Poniedziałek
01.09.2008
nr 245 (1128 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: szacowanie bez koła łowieckiego

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 10:34
Koledzy, a co powiecie na fakt z życia wzięty sprzed kilku dni : - otóż do przedstawiciela koła w sprawach odszkodowań zgłosił się rolnik z pisemnym żądaniem wypłaty odszkodowania za 40% zniszczonej uprawy kukurydzy o pow. 1,2 ha. Kolega przyjmujący zgłoszenia spokojnie wytłumaczył mu, że jeśli zgłasza szkodę to zgłoszenie zarejestruje i niezwłocznie zostaną dokonane oględziny i wyszacowana szkoda. Rolnik po malej awanturce zabrał pismo i zagroził, że weźmie "sprawę w swoje ręce. Następnego dnia powiadomiono go telefonicznie, że pomimo braku formalnego zgłoszenia - szkoda zostanie wyceniona, termin wyznaczono za dwa dni o określonej godzinie. Komisja z koła zjawia się punktualnie i zastaje całą uprawę skoszoną ! Czy w takim wypadku istnieje możliwość skutecznego dochodzenia roszczeń z KC? Bo rolnik tak chce? Bo sam wyszacował? Prawo łowieckie nie stawia interesu jedynie koła ale stwarza możliwość rozstrzygnięć albo polubownie albo na drodze sądowej i tak rozumiem zapisy w art 46. i 47 . Oczywiście rolnik ma prawo złożenia pozwu ale na złożeniu się pewnie sprawa skończy. Piotr Waślicki

Autor: jurek123  godzina: 10:44
Kolego Piotr Waślicki .Chciałbym mieć taką sytuację na codzień że przyjeżdżam wyszacować w terminie uprawę a tu wszystko skoszone. Protokół bym napisał tak jak uprawę zastałem i poporosił rolnika o podpis .Następnie wiadomo napisał bym że odmówił złożenia podpisu i spokojnie czekał co bedzie dalej. Nie widzę by nerwowy gość cokolwiek uzyskał. Pozdrawiam

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 12:18
jurek123, jaki protokół? Szkoda nie była zgłoszona. To, że komisja przyjechała, zrobiła to z dobrej woli a nie obowiązku ale skoro chłopina nie wytrzymał, to nawet najlepsze chęci nie pomogą. Brak podstaw do wypłaty, bo przyjęcie oświadczenia rolnika o wielkości szkody to jeszcze nie dowód. Szacowanie miało się odbyć na podstawie domniemania o szkodzie skoro żądanie wypłaty się pojawiło. Przypominam, że pismo, które zabrał było żądaniem zapłaty na podstawie własnego szacunku a nie zgłoszeniem szkody. Nawet nie chciał go zostawić, tylko żądał podpisu na nim potwierdzającego wielkość szkody! Piotr Waślicki

Autor: R.D.  godzina: 12:36
Gdyby nawet przyjąć wyłacznie drogę cywilną, to będzie miał wyjątkowo trudne zadanie abu szkodę wykazać, czyli udowodnić, że po pierwsze była a po drugie, że wyrządziłą ją zwierzyna. Ponadto, jeśli nawet by to wykazał, to jak wykarze wysokość tej szkody? Uważam, ze koło powinno go już ignorować i ewentualnie złozyć odpowiedź na pozew z podniesieniem ww kwestii.

Autor: jurek123  godzina: 13:22
Kolego Piotrze Waślicki .Ja to rozumiem ale w przypadku skierowania sprawy do sądu sąd jako niezawisły wcale nie musi podzielić naszych uwag. Szkoda była zapłacić się powinno a kwestia sposobu zgłaszania wcale nie musi stanowić przeciwko rolnikowi.Miałem przed laty jedyny jak dotąd przypadek zgłoszenia sprawy do sądu. Leśniczy miał szkodę w pszenicy nota bene w deputacie leśnym. Zgłosił kiedy będzie zbierał i jak ja przyjechałem dzień wcześniej wyszacować było po zbiorze.Dowiedziałem sie tylko że byli jacyś świadkowie z leśniczym i spisali protokół. Coś mnie tknęło i po tym zbiorze na ściernisku dokonałem szacowania.Wyliczyłem wszystkie place i placyki jako powierzchnię zniszczenia i wyobraż sobie moją benedyktyńską pracę policzyłem na dwu kawałkach 1 merowych tzn metrów kwadratowych wszystkie żdżbła które moim zdaniem wydały kłosy.Następnie wyszacowałem średni plon. To wszystko miałem przygotowane na wszelki wypadek. W sądzie leśnik żądał niebotycznego odszkodowania i sędzia -kobieta zaraz na pierwszej rozprawie w tempie ekspresowym był zgodna mu to przyznać. Zaskoczyłem ich wszystkich tym eksperckim wyliczeniem i sprawę odroczono. Na następnej leśnik wstał powiedział że zgadza się na moje wyliczenia i prosi by kosztami sądowymi nie obciążać go bo mało zarabia..No i skończyło się. Kosztowało to nas dwu kolegów z zarządu dwa razy pojechać na sprawę czyli w sumie 500km samochodem.Dlatego na te sprawy nalezy się zabezpieczać bardziej niż by to wynikało z zarządzenia ministra. Pozdrawiam

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 16:04
Jurku, należy zgodzić się z R.D., że wątpliwym jest wykazanie, że: - szkoda rzeczywiście była , - wyrządziła ją zwierzyna, - jaka była rzeczywista jej wartość? Wątpię czy jakikolwiek sąd zechce podjąć się rozstrzygnięcia wobec braku dowodów. ad R.D. Koło zignorowało sprawę od momentu zbioru z przyczyn jak wykazałeś. Piotr Waślicki