![]() |
Czwartek
16.11.2006nr 320 (0473 ) ISSN 1734-6827 Dyskusje problemowe Temat: Patroszenie zwierzyny a choroby od zwierzęce (NOWY TEMAT) Autor: jany godzina: 18:39 Witam kolegow.Przytrafila mi sie dziwna rzecz. Podczas patroszenia dzika, wbil mi sie kolec jerzyny i dostalem lekki zastrzal. Po trzech dnaich wystapl w tym miejscu dziwny rumien. Lekarz stwierdzil ze jest to najprawdopodobniej rozyca. I musze sie poddac kuracji antybitykowej. Czy slyszeliscie o podobnych przypadkach?? Autor: jurek123 godzina: 18:49 U trzody chlewnej zdarzały się przypadki .Najczęściej była zawleczona do zabudowań gospodarskich przez nie wydezynfekowane samochody odbierające trzodę od rolnika. U dzików nie słyszałem i nie spotkałem się .Prawdopodobnie jakiś rolnik pozbył się padniętej sztuki wywożąc na pole. Mógł się zarazić od wywiezionego na pole obornika..Pozdrawiam. Autor: Kowal godzina: 18:54 przy różycy występuje wysoka tęmperatura Autor: jaktia godzina: 19:18 Nie wiem czy różyca to to samo co zakażenie jadem kiełbasianym, ale to drugie miał u nas myśliwy skaleczył się na kości dzika, już w trakcie rozbierania tuszy Autor: zygi godzina: 19:23 Ja tak.W 1987r.przy sprawianiu zająca zakłółem się w palec lewej ręki przy paznokciu.Było to w grudniu.Palec po kilku dniach się zagoił.W marcu następnego roku w miejscu zakłócia odnowiła się ranka.Myślałem,że to zastrzał.Następnie po kilku dniach w okolicy łokcia lewej ręki powstał straszliwie bolesny guz.Przy tym występowały skoki temperatury nawet do utraty przytomności.Zostałem skierowany do szpitala.Po wstępnych badaniach stwierdzono u mnie nowotwora złośliwego a co za tym idzie pół roku życia.Okazało się,że jest to błędna diagnoza (na szczęście)Potem,że jest to choroba kociego pazura.Guz się powiększył i zropiał.Wycięto go.Miałem powiększone węzły chłonne na całym ciele.Po miesięcznym pobycie w szpitalu objawy ustąpiły i ordynator oświadczył,że jestem zdrowy i za dwa dni wracam do domu.Przez dobę pod lewą pachą powstał zropiały guz wielkości kurzego jaja.Jak zobaczyli to lekarze to osłupieli.Guz został wycięty w tym samym dniu.Mijały kolejne dni a objawy nie występowały.W dniu kiedy wychodziłem ze szpitala na prośbę ordynatora oddziału chirurgicznego zostałem poza wszelką kolejnością przyjęty przez znanego w całym kraju pulmonologa,który w tym szpitalu raz w miesiącu prze dwie godziny przyjmował wybrańców.Przejżał całą dokumentację i stwerdził,że jest to gruźlica węzłów chłonnych a co za tym idzie najwyżej 3 miesiące życia lecz nie jest tego pewien.Skierował mnie na próbę turbekulinową a personel po przeczytaniu nazwiska tego lekarza chodził koło mnie jak koło I sekretarza PRL.Otrzymałem wyniki od reki i przedłożyłem je lekarzowi.Oświadzczył,że nie jest to gruźlica węzłów chłonnych lecz dalej nie będzie mnie badał ale nie zostawi mnie samemu sobie bo muszą lekarze ustalić jaka to choroba.Otrzymałem skierowanie do szpitala zespolonego przy ul.Arkońskiej w Szczecinie na oddział zakaźny,którym kierował prof.Januszkiewicz lub podobnie brzmiące nazwisko.Za pomyłkę przepraszam. Lekarz ten już niestety nie żyje. Ten po przeprowadzonym ze mna wszechstronnym wywiadzie lekarskim i zapoznaniu sie z całą dokumentacją stwierdził,że była to tularemia.Potwerdziły to następne badania.W tym czasie był to pierwszy od 25 lat przypadek tej choroby u człowieka w rejonie płnocnozachodniej Polski.Na mojej chorobie jedna z lekarzy zrobiła doktorat i chwała jej za to,bardzo