Wtorek
13.09.2005
nr 044 (0044 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: czy ktoś słyszał?

Autor: Rolnik  godzina: 10:10
Pewnie,że to różnie wygląda, teraz też są różni ludzie i różne zwyczaje w kołach. W takich w których się poluje dla frajdy, można znaleźć zrozumienie i kolegów, którzy nie wykorzystają aktualnego prawa łowieckiego dla ochrony swoich partykularnych interesów. Myslę, że wymieniłeś obszary obwodów trochę dla prowokacji. Podzieliłem z grubsza obwody na leśne i polne z zaznaczeniem, że mogą róznić się wielkością nie z powodu użytkowania ziemi, lecz właśnie z powodu występującej w nich dominującej zwierzyny, aby zbliżyć nieco obszar bytowania do granic administracyjnych obwodów. Co do izolowania właścicieli gruntów będacych mysliwymi przez dzierżawcę obwodu, to wydaje się niemożliwe. Podaj jakiś ichniejszy przykład, bo coś nie bardzo wierzę. Moze coś podobnego zaistnieć jako odosobniony przykład, lecz z uwagi na większą ofertę obwodów z sasiedztwa, nie byłby to problem z punktu widzenia ekonomiki bywania w obwodzie. Oczywiście im bliżej, tym lepiej. DB

Autor: r. andrzej  godzina: 12:52
Rolnik Przyklad mam zaraz pod bokiem. Wlasciciel trzydziestu paru hektarow ( nie uprawia ich tylko wydzierzawil spoldzielni - nastepczyni ichniego PGR), jest w zarzadzie spolki lowieckiej, byl dzierzawca obwodu przez 9 albo 10 lat. Czlowiek ciut konfliktowy - to trzeba przyznac... Spolka nie przedluzyla umowy z nim. Dzierzawca zostal tez miejscowy - bez ziemi, za te same pieniadze. Bylem u niego pare razy w ramach "pomocy sasiedzkiej w kukurydzy". Zapytany o poprzednika powiedzal tylko... "ten to sobie moze tutaj policzyc skowronki..." Jest tego wiecej - szczegolnie jak pare osob ma apetyt na ten sam obwod to o i pozniejsze pretensje nietrudno. A tak z tymi obwodami prywatnymi czy w ogole z praktyka w tym systemie, ktory m.in. "Brac" tak sielankowo opisuje - to najlepiej siegnac do dzialu "porady prawne" w pierwszym lepszym czasopismie lowieckim z np. Niemiec czy Austrii.... Pochodna tych kilkudziesiecio - czy kilkusethekarowych tworkow sa ustawiczne scysje o polowanie "na granicy". A poluje sie praktycznie caly czas "na granicy". I sasiadow - jak rodziny - sie nie wybiera..... Tylko z tego roku pare przykladow...... - Styczen - marzec - zmiana wlasnosci kawalka lasu - spolka lowiecka z nowym wlascicielem - lasy panstwowe - nie chce miec nic do czynienia, dochodzi do przesuniecia granicy obwodu. Przebieg nowej granicy uniemozliwa praktycznie korzystanie z kilku ambon i zwyzek. Dopiero nieformalna umowa z lesnikami lagodzi troche sytuacje - rezygnujemy z prawa do polowania na terenie wewnatrz kompleksu, gdzie klinem wcina sie kilanascie hektarow prywatnach dzialek - nalezacych do obwodu, w zamian mamy prawo do polowania z ambon stojacych bezposrednio na granica lasu, na granicy obwodu. Mamy rowniez prawo do dochodzenia postrzelonej zwierzyny wewnatrz kompleksu....na glebokosc do ok. 100 m w glab lasu.... - Kwiecien maj, przenosze zwyzki z owego kawalka lasu w inny rejon, gdzie do tej pory sporadycznie polowalismy. Teren graniczy z prywatnym obwodem. Zwyzki sa systematycznie przewracane i niszczone. Po trzecim razie mam dosyc i rezygnuje z nich na rzecz przenosnej, ustawianej w przeddzien zasiadki, albo tacham ja kazdorazowo pareset metrow..... Z "nieoficjalnych" zrodel dowiadujemy sie, ze sasiad polujacy w tym regionie wydal haslo " strzelac tam ile wlezie ...." ( kozly) - Lipiec - kolega zastaje na tym terenie o 6.00 rano trzech mysliwych dochodzacych postrzelonego dzika - nie mogli mnie podobno osiagnac / u mnie na komorce ani w stalym zadnych polaczen nie bylo/. Po poludniu tego dnia okazuje sie, ze dzik byl strzelany na terenie naszego obwodu. Pyskowka. -Sierpien. Z "nieoficjalnych" zrodel dowiaduje sie, ze strzelilem tam prowadzaca koze. - Poczatek wrzesnia. Jestem konfrontowany publicznie z zarzutem, ze strzelilem i podnioslem lisa na terenie sasiedniego obwodu - przebieg granicy jest w terenie trudny do ustalenia - prywatne dzialki sa wydzierzawione spoldzielni, a ta uprawia pola po obu stronach granicy. Proponowana "wizja lokalna" z udzialem przedstawicieli obu spolek i zainteresowanych mysliwych nie dochodzi do skutku. "Nie oplaca sie zabierac czasu ludziom, byc moze ten lis rzeczywiscie lezal na waszym terenie, byla szarowka,jak cie tam widziano..." ........... Taaak, sa podobno obwody gdzie jest sielankowo - tak jak to sobie wyobrazasz.... Przepraszam za przydlugawy post. pozdrawiam ra

