Środa
19.01.2022
nr 019 (6016 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Wspaniałe momenty początków PZŁ

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 01:01
„Warto przypomnieć, że Polski Związek Łowiecki był w latach 1945 - 1952 dobrowolnym stowarzyszeniem myśliwych i stowarzyszeń łowieckich w RP...”. „...w latach 1945 - 1952 nie było obowiązku członkostwa w PZŁ, żeby polować i to jest wyznacznik pojęcia "dobrowolne", a nie to co niektórzy mówią dzisiaj”. Piotrze Gawlicki, jak to było w rzeczywistości z tym stowarzyszeniem Polski Związek Łowiecki w latach 1945 – 1952, można by długo dyskutować, ale z dostępnych mi informacji wynika, że nie było tak, jak sugerujesz (patrz – cytat powyżej). Być może niewinna próba reaktywowania przedwojennego Polskiego Związku Łowieckiego faktycznie zaistniała i zaczęła się od spontanicznego spotkania Jana Stelińskiego i Ludwika Mączyńskiego we wrześniu roku 1944 w Lublinie, ale bardzo szybko – po wpisaniu Polskiego Związku Łowieckiego na początku 1945 roku do rejestru stowarzyszeń – łapę na jego działalności położyło Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W zasadzie w niczym już ten tużpowojenny PZŁ nie przypominał tego przedwojennego. No, na początku tylko zapisami statutu. Infiltracja najwyższych władz Związku komunistami przybrała zatrważające rozmiary. O ile jeszcze pozwolono Stelińskiemu zostać po pierwszym Walnym Zgromadzeniu PZŁ prezesem, o tyle na jednego z wiceprezesów (do patrzenia na ręce prezesowi) wybrano generała Witolda Nowodworskiego (ros. Витольд Марцелиевич Новодворский), polskiego, rosyjskiego i radzieckiego lekarza wojskowego, pułkownika Armii Czerwonej i generała brygady Wojska Polskiego. Potem było już tylko coraz gorzej. Piotrze, co do zasady, tylko ten wówczas mógł polować, kto oprócz karty łowieckiej posiadał pozwolenie na broń myśliwską. Jedno i drugie wydawane było w parze, ale... No, właśnie. Proponuję, rzuć okiem przykładowo na fragment zarządzenia (dziennik.lowiecki.plhttps://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WMP19470020004/O/M19470004.pdf) Ministra Bezpieczeństwa Publicznego z dnia z dnia 13 grudnia 1946 r. o pozwoleniach na broń palną: 7. Pozwolenia na broń myśliwską wydawane są jedynie członkom Polskiego Związku Łowieckiego a na broń sportową - członkom zalegalizowanych organizacji strzeleckich. Członkowie wymienionych organizacji przy składaniu podań o udzielenie pozwolenia na broń winni przedstawić zamiast zaświadczenia, o którym mowa w pkt. 6, jedynie kartę członkowską Polskiego Związku Łowieckiego i Kartę Łowiecką, względnie legitymację organizacji strzeleckiej. Obowiązek przedstawienia karty członkowskiej Polskiego Związku Łowieckiego i Karty Łowieckiej nie dotyczy jedynie leśniczych i gajowych. Podania tych osób o pozwolenie na posiadanie broni myśliwskiej winny natomiast być potwierdzone przez Okręgową Dyrekcję Lasów Państwowych. Pozostały personel Administracji lasów państwowych nie jest zwolniony od obowiązku należenia do Polskiego Związku Łowieckiego”.

