Środa
20.04.2011
nr 110 (2089 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Ekspres reporterów

Autor: mary  godzina: 21:05
Drodzy koledzy myśliwi! Gdybyście nawet wszystko robili dobrze i dbali o PR to i tak z jednym argumentem zawsze przegracie - ZABIJACIE. I żeby nie było, ja jestem absolutnie za gospodarką łowiecką i polowaniami. Powyższe piszę właśnie w oparciu o własne doświadczenie w dyskusjach. Choćbym nie wiem jak logicznie przedstawiła założenia i argumenty "za", to zawsze zostanie przeciwnikowi ten jeden, najbardziej "etyczny" ;) Poza tym, nie wszyscy i nie wszystko robicie dobrze - zawsze znajdzie się jakaś czarna owca, co strzeli coś nielegalnie po pijaku, zawsze będzie jakieś koło co nie płaci odszkodowań itp. a to bardzo pogarsza opinie społeczeństwa. W mediach widać tylko Wasze "przewinienia", przedstawiane do tego jednostronnie. Zresztą, gdyby ktoś chciał zrobić naprawdę dobry PR, to i tak z gruntu by się pewnie spotkał z opinią "że mordercy chcą się wybielić". No i co pokazać w takim programie, jak te zdjęcia i ujęcia, które dla Was są normalne i przepisowe, każdy postronny obywatel odbiera jako jatkę.

Autor: jani  godzina: 22:30
Nie wiem, dlaczego na siłę mamy udowadniać, że nie zabijamy? Im wcześniej i jasno postawimy cel łowiectwa: zdobywanie mięsa, tym szybciej uzyskamy akceptację znaczącej części społeczeństwa, mówię znaczącej, bo przeciwnicy zawsze się znajdą! Kiedyś miałem doświadczenie zdobyte na lekcji w szkole wiejskiej; jak zdobyć zrozumienie dla łowiectwa u dziesięciolatków? Po prostu, tak jak oni tłumaczą sobie zabijanie chowanej w domu kury czy kaczki. Kilkutygodniową dbałość o ptaka kończy w sobotę siekiera, czego efektem jest niedzielny obiad! Tak, myśliwi zabijają zwierza, tak jak chłop tucznika! Mało tego, zabijają jak zabija się wszystko wszędzie, i nie ma tu żadnych zahamowań etycznych. Tak, jak wilk zarzyna sarnę, jak sokół morzy gołębia, tak myśliwy strzela do zwierzyny kulą, śrutem i strzałą. Jeśli to kogoś mierzi, niech zapisze się do Klubu Brydżystów albo Cyklistów. Nie wiem też zresztą, czemu mielibyśmy fałszywie skrywać fakt zabijania, skoro takie zabijanie, i to nie zwierząt, ale ludzi, honorowane jest tytułami, szarżami, orderami i pomnikami od wieków! A może wytłumaczenie jest w tym Stalinowskim (jeśli dobrze pamiętam?): Zabicie jednego człowieka to morderstwo, zabicie tysiąca czy miliona ludzi to statystyka! Warto też wreszcie wytłumaczyć fałszywe pojęcie o szacunku dla upolowanego zwierza. Najlepszym szacunkiem dla niego jest miejsce na stole na półmisku! Cała otoczka ze złomem, ostatnim kęsem i pieczęcią, fanfary, pokoty i ognie potrzebne są nie ubitemu zwierzowi, potrzebne są nam, myśliwym, byśmy nie równali się ze zwierzęcym drapieżnikiem, bo my jesteśmy ludźmi (nie wszyscy oczywiście wyczerpują znamiona tego pojęcia!), szukającymi uzasadnienia tego trudnego do przyjęcia momentu zadawania śmierci! Czasem mimo wszystko szukamy bezskutecznie! Tylko jak to inaczej przyjąć i wytłumaczyć? Wiele szkód w pojmowaniu łowiectwa narobiliśmy sami, właśnie tym tłumaczeniem o dokarmianiu, ochronie i selekcji! Także te półdzikie zwyczaje zaczerpnięte z wojskowej fali, te wszystkie chrzty i pasowania przypominające średniowiecze a może nawet starożytność w swoim nieludzkim wymiarze. Nie mówię już o całkiem "ludzkim" pokazywaniu przez niego samego, kim jest po części przeciętny myśliwy : zawistnym, mściwym i chciwym przedstawicielem gatunku Homo sapiens. Ci, którzy nie identyfikują się z taką postawą, są łowcami, rycerzami św. Huberta!

Autor: mary  godzina: 22:49
ad. jani Interesująco to napisałeś. Choć wydaje mi się, ze polujecie nie tylko dla zdobycia mięsa (przeciwnik Ci powie, że mięso można kupić w sklepie). Oczywiście, że nie ma co ukrywać faktu zabijania, bo tego ukryć się nie da. Ale myśliwi, jakby czując że dla rozmówcy jest to nie do przyjęcia, tłumaczą się, że dokarmiają, selekcjonują itd. To też prawda i należy o tym mówić. Tyle, że w ogóle temat łowiectwa jest bardzo trudny dla zwykłego mieszczucha, który nie zastanawia się na co dzień skąd się bierze mięso, mleko, jaja itp. i który zna życie zwierząt gospodarskich ze słodziutkich i nieprawdziwych reklam serka, a dzikich - z bajek. Do tego najczęściej brakuje mu podstawowej wiedzy przyrodniczej i uważa, że selekcję zwierząt mogłyby prowadzić np. wilki. Rzeczywiście, szansą jest edukacja najmłodszych. I to tak wczesna jak to możliwe - zanim poznają bajki o złych myśliwych. A dzieci wiejskie to już osobna kategoria - dla nich zwierzę jest po to by produkować, mięso czy mleko, więc dla nich argument o pozyskaniu mięsa na obiad z lasu (zwłaszcza jeśli pół wioski kłusuje) jest oczywisty :)

Autor: jani  godzina: 23:12
mary! Miło przeczytać taki rzeczowy głos w dyskusji! Nawykłem do wręcz przeciwnych! Ale nie można dyskutować z pojedynczymi zdaniami, hasłami; sprawa jest całkowita i niepodzielna, inaczej się jej nie zakończy. Tak więc można mięso kupić w sklepie, ale ono tam samo nie przyszło!!! Poza tym nie każdy zadowala się tym, co oferują w mcdonaldzie. Poza mięsem każdy może dopatrzyć się w łowiectwie czego innego: ja wschodów słońca, bo inaczej nie poszedłbym do lasu o świcie, inny rosy moczącej stopy, jeszcze inny muzyki kniei. Albo tego, co się nie da wypowiedzieć! Tak jak piszesz: edukacja od podstaw, szczególnie najmłodszych, ale to potrwa. Mojżesz prowadził Żydów przez pustynię 40 lat! Czy mamy tyle czasu?