Środa
09.12.2009
nr 343 (1592 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Do Opcji 0

Autor: Artur123  godzina: 01:14
Z wielkim zaciekawieniem przeczytałem przemyślenia redaktora Piotra Gawlickiego. Nie mam powodów twierdzić, że jest zazwyczaj inaczej, niż on opisuje. Oczywiście teraz z niecierpliwością będę czekał na jego propozycje zmian zasad wyborczych w PZŁ. Wierzę głęboko, że będą bardzo interesujące. Problem w tym, że moim skromnym zdaniem ... nikt ich nie przyjmie do realizacji, jeżeli zmiany nie zostaną zainicjowane na dole - w samych już kołach łowieckich. Ci u góry nigdy na to dobrowolnie nie wyrażą zgody. Potrzebna jest zmiana mentalności szeregowych członków PZŁ, niezbędny jest zryw, bunt, a może nawet coś w postaci ... – przepraszam za porównanie – powstania. Czy to jest możliwe? Chciałbym w to wierzyć, ale trudno mi. Raczej nie. Tak samo, jak to, że nikt w PZŁ nigdy dobrowolnie nie zgodzi się na takie zmiany systemu wyborczego, jakie zaproponuje Piotr, a biorę je w ciemno. Może alternatywą dla takiego chyba nierealnego rozwoju sytuacji (bunt na dole) byłaby gruntowna zmiana zapisów ustawy Prawo łowieckie, a zwłaszcza tych zapisów, które dotyczą rozdziału szóstego, traktującego o PZŁ. Niestety bardzo ogólnie i w sposób dający wieczne życie przy korycie prominentnym działaczom Zrzeszenia. Tam chyba leży główne źródło całego zła - w art. 32 i 32a. Tam należy poczynić gruntowne zmiany, a potem marzyć o wdrożeniu innego systemu wyborczego w PZŁ. Inaczej, Piotrze, będziesz walił głową w mur systematycznie co 5 lat, aż Ci ta głowa pęknie.

Autor: jurek123  godzina: 09:47
To co napisał Piotr Gawlicki jest wynikiem jego przemyśleń opartych na doświadczeniu własnym. Moje odczucia są identyczne a to dlatego że uczestniczę we wszystkich Zjazdach Okręgowych od kilkudziesięciu lat. Co jest w tym wszystkim jeszcze ciekawego to to że 2/3 kandydydatów do nowych władz jest przygotowana wcześniej i odczytywana przez przewodniczącego komisji wnioskowej.Są to zazwyczaj ludzie dobrze znani w społeczności małych Okręgów. Do tej listy zgłasza się 1/3 z sali.Odbywa się to najczęściej na zasadzi ,ja zgłaszam ciebie ,ty zgłaszasz mnie co daje się zauważyć bo zazwyczaj tacy kandydaci siedzą obok siebie. Samo głosowanie to już mały pikuś i rzadko a chyba jedynie w drodze wyjątku ktoś podany z sali się tam prześlizgnie.Ustawić wybory by tak zagrało jak sobie tego życzy grupa sprawująca władzę to wielki kunszt osiągnięty w PZŁ.Potwierdzam też że bardzo rzadko uczestnicy spoza ścisłego grona znają się. Jeśli było się kilka razy na zjeżdzie w tym samym Okręgu mozna z grubsza się zorjentować kto jest kim. Brakuje czegoś takiego jak prezentacja kandydata choćby przez samego siebie. Zgłoszony kandydat jest zapytywany jedynie czy wyraża zgodę na kandydowanie. Nie spotkałem się nigdy by się nie zgodził. Zjazd jest ograniczony czasowo i po przemówieniach wierchuszki większość kandydatów chce jak najszybciej pojechać do domów .Niektórzy nawet rezygnują z darmowego obiadu.Ten system działa od lat niezmiennie i bardzo sprawnie. Pozdrawiam

Autor: Stanisław Pawluk  godzina: 10:04
Cholera! Jak mnie chciano wybrac "kandydatem" to nie wyraziłem zgody. A tu tyle można się było nauczyc i zobaczyć!

Autor: Jerzy 030  godzina: 15:39
Niestety ale Pan Gawlicki ma racje. W okresie (najwiekrzego rozkwitu) naszego Kraju, a byly to lata 70-te zostalem wybrany w zakladzie w ktorym wtedy pracowalem, na funkcje przedstawiciela Zwiazku Zawodowego. Jako jedyny pezpartyjny, nikt nie mial na mnie zadnego wplywu i nie pisano mi referatow do moich wystapien. Zawsze wyrazalem sie w imieniu Zalogi i w sposob bezposredni wywalalem to co zaloga miala na watrobie. Za kazdym razem takie wystapienie wywolywalo ogromne zamieszanie i bardzo czesto doprowadzalo do zmiany porzadku obrad. Co prawda nie mialo to wiekrzego wplywu na colokrztalt pracy Zwiazku w skali regionu nie mowiac juz o Kraju, ale w innych zakladach zaczeto pokatnie szeptac ze w jakims tam Zakladzie Zaloga wywalczyla to co chciala. Po moim wyjezdzie z Kraju nowy przewodniczacy Zwiazku kontynuowal dalej to co ja zapoczatkowalem az do lat 80-tych. Dlaczego o tym pisze, pisze dlatego zeby pokazac, ze wystarczy chciec i miec ta odwage, aby w sposob jasny i klarowny wywalic (jajoglowym) w oczy, a nie tutaj na Forum to co nas najbardziej boli. Tak jak juz moi poprzednicy na tym forum slusznie podkreslili ze jest to beton, ale beton do skruszenia. Nie dac sie tylko zastraszyc, gdy sie odezwie tylko jeden, nazwa to szczekaniem, ale juz przy pieciu glosach przeciwnych beda sie zastanawiac, a przy dwudziestu zwolaja nadzwyczajny zjazd PZL po nazwa ( jakich dokonac zmian aby przywrocic spokuj ). Niesprawdzeni i nieudolni powinni odejsc. Jednego mozemy byc spokojni. Nie wysla przeciw nam ani Policji ani tez Zomo i nocnych aresztowan tez nie bedzie. Trzeba tylko konsekwentnie i merytorycznie domagac sie swego. Pytanie tylko czy znajda sie chetni i uczciwi, bo jak wiadomo ze spelnieniem tego ostatniego zyczenia moga byc problemy. D.B.