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 19:00
Zarządzenie Ministra Bezpieczeństwa Publicznego wydane zostało w 13 grudnia 1946 r. i weszło w życie w dniu 4 stycznia 1947 r., a do tego czasu pozwolenia na broń po wojnie wydawane były na podstawie Zarządzenia MBP z dnia 14 czerwca 1945 r. (dziennik.lowiecki.plhttps://www.prawo.pl/akty/m-p-1945-10-39,16919213.html) w sprawie zezwolenia na posiadanie broni. Zgodnie z tym zarządzeniem pozwolenia sprzed wojny traciły ważność z dniem 15 lipca 1945 r., a posiadacze broni zobowiązani zostali do uzyskania w tym terminie nowych pozwoleń, pod rygorem odpowiedzialności z art. 4 ust. (1) lit. a. dekretu o ochronie Państwa (Dz. U. R. P. Nr 10 z 1944 r., poz. 50). (isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19440100050/O/D19440050.pdf), czyli kary więzienia lub kary śmierci. Z powyższych uregulowań prawnych wynika, że do dnia 4 stycznia 1947 r. pozwolenia na broń dla celów łowieckich nie wymagały członkostwa w Polskim Związku Łowieckim, który w tym czasie konstytuował się po wojnie, a wymagane było ..."zaświadczenie o niezbędności posiadania broni, wydane przez najwyższego w województwie zwierzchnika działu administracji państwowej, w którym petent pracuje."... Innymi słowy, myśliwi w roku 1946 nie musieli być członkami PZŁ, stąd po zarejestrowaniu stowarzyszenia PZŁ przez Prezydenta m. st. Warszawy w dniu 7 stycznia 1946 r., byli również myśliwi posiadający broń, nie będący członkami PZŁ. A jeżeli pozwolenia na broń posiadali w dniu 4 stycznia 1947 r., to obowiązek zapisania się do PZŁ ich formalnie nie obowiązywał, ale prawdopodobnie byli do tego mobilizowani, choćby sprawą dzierżaw obwodów, do których prawo miały koła zarejestrowane PZŁ. Nie znaczy to oczywiście, że myśliwi nie zapisywali się do PZŁ, którego liczebność wzrosła od 13103 członków w lutym 1946 r. do 20123 członków w listopadzie tegoż roku. Dla porównania przed wojną PZŁ liczył w 1939 r. 11 700 członków na 60 000 myśliwych posiadających broń (patrz: M. Ordyłowski, Narodziny struktur Polskiego Związku Łowieckiego).

Autor: Renegat  godzina: 19:58
Obraz jest. wyraźny aby można mieć broń trzeba było być wiernym utrwalaczem władzy ludowej . PRL i UB przeminęło tylko duch pozostał to cały problem PZŁ nie może sobie poradzić z po komunistycznym myśleniem.

