![]() |
Piątek
28.06.2019nr 179 (5080 ) ISSN 1734-6827 Dyskusje problemowe Temat: zwykła większość - rzeczywistość przedzjazdowa Autor: marcino godzina: 01:12 Kol. Piotrze Nie chciałem odgrzewać tej polemiki z przed paru lat, bo uważam, że poszła wtedy trochę za daleko i nie widzę konieczności, z szacunku jakim darze Kolegi osobę, wałkować tego ponownie. Ale skoro Kolega zapytał to oczywiście odpowiem. Tak, zgadzam się, że na podstawie jednego zapisu ( o większości zwykłej) zmuszeniu jesteśmy głosować zarówno nad prostą alternatywą , jak i alternatywa złożoną. Tyle tylko, że ja nie widzę w tym problemu. Pojęcie większości zwykłej, idąc za wyrokiem NSA, nie jest zdefiniowane prawnie a więc można je dodefiniować w regulaminie głosowania. To co kolega nazywa większością względną tenże sam NSA uznaje za rodzaj większości zwykłej tylko nazywa "innym celem głosowania " to co ja nazywam alternatywą złożoną. Nie dał bym sobie głowy uciąć za to, czy zliczanie głosów na "nie" , czy nawet traktowanie głosów nieoddanych za kandydatem jako przeciwnych kandydatowi powoduje, że tak dokonany wybór, nie mógłby być wyborem ważnym gdyby tak przewidywał to regulamin. W skrajnym przypadku gdyby, głosujący nie oddawali zbyt dużo głosów na nie, to niekonieczne byłoby osiągnięcie większości bezwzględnej. Pytanie tylko czy wymaganie spełnienia dodatkowego warunku w postaci więcej "za" niż "przeciw" nie jest formą większości kwalifikowanej? Jeszcze inaczej mówiąc jeżeli w regulaminie głosowania przyjmiemy, że głosujemy tylko oddając głos "za" to tak wybrany kandydat ( z pośród wielu kandydatów) będzie wybrany większością zwykłą. ( zgodnie z wyrokiem NSA opracowaniem BAS). Wiec po co komplikować i stawiać mu jeszcze dodatkowy próg. Próg który w praktyce ( na 99%) sprowadza się do konieczności uzyskania większości bezwzględnej. Bo czy to jest zdaniem Kolegi normalna sytuacja gdy głosując na jednego kandydata z powiedzmy trzech, możemy oddać tylko jeden głos za i przynajmniej dwa przeciw ( a czasem nawet trzy)? Czy nie wydaje się koledze że coś tu jest nie w porządku? Może gdybyśmy mogli wybierając jednego, dowolnie głosować na każdego z nich, czyli głosowaniem badali byśmy "preferencję", i mogli byśmy nawet za wszystkimi opowiedzieć się "za" , to może wtedy taki wybór, tego który miałby najwięcej "za" byłby wyborem zwykłą większością. Taka metoda wyłaniania jednej z wielu propozycji ma swoją nazwę i w jest w podobnej formie stosowana w innych krajach , ale czy spełniłaby warunki by w naszym podziale (na zwykłą( względną), bezwzględną i kwalifikowaną) być większością zwykłą - nie wiem. Wiem jednak, że zaproponowane przeze mnie rozwiązanie większością zwykłą jest i nie ma co komplikować. A to, że jest wynika z przedstawionego wyroku, opracowania BSA i prostej eliminacji - skoro nie jest bezwzględną i kwalifikowaną to jest zwykłą inaczej zwaną względną. Reasumując: Jeżeli zadajemy pytanie proste ( za czy przeciw) to mamy zwykłą większość i możemy ja nazwać względną, gdy zadajemy pytanie złożone ( który z kandydatów) to mamy większość względną i możemy ją nazwać zwykłą. To że w obiegu znajdują się dwie definicje nie znaczy że one się wykluczają, czego dowodzi także Kolegi rozumowanie, bo gdyby tak było nie mielibyśmy możliwości zgodnie ze statutem dokonywać części wyborów. pozdrawiam |