Środa
14.09.2005
nr 045 (0045 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: POLOWANIE W CIENIU TRYZUBA  (NOWY TEMAT)

Autor: KULWAP  godzina: 07:21
To opowiadanie jest zbyt mało myśliwskie na zamieszczenie w dziale opowiadań. Formuła Hide Park jest wystarczająca.... W dyskusji na forum niczym w Polskim sejmie doszło do pyskówek wojenno-politycznych na tle zasług lub zbrodni a to KBW, a to Żelaznego, Uskoka, Boruty i innych, których portrety wieszane są w wyblakłe po obrazach Stalina i Bieruta miejsca na ścianach. Forum niby łowieckie, a problematyka nie całkiem łowiecka. W każdym towarzystwie tak jak i tu zawsze znajdzie się dwu może trzech, których jedynym celem jest opluwanie innych, mieszanie, rozbijanie twórczych dyskusji i spuszczanie jej na manowce. Ale w dyskusjach tych pojawiają się tematy, które potrafią zaintrygować. I nigdy nie ujrzałyby światła dziennego gdyby pasja łowiecka nie zagoniła by ich bohaterów na elektroniczne strony internetowe. Lat temu parę los zetknął mnie z sympatycznymi ludźmi z powoli kroczącej do normalności Ukrainy. Literat i wysokiej rangi urzędnik tamtejszego ministerstwa kultury poszukiwali w Polsce śladów swego bohatera narodowego Nila Hacewicza, który w Polsce skończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, w Polsce mieszkał a porwany zewem wolności otoczony przez NKWD wysadził się granatem. Porucznik Nil Hacewicz zostawił w tym bunkrze zbiór zakrwawionych ekslibrysów i grafik malowanych w przerwach walk. Dlaczego NKWD przechowywało wszystkie jego rzeczy aż do tych lat nie wiadomo. Posłużyły one do wydania dwu książeczek w języku ukraińskim wykonanych w Polsce bo w latach 90-tych poligrafia na Ukrainie była jeszcze „na zakazie”. Panowie Ci chcieli zobaczyć Chryszczatą i miejsce śmierci „Waltera”. Udaliśmy się na wycieczkę w Bieszczady. Wracając do Lublina literat poprosił o odwiedzenie znajdującej się nieopodal Krasnegostawu miejscowości Zastawie. Udaliśmy się tam, a na wiejskim zarośniętym cmentarzu literat odnalazł grób swego ojca zastrzelonego przez „partyzantów” za to, że jako szanowany mieszkaniec wsi miał zostać sołtysem. Rozmawialiśmy z mieszkańcami, którzy pamiętali jeszcze to zdarzenie. Ten etap miał także swój typowo myśliwski wątek. Znając moją pasję panowie ci zaprosili mnie do siebie na polowanie. Były dziki i jelenie oraz mnóstwo kaczek. A zwłaszcza dużo gorzały. Ale to temat na inne opowiadanie o napisanie którego upomina mnie ciągle łeb byka wiszący w moim gabinecie. Jeden z forumowiczów- wsteczniak biorąc udział w dyskusji posłużył się opisem tej historii, jako fragmentem losów swego dzieciństwa. Opisał także rampę z której uciekł wraz z rodziną z pociągu wysiedlającego go „na zachód”. Sprowokowało mnie to, do odwiedzenia tamtych stron dla odświeżenia głębszego poznania tych wydarzeń z perspektywy lat. Mimo starań nie odnalazłem wiejskiego cmentarzyka, który już kilkanaście lat temu był nierozpoznawalny w wyniku zatarcia zębem czasu. Ludzie powymierali i praktycznie młode pokolenie nie wiele pamięta z tamtych czasów. Wieś Zastawie zmieniła swój wygląd, nowocześnieje. Niewiele zachowało się pamiątek tamtych dni. Baczny obserwator dostrzeże jednak stojące niemalże obok siebie kościół i uroczą cerkiewkę. W kościele odprawia się raz na tydzień a w cerkwi raz na dwa tygodnie. Cerkiew, mimo że nie używana przez dziesięciolecia jak została zamknięta przez wypędzanego