Środa
17.08.2005
nr 017 (0017 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Myszołowy  (NOWY TEMAT)

Autor: jurek123  godzina: 11:28
Wczoraj znudzony bezczynnością w domu postanowiłem wyjechać w teren by rozejrzeć się za ewentualnym koziołkiem.Wyjechałem właściwie bez przekonania z postanowieniem że strzelał nie będę.Obwód typowo polny duże po PGRowskie pola no więc wjechałem drogą wyrobioną przez kombajn.Na skraju około 40 ha nie skoszonej pszenicy poderwały się w odległości około 30m dwa myszołowy i zaczęły systematycznie na niewielkiej wysokości przeczesywać pszenicę.Gdy popatrzyłem przez lornetkę to okazało się że 500m dalej to samo robią inne dwa myszołowy.Nie było to żadne krązenie przypadkowe .te drugie dwa ustawiły się w locie naprzeciw siebie i przeczesywały z wielką dokładnością mijając się w połowie szerokości pola Widziałem wspópracujące ze sobą psy ale ptaki po raz pierwszy.Przy takiej penetracji nic żywego nie ma prawa pozostać na polu.A swoją drogą dwa myszołowy na 40ha to o czymś mówi.

Autor: Rzecznik Prasowy  godzina: 11:48
Jurku- ja nad lasem kilkuhektarowym widizałem 2 pary tych ptaków, w moich okolicach jeste ich mnóstwo! Nie było wyjazdy w pola czy las gdzie bym chociaż 1 pary nie widział. Każdy sam niech sobie odpowie czy t dobrze...... pozdrawiam filip

Autor: Jenot  godzina: 12:20
Ad jurek 123 Nie mogę już słuchać tego ciągłego pisku młodych myszołowów lub jastrzębi który ciągle ostatnio słychać na polami wioski w której mieszkam. Siedząc na ambonie, lub spacerując czy też jeżdżąc konno po lesie i polach, zastanawiam się jak te szaraki, które udaje mi się czasami spotkać, przeżyły. Jest tych skrzydlatych drapieżców zbyt wiele i to nie jest dobre......... : ( Pozdrawiam DB

Autor: Desperado.  godzina: 12:48
Ptaków drapieżnych i tak jest u nas o wiele wiele mniej niż na przykład w południowych Niemczech. I o wiele wiele więcej jest też tam zajęcy. Mało powiedziane. Jest ich od groma. Zainteresowanym którzy chcieliby się przekonać na własne oczy mogę dać namiary. Miło patrzeć, a i te latające drapieżniki jakoś tak nie straszą i nie wzbudzają negatywnych odczuć.

Autor: r. andrzej  godzina: 13:07
Desperado daj se spokoj.Glowa muru nie przebijesz.Zwlaszcza betonowego.Takimi przykladami tez. Przeciez kazdy buc w zielonym kapelusikiem z piorkiem juz mlekiem matki ssie nauki o tych ze szponami i zakrzywionymi dziobami. Niech se przynajmniej pomarza o takiej gadzinie wiszacej na trokach...... pozdrawiam ra

Autor: jurek123  godzina: 13:19
Drogi r.andrzeju Ja myszołowa jeszcze w życiu nie strzeliłem bo odkąd pamiętam zawsze był pod ochroną co innego z jastrzębiem gołębiarzem.Nikogo nie namawiam do strzelania ,tylko pokazuję problem Na drobne ptactwo też od lat nie poluję bo zostało zjedzone przez te ostatnie wymienione na wstępie.A bucem to ty jesteś ,nie wiem czy w kapeluszu czy nie to bez znaczenia jeśli ktoś taki jak ty tak rozumie problem