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 20:50
„Z powyższych uregulowań prawnych wynika, że do dnia 4 stycznia 1947 r. pozwolenia na broń dla celów łowieckich nie wymagały członkostwa w Polskim Związku Łowieckim...[...]. Innymi słowy, myśliwi w roku 1946 nie musieli być członkami PZŁ...”. Z całym szacunkiem, Piotrze Gawlicki, ale wcześniej pisałeś tak: „...w latach 1945 - 1952 nie było obowiązku członkostwa w PZŁ, żeby polować i to jest wyznacznik pojęcia "dobrowolne", a nie to co niektórzy mówią dzisiaj”. A więc powiedzmy, że z ośmiu lat... „uratowałeś” dwa :-), przy czym jak słusznie zauważasz, na różne sposoby jednak „mobilizowano” myśliwych do zapisywania się do PZŁ. Niemniej ogólnie rzecz oceniając... To nie było tak, że gdy tylko przeszła czerwona nawałnica, spokojnie reaktywowano sobie przedwojenne stowarzyszenie i w niczym nie zmąconej ciszy funkcjonowało ono do czasu ukazania się Dekretu z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, który nagle wszystko wywrócił do góry nogami. Od samego początku roku 1945 trwały intensywne przygotowania do tego, co potem stało się w osiem lat później, kiedy to „zalegalizowano” powstanie monopolistycznego zrzeszenia o zawłaszczonej nazwie, historii i majątku. Przedwojenni działacze Związku, o ile w ogóle udawało im się wchodzić w struktury tego powojennego, bardzo szybko zastępowani zostawali komunistami. Już w połowie 1946 roku nowym prezesem PZŁ został generał dywizji Bolesław Szarecki, szef departamentu służby zdrowia MON, a w składzie Naczelnej Rady Łowieckiej znalazł się generał dywizji Stefan Mossor. Tak, tak, to ten sam, który chwilę potem podobno wymyślił, a na pewno potem przeprowadził akcję „Wisła”. W roku 1947 protektorat nad „dobrowolnym stowarzyszeniem myśliwych i stowarzyszeń łowieckich” objął marszałek Michał Rola-Żymierski. Propaganda pezetełowska na okrągło robiła wodę z mózgu masie składkowej. Przykładowo w Łowcu Polskim 1950 Nr 1, naczelny propagandzista Związku, taki odpowiednik późniejszego Pawła Gduli (tego z drugiej dekady XXI wieku), takie oto plótł androny: „Organizacja ta była całkowicie organizacją jaśniepańską, tworzyła dobrane towarzystwo klubowe, hołdujące ideologii wstecznej, reakcyjnej. Służyła przede wszystkim ku rozrywce nudzących się snobów, częściowo zaś zaspokajała potrzeby obszarników […]. Z chwilą przewrotu majowego organizacja ta z całego serca poparła sanacyjną dyktaturę, burżuazyjno-obszarniczą i razem z nią szybko stoczyła się na płaszczyznę faszystowskiej ideologii, wiernie sekundując rządom sanacyjno-faszystowskim wraz z ich zdradą własnego państwa i interesów narodu, aż do wybuchu wojny w 1939 r. Zwycięstwo Związku Radzieckiego nad faszystowsko-hitlerowskimi Niemcami, Wochami i Japonią – to było nie tylko zwycięstwo militarne, lecz również było to i jest zwycięstwo ideologii marksizmu-leninizmu nad ideologią ginącego świata kapitalistycznego, dotychczas panującego jeszcze w wielu krajach ustroju kapitalistycznego w jego ostatniej fazie imperialistycznej. […] Obalona burżuazja i obszarnictwo, przegrawszy w pierwszej fazie jawną walkę klasową, obecnie gorączkowo mobilizuje swe rozbite szeregi i ucieka się do haniebnych metod agentur szpiegowsko-dywersyjnych, aby za wszelką cenę poderwać, osłabić, zdezorganizować, a w końcu zniszczyć na każdym polu zdobycze wysiłków planowej pracy robotniczo-chłopskiej. […] Faktem jest, że do odradzającego się po wojnie Polskiego Związku Łowieckiego wcisnęli się kadrowi działacze przedwojennego sanacyjnego Związku, wychowani w ideologii, mentalności i stylu sanacyjno-faszystowskim. Ta ideologia, ten styl i mentalność zostały zasadniczo, aczkolwiek w mniej lub bardziej ukrytej, zamaskowanej formie przeniesione przez tych kadrowiczów do Polskiego Związku Łowieckiego i po wojnie. Te stare kadry w znacznym stopniu utrzymują się jeszcze we władzach jednostek organizacyjnych Związku na wszystkich jego szczeblach. I chociaż proces oczyszczania się i szeregów Związku i jego władz z tych starych sanacyjnych kadr odbywa się, lecz to wszystko odbywa się powoli, w sposób niedostateczny, nieplanowy. Te kadry, pokrywając się frazeologią demokratycznych słów, zażarcie bronią zajętych pozycji, wypaczając istotną demokratyzację Związku, insynuując, że wraz z ich odejściem obniży się poziom łowiectwa w kraju. (...) Nasz Związek musi być wyraźną społeczną organizacją bojową, która w myśl głęboko humanistycznej treści marksizmu-leninizmu poprowadzi walkę klasową z wrogami na odcinku łowieckim, aby tym skuteczniej i lepiej móc zorganizować socjalistycznie gospodarkę łowiecką. Jakim ma być zasadniczy cel naszego Związku? Zasadniczym celem Polskiego Związku Łowieckiego musi być zorganizowanie gospodarki łowieckiej na zasadach socjalistycznych, jako jednej z dziedzin ogólnonarodowej gospodarki, oraz dobrowolne zrzeszenie robotników, biednych i średniorolnych chłopów, pracującej inteligencji, aby uprawiając myślistwo w sposób racjonalny mogli nie tylko celowo i pożytecznie spędzić wolne chwile od twórczej pracy na łonie przyrody, lecz jednocześnie wzmóc obronność kraju, zaprawiając się w strzelaniu myśliwskim. […] W pierwszym etapie przede wszystkim muszą być usunięci z szeregów Związku żywioły klasowo obce, wrogie, żyjące z eksploatacji cudzej pracy, jak wszelkiego rodzaju przedsiębiorcy przemysłowi, kupcy, młynarze, restauratorzy, kamienicznicy, kapitaliści, spekulanci, rozmaitego typu kombinatorzy i im podobni. Z władz Związku muszą odejść przedwojenni kadrowcy o mentalności i stylu sanacyjno-faszystowskim”. Idąc dalej, na początku roku 1950, ministra obrony narodowej, marszałka Konstantego Rokossowskiego obwołano honorowym prezesem PZŁ. Im bliżej ukazania się Dekretu z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, tym generał Stanisław Popławski ( ros. Станислав Гилярович Поплавский), generał armii Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego (w czerwcu 1956 dowodził oddziałami wojska, tłumiącymi wystąpienia robotników w Poznaniu), śmielej szykował się do objęcia przyszłej funkcji pierwszego prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej już w zrzeszeniu Polski Związek Łowiecki. Piotrze Gawlicki, Polski Związek Łowiecki przez zdecydowaną większość lat 1945 – 1952, nie był ani dobrowolnym stowarzyszeniem, ani nawet chyba jakimkolwiek stowarzyszeniem, mimo że jego nazwa widniała w ewidencji stowarzyszeń. Był tym, czym był, czyli organizacją ubecko-mafijną, z której później w majestacie ówczesnego prawa zrodziło się na przełomie lat 1952/1953 monopolistyczne zrzeszenie Polski Związek Łowiecki, o zawłaszczonej nazwie, historii i majątku. Na długie lata stało się ono organizacją, dla odmiany, esbecko-mafijną.

