Poniedziałek
21.08.2006
nr 233 (0386 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Polowanie  (NOWY TEMAT)

Autor: Arton  godzina: 19:04
Wieczorem godz.20,15 oddałem strzał do rogacza po chwili zszedłem z wysiadki jenak nie mogłem go podnieść zrobiło się ciemno,wysokie trawska itp. Rano przyjechałem z psem po 10 minutach pies podjął trop i okazało się że mój rogaczyk /okolo 10 kg/ to same fragmenty tuszy odbiłem łeb pozostawiając szczątki dla drapieżników. Zgłosiłem to do łowczego ,wyczułem w jego rozmowie jakby miał jakieś ale. Postąpiłem zgodnie z prawem tak mi się wydaje ,czy trzeba to jakoś udokumentować, jakim dokumentem,protokół,a może ktoś z kol. miał taki przypadek,proszę o dyskusję. Pozdrawiam.

Autor: bfgj  godzina: 19:19
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŚRODOWISKA z dnia 23 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych zasad i warunków wykonywania polowania oraz obowiązku znakowania. [Dz.U.2005.61.548 z dnia 15 kwietnia 2005 r.] myśliwy powinien poszukiwać, dochodzić i uśmiercić ranną zwierzynę możliwie szybko i w sposób oszczędzający jej niepotrzebnych cierpień;

Autor: greg  godzina: 19:24
Arton zaniedbałeś wszystko co tylko możesz zaniedbać. jedyne pozytywne to to że napisałes o tym co Ci na przyszłośc pozwoli uniknąć takiego nierozsądnego zachowania. greg

Autor: Janusz2  godzina: 19:29
Ad. Arton Jak z rogacza zostały "same framenty" to musi co Gustlik się pomylił i załadował Ci odłamkowym :). No chyba , ze te fragmenty to zostały już po nocnej lisiej uczcie. Pozdrawiam Janusz PS

Autor: jurek123  godzina: 19:33
Sprawa do rozwiązania jest bardzo prosta .Myśliwy winien napisać oswiadczenie że wobec dokonanych zaniedbań w natychmiastowym i skutecznym dochodzeniu zwierzyny bierze ja na uzytek własny .Jest to moim zdaniem honorowe wyjście z zaistniałej sytuacji.Pozdrawiam.

Autor: Arton  godzina: 19:51
Nie bardzo koledzy rozumiem o jakich zaniedbaniach piszecie , fragmenty to robota drapiżników albo psy a nie odłamkowy. Poszukiwania z wieczora do godziny 22,30 nie dały efektu. Czy zawsze podnosicie sztukę, mam trochę wątpliwości, no ale?? Rano zastałem obraz tak jak pisałem. Co do kasy to jest najmiejszy problem. Pozdrawiam.

Autor: jurek123  godzina: 20:02
Kol Arton Strzał do rogacza co by nie mówić jeśli celny na komorę to rogacz wali się na miejscu.Przy wujątkowym pechu odbiegnie 20m.Czyli pierwsze zaniedbanie .Nie mierzyłeś by strzał był skuteczny. Nikt cię nie zmuszał do pociągniecia za spust.Zaryzykowałeś ,ponosisz konsekwencje. Co do reszty już się wypowiedziałem Pozdrawiam.

Autor: Krakus  godzina: 20:06
Arton, Uważam Twoje postępowanie za bardzo prawidłowe. Wielu myśliwych nie wróciłoby rano traktując wieczorne bezowocne poszukiwania za wystarczające – gdybyś tak postąpił sprawy by nie było. Paradoks leży w tym, że niepodniesiony postrzałek nie budzi żadnych wątpliwości a znalezienie resztki nocnej lisiej uczty wywołuje zbędne emocje. Zarząd powinien sporządzić protokół padnięcia, zdjąć sztukę z planu i odstąpić od jakichkolwiek rozliczeń finansowych. darzbór!

Autor: wosiu  godzina: 20:10
Patrzę w profil i widzę Przemyśl. Jeżeli Przemyśl, to domyślam się że dzieła zniszczenia dokonały wilki. Niestety nierozsądne zachowanie, tym bardziej że z postu wynika że był w dyspozycji piesek. Wystarczyło pojechać po pieska a w tym czasie koziołek by "doszedł" a tak problem. Uważam podobnie jak jurek123. Wziąć kozła na własny użytek, zapłacić i po problemie. Zjedzony? Zjedzony. Nie ważne przez kogo. Pozdrawiam DB

Autor: Arton  godzina: 20:18
Ad jurek 123 jak sam piszesz jeśli jest celny, wierz mi tak chciałem ale nie wyszło mam 30 km do łowiska rano o 4,30 byłem już na miejscu z psem. Dzięki Krakus za zrozumienie. Pozdrawiam

Autor: bfgj  godzina: 20:45
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŚRODOWISKA z dnia 23 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych zasad i warunków wykonywania polowania oraz obowiązku znakowania. 6.polowanie na zwierzynę grubą może odbywać się pod warunkiem zapewnienia udziału w poszukiwaniach postrzałka, ułożonego w tym celu psa. PS 30 km to zbyt daleko ,aby mówić ,że był zapewniony udział psa

Autor: fousek  godzina: 20:47
popieram krakusa.!!!

