Środa
16.11.2005
nr 108 (0108 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Kompetencje prowadzącego polowanie.

Autor: Zbigniew13  godzina: 11:37
Sceptyk . Broń nas Boże przed obrońcami deokracji i wolności z dyktatorami poradzimy sobie sami . Nie myl demokracji z anarchiom. Kolejne posty po ostatnim moim potwierdzają , że mam rację.

Autor: ANDY  godzina: 11:45
PiotrL, dzięki , ad meritum - nie pisałem o tym bowiem wydaje mi się to zbędne , to tak jakby zapytać dobrego znajomego - jak się nazywasz. Co innego sprawdzenie po pędzeniu czy broń jest rozładowana - choć to też w sferze właściwych nawyków bym umieścił , ale pozwolenie - nonsens .Kto jak kto , ale zarząd winien wiedzieć z kim ma do czynienia. Pozdrawiam

Autor: Sceptyk  godzina: 15:31
Zbigniewie13, działasz inspirująco,bo znowu przypomniałem sobie myśl Marka Twaina "Trzeba poznać fakty zanim sie je przekręci".

Autor: ajwa  godzina: 16:22
Koledzy kwit jeszcze nikomu nie zaszkodził.Umowa użyczenia broni na gębę skończyć się może poważnymi konsekwencjami dla użyczającego.Broń jest szczególnie niebezpiecznym narzędziem i jako taka powinna być zawsze traktowana.Na gębę to możemy pożyczyć sąsiadowi młotek. DB.

Autor: Sceptyk  godzina: 21:38
ajwa, nikt rozsądnego postępowania nie powinien negować,tym bardziej że wynika ono niestety z niedobrych doświadczen jakie dotknęły myśliwych posiadających broń użyczoną "na gębę ".Osobiście też uważam,podobnie jak PiotrL,ANDY,Ty również oraz inni koledzy,że "codzienność"skłania nas do stosowania umowy pisemnej.Słusznie prawił "w tym temacie" Mareczek. Prawo dopuszcza jednak dwie formy użyczenia.Szacunek dla niego ,jak również bezwzględnie konieczny szacunek "władzy" dla obywatela,którego w praworządnym państwie nie można traktować jak potencjalnego przestępcę,wymaga by obie formy były traktowane jednakowo. Postępując inaczej,czapkując "panu władzy"tak jak bywało dawniej,a i teraz niestety się zdarza ,godząc się na poniżające traktowanie,jadąc 400 km by "dokumentować"podejrzliwemu urzędnikowi,ze postąpiliśmy zgodnie Z PRAWEM(post Wojnicza),a to on winien do nas przyjechać z bronią i przeprosinami (wielu osobom coś takiego po prostu się "we łbie "nie mieści)itp.itd., nigdy nie spowodujemy ,ze będziemy darzeni szacunkiem.Jak mają nas inni szanować,jeśli sami siebie nie szanujemy? A zatem z wygodnictwa,z przezorności-zgodnie z zasadą "strzeżonego Pan Bóg strzeże" postępujemy niejednokrotnie tak jak nas życie i doświadczenie nauczyło.Może czasem odczuwamy niesmak. Do porządku jednak przywołał nas PiotrL postem z 15-11-06 22:06,wskazując,że dyskusja wywołana przez witmę nie dotyczy formy użyczenia broni,ale pytania "czy prowadzący może......Całkowicie zgadzam się z Jego odpowiedzią (także z jej kosmetycznączęścią:-)). Od siebie dodatkowo przypomnę trawestując Janeczka Kobuszewskiego(też myśliwego) i słynne-"panie,pan to mnie sprawdzać możesz......." Bardzo elegancko odpowiedż na pytanie witmy ujął amir. P.S.Dla mnie jawiłeś się dotąd na forum jako nonkonformista. A jak ten młotek zostanie wykorzystany przez sąsiada szczególnie niebezpiecznie i będzie narzędziem..........to i na okolicznośc jego użyczenia może warto mieć umowę "na piśmie":-)) DB