Sobota
20.08.2005
nr 020 (0020 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Myszołowy

Autor: Desperado.  godzina: 17:06
Nigdy nie byłem zwolennikiem bronienia swoich racji do upadłego. Nie będę zatem tego robił i teraz, w temacie stonki i bażanta. Kończąc jeszcze jedno zdanie. Bażant pojawił się w polskim krajobrazie o wiele wcześniej niż żuczek colorado zaczął niszczyć na szeroką skalę polskie ziemniaki. Dlatego też muszę stwierdzić że sens tej przytoczonej przez ciebie bajeczki jest sprzeczny z faktami. Nie biorę pod uwagę tego że stonka była obecna w Polsce pod koniec XIX wieku, bo została wytępiona i spokój z nią był do powojnia kiedy to rzekomo rozrzucana z samolotów do morza przez Amerykańców, wyłaziła na polski brzeg w poszukiwaniu pól ziemniaczanych.......... Basta. W kłusowaniu pierwsze skrzypce odgrywa chęć złapania i zjedzenia obiektu. Na to czy jest on w czymkolwiek jakimkolwiek sprzymierzeńcem, tubylcy nie zwracają większej uwagi.

Autor: jurek123  godzina: 19:45
Ad Desperado.Na wsi gdie się urodziłem niedaleko Płocka czyli w Polsce środkowej długo długo jeszcze po wojnie nikt na oczy bażanta nie widział.Kuropatw było mnustwo myśliwego znałem jednego z dalszej rodziny ,pozostali myśliwi to byli panowie z Warszawy jak ich nazywaliśmy.Ci panowie z Warszawy być może ze dwa razy w moich wspomnieniach polowali na kuropatwy,co było wydarzeniem we wsi tym większym że na naszym polu rozmawiali z moim ojcem.Cała wieś natomiast nie kłusowała a łowiła kuropatwy ,słowo kłusownik na wsi było nieznane.Nie będę opisywał szczegółowo metod tego łowienia.Moja matka nie pozwalała mi w tym uczestniczyć co było dla mnie bardzo przykre,ale taką miałem matkę.W latach 1953 i póżniejszych zaczęła pojawiać się pierwsza stonka na polach.Była to wielka sensacja ,w pierwszych latach płacono nagrody za przyniesienie stonki do gminy.W miejscu gdzie znaleziono stonkę w promieniu 20 m wyrywano wszystkie krzaki ziemniaków i,palono je oblewając naftą a ziemię posypywano sproszkowanym azotoxem.Na wieś trafiały w pronumeracie dwie gazety Rolnik Polski i Gromada które póżniej połączono w jeden tytuł.Mój ojciec prenumerował Rolnika Polskiegoi ja jako młodzieniec dużo czytający wówczas dowiedziałem się że są takie ptaki co się bażantami zwą i zjadają stonke.Do walki ze stonką wg gazety włączyło się Ministerstwo Rolnictwa i zaczęło zasiedlać bażantami pola.W gazetach były takie obrazki jak rolnik pilnuje stadka bażantów by nie poszły na pole sąsiada a zjadały stonkę na jego polu.Chłopi początkowo głęboko w to wierzyli ale stonki przybywałoa bażantów było mało.Na wiejskim zebraniu w mojej wsi rolnicy żądali zwiększenia dostaw bażantów na pola.Po pewnym czasie rolnicy naród nie dowierzający zorientowali się że była to propaganda jak każda inna i bażantowi zaczęło się dziać coraz gorzej na polach.Bażanty utrzymywano przez wpuszczanie nowych ,ale jak mawiał mój starszy kolega leśnik koło Węgrowa gdzie pracowałem ,panie to kosztowny ptak ,jak się go nie dokarmi to zginie Polowałem wówczas i nasze koło systematycznie bażanta wpuszczało bo mieliśmy własną hodowłę a mimo to bażanta było jak na lekarstwo.W tych czasach o zwalczaniu stonki przez bażanta nikt nie wspominał były inne środki też oparte na DDT które niszczyły w czambuł nie tyko stonkę,następnie weszły perytreidy a stonka jak żyła tak żyje,o bażancie wspominają nieliczni.Stonkę próbowałem kosztować osobiście ,jest tak paląca że nik tego nie wytrzyma .Prosiłem swego brata też rolnika z wykształcenia ,który trzymał bażanty razem z kurami w swoim ogródku by karmił stonką.Ani kury ani bażanty tego nie chciały konsumować.Może te jego bażanty były zbyt grymaśne ale nie konsumowały. Desperado z jednym się z tobą zgadzam że chłop żywemu nie przepuści ale to już ktoś przedemną powiedział.