w ramach akcji Wisła popa, tak po „odwilży” powróciła do swych funkcji otwarta przez jednego z wiernych przechowujących klucze. Spotkani mieszkańcy Bończy bo tu właśnie zgodnie stoją oba obiekty twierdzą, że tu zgoda była zawsze. Ukraińcy i Polacy razem się bawili, razem pracowali i razem tworzyli rodziny i mieli dzieci. Co porobiło się później nie wiedzą, ale pamiętają ojca, który swego syna wydał gestapowcom. Gdy niedawno umarł za jego trumną szła zaledwie malutka garstka mieszkańców. Nie potrafili mu wybaczyć nawet po tylu latach. Podobnie było z kolaborantem, który wydał malutki oddzialik wysadzający tory dowodzony przez swego brata. Zastrzelony już po wyzwoleniu wrzucony został do chlewa ze świniami. Nieopodal wieś Wierzchowiny. To tutaj po wyzwoleniu wymordowano wszystkich mieszkańców. Od małych dzieci począwszy a na starszych skończywszy. Powód: niewłaściwa narodowość. Oddział ubrany w polskie mundury Armi Krajowej przyjechał do miejscowej gorzelni „na rozrywkę”. Popili tęgo i jak to bywa zapragnęli kobiet- wspomina starsza kobieta przesiedlona tutaj w tydzień po wypadkach z pod Włodzimierza Wołyńskiego. We wsi była piękna dziewczyna o długich kruczoczarnych włosach. Jak przechodziła przez wieś to nie było takiego, co by na jej widok głowy nie obrócił. Śliczna i tyle- panie! To oni ją dorwali, po koleii gwałcili a jak już mieli dość to przywiązali do konia i ciągali: w te i we wte- panie! W te i wefte... w te i wefte. Aż panie skonała! Rzucili ją jak psa pod płot. Jeden co się uratował widział to ukryty na strychu stodoły. Opowiadał mi –panie, że z tej pięknej młodej dziewczyny na końcu za koniem to już taki kołtun czerwono-czarny się ciągał. A miła była, grzeczna, uczynna. Mieszkańcy bardzo ją lubili a kawalerka cholewki smażyła...że cho! cho!- panie. Tutaj wymordowali całą wieś! Ponad 200 osób! Tylko kilka się uratowało. Kobieta wspomina jeszcze, że wysiedli tutaj z pociągu wiozącego ich na zachód gdyż prosił ich o to wysiedlany za Bug Ukrainiec. Chciał aby jego skromny dorobek chata i parę mórg ziemi trafiła w dobre ręce. Za te uznał moją rozmówczynię, gdyż wraz z siostrą zamężne były za Ukraińcem, którzy towarzyszyli swoim żonom opuściwszy swą ojczyznę. Rampy kolejowe w rozmowach z mieszkańcami to jakieś słowo klucz! Używane jest bardzo często. Jedni na tych rampach uciekali, inni przeładowywali swój skromny dobytek w poszukiwaniu swgo miejsca na ziemi, gdyż tam gdzie żyli miejsca dla nich zabrakło. Gorzelnia stoi nadal w tym samym miejscu, nadal produkuje. Teraz dla noworysza, co to w garażu browar zrobił i teraz piwo o nazwie króla sprzedaje. On prosty chłop- mówią mieszkańcy- ale się wybił! Wstępuję jeszcze do zajazdu myśliwskiego na obrzeżach Krasnegostawu przyległego do obwodu, który także ma swoją historię na forum. Przewijał się bowiem jako obiekt porad prawnych, gdyż od kilku lat trwa o niego bezpardonowa walka, po tym, jak kilka wpływowych osób zawłaszczyło go wyłącznie dla własnych potrzeb. Jedząc przepyszny chłodnik zbawienny w tak upalny dzień patrzę na wiszące obok trofeów myśliwskich na ścianach obrazy pełne spokoju, piękna i ciszy... Kontemplując odbytą podróż zastanawiam się po co te wszystkie rampy, wysiedlenia, przesiedlenia, mordy jakby ten świat był stworzony wyłącznie dla jednych a dla drugich nie było na nim miejsca. PS Opowiadanie to zilustrowałem dokumentacją fotograficzną w mojej galerii