Autor: jurek123  godzina: 20:53
Kol fousek Ja też popieram Krakusa ale postąpił bym tak jak napisalem,choćby dlatego by mi nigdy nie zarzucono że coś tam do końca nie tak bylo. Pozdrawiam.

Autor: jurek123  godzina: 20:56
Ad bfgj Przestań przepisywać rozporządzenia To kazdy wstepujacy do związku zna,moze tylko nie wszyscy stosują .

Autor: wosiu  godzina: 20:58
Koledzy. Po pierwsze to to: myśliwy powinien poszukiwać, dochodzić i uśmiercić ranną zwierzynę możliwie szybko i w sposób oszczędzający jej niepotrzebnych cierpień; Nie wiadomo gdzie kozioł dostał, więc mógł się męczyć. Po drugie. Jest sierpień i noce w miarą ciepłe a ryzyko zaparzenia tyszy znaczne. W ubiegłym roku strzeliłem przelatka i znalazłem go po 3 godzinach i przy patroszeniu, po rozcięciu szynek okazało sie że miały już zmieniony kolor. Były jasne. Pozdrawiam DB

Autor: bfgj  godzina: 21:08
ad jurek123 Arton jest z moich rodzinnych stron dlatego cytuję jedynie ustawę ,a nie dodaję własnych komentarzy. Chyba przypuszczasz jak wyglądałyby te komentarze

Autor: aDzik70  godzina: 22:04
ad jurek 123 w ogniu to w kark albo kręgosłup po komorowym to podręcznikowo też , ale moje kozły czytają chyba inne podręczniki . Miałem w tym roku takiego który po komorowym strzale z 7x64 pocisk 11,2 g RWS HM poszedł ponad 70 m. W wypadku Artona nie widzę zaniedbań , szukał ,nieznalazł - przyjechał z psem skoro świt znalazł co znalazł, pech . Znam wielu takich co twierdzą ,że jak nie leży na miejscu po komorowym strzale to "chyba cuś z lunetą " albo "silny bocz ny wiatr" itp itd pudło czyste oczywiście, kropli farby - dla pewności przyjedzie za tydzień sprawdzić czy nie śmierdzi gdzieś w krzakach. DB

Autor: wsteczniak  godzina: 22:18
Arton - tak wygląda mysliwskie rzemiosło. Nawet po wiszej ilości lat polowaczki sytuacja myśliwego przerośnie. Szlifierzowi kryształów też się przy końcowym szlifie coś przydarzyć może. Jeżeli w Twoim kole panują normalne stosunki, propozycja jurka.... sprawę zamyka. Życie wymaga rekompensat za popełnione i nie naprawione błędy. Ala ma najświerzsze wiadomości po ile płacą za kozła. Dorzuć do najwyższej ceny i niech skarbnik KP wystawi - Hubert Ci to w drapieżnikach zrekompensuje. Knieja się paragrafami nie rządzi. Darz Bór myśliwcze normalny (nawet nie pechowcu) - wsteczniak

Autor: fotolas  godzina: 22:25
W pełni zgadzam sie z Krakusem! Takie sytuacje się zdazaja nawet najlepszym mysliwym. Rozumiem równiez ze kolega Arton czuje pewien niesmak. Nalezy zgłosic sprawe łowczemu, ten spisze protokół i po sprawie. Dla świętego spokoju zapłaciłbym za mięso aby "uczynni" koledzy nie mogli mi nic podwazyc. Jeśli juz chodzi o rogacza. Może pochwalisz sie trofeum na forum? Czekamy Darz Bór

Autor: r. andrzej  godzina: 22:56
Kolega strzelil w koncu lipca kozla, krotko przed zmrokiem, Pol godziny po strzale, gdy zbieral sie do zejscia, na miejscu pojawily sie dwa dziki i zaczely tegoz obrabiac, dos wysoka trawa, zapadajace ciemnosci i niepewnosc - kto zacz ? - moze locha? spowodowaly, ze strzal oddal dopiero po paru minutach - juz raczej zeby odstraszyc. Jeden z przelatkow dal od razu dyla w zyto, drugi dopiero po paru sekundach i duzo wolniej. Dostal ?. Nie. Taszczyl kozla - tez w zyto. Dopiero wiazanka i swiatlo latarki wymusily rezygnacje z urozmaicenia niedzielna pieczenia dziczego menue. Koziol stracil klejnoty i pare innych kulinarnie istotniejszych elementow. Krotko mowiac - do zakopania. Zdarza sie. Niezaleznie od tego czy przyczyny straty tuszy sa mniej lub bardziej objektywne, odpowiedzialnosc za to ponosi jednak zawsze strzelec. I nie ma na to rady. A zdarzyc sie moze kazdemu.....No, moze niektorym czesciej.... Ale to inna historia....