Niedziela
08.07.2012
nr 190 (2534 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Jak to jest, że poprzez ZK ma być tak dobrze a jest tak źle…

Autor: Scenthound  godzina: 14:36
Takiego stanu rzeczy jak obecnie upatruję w szeregu jeszcze innych przesłankach ale skupię się w swoich refleksjach na okręgu o średnicy tylko 50 km . Jako centrum własne koło i co po sąsiedzku. Z racji że niebawem minie pół wieku jak strzeliłem swego pierwszego byka i to on spowodował że wpisuję się w obraz pasjonata a nie hobbisty. Sąsiaduję z sześcioma kołami wszystkie włącznie z moim współtworzyli leśnicy . To oni zostawali prezesami łowczymi członkami zarządów. Urodzony w rodzinie leśnika i jako absolwent Technikum Leśnego a studia skończyłem w zupełnie innej dziedzinie jako wykształciuch zapisy statutowe gdyby były wówczas naruszane potrafił bym egzekwować zgodnie z ich brzmieniem. Lecz nigdy wówczas nie przyszło by mi do głowy by podważać uznane autorytety. Łowczy mojego koła pełnił swoje obowiązki ponad pół wieku – leśnik pasjonat z krwi i kości . Autorytet w dziedzinie łowiectwa ale i autorytet moralny pojmowania koleżeńskości w łowiectwie. Nie ma świętych i mnie się przydarzały jakieś uchybienia . Gdy czytam tu na forum ,o problemach z jakimi występują tu koledzy to takie były zawsze . Gdy porównam czas miniony z karą obecną roku zawieszenia . To walałbym dziś ten rok dostać niż wtedy być rozgrzeszanym przez łowczego. W prostych żołnierskich słowach wygarnął to co mi się należało chudź nie zawsze ogląd autorytetu był zgodny z faktami . Autorytetów nie chciano , nie wypadało podważać, a presja moralna pasjonatów w kole była tak wielka że równała się z obecnym wykluczeniem . Gdy sięgam pamięcią wstecz na WZ też podejmowano uchwały niezgodne ze statutem jednak miały one wspólną cechę '' dla dobra wspólnego pasjonatów''. Czy karały ZK - tak ale recydywistów , bo i pasjonat potrafił zagalopować się w pazerność .Sądy rzecznicy dyscyplinarni byli bardziej z nazwy . Wszystko kotłowało się na własnym podwórku w kole . Tak to mniej więcej funkcjonowało przez znane mi trzy dekady aż gdzieś do przełomu ustrojowego 1999 /2000. Od tego momentu pojawia się nowe pojęcie w łowiectwie - hobbiści. Hobbiści natychmiast dokonują kategoryzacji na czerwonych prominentów , i tych białych najczęściej z wypasionym portfelem . Dla hobbistów nie wyrosłych z tradycji łowieckiej autorytetem jest regulamin , są zapisy statutu . I to co dziś pokutuje oni i my . Oni to na górze czerwona burżuazja uwłaszczona na dorobku łowiectwa , rozpasana butą władzy i oczywiście wszyscy jak jeden to TW. Szczebel niżej ZO to też od 22 lat pogrobowcy minionego systemu nie władni ubezwłasnowolnieni układami z ZG. Hobbiści mają zakodowane siłę sprawczą że to poprzez nadzór ZO maja porządkować ich podwórko . Oni w jednym reku trzymają statut a w drugim kasę i sądzą że takim stylem sprawowania władzy w kołach pasjonaci zatańczą jak im oni zagrają. Na potwierdzenie swoich rozważań w mim kole rządzą bardzo młodzi pasjonaci . Bo starzy pasjonaci młodym pasjonatom zawierzyli że dobrze ich w pasji łowieckiej ukształtowali i musi nastąpić zmiana pokoleń. Identyczna sytuacja jest w trzech ościennych kołach . A to co się dzieje u dwóch sąsiadów gdzie dzierżymordy hobbiści sprawują władzę wystarczyło by na opisywanie przez rok cały - tu na stronie łowiecki. I zadam kłam że to stare pokolenie tam rządzi i to tylko wina że ci starzy to mafia uwikłana w układy . W mojej ocenie to ludzie którym słowo autorytet został zastąpiony nadinterpretacją lub nie nieinterpretowaniem przepisów , statutów , regulaminów. Tu jest pies pogrzebany że dobrze rozumiane pojęcie słowa koleżeństwo w pasji łowieckiej jest im nie znane. Kształtować własnym przykładem postawy innych jest nie możliwe bo albo nie wynieśli tych wzorców bo ich w kole , domu rodzicielskim nie mieli, lub dawno mają za nic słowo autorytet. Pisałem o tym wielokrotnie są pewne kamienie milowe w własnym rozwoju osobowości łowieckiej . Takim kamieniem było zachowanie mojego dziadka wielkiego serca pasjonata łowiectwa. W dzień w którym odbierałem legitymację PZŁ zaprosił mnie do restauracji . Przeprowadził długą pouczającą rozmowę . Gdzie przedstawił mi alternatywę mówiąc. To że jesteś członkiem PZŁ pamiętaj . Członkowie dzielą się na tych anatomicznych i myśliwych pasjonatów. Anatomicznych członków omijaj a jako myśliwy pasjonat masz szereg powinności względem tej społeczności a przede wszystkim przestrzegaj zasady, etyczne moralne myśliwego. Penisów omijam szerokim kołem i doskonale na tym wychodzę czego i kolegom życzę. Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć. Celowo dokonuję może nie uprawnionego podziału na pasjonatów i hobbystów ale posłużę się przykładami. Mając w rękach dobrze wyszkolonego bawara zaproszono nasz duet na kilkanaście polowań komercyjnych. W przypadku wysoce trofealnej zwierzyny jedziemy gdzieś w Polskę .Nie zawężam dzięki temu swego patrzenia na własne gniazdo. Pominę oczywistą oczywistość że pasjonaci sprzedają swoją pasję hobbystą . Którzy jak zdążyłem się zorientować są w znakomitej masie ''członkami nie zrzeszonymi''. Są oczywiście koła pasjonatów gdzie gdy hobbista dokonuje ewidentnie nagannego odstrzału wiążą to ze statutowymi restrykcjami . Ale i pasjonaci przemieniają się na okres pozyskiwania kasy w hobbistów i dla kasy przymykają oko pasjonatom . Gdzie w stosunku do swoich rodzimych członków robią doktorat - warchlak czy przelatek . Celowo zalogowałem się bez własnej personalizacji by móc swobodnie operować przykładami . Bez sugerowania ,wskazywanie z imienia i nazwiska lub nazw adresów kół możliwych do identyfikacji. To również nie pisana zasada przewodnika posokowca znalazł – ale tylko strzelcowi . Dla obcych - tam nas nie było. Co znalazł pozostawić samoocenie strzelca . W dowodzie osobistym nawet na drugie nie mam na imię Staś czy Witold. Jest okres wyceny trofeów i po nim organizuje się wystawę co było na ocenie. I tu mam kolejny niezwykle klarowny obraz co znaleźliśmy z bawarem a co jest wystawiane. Z racji pół wiecznych doświadczeń bycia w środowisku po kilkunastu minutach już wiem czy to hobbista czy pasjonat . Ma to wypisane w słowie , ubiorze , traktowaniu emocjonalnym postrzałka , całego pakietu cech dla wprawnego oka i ucha menera do rozszyfrowania. Hobbiści walą jak popadło – bo to tylko hobby. Na wystawach okazuje się że hobbiści maja też same zielone - '' brawo brawo allegro'' . A pasjonatom trudno łatkę przypiąć i na wystawie i w łowisku co znajdujemy. Bo oni zapewne wielokrotnie się zastanawiają niż spust nacisną. Jestem przekonany że problemy które jak śmierdzące ścierwo wywlekane są tu na światło dzienne to problemy hobbistów. Dla pasjonata to dyshonor obnażać się i brudy wywlekać ze swojego koła - załatwiać niby coś na forum publicznym . Kto tu z piszących grzebiących się w padlinie własnego koła liczy na prawdziwą pomoc kolegów? . Są jednostkowe przykłady a pozostałość to wentyl własnych frustracji - hobbits. Do roboty w kole nie ma hobbistów do wejścia do zarządy i społecznie pracować nie ma ich . Ale jak administracyjne polowanie władze kół sobie organizują to płaczu na kilka szpalt , a już nie wydanie odstrzału lub wątpliwej jakości uchwała podjęta przez walne - oj to - profesorów nadzwyczajnych , i zwyczajnych - całe watahy uzbrojona w hobbistyczną wiedzę.. Czy je wyżynać jak to minister Sikorski ogłaszał – nie!!! . Bo tylko dobre relacje są potrzebne do koegzystencji między pasjonatami a hobbystami. A tych brak i co istotne tolerancji wzajemnej dla munduru organizacyjnego , medalików , wszystkiego tego z poprzedniej epoki co może śmieszy drażni wielu z was ale jest i będą tego bronić ludzie i z tej i z ubiegłej epoki pasjonaci – jak socjalizmu. Hobbistów zachęca do przeczytania artykułu Piotra Gawlickiego - W odpowiedzi Pawłowi Gduli . Czy ze wszystkim się z nim zgadzam ?. Ale dla mnie tego rodzaj teks to wypowiedz pasjonata nie zależnie czy to matematyka ma tu decydować czy doświadczenia bielskich, zamojskich komisji hodowlanych . Brawo Piotrusiu – dzień bez punkcika dzień stracony. D.B.