Autor: r. andrzej  godzina: 14:10
Tak, drogi jurku123, naleze do grona okreslanego przez niektorych jako buce w zielonych kapeluszach z piorkami ( chociaz owego nakrycia glowy nie posiadam - miedzy nami mowiac - nie cierpie, ale to kwestia gustu...). Odebralem Twoj post jako typowy przyklad alergii na tle owych szponiastych, z zakrzywionymi dziobami. Tez poluje w regionie zdominowanym przez rolnictwo wielkoobszarowe i zdarza mi sie widywac nieraz po kilkanascie skrzydlatych drapieznikow nad scierniskami - od myszolowa poprzez kanie, blotniaki, itp. po sporadyczne odwiedziny bielika. Wolno mi strzelac do wron siwych i srok. Ale po co ?. Nie czarujmy sie - w tym krajobrazie i w tych warunkach nie dojdzie do wzrostu stanow drobnej do poziomu z lat kiedy jeszcze "chodzilem w nagance" - nawet gdyby - co zreszta napewno nie jest zamiarem chetnych do postrzelania do skrzydlatych drapieznikow - wytepic je do cna.... Zastapia je inne. Nie mam po prostu zludzen. Nie wiem czy przybedzie drobnej jak sie zacznie tepic te ze szponami. Wiem za to, ze przybedzie krytykow mojej - tez bylo nie bylo, buca w tym zielonym... - pasji. Kwestia podejscia. pozdrawiam ra PS dawno, dawno temu, kiedy golebiarza & co wolno bylo...mialem do czynienia z preparatorem, sam zreszta tez probowalem sie w tej sztuce.....oj roznosci sie widywalo - dostarczane tez przez - powiedzmy - tych ktorym bylo wolno. O ile sobie dobrze przypominam to pomylek bylo sporo.....wlacznie z zenujacymi sytuacjami, kiedy strzelec sam nie wiedzial, co to za ptaszek..... Duzo sie zmienilo od tych czasow ?

Autor: nonqsol  godzina: 14:11
Ja też uważam, że drapieżców jest za wiele (nie zapominajmy przy okazji o wronach i krukach). Nie strzelałem jeszcze do tych ptaków. Kapelusika zielonego nie posiadam w ogóle, Tym bardziej -z piórkiem. Ale dla komfortu psychicznego r.andrzeja mogę być nawet bucem. A z drugiej strony skąd u takiego miłośnika drapieżców tak uwłaczające określenie rzeczonych? Zdrówka Koledze życzę! Innych - tradycyjnie - pozdrawiam!

Autor: Rafał Witkowski  godzina: 14:20
ad.Jerzy123 - nie zgadzam się z poglądami gloszonymi przez Ciebie. Czasy się zmieniły. Dzisiaj nie gospodarka łowiecka jest na pierwszym miejscu tylko naturalność łowisk. Każde ma swoja naturalną pojemność i musimy się z tym zgodzić. Takie samo prawo do życia ma golebiarz, myszołów jak i sarna czy daniel. Ostatnio widziałem u siebie 4 orły bielliki. Piekny widok DB

Autor: ANDY  godzina: 14:31
Ad.Rafał Witkowski, właśnie o to chodzi , tyle ,że wielu się trudno z tym pogodzić iż są inne stwory niż te w spisie zwierzyny łownej . I jeszcze zapominają o tym ,że na pewno nie dojdzie już nigdy do sytuacji wydania zezwoleń na odstrzał drapieżników skrzydlatych - pomijam fakt zupełnego braku przygotowania do rozpoznania - dla większości myśliwych . No jescze wronę siwą od gawrona jak cię mogę , ale kruk i gawron dla wielu , to już za trudne. Pozdrawiam

Autor: Olaff22 (Paweł Konopacki)  godzina: 15:40
Ad jurek 123: Ma do Ciebie pytania : Podam Ci przyklad trzech zabiegow, dzieki ktorym - teoretycznie - mozliwe jest podniesienie stanu zwierzyny drobnej w lowisku: Zabieg nr 1. - podjecie aktywnego tepienia tzw. szkodnikow lowieckich, zwlaszcza lisow, ptakow drapieznych i krukowatych. Zabieg nr 2 - czasowe (kilka do kilkanascie lat) zawieszenie polowan w lowisku na zwierzyne drobna, zwlaszcza zajace, kuropatwy Zabieg nr 3 - czasowe (kilka do kilkunastu lat) zawieszenie polowan na zwierzyne drobna przy jednoczesnym aktywnym tepieniu szkodnikow lowieckich, I teraz pytanie:1: ktory, z podanych powyzej trzech zabiegow - Twoim zdaniem - przyniesie najlepsze rezultaty? pytanie 2: ktory zabieg zastosowaliscie, lub zamierzacie zastosowac w swoim lowisku? pytanie 3: ktore miesce na liscie przynoszacych najwieksze straty lowieckie szkodnikow zajmuja ptaki drapiezne i ptaki krukowate? (Odpowiedz prosze oprzec na jakichs danych mozliwych do zweryfikowania) pytania 4: czy uzasadnionym wydaje Ci sie rozroznienie miedzy szkodnikami lowieckimi a zwierzetami stanowiacymi konkurencje mysliwego? PS: w USA nie bawia sie w jakies subtelnosci i roznica miedzy myszolowem a jastrzebiem praktycznie nie istnieje. Wszystko nosi nazwe Hawk. Zarowno Red Tailed Hawk czyli myszlow ostrosterny (Buteo jamaiciensis) jak i Sharp schinned Hawk czyli Krogulec ziemny (Accipiter striatus). Wszystko to jastrzab. USA to raj dla bucow z piorkiem :-))))))