Autor: marcino  godzina: 07:53
refleksyjne i tragicznie zarazem trochę mała ale ciekawa ( w świetle opowidania) galeria z komentarzami wsteczniaka całość unacznia jak się mają stereotypy do rzeczywistości Wstaczniaka boli rozdrapywanie ran - nie dziwie się - ale przecież nie można zapomnieć i to nie tylko "im" ale również "sobie"

Autor: wsteczniak  godzina: 09:31
KULWAP - rzec by się chciało : czy Ty się szaleju opiłeś. Wiem, że są sprawy które głębiej jak inne siedzą w duszy człowieka. Zważ jednak to, że natychmiast - po tym co podnosisz - zjawią się tu dyżurni, jak PT Ktoś tu określił "edukowani na biuletynach z odpowiedniego okresu i właściwego czasu" i znowu się dowiesz kto był, akto nie był legalnym Prezydentem Tego Kraju, jakie formacje wojskowe słusznie mogły, a jakie "popełniały" zbrodnie, etc. etc. etc. Po co Ci to ?, Tobie, mnie i wielu, wielu innym bardzo rozsądnie i bez szowinizmu tu piszącym. Nie prowokuj niechęci do zaglądania na te strony. To niczego nie zmieni a daje okazję do niby oracji wygłaszanych przez ludzi spod zaciągu "złotej myśli" Krakusa. Upuść trochę tej złej krwi do Huczwy lub Wieprza. Sumów nie wytrujesz, a powinno ulżyć. Ciągle żyję nadzieją, że utopimy na zawsze te koszmary w (nie tylko w Twojej) nalewce. Bywaj - wsteczniak

Autor: Rolnik  godzina: 11:57
Wsteczniaku, Kulwap napisał to dla nas. Dziękujemy mu za to, że bez specjalnego jadu zdał relację z ułamka historii. Wydaje mi się, że należy o tych rzeczach mówić, a to w celach edukacyjnych, a to wychowawczych, a to też po to, żeby podobne tragedie nie stawały się pęczniejącym balonem. Szczególnie złe wspomnienia należy oswajać i myslę, że taki zamiar miał Stanisław, a ponieważ jest tu liczne grono młodych myśliwych, tym bardziej było to zasadne. Pozdrówka

Autor: "Lisiarz"  godzina: 13:42
Ad.Kulwap Przeczytałem z przyjemnością ,choć to smutne dzieje a prawda choć czasem boli.... pozwala wiele zrozumieć. Pozdr. DB! "Lisiarz"

Autor: tadys ( BT )  godzina: 13:59
ad.wsteczniak, masz dużo racji ,ale ???? wiem, że Ktoś tak jak TY , kto był w tamtym miejscu i czasie , kto miał do czynienia chociażby z cząstką wydarzeń rozgrywających się w Bieszczadzie , na lubelszczyżnie czy kieleczczyźnie , Kto niejednokrotnie zachował w swych "dziecięcych oczach" makabryczne widoki, a w pamięci zdarzenia, chciałby być może jak najprędzej o tym zapomnieć, wymazać z pamięci, może przekreślić i ja to prawie rozumiem , ale tak jak napisał Rolnik, o pewnych rzeczach nie wolno zapominać, wręcz należy krzyczeć, a edukacja młodzieży na ten temat jest żadna i jak sam wcześniej podałeś zaraz znajdują się tacy-jacy "dyżurni"co stosują różną miarę w zależności od wiewu politycznego , czy chwilowego zapotrzebowania na kolejnych "kombatantów " ( morderców ) czy odwrotnie, przykładów mogę podać całkiem niemałą ilość , a "dyżurnymi" zaś się nie przejmuj, oni są maluczcy i mogą nam najwyżej ......panie majster.....wężykiem., Relacja Stanisława nie "czyni zła", najwyżej niektórych zmusza do pewnych przemyśleń, może refleksji, czy kogoś czegoś nauczy ?? w to ja wątpię..... brak mi słów na dalsze wywody, też zbyt emocjonalnie do tego podchodzę..... mam swoje powody, a i historii trochę "liznołem" ,..... pozdrawiam tadys

Autor: r. andrzej  godzina: 14:44
Powialo jakos listopadowym wiatrem i w powietrzu uniosl sie swad zniczy.... pozdrawiam r.andrzej

Autor: Sceptyk  godzina: 14:48
"Brakujące ogniwo między zwierzęciem,a człowiekiem to właśnie my"(Konrad Lorenz).