miła pani.Leczenie tej choroby trwa po jej rozpoznaniu bardzo krótko bo wystarczy przyjąć 10 zastrzyków streptomycyny(wtenczas),nieleczona prowadzi do niechybnej śmierci.Ja w wyniku braku rozpoznania przyjąłem około 200 różnych antybiotyków w zastrzykach.Potem jeszcze przez kilka miesięcy występowała u mnie gorączka a wtedy niezwłocznie miałem obowiązek udać się do szpitala ze stałym skierowaniem.Z tego co wiem to na tularemię choruje się raz,albo się umiera a w przypadku wyleczenia ponownie ponoć się na nią nie zapada.Czy to na pewno prawda ne wiem ale tak mnie poinformowano. Jany,nie lekceważ tej Twojej przypadłości,to nie żarty. Pozdrawiam i zyczę powrotu do zdrowia. Zygi. Autor: ajwa godzina: 19:25 Ad jany To już długo nie pociągniesz,góra 50 -80lat :-))Co nie znaczy żebyś Zygiego nie posłuchał. DB. Autor: doktor nieludzki godzina: 20:47 ad. Zygi - współczuję!!uczyłem się o tej chorobie na studiach...teraz będę miał się na baczności rozmawiając z ludźmi, bo wiem że można się nią zarazić na prawdę!! ad.jany - różyca jest chorobą odzwierzęcą, faktycznie występują przy niej czerwone place i gorączka.Bardzo dobrze się leczy (penicylina), ale nie wiem czy w tym przypadku nie jest to "róża".Miałem to kiedyś - preparowałem czaszkę sarny (daaawno temu).Tez się wyleczyło, a co do samej jednostki chorobowej to już nie wiem bo inna branża.Pogadaj z lekarzem ludzkim... Zdrowia i D.B. Autor: gj_dziki godzina: 20:48 różyca jest zoonozą jezeli to jest rózyca. to bedziesz miał b. wysoka temperature. nie możesz lekcewazyć tej choroby bo włoskowiec rózycy atakuje zastawke trójdzielną serca i może prowadzić do niewydolnośći układu krążenia. choroba jest prosta w leczeniu ( penicylina to antybityk na który bakteria ta jest wrazliwa - mogą też być to inne antybityki /baketrie barwiące gram plus/.. im szybciej zgłosisz sie do lekarza tym lepiej pozdrawiam gj_dziki Autor: jurek123 godzina: 21:08 -Czyżby na forum nie było weterynarza ? Różyca może powodować różne objawy choroby.Postać pokrzywkowa jest najłagodniejszą postacią .Postać posocznicowa może prowadzi do martwicy skóry.Postać przewlekła [chroniczna] powoduje obrzęki stawów i kulawiznęPrzyczyną choroby są pałeczkowate bakterie zwane włoskowcami różycy,które występują w ziemi,słomie chlewach,w narządach zarówno chorych jak i zdrowych świń.Choroba występuje wówczas gdy odporność zwierzęcia ulegnie osłabieniu na skutek przeziębienia,zmiany pogody,schorzeń układu pokarmowego.Wówczas następuje spotęgowanie siły zarazka chorobotwórczego..Różyca występuje najczęściej latem.U człowieka dochodzi do ciężkiego zakażenia przy skaleczeniu i przeniknięciu zarazka najczęściej przy rozbiorze świń.W hodowli świń ,przeciwko różycy szczepi się świnie 2 razy w roku. To tyle z grubsza o tej chorobie. W swojej pracy spotkałem się dwa razy z ogniskiem różycy ale żadnych szczepień profilaktycznych nikt z obsługujących nie przechodził.Szczepiono tylko zwierzęta. Mięso zwierząt chorych na różycę po usunięciu miejsc chorobowo zmienionych nadaje się do spożycia po uprzednim przegotowaniu Będziesz kolego żył długo bo można na to zachorować tylko raz w życiu Tak przynajmiej twierdzili ludzie obsługujący trzodę chlewną ,ale tego tak naprawdę nie jestem pewien. Pozdrawiam. Autor: jany godzina: 21:19 tzn juz jestem na antybiotykach. Goraczki nie mam byc moze jest to postac pokrzywkowa.. dzik ktorego pozyskale byl oslabiony bo mial ropiejacy postrzal najprawdopodobniej breneka. |