Autor: jurek123  godzina: 15:45
No i stało się Nie wiem w jaki sposób niektórzy koledzy dorobili mi poglądy i się z nimi nie zgadzają skoro ja żadnych poglądów nie wygłosiłem poza wątpliwościa czy jest normalnym zjawiskiem by na tak mały obszarze polowało tyle myszołowów.Natomiast chciałem pokazać jak zmienia się technika polowania i współpracy myszołowów które jak dwa dobrze wyszkolone psy myśliwskie współpracują z sobą przeczesując metr po metrze pole.W okresie polowań na gołębiarze to ja też takie kwiatki widziałem ,że każdy jastrząb był gołębiarzem tylko mniejszym lub większym.Ba spotkałem się nawet z takim stwierdzeniem myśliwego po zabiciu łabędzia że to ptok a do ptoków wolno strzelać /autentyczne/sprawa zakończyła się usunięciem z PZL.Pisać o problemie szponiastych jak wyraziłsię jeden z kolegów nie musi oznaczać krwiożerczych zapędów piszącego,ale głupi krzyk o bucach jest brakiem poglądów w tej sprawie poza jadynym nie nie wolno poruszać bo poglądy się zmieniły od tamtych czasów,od jakich pytam i od kiedy to nie mogę wyrażać swoich spostrzeżeń bo o poglądach mowy nie było.Spokojnie koledzy.

Autor: Desperado.  godzina: 18:17
Nie ma się co obrażać, nie ma co wzajemnie się obwiniać, i nie ma co w degradacji zwierzyny drobnej szukać kozła ofiarnego w postaci zwierząt które zawsze były stałym elementem przyrody. Fakt że lis swym pogłowiem wybuchł, ale dzieje się tak po załamaniu i to drastycznym pogłowia zwierzyny drobnej, a dzieje się tak sukcesywnie od wielu lat. Trzeźwo trzeba spojrzeć na to co się dzieje dookoła. Wydaje mi się że gro myśliwych zapomina o ekologicznych uwarunkowaniach tego wszystkiego co się dzieje w przyrodzie, a drapieżniki traktuje jako konkurencję i jedyny powód niemożności polowania na niektóre gatunki zwierzyny. Nie tędy droga. Świat się zmienia, zmieniają się biotopy co jest najistotniejsze w tym temacie. I dopóki nie nastąpi zatrzymanie tego procesu co chyba jest niemożliwe, pozostaje pogodzić się z tym stanem rzeczy. Jedynym i tylko jedynym winnym tego że kuropatwa i zając zanika jest, fakt zapuszczenia pól uprawnych. Połacie ugorów, ich zarastanie w terenach przyległych do lasów sprzyja ale zwierzętom które takie tereny lubują. A są nimi lisy, jenoty itp. Jeśliby robić wyszczególnienie tego co szkodzi drobnicy to ja osobiście widzę to tak: 1 - degradacja agrokultury 2 - psy, koty, kłusownicy 3 - naturalne drapieżnictwo 4 - choroby Mechanizacja, chemizacja to temat przereklamowany, którego nie biorę nawet pod uwagę.

Autor: hunter ( BT)  godzina: 19:32
Zastanawiamy się wszyscy dlaczego nie ma zwierzyny drobnej. Mówimy ,że to przez lisy , wałęsające się psy , kruki , myszołowy , a nawet bociany(zadziąbia małego zająca) zgadzam się z tym ,ale jeszcze zapominamy o człowieku , który przez chemizacje upraw zmniejszył stan zwierzyny drobnej. Np młode kuropatwy do 3 dnia żywią się mrówkami, a przez chemizacje upraw mrówek jest bardzo mało . Pamiętam jak z ojcem kilkanaście lat temu jeździłem na kuropatwy, połowa upraw to ziemniaki , buraki a teraz , same kukurydze, troche pszenicy , jęczmienia i żyta. Gdzie te kuropatwy mają być??? Pozdrawiam DB

