na drugi dzień spokoju więcej by zażył. No i witaminy przede wszystkim ma