Autor: arcisz  godzina: 14:56
Andrzej, nie wiem, czy ten zapach można określać jako swąd. Nawet ja, mimo że jestem anty to tak nie powiem. Jest coś w tym dniu szczególnego ..... Dajmy spokój tym tematom - chćby ze względu na osoby czytające forum. Pewnie nie jedna coś z tamtych lat pamięta. Ja, choć młody to wiem, ze nie przeżyłbym tamtych lat... Czyba bym nie wytrzymał i poszedł na żywioł. Nie wiem, moze trzebaby założyć jeszcze jeden dział na poważne rozmowy o wszystkim - teraz nie ma gdzie takich rzeczy pisać. Problemowe,Strzelectwo czy Akcesoria odpadają a w HPC... Sami wiecie.

Autor: tadys ( BT )  godzina: 19:46
ad.arcisz myślę,że wcale nie potrzeba nowego działu, takich tematów jest w ciągu roku bardzo mało, powiem nawet śladowo, ale jeżeli już są to zabieranie głosu " w temacie" wymaga po prostu: kultury, powagi dla tematu i poszanowania jego autora,(chocbyśmy mieli inne zdanie), a także minimum wiedzy na temat przez pozostałych dyskutantów, paplanina niczego nie wnosi i jest po prostu irytująca, szczególnie przy emocjonalnym zaangażowaniu autora czy autorów polemiki........ dyskusja na argumenty, dokumenty, wiedzę , a nie na inwektywy czy brutalne ataki na osoby, byleby sobie użyć.......(ostatnimi czasy taka polska specjalność ), nie poruszanie zaś drażliwych ,niewygodnych tematów jest chowaniem głowy w piach.... pozdrawiam tadys

Autor: deer.hunter  godzina: 21:56
Godzinami mogłem słuchac dziadka o tym jak się żyło w tamtych czasach..... Niestety nigdy nie pomyslałem o tym, żeby cokolwiek zapisać. Mimo tego, że spalil mu dom (murowany, kryty blachą - przed II WŚ) znajomi Ukraińcy, nienawiści w nim nie widziałem. Niewiele brakowło a moja mama spałiłaby się żywcem - też nie zionie nienawiścią do Rusinów. Choć czasem między wierszami widać żal. Czy do prostych ludzi? Raczej nie. Do szowinistów którzy ten ogień nienawisci rozpalili. Gorzej z wujkami. Ci nienawidzą i zapomnieć nie chcą. Tym bardziej, ze na Wołyniu wszyscy krewniacy zginęli. Jak? Nie wiem - pozostają domysły. Nieżyjacy sąsiad, z Wołynia właśnie, opowiadał jak po rzezi zorganizowanej przez UPA w jego wsi On tylko ocalał i 3 dni uciekał na zachód. Nie jadł i nie pił nic. W opuszczonych i spalonych wioskach w studniach widział trupy. Mężczyzn, kobiet i dzieci. Zreszta nie tylko w studniach. Przeżył dzięki niemieckim żołnierzom. Trochę dziwne? Dali mu bezpieczne schronienie i nakarmili Go. Czy warto o to dzis kopie kruszyć? Czy coś to zmieni? Wg mnie to droga do nikąd. Trzeba się w piersi uderzyć i przebaczyć. Wzajemnie. Dochodzenie dziś kto więcej gwałcił i zabijał nic nie da. Polacy już kilkanaście lat temu zrobili pierwszy krok. Ukraińcy niedawno też. Mały bo mały . Ale na poczatek wystarczy..Jeżeli tego nie zrobimy to do byłej Jugosławii wcale daleko nie jest. DB dh P.S. Byłem dziś u Kumpla Ukraińca na herbatce. Kielicha na zdrowie tez wypiłem (jednego bo kierowca)