Autor: jurek123  godzina: 20:17
Ad hunter(BT) Lęgi kuropatw to zboża ,a właściwie skraje zbóż trawy jak wyżej i miedze.W zbożach uprawa intensywna i opryski robią swoje.Młode kuropatwy odżywiały się głównie pluskwiakami w ziemniakach,a opryski ziemniaków to następny etap eliminacji.To tyle jeśli chodzi o kuropatwy do jesieni.No a zima kiedy stadkami siedzą jak na patelni na śniegu to następny popis dla lisów i skrzydlatychDawniej liczne stogi ,stertki ze zbożem na polach gwarantowały wyżywienie i ukrycie.Obecnie sprzęt kombajnami i brak osłon na polach to następny czynnik do eliminacji.Kuropatwy już się nie da odbudować ,oprócz zwiększonej presji drapieżników wykończyła je nowoczesna technologia uprawy.W latach wysokiego pogłowia kuropatw gdy w dużym łanie ziemniaków różne odmiany odzielałem pasami kukurydzy o szerokości 8m to na jesieni przy polowaniu wsztstkie kuropatwy z całego areału siedziały w tych pasach kukurydzy By polowanie na kuropatwy nie przeradzało się w rzeż brałem dwie paczki amunicji i po zużyciu wracałem do domu .Zawsze było to minimum 25 kuropatw na trokach.Gdy ciężka zima dokuczała zwierzynie oprucz budek dla kuropatw dokarmialiśmy je na środku podwórka przy magazynie zbożowym Korzystały z tego zawsze 4 stadka i nie zdarzyło się by pobierały pokarm razem.Jedne jadły inne musiały czekać aż te pierwsze się najedzą.Kuropatwa nie znosi kurtuazji wobec innych kuropatw.Jeśli przy magazynie tak się zachowywały to w polu równiez.Zimą kuropatwy w polu żywiły się główniw zielonym żytem dziś pod Warszawą mają gołe pola po okopowych.,Próby hodowli woljerowej to ostatni mohikanie głęboko wierzący w to co robią.

Autor: Desperado.  godzina: 21:23
Jurek123 Zaczynasz nadawać na tych falach które odbieram. Choć i tak masz mylne przekonanie co do chemizacji. I nie tylko, choć cenię Twoje doświadczenie. Bażant żre stonkę i nic mu się nie dzieje. Nawet po opryskanej stonce. Jakbyś wziął w ręce ulotkę z oprysku i przeczytał to bys wiedział że te nowe, nie szkodzą nawet pszczołom i rybom. Dawniej to szkodziło wszystkiemu. Nawet zakonserwowanym traktorzystom. Piszesz o zachowaniu kuropatw. To jedne z nielicznych ptaków u których obserwowane jest zjawisko prostej hierarchizacji. Młode kuropatwy nie odżywiają się tylko mrówkami. Hunter demonizuje chemizację do potęgi z czym zgodzić się nie mogę. Lasius Flavius istotnie jest w diecie młodych kuropatw ale nie jest to jedyna zawartość diety kuropatwiej młodzieży. Po dwóch tygodniach od wylęgu młode kuropatwy pobieraję pokarm roślinny i w połowie pokarm zwierzęcy w postaci wszelakich żyjatek wiedzących byt na ziemi. Prym wiodą ryjkowce i pluskwiaki które nie padają od rolniczej chemii. W tym czasie padają z reguły z racji negatywnego stanu otoczenia co jest najistotniejsze w sferze naszych rozwarzań. Jak by nie było większość diety kuropatwy stanowi pokarm roślinny. I jest nim zielona część zbóż na współ z zieleniną i ziarniną chwastów które zawżdy w zbo żach rosły a nie są szkodliwe z punktu widzenia gospodarczego uzytkowania zbóż. Jak powiedziałem i mówić będę chemizacja nie ma większego znaczenia.

Autor: jurek123  godzina: 22:47
Ad Desperado Bażant nie jada stonki To jest wymysł propagandy taki sam jak to że kuropatwa też ją konsumuje.Sprubój sam stonki a się przekonasz że jest tak piekąca że jej żadne zwierze nie konsumuje.Opryski kuropatwom bezpośrednio mogą mało szkodzić to racja ale pozostawiają po sobie pustynię jeśli chodzi o pokarm dla kuropatw.,a pryska się nie tylko ziemniaki.Kuropatwa znalazła się poniżej progu przy którym swoją ilością może przetrwać.Kuropatwy z reguły nie dobierają się w pary z tego samego stada,stąd pozornie mogą być a nie gniazduja.Jest to całe pasmo drobnych przyczyn powodujących koniec tego pięknego ptaka.Posłuchaj wczesną wiosną jak kuropatwy się odzywają słyszą je oprucz nas lisy i jak po sznurku wybierają bez potrzeby węszenia.