Wtorek
28.03.2006
nr 087 (0240 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Bezpieczeństwo polowania a prasa "branżowa"

Autor: huszcza  godzina: 09:49
Wypadki na polowaniach były, są i będą i nic tego nie zmieni. Powiem krótko: w każdym działaniu człowieka powinna być rozwaga i opanowanie. Poziom tz zimnej krwi jest różny u różnych osób i tylko opanowanie pozwala na rozważne używanie broni. Nigdy badania ani kurs strzelecki nie ujawni wszystkich cech potencjalnego myśliwego. I tu daje znać o sobie to co się dzieje w kole. Jeżeli niebezpieczne sytuacje są zbywane przez osoby które powinny reagować (bo się nic nie stało), to może skończyć się jakimś nieszczęściem. Uważam że ważne jest ciągłe przypominanie o zasadach bezpieczeństwa, a zwrócenie uwagi przez kolegę myśliwego na fakt niebezpiecznego prowadzenia luf lub nie daj Boże strzału, nigdy nie powinno być przez mądrą osobę odebrane jak zamach na jego autorytet lecz jak dobra rada. A co do fachowości naszej prasy branżowej to zdażają sie tam takie "sztuczki i myki" że tak sie zastanawiam czy to aby myśliwy redaguje.

Autor: jurek123  godzina: 10:16
Ad Dzik70.Wyrzuć gumowce bo sobie nogi przemoczysz i zapomnij o całym zdarzeniu.W moim dość długim okresie polowań byłem trzykrotnie obsypany śrutem,ale tylko raz lekko skaleczony przy polowaniu na kuropatwach.Za to breneka uykwiła w sośnie nie dalej jak 50cm od mojej głowy i tego akurat do dziś nie mogę zapomnieć.Taki jast myśliwski żywot ,że sam zachowujesz bezpieczeństwo ale inny nierozważny cię postrzeli.No i gwoli sprawiedliwości przed laty też przytrafiło się mnie że kolegę śrutem obsypałem niegrożnie ,ale to też pamiętam do dziś. Mówimy najczęściej że to młodzi zapalczywi powodują wypadki ,ale ja bym się skłaniał do odwrotnego stwierdzenia że najczęściej zdarza się starszym nemrodom którzy wszystko wiedzą i ih broń według nich strzela tylko tam gdie oni chcą,a bywa odwrotnie. To pewność i nonszalancja są przyczyną najczęstszą wypadków na polowaniu.

Autor: arcisz  godzina: 11:06
I ja załapałem się na darmowe kuleczki... Szczęściem wyłapał je stojący na sąsiednim stanowisku kolega. Był grubo ubrany i patrzył się w inną stronę, jemu nic się nie stało - ja patrzyłem jak kolega pudłuje lisa i sypie śrutem prosto po linii. Żadna śrucinka mnie nie dosięgła ale latały przed i za mną. Prowadzący nie zareagował choć widział zdarzenie. Ja nie wytrzymałem, opierniczyłem starszego /jakieś 20 lat stażem i wiekiem/ Kolegę. Miał do mnie spore pretensje, że bezpodstawnie czepiam się, bo śrut krzywdy człowiekowi nie zrobi... Zapytałem, czy jak uderzy w oko to czy nic się nie stanie - nie umiał odpowiedzieć. Po mojej interwencji prowadzący potwierdził, że był to jednak ewidentny strzał po linii. Na następnych zbiorówkach Kolega po zajęciu stanowiska bacznie rozglądał się, gdzie może strzelać - jakiś pozytywny skutek to zdarzenie jednak miało...

Autor: młody łowca  godzina: 16:20
A jak ktoś jest uwarzny to w chyba ostatnim albo przedostatnim łowcu jest zdjęcie ze zbioróki i koleś ze sztucerem na którym jak złoto zamontowana jest luneta zeiss jena 4x32... :) a wolno tylko 3x :):):)

Autor: pniewa  godzina: 21:58
ja spotkałem się z lepszym tekstem. Kilka lat wstecz (5-6), postrzeliłem lisa, doszedłem następnego dnia. Zgłosiłem do łowczego. Na papierze miałem: lis - 1 szt. Pytam czy wpisać w odstrzał i zgłosić się po nowy, czy na tym, ponieważ ten, którego doszedłem (z psem) ma już wydziobane oczy i częściowo jest uszkodzony. Po namyśle rzekł, by na tym co mam. I teraz najlepsze. Pada text: Ale już tam nie strzelaj lisów, niech się rozmnożą. :))

Autor: aDzik70  godzina: 23:26
ad jurek123 Gumowców nie wyrzuce bo silnie przywiązuje sie do przedmiotów. Nóg nie przemocze, bo wkładam między skarpety foliowe worki. O zdarzeniu nie zapomne bo do dzisiaj zbyt często słysze -"a pamiętasz......."- pamiętam. DB