Autor: Rolnik  godzina: 13:48
Dziękuję Andrzeju. Mam pytanie o gościa z którym jego własna spółka łowiecka nie przedłużyła dzierżawy. Czy może puścili parę o tym jaki był podstawowy powód zmiany dzierżawcy? bo jeśli były to zastrzeżenia do przewagi polowania nad gospodarką, to wszystko proste. W mojej spółce też by nie zagrzał miejsca i o to właśnie chodzi. O sporach które wymieniłeś później można przeczytać i w naszej prasie łowieckiej i u rzeczników dyscyplinarnych. Interesujące natomiast byłoby porównanie liczby spraw konfliktowych w których stronami byli myśliwi, dzierżawcy i spółki łowieckie w stosunku do liczby obwodów i myśliwych tu i tam. DB

Autor: Rolnik  godzina: 14:42
Dziękuję Andrzeju. Mam pytanie o gościa z którym jego własna spółka łowiecka nie przedłużyła dzierżawy. Czy może puścili parę o tym jaki był podstawowy powód zmiany dzierżawcy? bo jeśli były to zastrzeżenia do przewagi polowania nad gospodarką, to wszystko proste. W mojej spółce też by nie zagrzał miejsca i o to właśnie chodzi. O sporach które wymieniłeś później można przeczytać i w naszej prasie łowieckiej i u rzeczników dyscyplinarnych. Interesujące natomiast byłoby porównanie liczby spraw konfliktowych w których stronami byli myśliwi, dzierżawcy i spółki łowieckie w stosunku do liczby obwodów i myśliwych tu i tam. DB

Autor: Krzych  godzina: 15:53
No nie - miałem więcej nie pisać, ale po przeczytaniu tego co napisał r.andrzej nie wytrzymałem. Toć to jakiś political fiction. Spółki łowieckie, zmiany granic obwodu dokonywane po zmianie własności gruntu nie wiedzieć przez kogo. Czy ja coś przespałem, czy jeszcze obowiązuje ustawa prawo łowieckie z 1995 (z późniejszyni zmianami, ale nie dalszymi jak z 2004)? O co tu chodzi? DB

Autor: r. andrzej  godzina: 16:43
Sorry Krzysztof, to nie jest political fiction. To realnie egzystujacy model lowiectwa u sasiadow za Odra i Nysa. W tej formie od chyba 120 - 140 lat... Niektorym u nas - poczytaj moze czesciej "Brac" - sie to tego, lub czegos podobnego, spieszy..... Dosc daleki jestem jestem od zachwycania sie naszym "najlepszym modelem lowiectwa w Europie", ale akurat taka alternatywa.... Rolnik Tu zdaje sie pare historii odgrywalo role, ktore z polowaniem nic nie mialy do czynienia. Detali nie znam. pozdrawiam ra

Autor: Krzych  godzina: 20:40
Ad. r.andrzej uff.... Pozdrawiam