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 21:54
Wiadomo jak było w Polsce od 1945 r. i PZŁ przecież nie był tu wyjątkiem. Ale jak porównamy statuty PZŁ, to ten z 1946 był lepszym od wszystkich późniejszych, a obowiązujące do 1952 r. Rozporządzenie Prezydenta Ignacego Mościckiego, o niebo lepszym fundamentem łowiectwa niż wszystkie następne ustawy ,Prawo łowieckie’, do obowiązującej dzisiaj włącznie. I to z lat 1945 - 1952 należy doceniać, w tym dobrowolność członkostwa myśliwych w PZŁ, choćby tylko przez 2 lata, co zabrano polskim myśliwym na kolejne 75 lat, a będzie trwało dłużej.

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 22:26
Tym razem prawie pełna zgoda, bowiem nie za bardzo jeszcze rozumiem, co Ci się tak bardzo podoba w tym statucie z 1946 r. Mnie nie podoba się w nim wiele zapisów. Wyraźnie nie podoba mi się przykładowo... brak praw członków tego PZŁ. Nie zauważam ich. Nie podoba mi się też rozrośnięty skład osobowy NRŁ. Przecież było ich prawie tylu, co dzisiaj mamy. Nie podoba mi się: „W razie równości głosów rozstrzyga głos Prezesa lub zastępującego go Wiceprezesa”. Nie podobają mi się „obowiązki” NRŁ. No i te sądy łowieckie... Totalna porażka... Nie podoba mi się w tym statucie wiele innych spraw. Pewnie już taki malkontent ze mnie i już :-) Widziałeś gdzieś Augusta? Zawieruszył się chyba.

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 23:15
Nie twierdze, że jest dobry, tylko twierdzę, że jest lepszy od wszystkich następnych, np. ma wybory bezpośrednie delegatów w powiecie na walne zgromadzenie wojewódzkie (dzisiaj zjazdy), co późniejsze statuty, zgodnie z komuszą logiką, zlikwidowały, a do tego zgromadzenia wojewódzkie odbywały się co roku, a nie raz na 5 lat.